0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Kuba Atys / Agencja Wyborcza.plFot . Kuba Atys / Ag...

Przez dekady był jednym z najważniejszych głosów polskiej sceny. Od jazzu, przez pop i gospel, aż po piosenkę literacką – łączył światy, które inni woleli rozdzielać. Nie był gwiazdą estrady, był mistrzem spotkania. Na koncertach potrafił stworzyć wspólnotę, a w piosenkach zostawił przesłanie aktualne bardziej niż kiedykolwiek: bez tolerancji nie ma przyszłości.

Stanisław Soyka zmarł nagle w czwartek, 21 sierpnia 2025 roku, mając zaledwie 66 lat. Jego śmierć przerwała finałowy dzień festiwalu Top of the Top Sopot Festival – wydarzenie, na którym miał wystąpić, a artyści uczcili jego pamięć, wykonując jeden z jego największych przebojów, „Tolerancję”. Było w tym coś niezwykle symbolicznego: ostatnim akordem obecności Soyki w polskiej kulturze stał się hymn o empatii i wspólnocie.

Tolerancja

Muzyka była dla niego naturalnym środowiskiem. Jako siedmiolatek śpiewał w chórze katedry w Gliwicach, równocześnie ucząc się gry na skrzypcach. Był organistą, a następnie kontynuował edukację w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia w Gliwicach, Liceum Muzycznym w Katowicach oraz w Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w tym samym mieście.

Jako profesjonalista zadebiutował w listopadzie 1978 roku w Filharmonii Narodowej w Warszawie w ramach cyklu „Jazz at the Philharmonic”, gdzie sięgnął po utwory Raya Charlesa, Beatlesów, gospel i bluesa. Koncert ten, zarejestrowany, ukazał się następnie jako album „Don’t You Cry” (1979). Już wtedy został uznany za najlepszy głos jazzowy w Polsce przez czytelników „Jazz Forum”.

Przeczytaj także:

W latach 80. i 90. Soyka znakomicie łączył różne style muzyczne – od jazzu przez soul, R&B, muzykę klasyczną, piosenkę literacką, aż po muzykę sakralną. W 1981 roku wydał album Blublula, który zdobył status „Jazzowej płyty roku” i okazał się wielkim sukcesem komercyjnym. W latach 1990–1991 pojawiły się jego przełomowe albumy: Acoustic (1991) oraz Neopositive (1992), który przyniósł największy hit – „Tolerancję”. Piosenka powstała jako wyraz solidarności z osobami żyjącymi z HIV/AIDS, ale w istocie przekroczyła swój kontekst – stała się hymnem o tym, jak ważne jest, by w drugim człowieku zobaczyć bliźniego.

Soyka: pop, jazz, muzyka sakralna

Soyka nie ograniczał się tylko do muzyki popowej. W 1995 roku zrealizował ambitny projekt Sonety Shakespeare’a, zarówno w wersji polskiej, jak i angielskiej. W 2003 roku skomponował muzykę do „Tryptyku Rzymskiego” Jana Pawła II, którą wykonał w Watykanie. W 2001 roku nagrał religijny album „Polskie pieśni wielkopostne”. Jego duchowość zawsze miała wymiar muzyczny – nigdy nachalny, ale głęboki, osadzony w tradycji i ludzkiej wrażliwości.

Przez dekady Soyka pozostawał aktywny, sięgając po poezję Czesława Miłosza, Agnieszki Osieckiej, Bolesława Leśmiana – oraz eksperymentując z big-bandem, muzyką chóralną, projektami oratoryjnymi i radiowymi. Współpracował z Michałem Urbaniakiem, Wojciechem Karolakiem, Tomaszem Stańką, Grzegorzem Turnauem, Kayah, Anną Marią Jopek, Adamem Strugiem, a także z młodszymi artystami, którzy znajdowali w nim mistrza i przyjaciela. Za całokształt twórczości otrzymał Grand Prix Krajowego Festiwalu Piosenki w Opolu (2011), Fryderyki i Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Ale największą nagrodą była dla niego publiczność, która wciąż przychodziła na jego koncerty – nie tylko dla piosenek, ale dla spotkania z człowiekiem, który nigdy nie odgrywał roli, lecz był sobą.

Język czułości

W czasach, w których tak często brakuje przestrzeni na rozmowę, a coraz więcej miejsca zajmuje polaryzacja, Soyka był tym, który proponował inny język – język czułości i dialogu. Jego muzyka była jak przebłysk światła – przypomnienie, że w człowieku tkwi nie tylko zdolność do konfliktu, lecz także do współczucia. Soyka uczył, że tolerancja nie jest słabością, a siłą; że zrozumienie nie jest kapitulacją, tylko najwyższym aktem odwagi.

Był artystą wszechstronnym, ale nade wszystko autentycznym. Potrafił z równą swobodą śpiewać jazzowe improwizacje, jak i przejmującą pieśń religijną. Nie wstydził się swojego śląskiego rodowodu – mówił, że Ślązak wie, iż kąt prosty ma 90 stopni, a nie 89. W muzyce i w życiu kierował się właśnie takim poczuciem prostoty i prawdy.

Dla wielu z nas Soyka był nie tylko muzykiem, lecz także towarzyszem drogi. Był obecny w chwilach codziennych – jego głos rozbrzmiewał w radiu, w samochodzie, w domowych zaciszach. Potrafił łączyć świat jazzu z popem, sacrum z profanum, poezję z przebojem, a wszystko to robił w sposób wolny od fałszu. Był głosem, który – choć nie zawsze głośny – był zawsze prawdziwy.

;
Ula Nowak

Dziennikarka muzyczna Programu Drugiego Polskiego Radia. Panelistka Transglobal World Music Chart. Jako niezależna producentka/kuratorka regularnie współpracowała min. z Teatrem im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, Teatrem Łaźnia Nowa i OFF Festiwalem Katowice. O muzyce pisze dla "Dwutygodnika", Radiowego Centrum Kultury Ludowej i brytyjskiego magazynu "Songlines". Jej artykuły ukazywały się także w "Jazzarium", "Jazz Forum", "Gazecie Wyborczej" oraz niemieckim "Neue Zeitschrift für Musik".

Komentarze