0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Grzegorz Skowronek / AgencjGrzegorz Skowronek /...

Myślę, że to [wyjazdy Polek i Polaków na Zachód] często nie ma żadnego związku z zarobkami.

Gazeta Wyborcza,22 sierpnia 2016

Sprawdziliśmy

Fałsz. Polacy emigrują za chlebem. Nie przez brak poczucia wspólnoty.

Uważasz inaczej?

Badania społeczne nie potwierdzają tezy Kijowskiego, a wręcz wprost jej przeczą. Z badań - ilościowych i jakościowych - wynika jasno, że ekonomia jest głównym powodem emigracji. Choć warto w tym miejscu zastrzec, że to, co lider KOD rozdziela, może być związane: to właśnie brak materialnego zabezpieczenia może powodować, że „ludzie nie czują się u siebie”.

Ekonomia w służbie jej królewskiej mości

Wyspy Brytyjskie to najczęstszy kierunek wyjazdów z naszego kraju, obecnie mieszka tam ok. 800 tys. Polskich obywateli. Strukturę i powody wyjazdu Polek i Polaków do Wielkiej Brytanii opisuje raport Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. Wyjeżdżają najczęściej mężczyźni (około 55 proc.) i ludzie młodzi (około 82 proc. w wieku 20-34 lat i aż 37 proc. w wieku 20-24 lata). Blisko połowa ma wykształcenie średnie. Osoby dyplomem szkoły wyższej stanowią aż 25 proc. emigrantów ekonomicznych.

Badania mówią, że podstawowymi powodami wyjazdu były dla większości niskie płace i bezrobocie wśród młodych – czyli problemy dotykające głównie wyżej wymienionych grup. To, że najczęściej wybierane są akurat Wysp Brytyjskich powodował fakt, że po 2004 roku były tam duże deficyty pracowników. Badani deklarują, że wyższe płace są dla nich wręcz bardziej istotne niż rodzaj wykonywanego zawodu. Motywacje są więc ekonomiczne. Kwestie polityczne czy symboliczne nie były wymieniane właściwie wcale.

Dotyczy to również lepiej wykształconych imigrantów. Doktor Rafał Cekiera – socjolog z Uniwersytetu Śląskiego, który od lat bada warunki życia i motywy wyjazdu polskich obywateli do Wielkiej Brytanii i Irlandii - powiedział "Oku", że również osoby z wyższym wykształceniem decyzję o wyjeździe tłumaczą względami materialnymi.

Chcą żyć na lepszym poziomie, zarabiać więcej, lub wyjechać na jakiś czas, by np. zaoszczędzić na mieszkanie w Polsce. Często wymienianym czynnikiem, który czyni życie łatwiejszym w Wielkiej Brytanii jest poziom świadczeń społecznych. Badani przez dr Cekierę często wspominają o polityce prorodzinnej – zasiłkach na dziecko oraz łatwiejszym dostępie do żłobków i przedszkoli. Przekłada się to na dzietność – wśród polskich imigrantów w Wielkiej Brytanii jest ona zdecydowanie większa niż w Polsce.

W dalszej kolejności wymieniali oni inne powody: otwartość i wielokulturowość nowego miejsca zamieszkania, lub chęć „sprawdzenia się”, przeżycia przygody, czy naukę języka.

Przeczytaj także:

Wyższe pensje, lepsze życie

Średnia pensja w Wielkiej Brytanii - z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej, który umożliwia takie porównanie - jest ponad trzykrotnie wyższa niż w Polsce. Średnia może być jednak myląca, bo Wielka Brytania jest krajem o znacznie wyższym rozwarstwieniu niż Polska. Niemniej płaca minimalna również jest prawie o połowę wyższa.

Ekonomia - Polska i Wielka Brytania
Ekonomia - Polska i Wielka Brytania

Również warunki zatrudnienia są z reguły lepsze, ponieważ zdecydowanie mniejszy odsetek umów w Wielkiej Brytanii zawierany jest na czas określony, a odkąd Polska należy do UE, nie udało jej się osiągnąć niższego bezrobocia niż Wielkiej Brytanii. Jednak w razie utraty pracy zasiłki dla bezrobotnych są na wyspach wyższe, podobnie jak inne świadczenia społeczne - wsparcie dla rodzin wielodzietnych, przewlekle chorych itp.

Ponadto podatki dla najmniej zamożnych są niższe - m.in. dzięki znacznie wyższej kwocie wolnej w Wielkiej Brytanii). Służba zdrowia jest lepiej dofinansowana i działa sprawniej – co więcej, objęci są nią wszyscy legalnie przebywający na terenie Zjednoczonego Królestwa, więc korzystanie z niej nie wymaga opłacania składek.

;
Na zdjęciu Szymon Grela
Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze