0:000:00

0:00

W ten sposób nazwał Zofię Romaszewską na Facebooku Krzysztof Wyszkowski (69 lat), w PRL działacz opozycji, a za rządów PiS członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej - oraz niestrudzony tropiciel domniemanych związków Lecha Wałęsy z SB. Wyszkowski atakował Romaszewską:

"Zosia to pijany zając, który wyrwał się z klatki, ale jeśli chcemy, żeby się zamknął, to nie atakujmy, a przemilczmy jej żenujące wyskoki".

Bezpośrednim powodem wypowiedzi Wyszkowskiego był wywiad z Zofią Romaszewską w RMF FM 23 października 2017, w którym mówiła: „Z całym szacunkiem do pani premier, wydaje się, że mądrość pana Kaczyńskiego nie przystaje do pani premier” oraz sugerowała, że zmiana na stanowisku premiera - o której plotki powracają w ostatnich dniach bardzo często - jest „dobrym pomysłem”.

Wcześniej, w Radiu ZET w piątek 20 października, mówiła:

"Myślę, że Jarek uważa, że trzeba to wszystko wziąć za łeb i wszystko trzymać we własnej garści i wtedy będzie bardzo dobrze. Ja myślę, że będzie wtedy już na pewno bardzo źle”.

Na pytanie dziennikarza, czy Kaczyński nie przestał być demokratą, odpowiedziała: „No niestety, właśnie nie wiem, czy nie przestał. […] I to mnie bardzo martwi, bo już takich sytuacji w naszej historii i w historii państw obok nas jest bardzo dużo. Bardzo bym nie życzyła tego naszemu krajowi” – stwierdziła dawna działaczka KOR.

Przelało się

Romaszewską skrytykowali politycy PiS, chociaż - jak na nich - delikatnie. Elżbieta Witek, szefowa gabinetu premier Beaty Szydło, stwierdziła, że słowa Romaszewskiej są "krzywdzące i nieprawdziwe”. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski powiedział, że „wypowiedzi doradczyni prezydenta Zofii Romaszewskiej w bardzo wielu momentach idą zbyt daleko".

Ta krytyka pokazuje, że żadne - nawet największe i jeszcze niedawno wychwalane - historyczne zasługi nie chronią przed atakami. Wystarczy jeden akt politycznego sprzeciwu, żeby z osoby nadal wspierającej "dobrą zmianę", ale krytycznej wobec niektórych działań, oraz bohaterki oporu przeciw PRL zostać zdegradowanym do rangi „pijanego zająca”.

Romaszewska naraziła się wspierając publicznie prezydenta Andrzeja Dudę w lipcu, gdy zawetował dwie z trzech ustaw PiS o reformie sądownictwa, które wzbudziły wtedy potężne społeczne protesty. Duda wymienił ją wówczas jako jedną z osób (pozostałych nie wymienił z nazwiska), z którymi miał konsultować swoją decyzję. Romaszewska miała go przekonać, że żyła w PRL - państwie, w którym prokurator generalny miał taką władzę nad sądami, jaką nowe ustawy dawały Zbigniewowi Ziobrze - i nie chciałaby do tego wracać.

20 października Romaszewska powtórnie skrytykowała kolejne poprawki PiS do prezydenckich projektów ustaw o KRS i SN. „Poprawki PiS niczego nadzwyczajnego nie robią, nie zmieniają zasadniczych elementów, na których zależało prezydentowi. W ogóle właściwie zostawiają stare ustawy, które zostały zawetowane. To wraca do stanu niemalże pierwotnego, z drobną zmianą, apelacją nadzwyczajną, która została oskubana ze wszystkich stron i nie wygląda tak, jak było w przedłożeniu prezydenckim".

Zarzuciła też PiS „nieczystą grę”.

Ostatnie wypowiedzi Romaszewskiej przeważyły szalę - i w ten sposób została „pijanym zającem”. Jeszcze w maju 2017 roku publikująca dziś obelgi Wyszkowskiego niezalezna.pl uczciła 40-lecie powstania Biura Interwencyjnego Komitetu Obrony Robotników - instytucji, której motorem była Zofia Romaszewska (prowadziła je wspólnie z mężem, zmarłym w 2014 roku senatorem Zbigniewem Romaszewskim).

Nieskazitelny opozycyjny życiorys

Należała do opozycji demokratycznej w PRL od 1976 roku po protestach robotniczych w Radomiu i Ursusie. Prowadziła pomoc dla represjonowanych robotników. W Biurze Interwencyjnym zajmowała się zbieraniem informacji o łamaniu praw człowieka przez władze PRL. Później działała w „Solidarności”. W 1983 roku została skazana przez władze PRL na trzy lata więzienia (zwolniono ją po pół roku na podstawie amnestii).

W III RP była bliska prawicy, zachowując się lojalnie wobec PiS. W 2012 roku kierowała Komisją Interwencji i Monitoringu powołaną przez Prawo i Sprawiedliwość, która miała monitorować nadużycia władzy rządu PO-PSL. W 2015 PiS przedstawił ją jako kontrkandydatkę Adama Bodnara na stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich.

Po wygranych przez Andrzeja Dudę wyborach prezydenckich w 2015 roku została jego doradczynią.

Zdaniem OKO.press przypadek Romaszewskiej pokazuje - po pierwsze - że mechanizmy rządzące w PiS są typowe dla partii wodzowskich o autorytarnym charakterze. Nie ma tu mowy o dopuszczaniu różnicy poglądów: każdy, nawet najdrobniejszy sprzeciw, powoduje zaliczenie dawnego sojusznika w szeregi wrogów. Przekonało się o tym wcześniej wiele osób - w tym tak znanych i zasłużonych dla PiS i prawicy jak Kazimierz Michał Ujazdowski czy Jadwiga Staniszkis.

PiS jest organizacją wykonującą polecenia prezesa. Odrębność opinii i krytyka nie są tolerowane.

Po drugie, PiS ma jednak kłopot z frontalnym atakowaniem Romaszewskiej ze względu na przeszłość - i ostentacyjny szacunek, jaki jej okazywano niedawno. Dlatego atakują ją harcownicy PiS, a nie politycy z pierwszego szeregu.

W tym sensie Romaszewska przydaje się Dudzie: może chować się za jej autorytetem jak za tarczą, wiedząc, że PiS nie wytoczy przeciwko najcięższej artylerii.
;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze