Powołują się na Boga, Chrystusa i Maryję, a za najlepszą broń uważają różaniec, jednak członków swoich ruchów formują bardziej na podobieństwo oddziałów wojskowych. Przysięgi, pasowania, posłuszeństwo liderowi, codzienny udział w wojnie (duchowej). Do tego narodowy patriotyzm
Tak wyglądają niektóre męskie wspólnoty katolickie w Polsce. Religijny parasol, jaki roztaczają nad nimi duchowni, szkodzi. Te ruchy powstają bowiem na fali jawnego sprzeciwu wobec Kościoła otwartego - tak, jak go rozumie papież Franciszek. A Boga używają do własnych celów.
4 wrzesień. Cała kaplica na Jasnej Górze jest szczelnie wypełniona mężczyznami w czarnych koszulkach. Stoją jeden przy drugim przed młodym księdzem, którego uznali za swego przywódcę. „1500 mężczyzn: liderów i odpowiedzialnych za Ruch Wojowników Maryi powierzyło się Maryi” – poinformuje później na Facebooku ks. Dominik Chmielewski.
Przynajmniej kilkudziesięciu Żołnierzy Chrystusa złożyło przysięgę kilka tygodni wcześniej, 15 sierpnia, w sanktuarium w Radzyminie. „Pragnę walczyć z tym, aby nie ulegać tendencjom tak zwanego Kościoła otwartego, który głosi fałszywe miłosierdzie” – deklamowali przed odprawiającymi mszę duchownymi.
Męskich wspólnot katolickich jest w Polsce sporo. Na prezentującej je stronie internetowej wymieniono 20, w tym międzynarodowe, jak Zakon Rycerzy Kolumba, i lokalne, jak Nazaret – Męska Grupa Różańcowa. Są tam choćby: Wojownicy Maryi, Męskie Plutony Różańca, Rycerze Jana Pawła II, Przymierze Wojowników. Część z nich powstała, by w męskim gronie modlić się i dzielić doświadczeniami. Inne mają wyraźny rys patriotyczny, czasem wręcz nacjonalistyczny. Symbolem tych ostatnich stał się niedawno masywny różaniec ze stalowych kulek i spadochronowej linki, sprzedawany na fanpage`u ruchu Żołnierze Chrystusa. „Różaniec jest naszą bronią” – powtarzają jego członkowie, a wygląd różańca nakłania, by to hasło odczytywać dosłownie.
Jednak nie w nietypowych dewocjonaliach leży problem. Przyjrzyjmy się temu zjawisku z bliska, warstwa po warstwie.
Kiedy w 2016 roku członkowie lokalnej wspólnoty „Mężczyźni Boga” opowiadali o sobie dziennikarzowi „Gościa Niedzielnego”, podkreślali, że ich grupa powstała w reakcji na istnienie Kościoła „żeńsko-katolickiego”. „Próbuje się zasłonić to, jakim naprawdę jest mężczyzna. (…) Dziś stara się nam wmówić, że mężczyzna powinien być łagodny, wręcz zniewieściały. Z mediów dostajemy obraz mężczyzny – wypacykowanego gogusia, którego jedynym pragnieniem jest błyszczeć w świetle fleszy.” Taki sam zniewieściały obraz jest, ich zdaniem, narzucany przez Kościół katolicki. Zaś prawdziwy mężczyzna „nie pasuje do tego obrazka”.
Te same argumenty pojawiły się w artykule z 2014 roku, opublikowanym przez portal Deon.pl. Mowa w nim o „dominacji kobiecej duchowości”, zniewieściałości chrześcijaństwa (ze względu na dominująca postawę łagodności i braku akceptacji dla agresji); o tym, że mężczyźni w dzisiejszym Kościele nie mają co robić i czują się niepotrzebni.
Dopytuję o ten punkt widzenia Jarosława Makowskiego, publicystę, filozofa i teologa. Kościół katolicki jest instytucją zdominowaną przez mężczyzn. Jak można mówić o dominacji żeńskiej duchowości, skoro kobiet wśród duchownych nie ma?
„Kościół katolicki to instytucja męska w aspekcie zarządzania, ale już wśród chodzących do Kościoła większość to kobiety. Mężczyznom, którzy nie są duchownymi, w Kościele pozostaje tylko podporządkowanie się księdzu, ewentualnie włączenie się w aktywność typowo służebną. To dla wielu facetów nie jest atrakcyjne, więcej – mają poczucie, że pozbawia ich męskości, siły, panowania. Bo co można w Kościele robić? Służyć. Pomagać biednym, ubogim, chorym, ewentualnie troszczyć się o codzienne funkcjonowanie parafii - prać, zmywać, zamiatać. To z ich perspektywy jest zwyczajnie niemęskie."
Wspólnoty mają nadrabiać ten kościelny brak – razem z modlitwą dawać mężczyznom poczucie siły i sprawczości. Prawdopodobnie stąd pomysły na wydarzenia, które polegają m.in. na poskramianiu własnego ciała i kojarzą się z ascezą, jak choćby Ekstremalna Droga Krzyżowa, która polega na pokonaniu w nocy, samotnie, trasy o długości przynajmniej 40 kilometrów. „Musi boleć, byś opuścił swoją strefę komfortu i powiedział Bogu: jestem tutaj nie dlatego, że masz coś dla mnie zrobić, jestem, bo chcę się z Tobą spotkać” – piszą jej organizatorzy. Inny pomysł, kultywowany od lat, to tworzenie wspólnot rycerskich, zamkniętych dla kobiet, jak choćby Rycerze Kolumba. Stroje, rytuały, nazewnictwo, hierarchiczna struktura, pismo zatytułowane „Zbroja” – wszystko to nawiązuje do etosu rycerskiego, w którym mężczyzna jawił się jako silny i niezwyciężony.
Z kolei Męskie Oblężenie Jasnej Góry (odbywające się we wrześniu od 2017 r.) nawiązuje do historycznego zwycięstwa Polaków w czasie potopu szwedzkiego (choć to skojarzenie przewrotne: oblegający Jasną Górę Szwedzi ponieśli przecież klęskę). Ma więc wymiar zarówno religijny, jak i patriotyczny; wojenny, ale i integracyjny, co dobrze widać w odpowiedziach na najczęściej zadawane pytania, zamieszczonych na stronie internetowej wydarzenia. Uczestnicy z jednej strony pytają o przygotowań do szturmu, z drugiej – o to, czy będzie bigos. Szturm, wbrew nazwie, to po prostu wspólne modlitwy i warsztaty, dotyczące różnych męskich ról życiowych. Kobiety nie mają tu wstępu.
4 września w Kaplicy Matki Bożej na Jasnej Górze Wojownicy Maryi – wspólnota kierowana przez ks. Dominika Chmielewskiego - rozpoczęli nowy „rok formacyjny” i dokonali „aktu zawierzenia Maryi”. Zdjęcia robią wrażenie: cała kaplica jest szczelnie wypełniona mężczyznami w czarnych koszulkach, na których wydrukowano symbol wspólnoty – poza twarzą Maryi dominują w nim dwa miecze (ze statutu ruchu: „miecz to symbol duchowej walki z grzechem, szatanem i swoimi męskimi słabościami, które dzisiaj tak bardzo niszczą małżeństwo i rodzinę”). „1500 mężczyzn: liderów i odpowiedzialnych za Ruch Wojowników Maryi powierzyło się Maryi” – pisze ks. Chmielewski na swoim koncie na Facebooku. Tu także nie ma miejsca dla kobiet, o czym dobitnie przypomina adres ich strony internetowej: only4men.pl
W poście na stronie wspólnoty, z 22 września, pojawia się informacja, że ruch ma już 62 grupy regionalne w Polsce i Europie. Jego najważniejszym celem jest „formowanie młodych mężczyzn”, a jednym z elementów drogi formacyjnej - odbywające się raz w roku „Pasowanie Mieczy”. Pasowani sprawiają sobie prawdziwy miecz. Zgodnie z zasadami, trzymają go w widocznym, reprezentacyjnym miejscu w swoim domu. Ma on „nieustannie przypominać słowa wypowiedziane podczas uroczystości Przyrzeczenia Miecza - walki na śmierć i życie o najważniejsze wartości: miłość do Boga oraz wierność swojej żonie i dzieciom.”
Nawiązań do retoryki wojennej jest dużo. Na czerwcowe spotkanie formacyjne zapraszano słowami: „Weź udział w trudach i przeciwnościach jako dobry żołnierz Jezusa Chrystusa”, w połowie września odbył się „modlitewny szturm do nieba”. Sam ks. Chmielewski bywa zresztą określany jako „prawdziwy fighter, zaangażowany przez lata we wschodnie sztuki walki”. Duchowny ma kontrowersyjne poglądy, choćby na pandemię koronawirusa – w sierpniu na You Tube pojawiło się nagranie, na którym można usłyszeć, jak ks. Chmielewski twierdzi, że „pandemia jest pandemią strachu, a nie prawdziwą pandemią”, „co bardziej odważni lekarze mówią o tym, że dostają potężne pieniądze za wpisanie w akt zgonu COVID-19”, a cała sytuacja jest „narzędziem szatana, który ma zniszczyć eucharystię w Kościele katolickim”. Czyli przedstawił pakiet teorii spiskowych na temat COVID-19.
Jednym z obowiązków Wojownika (poza modlitwą i właściwą postawa moralną) jest posłuszeństwo wobec lidera ruchu – za jego brak, a także za kwestionowanie zasad ustalonych przez kapłana grozi usunięcie ze wspólnoty. Jak w wojsku.
Retoryka wojenna to codzienność także w innej grupy – tej, o której najgłośniej ostatnio: Żołnierzy Chrystusa. Została założona kilka lat temu przez Pawła Jaworskiego, związanego ze środowiskami skrajnie prawicowymi. Na FB są jego zdjęcia z 2017 r. z Robertem Winnickim z Ruchu Narodowego, Robertem Bąkiewiczem ze Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Są też fotografie z Marszu Niepodległości (także 2017), z transparentem: „Żołnierze Chrystusa. Jeśli padam na kolana, to tylko przed Bogiem”.
Dlaczego Jaworski założył wspólnotę katolicką? Jak wyjaśniał w październikowym reportażu TVP: „To była łaska, ja to odczuwam jako łaskę. Ja po prostu zrozumiałem, że sam sobie nie dam rady.” Nazwa ruchu to też działanie niemal nadprzyrodzone. Jaworski w TVP: „To Pan Bóg wybrał. Otworzyłem Słowo Boże i tam było napisane właśnie »żołnierze«. To było dla mnie sto procent. Ja byłem pewien, że tak się mamy nazywać”.
Jaworski działa także w I Inspektoracie WiN Warszawa. Jak wyjaśniono na portalu niezlomni.com, jest to „organizacja paramilitarna, której przewodzą i założycielami są zasłużeni kombatanci”. O charakterze tej organizacji sporo mówi relacja z pierwszego spotkania Inspektoratu ze stycznia 2017: „Pan pułkownik Leszek Mroczkowski (…) powiedział, na czym będzie polegało uczestnictwo w Inspektoracie. (…) Pan Pułkownik bowiem widzi w młodych ludziach – szczególnie w kibicach, osoby które zastąpią jego i jego kolegów z organizacji. (…)Wszyscy działamy w jednym celu – w celu obrony naszej Ojczyzny. Póki co działamy słowem, formujemy się, ale w każdej chwili trzeba być gotowym do walki o Rzeczpospolitą. Tak nam dopomóż Bóg!”
Gdyby na Żołnierzy Chrystusa popatrzeć nieco z boku, można by mieć wrażenie, że Jaworski tworzy właśnie „następców pana pułkownika”. Ich celem jest bowiem walka – choć, jak zapewnia Jaworski, jedynie duchowa. Na fanpage`u Żołnierzy Chrystusa, obserwowanym obecnie przez 30 tys. użytkowników, mówi się o tym wprost – zacytujmy:
Pod jednym z postów pojawił się komentarz: „Przed nami byli Żołnierze Wyklęci, dziś są Żołnierze Chrystusa, Wojownicy Maryi i Armia Boga”. Rzeczywiście, na zdjęciach zamieszczanych na FB widać, że niektórzy mężczyźni noszą koszulki i bluzy z napisem „Armia Boga”, sam Jaworski czasem w takiej występuje. Ale kiedy Ośrodek Monitorowania Zachowań Ksenofobicznych napisał, że to wskazuje na ich związki z amerykańską organizacją o tej samej nazwie – a ta uznawana jest za organizację terrorystyczną ze wzg. na stosowanie przemocy antyaborcyjnej, Żołnierze Chrystusa wyśmiali tę sugestię.
Jednak pytanie o możliwość użycia przez nich przemocy nie jest bezzasadne, zwłaszcza po ich akcji sprzed dwóch miesięcy, gdy kilkanaście osób z ruchu stanęło przed wejściem do kościoła Św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, broniąc do niego dostępu osobom ze środowiska LGBT. Jak wynika z reportażu TVP, działo się to za zgodą księdza. Żołnierze Chrystusa mieli „nie pozwolić na wtargnięcie”.
- Ale my w ogóle nie jesteśmy agresywni. My tylko próbujemy się modlić i pokazywać świadectwo – zapewnia jeden z uczestników akcji w październikowym reportażu TVP.
Żołnierze Chrystusa często włączają się w tzw. Publiczne Męskie Różańce (praktykowane przez kilka wspólnot i niektóre parafie). To nie jest zwykła modlitwa, raczej – pokaz siły. W publicznym miejscu mężczyźni stają w równych szeregach i odmawiają różańcową modlitwę. Czasem elementem wydarzenia jest też przemarsz z obrazem Matki Boskiej. Oglądając materiały z tych różańców można odnieść wrażenie, że modlitwa jest tu jedynie dodatkiem, celem głównym zaś - demonstracja.
„Zdradza ich język, używany w przekazach – uważa Makowski. – Tu wszystko jest skierowane przeciwko komuś lub czemuś. Nie idzie w kierunku rozwoju duchowego, lecz informuje, że celem jest walka, oczywiście – z niedookreślonymi „złymi siłami”. Często jest to dodatkowo ubierane w przekaz narodowy czy wręcz nacjonalistyczny. Ci ludzie są przekonani, że bronią narodu przed moralną zgnilizną, a ojczyzny – przed wrogiem. Do tego potrzebują być sprawczy, a więc silni fizycznie. Stąd pojawiające się też zachęty do rozwoju fizycznego. Moim zdaniem to formacja »quasi religijna«, a nie religijna."
Żołnierze Chrystusa, chyba najmocniej ze wszystkich funkcjonujących męskich grup katolickich, łączą religię z polityką. Mówią o tym zdjęcia publikowane na Facebooku, z politykami Konfederacji, z Marszu Niepodległości, ale też z politykami PiS: Antonim Macierewiczem i Beatą Szydło. Jest też cała seria fotografii z Andrzejem Dudą. Jesienią 2019 r. w kościele Jaworski osobiście przekazał prezydentowi słynny różaniec – ze spadochronowej linki i stalowych kulek. Duda wziął prezent, dokładnie obejrzał, sfotografował się z ofiarodawcą.
Jaworski prowadzi również własny program – „W służbie Bogu i Ojczyźnie” - w internetowej TV wRealu24, należącej do Marcina Roli, znanego ze skrajnie prawicowych poglądów. Lider Żołnierzy Chrystusa porusza w programie głównie sprawy ideologiczne. 29 sierpnia „działacz niepodległościowy obnażał fakty” o tym, „kto finansuje LGBT”. 8 sierpnia Marek Jurek przekonywał, że „konwencja stambulska to gender! Mówimy stanowcze NIE!”. Zaś 27 czerwca z programu można się było dowiedzieć, że „w Szwecji celowo zabijają ludzi chorych na COVID-19”. Co ciekawe, ten lider katolickiej formacji od początku 2020 r. tylko dwa razy na wizji rozmawiał z księdzem. Za to nie zapomniał o zaproszeniu Zofii Klepackiej, nazwanej tu „niezłomnym żołnierzem naszych czasów”.
Jak widać, codzienna wojna w rozumieniu Jaworskiego to w dużej mierze wojna z ideologią – oraz z tzw. Kościołem otwartym, propagowanym obecnie przez papieża Franciszka. Mówi o tym wprost przysięga, jaką składają Żołnierze Chrystusa: „Pragnę walczyć z tym, aby z jednej strony nie ulegać tendencjom tak zwanego Kościoła otwartego, który głosi fałszywe miłosierdzie, potrzebę pogodzenia się ze współczesną kulturą i uznania wszelkiego rodzaju ideologii na froncie walki z duchem tego świata. Pragnę walczyć ze złem, które zostało uznane za coś oczywistego w mojej rodzinie. Pragnę walczyć z błędnymi przekonaniami moich przyjaciół i znajomych. Pragnę walczyć o to, aby nie godzić się, że coś jest normalne, skoro to tak jest uznane w środkach społecznościowych”.
Żołnierze Chrystusa ( i kilka żołnierek!) złożyli tę przysięgę 15 sierpnia 2020 r. podczas oficjalnych obchodów rocznicy Bitwy Warszawskiej, w Sanktuarium Św. Jana Pawła II w Radzyminie, podczas mszy. Przysięgę odczytał duchowny, on też zaprzysiągł Jaworskiego, uderzając go szablą i zakładając mu na szyję różaniec ze spadochronowej linki. Gdy Jaworski obrócił się tyłem, na jego koszulce można było zauważyć napis: „Boża Husaria”.
„Kościół jest takim wspólnotom potrzebny. Po pierwsze: obsługuje je w sensie rytualnym, pomaga usymbolizować i osadzić w przestrzeni religijnej ich aktywność – mówi Jarosław Makowski. - Po drugie: nadaje tej aktywności wymiar transcendentalny. Wtedy staje się ona rodzajem misji, niemal powołaniem, danym prosto z nieba. Tym samym aktywiści zyskują wymiar ponadnaturalny, działają jakby z boskiego nakazu. Mamy do czynienia z ideologią podszytą religijnością, a nie z rzeczywiście religijną organizacją."
Podobny schemat prezentują zaprzyjaźnieni z Żołnierzami Chrystusa działacze skrajnie prawicowych Rot Marszu Niepodległości. Są one, co prawda, świeckie, ale także organizują wydarzenia religijne, np. publiczne różańce. Choćby ten 24 września, na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, w święto Matki Bożej od Wykupu Jeńców. W opisie wydarzenia na FB napisano: „Główną intencją jest uwielbienie Trójcy Przenajświętszej za przywileje udzielone Najświętszej Maryi Pannie połączone z prośbą o nawrócenie muzułmanów i odparcie inwazji islamu. Będziemy się również modlić w intencji wynagradzającej za profanacje i promowanie grzechu sodomskiego.”
17 października Roty organizują Narodowy Marsz Różańcowy. To, jak informują, „wielka modlitwa wynagradzająca Bogu i Maryi za profanacje i zniewagi do jakich doszło w ostatnich miesiącach w naszej Ojczyźnie za sprawą działaczy kierujących się neomarksistowską ideologią LGBT.” I podkreślają: „Polska ponownie ma do odegrania dziejową misję, stąd idziemy za tym wezwaniem i tradycją polskich rycerzy, którzy z mieczem w jednym, a różańcem w drugim ręku, stawali w obronie krzyża i cywilizacji chrześcijańskiej.
Jarosław Makowski nie kryje, że uważa tego rodzaju ruchy za zagrożenia, i to na wielu poziomach: „Ich działania »przeciwko zgniliźnie moralnej« są z góry legitymizowane przez Kościół katolicki, a to może prowadzić do legitymizacji przemocy. Religia staje się tu uzasadnieniem do wojny, do agresji. Bóg zaś – cepem, którym okładani są ci, którzy mają inne zdanie. To zupełnie niezgodne z nauką Kościoła. Pamiętajmy, że Jan Paweł II przepraszał choćby za wyprawy krzyżowe. – podkreśla. - Jednocześnie obsługiwanie takich wspólnot przez Kościół katolicki jest odpychające dla tych wiernych, którzy uważają, że jest on miejscem otwartym dla wielu ludzi. W ten sposób Kościół w Polsce staje się kościołem radykalnej prawicy, która przejmuje katolicyzm. Część biskupów to widzi. Sytuacja jest do tego stopnia absurdalna, że to niektórzy hierarchowie, w zestawieniu z tego typu wspólnotami, zaczynają uchodzić za liberałów i tracą kontrolę nad ruchami radykalnymi."
Makowski nie jest w swych odczuciach odosobniony. W podobny sposób o Żołnierzach Chrystusa piszą także portale katolickie. Deon.pl opublikował kilka dni temu artykuł Magdy Fijołek o znamiennym tytule: „Boże, chroń nas przed Żołnierzami Chrystusa”, zaś Zuzanna Radzik w „Tygodniku Powszechnym" nazwała tę grupę wprost: „bojówkami różańcowymi”.
Na fanpage`u Żołnierzy Chrystusa nadal można kupić koszulki „Armia Boga”, kurtki flyers z napisem „Żołnierze Chrystusa. Siły specjalne Michała Archanioła”. „Masywny różaniec” wyprzedał się, jest niedostępny, choć zapewne chwilowo. Jak zdradził Jaworski w TVP, różańce ze stalowych kulek i spadochronowej linki robi ręcznie jego 11-letnia chrześniaczka. Produkcja zapewne trwa.
Zdjęcia pochodzą z profili na Facebooku: Wojownicy Maryi, Żołnierze Chrystusa, oraz publicznego konta Pawła Jaworskiego. Jedna z fotografii, publikowana przez Żołnierzy Chrystusa, sygnowana jest przez Łukasza Piotrowskiego, Sieradz-Praga.pl.
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze