0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Marcin Stêpień / Agencja GazetaMarcin Stêpień / Age...

Od początku mówiliśmy, że chcemy wprowadzić korektę polityki, którą prowadziła Platforma Obywatelska i PSL. (...) Dla poprzedniej ekipy rządzącej żołnierze wyklęci byli niewygodni. Dlatego uznano, że nasi bohaterowie nie są istotni dla historii Polski.

„Super Express”,06 sierpnia 2016

Sprawdziliśmy

Raczej fałsz. PO-PSL wyklętych upamiętniała. PiS buduje im trzy muzea

Uważasz inaczej?

Jest kilka dowodów na to, że poprzednia ekipa rządząca traktowała pamięć o polskich żołnierzach antykomunistycznego podziemia - czyli tzw. żołnierzach wyklętych - poważnie. Dotyczy to szczególnie prezydenta Bronisława Komorowskiego, który wywodzi się z tradycji opozycji niepodległościowej ROPCIO (Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela, centroprawicowa organizacja antykomunistyczna - przyp. red.).

Prezydent Komorowski podtrzymał wniesiony w 2010 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego projekt ustawy o ustanowieniu 1 marca Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Projekt pozytywnie zaopiniowała Rada Ministrów (której prezesem był Donald Tusk), w 2011 r. Sejm (także głosami posłów PO i PSL) ustawę uchwalił, a prezydent podpisał. 1 marca 2011 r. i w kolejnych latach w ramach obchodów święta w wielu miastach odbywały się uroczystości, spotkania, wystawy, itp.;

Inicjatywą Bronisława Komorowskiego był projekt ustawy pozwalającej na ekshumację ciał ofiar stalinizmu. Chodziło przede wszystkim o kwaterę „Ł” na warszawskich Powązkach, czyli tzw. „Łączkę”.

W latach 1944–54 do bezimiennych wspólnych grobów bezpieka wrzucała ciała żołnierzy podziemia torturowanych i mordowanych w więzieniu na Mokotowie. Po 1989 roku wydobyto szczątki ok. 200 osób, a kolejne ekshumacje uniemożliwiło prawo: część ciał znalazła się pod grobami z lat 80, w których pochowano m.in. działaczy PZPR i oficerów wojska.

Ustawa uchwalona z inicjatywy Komorowskiego weszła w życie w sierpniu 2015 r. Pozwoliła na przeniesienie grobów, o ile istnieje podejrzenie, że pod nimi znajdują się ciała ofiar represji. Rodziny osób złożonych w tych grobach mogły wskazać miejsce nowego pochówku.

Ustawę pozytywnie oceniało nawet Prawo i Sprawiedliwość w programie z 2014 r., którego obecny minister kultury był współautorem: „Uruchomiono przedsięwzięcie o wielkiej wadze i bez wątpienia wpływające na świadomość narodową w kierunku innym niż preferowany przez elity III RP”.

Politycy PO-PSL i prezydent Komorowski byli aktywni także w innych inicjatywach, których celem było upamiętnienie żołnierzy wyklętych, choć te wysiłki spełzły na niczym.

W 2014 r. fundacja Strzelecka 8 podpisała z władzami Mazowsza umowę na dofinansowanie (300 tys. zł) budowy Muzeum Żołnierzy Wyklętych w dawnej siedzibie NKWD na warszawskiej Pradze Północ. Muzeum nie powstało, bo fundacji nie było stać na remont budynku, który miał kosztować 10 mln zł.

W 2014 r. prezydent Komorowski poparł apel młodzieżówki PiS o utworzenie Muzeum Żołnierzy Wyklętych na terenie aresztu śledczego przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Sam apelował do rządu o utworzenie izby pamięci w podziemiach resortu sprawiedliwości, gdzie po wojnie więziono członków podziemia.

Wobec powyższych faktów trudno przyznać rację ministrowi Glińskiemu, że pamięć o żołnierzach wyklętych dla polityków PO i PSL była nieistotna. Choć można znaleźć przykłady uzasadniające to twierdzenie: w 2014 r. eksperci ministerstwa kultury (funkcję pełnił wówczas Bogdan Zdrojewski) odrzucili wniosek władz Ostrołęki o dofinansowanie wyliczonego na 32 mln zł projektu z tzw. funduszy norweskich. Projekt dostał zero punktów w kategorii "ocena potrzeby realizacji projektu, ważność projektu z punktu widzenia polityki kulturalnej państwa i aspekt społeczny".

Przeczytaj także:

PiS dało wyklętym muzea i ordery

OKO.Press zgadza się jednak z ministrem Glińskim, że dla polityków PiS pamięć o żołnierzach wyklętych – jak mówił w „SE” – „jest jednym z filarów” polityki historycznej.

W wizji Jarosława Kaczyńskiego osią sporów politycznych w Polsce jest „starcie o postkomunizm albo też o uchylenie tego wszystkiego, co postkomunizm w Polsce tworzy” – jak mówił w wykładzie na uczelni o. Tadeusza Rydzyka w styczniu 2016 r. Politycy PiS stawiają się w tym sporze po stronie przeciwników komunizmu, a w żołnierzach wyklętych widzą swych protoplastów i wzór postawy patriotycznej. Patriotyzm zaś definiują jako mieszankę antykomunizmu i wiary katolickiej. Zapowiedź mitu żołnierzy wyklętych znalazła się w programie PiS z 2014 r.:

„Polacy kontestowali komunizm i buntowali się w obronie tradycyjnych polskich wartości. Chodzi przede wszystkim o liczne wydarzenia z dziejów – począwszy od oporu społecznego, którego symbolami stali się Stanisław Mikołajczyk (szef PSL w latach 1945–47 – red.) i „Żołnierze Wyklęci”, a skończywszy na ruchu solidarnościowym lat 1980–1988. Jest charakterystyczne, że bardzo wiele wystąpień antykomunistycznych wiązało się z obroną wiary katolickiej i Kościoła powszechnego, odżywała także pamięć o podstawowych wartościach związanych z polskością”.

W konsekwencji PiS nie szczędzi pieniędzy na muzea upamiętniające wyklętych, stawia ich za wzór dla żołnierzy. Idealizuje wyklętych ignorując badania historyków, dowodzące, że niektórzy z żołnierzy podziemia popełniali zbrodnie na ludności cywilnej.

Oto kilka konkretów:

  • Eksperci resortu kultury zaakceptowali w 2016 roku wniosek o dofinansowanie wspomnianej wyżej budowy Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce. W latach 2016-2018 ministerstwo przeznaczy na nią 35 mln zł. Poza tym 700 tys. zł Muzeum Powstania Warszawskiego na urządzenie drugiego (po Ostrołęce) Muzeum Żołnierzy Wyklętych w piwnicach budynku Ministerstwa Sprawiedliwości (zwracano uwagę, że dofinansowania nie otrzymały placówki sztuki współczesnej, m.in. Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, Instytut im. Grotowskiego we Wrocławiu i Filharmonia Krakowska).
  • W marcu minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podpisał akt utworzenia trzeciego Muzeum Żołnierzy Wyklętych na terenie aresztu śledczego przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Ma być otwarte w ciągu czterech lat;
  • PiS zadba także, by pamięć o żołnierzach wyklętych była istotnym elementem kształcenia żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Według założeń dr. Grzegorza Kwaśniaka, pełnomocnika MON ds. utworzenia WOT, żołnierze mają „kultywować tradycję poszczególnych oddziałów » żołnierzy wyklętych «”;
  • W swej polityce historycznej PiS w odróżnieniu od poprzedników nie uwzględnia ustaleń historyków wskazujących na udział niektórych żołnierzy wyklętych w działaniach przestępczych, w tym mordach na ludności cywilnej. W kwietniu 2016 r. na Powązkach z pompą i udziałem prezydenta Andrzeja Dudy pogrzebano Zygmunta Szendzielarza, ps. „Łupaszka”. Według Instytutu Pamięci Narodowej jego oddział w 1944 r. zamordował 67 Litwinów, w większości cywilów, w tym małych dzieci;
  • W lutym 2016 Andrzej Duda odznaczył Krzyżem Komandorskim ostatniego żyjącego członka oddziału Józefa Kurasia, ps. Ogień. Oddział Ognia jest odpowiedzialny m.in. za zbrodnie na Słowakach i Żydach na Podhalu, Orawie i w Piszu. Temu samemu „Ogniowi” w 2006 r., za rządów PiS, Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin, władze Zakopanego wystawiły pomnik, a w uroczystości jego odsłonięcia wziął udział prezydent Lech Kaczyński;
  • Prezydent Duda po apelu partii Razem odmówił jednak objęcia patronatem marszu ONR z okazji Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce. Marsz reklamował plakat z Romualdem Rajsem, ps. „Bury”, dowódcą oddziału odpowiedzialnego za zbrodnie na Białorusinach w 1946 r.
;
Na zdjęciu Daniel Flis
Daniel Flis

Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze