„Platformiakom nie przechodzi przez usta słowo »liberalizacja«. Ale zdecydowana większość posłanek jest „za”. Naprawdę zdecydowana. Na palcach jednej ręki można policzyć te, które są przeciwko” – mówi OKO.press posłanka Platformy Obywatelskiej. To polityczka, która bierze udział w pracach zespołu pod kierownictwem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
O liberalizacji nie mówi sama szefowa zespołu, choć właśnie w tę stronę zamierza propozycja, którą ma ogłosić. „Nie mamy prawa skazywać kogoś na podejmowanie decyzji zgodnych z moim sumieniem. Musimy stworzyć takie prawo, żeby każdy mógł się w nim odnaleźć” – powiedziała Kidawa-Błońska w rozmowie z RMF FM 11 lutego. A na pytanie, czy aborcja powinna być dozwolona do 12. tygodnia, odpowiedziała: „Uważam, że w pewnych warunkach tak”.
Jakie to warunki? Z wypowiedzi Kidawy-Błońskiej wynikało, że jej zespół zaproponuje, by kobieta przed przerwaniem ciąży musiała się skonsultować z dwoma osobami: psychologiem i lekarzem.
„Ja bym chciała, żeby ten wybór był świadomy, żeby kobieta wiedziała, że jeśli znajdzie się w trudnej sytuacji, to może liczyć na taką, taką i taką pomoc. (…) Zaufajmy kobietom, że kiedy dostaną wsparcie, poczują, że nie są same, nie będą podejmowały takiej decyzji” – uzasadniała Kidawa-Błońska.
Stanowisko zespołu Kidawy-Błońskiej mieliśmy poznać jeszcze w tym tygodniu. Tak się jednak nie stanie, prace się przedłużają.
Bowiem pisanie stanowiska to jedno. Posłanki nie tylko przygotowują dokument, ale prowadzą też wewnątrzpartyjny lobbing. Dyskutują z kolegami z partii, przekonują co bardziej konserwatywnych do zmiany stanowiska. I mówiąc wprost: próbują zapobiec temu, żeby przez aborcję Platforma się rozpadła.
O tym, jak wyglądają te rozmowy opowiada nam jedna z posłanek.
„Życzyć to ja sobie mogę drinka”
„Poświęciłam na te rozmowy bardzo wiele godzin, mnóstwo czasu. Wałkujemy jedno i to samo w różnych regionach, na różnych spotkaniach” – opowiada. „Chcemy, żeby jakiś Piasecki już nie mówił na antenie, że PO to ni pies, ni wydra. Musimy to wreszcie z siebie wyartykułować”.
Zgoda większości członków PO dotyczy jednego: aborcja jest złem, aborcji powinno być jak najmniej. I dlatego potrzebna jest edukacja seksualna, antykoncepcja (w tym awaryjna), zaś w czasie ciąży porządna opieka psychologiczna i medyczna.
A co jeśli kobieta jednak chce lub musi przerwać ciążę?
„Są takie sytuacje, że kobieta ma prawo powiedzieć, że nie chce, nie może urodzić dziecka. Gdyby nie usunęła ciąży, byłoby więcej nieszczęścia” – odpowiada posłanka. Natychmiast jednak zastrzega: „Każdy normalny człowiek wie, że aborcja jest zła. Aborcja na życzenie nie znajdzie poklasku w PO. Życzyć to ja sobie mogę drinka”.
Posłanka mówi: „Chcemy wypracować takie stanowisko: jesteśmy za życiem, dajemy kobiecie wszystkie instrumenty, żeby jej ułatwić podjęcie decyzji o urodzeniu dziecka, ale na koniec to ona decyduje”.
Jak przekonuje swoich kolegów, że kobieta może podjąć taką decyzję? Używa przede wszystkim dwóch argumentów:
„Pierwszy: wszystkie partie chadeckie w całej Europie zgodziły się na zmianę tego prawa. Prawo zwykle było zmieniane, kiedy rządziła chadecja. Drugi argument: te aborcje są. Udawanie, że ich nie ma, jest strasznie faryzejskie”.
„Newsweek” jako pierwszy pisał, że PO przedstawi stanowisko, w którym opowie się za liberalizacją. Ma ono być zbliżone do prawa obowiązującego w Niemczech. Kobieta nie jest tam karana za usunięcie ciąży, jeśli do trzech dni wcześniej skonsultuje się z psycholożką lub pracownikiem socjalnym.
„Jak zbity pies”
„Nie oszukujmy się: jest w Polsce podziemie aborcyjne” – mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska w RMF FM. I tak właśnie posłanki przekonują swoich kolegów: aborcje to polska rzeczywistość, nie znikną tylko dlatego, że ktoś tak zapisze w ustawie.
„Zdarza się taki moment w życiu kobiety, dziewczyny: jestem w ciąży, ale nie mogę urodzić. Nie chcę. To byłby koniec świata, skrzywdzę przy okazji innych ludzi” – przyznaje polityczka PO. „Takiej kobiety nikt nie powstrzyma. Ta, która ma kasę, pojedzie do Czech, do Niemiec, do Szwecji. To jest banalnie proste”.
Tutaj widać różnice między posłankami czy posłami z różnych regionów, wpływ na ich stanowisko ma to, z jakimi wyborcami i ich życiowymi sytuacjami mają do czynienia.
„Moje koleżanki posłanki, nie tylko z Platformy, które mieszkają w Szczecinie czy na terenach przygranicznych, mówią: »Znam te dziewczyny, które jeżdżą do Niemiec. U nas taka kobieta czuje się jak zbity pies, zaszczuta, zagoniona, jak jakiś wyrzutek społeczny. A tam wchodzi i ją otaczają opieką. Rozmawiają z nią jak z normalnym człowiekiem, który ma problem«” – opowiada o swoich rozmowach z partyjnymi koleżankami. I konkluduje: „Moralność jest czymś innym niż prawo”.
Kiedy pani w ten sposób opowiada o aborcji swoim kolegom z Platformy, to jak reagują? – pytamy.
„Zwieszą głowę po sobie i nic”.
Ale Bóg mówi: „Nie zabijaj!”
„Zdarzają się pojedyncze głosy: ten kompromis był tyle lat, przecież my szanujemy życie, jesteśmy za życiem, jesteśmy partią chadecką, konserwatywną” – opowiada posłanka. Jej zdaniem określenie „konserwatywna” jest dla Platformy ciężarem, bo konserwatyzm to teraz PiS.
W niektórych rozmowach z posłami PO pojawia się Bóg.
„Ktoś mi mówi: »Ale jest przecież piąte przykazanie! Nie zabijaj!«” – opowiada posłanka. „A ja na to: »No rany boskie! Pewno, że jest. Tylko że to Pan Bóg mówi do Ciebie: nie zabijaj. I nie zabijaj. Po prostu nie zabijaj. Ale nie mówi: nie każ innym zabijać«. Niewierzący też raczej nie zabija i z wiarą to nie ma nic wspólnego. To jest przykazanie do człowieka, do mnie, do pojedynczej osoby, a nie do społeczeństwa, któremu mam coś narzucić. Ja nie mogę z siebie robić drugiego Boga na ziemi”.
„Na tych zoomach nie jest łatwo”
„Jak się tak z ludźmi porozmawia, to oni zmieniają zdanie” – cieszy się posłanka, a jednocześnie martwi ją, że członkiniom zespołu nie uda się porozmawiać ze wszystkimi.
„Obawiam się, że nie jesteśmy w stanie do nich wszystkich dotrzeć. Pandemia nam nie pomaga, tak to byśmy się rozjechały po regionach, przekonywały. Spotkań w regionach mamy mnóstwo, ale one są na tych zoomach – po kilkadziesiąt osób. Nie jest łatwo” – wzdycha.
„Każdy ma swoją rundę. Nie musi się odnosić do tego, co powiedziała poprzednia osoba. Można nawet kamerkę wyłączyć. Inaczej się rozmawia. W klubie, na żywo to nawet byśmy sobie skoczyli do oczu, ale takie rozmowy są lepsze. Podeszłabym, spojrzała w oczy i zapytała:
»Popatrz, to się naprawdę dzieje. Mamy dziś prawo dla biednych. Biedni muszą go przestrzegać, a potem czasem się dzieją tragedie. Naprawdę się dobrze z tym czujecie? Naprawdę to nasze chrześcijaństwo takie ma być?« – mówię do nich”.
Będzie rozłam?
Dlaczego posłanki nie opowiadają się publicznie zdecydowanie za swoim stanowiskiem?
„Boimy się, że takich Rasiów nagle się nam zrobi więcej i dlatego najpierw z nimi wewnątrz rozmawiamy” – mówi posłanka.
Decyzja o poparciu liberalizacji „może zadecydować o dalszych losach naszej partii” – napisał 4 lutego w liście do władz PO Ireneusz Raś, poseł z Krakowa. Opowiedział się za ustawą z 1993 roku. Konserwatyści z PO grożą wyjściem z partii w razie przyjęcia przez nią liberalnego stanowiska.
Ilu może być takich polityków w Platformie?
„To nie jest tak, że jest ich pięćdziesięciu” – odpowiada polityczka PO. „Ale Borys chce uniknąć nawet tego, żeby wyszło ich dziesięciu. Chodzi nie tylko o posłów, ale też o europosłów, samorządowców”. Są to według niej np. mazowiecki poseł Czesław Mroczek czy Wojciech Saługa ze Śląska.
Odejścia z partii po ogłoszeniu stanowiska w sprawie aborcji są według posłanki, z którą rozmawiamy, nieuniknione:
„Liczę, że nas to nie przewróci. Nawet jeśli kilku bardzo twardych odejdzie”.
Bo chociaż „konserwatyści” to znane od lat nazwiska i mogą przykuwać uwagę opinii publicznej, w Platformie wiedzą, że skład partii się zmienił, a wraz z nim zmieniają się dominujące poglądy. „Również w Małopolsce gołym okiem widać, że wśród nowych członków 90 proc. to 20-, 30-latkowie, którzy w większości mają wolnościowe poglądy” – mówił „Gazecie Wyborczej” szef małopolskiej Aleksander Miszalski.
„Poradziliśmy sobie z in vitro, poradzimy sobie z aborcją”
„Ustawę mamy prawie gotową” – deklaruje posłanka. Ma ona być oparta na wcześniejszych projektach przygotowywanych przez Monikę Wielichowską i Barbarę Nowacką (nie jest w PO, ale współpracuje z Platformą w ramach klubu Koalicji Obywatelskiej).
Zespół Małgorzaty Kidawy-Błońskiej ma też przygotować jednostronicowe stanowisko. Zostanie w nim określone, „co państwo ma dobrego zrobić dla kobiety, żeby chciała urodzić dziecko”. Będzie wspomniany program in vitro.
„Dziś mało kto pamięta, ale my wprowadziliśmy to w życie. To też było w Platformie nie do przejścia. Ale przewalczyłyśmy to. Poradziliśmy sobie z tamtym, poradzimy sobie i z tym”.
Czy będzie to stanowisko obowiązujące wszystkich członków Platformy?
„Na pewno będzie tam zdanie, że nie wprowadzimy dyscypliny w głosowaniu w tej sprawie. To by nas rozbiło. Nie możemy powiedzieć naszym kolegom: musisz zagłosować tak, a nie inaczej w sprawie aborcji. Tak jak nie możemy powiedzieć kobietom: musisz rodzić. Sumienia się nie łamie”.
Nowe, bardziej liberalne stanowisko PO będzie firmować Małgorzata Kidawa-Błońska, a nie szef partii – Borys Budka.
„Liczę na autorytet Małgosi. Nigdy nikomu nie powiedziała złego słowa, nigdy nikomu nie zrobiła niczego złego, wszyscy ją szanują. Powtarza co drugie zdanie, że jest przeciwko aborcji i jest wierząca, ale uważa, że ta ustawa powinna być zliberalizowana”.
A jak będą wyglądały losy prawa aborcyjnego w przyszłości? Posłanka zauważa, że są one nie tylko w rękach polityków, ale też wyborców.
„Ludzie muszą zrozumieć, że od nich zależy Sejm. O mnie będą wiedzieć, że ja zagłosuję za liberalizacją, o moim koledze konserwatyście – że zagłosuje przeciw. Niech do cholery zaczną wreszcie decydować, a nie głosują na pierwszego na liście, niech ruszą rozumem”.
„Jestem spokojna. Jak będzie Lewica, jak wejdzie do Sejmu Hołownia i będzie miał koło siebie takie dziewczyny jak Gill-Piątek czy Mucha, to cokolwiek on by chciał, one zrobią po swojemu”.
***** ***
Ta partia to jest takie dziaderstwo, że naprawdę niech najlepiej połączą się z powrotem z PiSem i skończą tę szopkę z dwiema, rzekomo opozycyjnymi do siebie partiami.
Nawet w tym artykule i wypowiedziach POzistów jest zatrzęsienie półsłówek, dwuznaczności, kompletny brak konkretów, postawy "za, a nawet przeciw".
Jeżeli nie pozbędą się ultra-konserwatywnych dziadersów (wszystkich przeciwnych standardom obyczajowym panującym w UE – np. wolną aborcją i równością małżeńską) z tej beznadziejnej partii, to autentycznie będę wolał zostać w domu niż iść głosować na wspólną listę pod butem PO.
Jeśli zrobią to czego Pan się domaga, to PIS następne wybory wygra większością konstytucyjną.
Kto tak Panu powiedział? Jeden dziaders z drugim z Plebanii Obywatelskiej? Albo TVN pod ich dyktando, tak jak było z demonizowaniem przez tę stację Strajku kobiet, bo "brzydkie słowa padają, olaboga, radykalizm"?
Polska przeszła już przemianę obyczajową, tylko dziadersi od lat wmawiali każdemu, że są w tym odosobnieni. Tymczasem ulice pokazały, że jest zupełnie inaczej!
Niech Pan się wybierze na wieś i pogada z ludźmi. Żyjąc w miejskiej bańce można mieć fałszywe wyobrażenie o Polsce i jej przemianie obyczajowej. Za 20 lat może będzie taj jak Pan by chciał, ale nie wcześniej.
Wieś to 40% Polski. I też nie jest wcale tak monolitycznie konserwatywna, jak się wydaje.
A kiedy był pan ostatnio na wsi?
Jeżeli wieś jest konserwatywna, to tylko za spraw PO i PiSu, i ich rządów przez ostatnie 16 lat. Głosowanie na PO jest więc konserwowaniem tego stanu rzeczy. Przypomnę, że nim PO i PiS ogłosiły powstanie 4 RP do UE wprowadzała nas lewica, mega niedoskonała, jednak i tak ówcześnie bardziej postępowa niż to co soba obecnie reprezentuje Platforma.
@MariuszSanowski Powiedzmy, ze się z Panem zgadzam. Czy ma Pan jakiś problem z zagłosowaniem na lewice? Czy perspektywa zostania w domu w dniu wyborów jest tak kusząca, ze tylko szuka Pan pretekstu, żeby tak zrobić?
Osobno na Lewicę, lub inną nowoczesną partię (prawdziwie nowoczesną, a nie atrapę PO w postaci .Zacofanej) jak najchętniej bym zagłosował.
Na wspólną listę nie, bo to będzie legitymizacja dziaderstwa i zacofania pod władzą Plebanii Obywatelskiej, która będzie całą resztę szantażowała i blokowała wszelkie zmiany mogące nas zbliżyć cywilizacyjnie do standardów europejskich.
PO musi wypracować jakiś kompromis. Jeśli przyjmie agendę stricte lewicową, to zniknie. A całe centrum i centro-prawica wpadnie w łapy PISu.
Może dotychczasowy kompromis w publicznej służbie zdrowia, a pozostałe przypadki legalnie ale tylko w prywatnej służbie zdrowia na własny koszt 😕
Panie Kowalski. Jeśli przyzwoitość i pełnia praw człowieka jest stricte "lewicowa" to może lepiej będzie dla człowieka jak KO zniknie?? Bo jak rozumiem Pana pisaninę, to centrum i centro-prawica w ramach własnej "tożsamości" politycznej (czyli de facto zgody na kościółkowy kompromis aborcyjny) jest PiSem. I różni się tylko nazwą. Wydaje mi się, że to dość prawdziwy wniosek. W takim razie nie ma co rozdzierać szat na temat przegranych przez KO kolejnych wyborów. Sami swoi………
Źle Pan rozumie. Gdyby to zależało tylko od PIS, to aborcja była by zakazana w każdym przypadku. A gdyby to zależało tylko ode mnie, to zalegalizowałbym bym aborcję w każdym przypadku.
Ale trzeba być realistą. I pamiętać jaki wynik wyborczy otrzymał w ostatnich wyborach Biedroń. Polskie społeczeństwo jest wciąż bardzo konserwatywne. I minie jeszcze ze 20 lat zanim młodsze pokolenie o zdecydowanie liberalniejszych poglądach, będzie decydowało o wyniku wyborczym. I do takich realiów trzeba dostosować ofertę polityczną. Lepiej zrealizować choć część postulatów Strajku Kobiet, niż obiecać 100%, przerżnąć wybory i nic nie dać.
Ale to nie jest tak, że politycy nie mają wpływu na poglądy wyborców, a tylko muszą się dostosowywać do większości, żeby wygrać wybory. Nie w każdej kategorii na pewno. W sprawie aborcji polscy politycy są w tej chwili bardziej konserwatywni od społeczeństwa.
Owszem, politycy mają wpływ. Ale ewolucyjny, a nie rewolucyjny. A społeczeństwo nie zawsze jest takie, jak się wydaje. Bo funkcjonuje w nim tzw. milcząca część(shy voters), która jest zdecydowanie konserwatywna.
A tak poza tym trzeba też pamiętać, że obecny spór toczy się o niewielki wycinek aborcji w Polsce. Bo w realu aborcja do 10-12 tyg jest dostępna w każdym paczkomacie.
"Gdyby to zależało tylko od PIS, to aborcja była by zakazana w każdym przypadku."
Kaczyńskiemu osobiście zwisa i powiewa aborcja; po pierwszych protestach Strajku Kobiet robił wszystko, żeby tematu nie ruszać. Teraz ruszył go, bo był zmuszony do wytrącenia skrajnej prawicy broni w walce politycznej, a z drugiej strony chciał zapewnić sobie jeszcze większe poparcie kleru.
Panie Krzysztofie, ta "agenda lewicowa" jest uznawana przez prawicę na całym zachodzie od wielu lat. Podobnie jak inne niesamowite "ultra-radykalne" (wg dziadersów) rozwiązania, jak równość małżeńska.
Kim więc jest PO (bo na pewno nie żadnym centrum), skoro są nieporównywalnie bardziej konserwatywni i zamordystyczni, niż prawica w całym cywilizowanym świecie?
Nie żyjemy na zachodzie tylko Polsce. I choć sam nad tym ubolewam, to trzeba brać pod uwagę realia. Polityka to sztuka realizowania celów, a nie obiecywania gruszek na wierzbie.
Żyjemy w Europie. Coś czego PiS i PO zdają się nie rozumieć do dzisiaj.
Realia są takie, że ogół państw europejskich ustanawia standardy, a nie zamknięta, polska banieczka.
Wobec tego, nazywanie skrajnie zamordystycznej obyczajowo partii "centrum" to spore przekłamanie, bo wg standardów europejskich wpisują się w skrajną prawicę.
Serio, Polacy nie oglądają tylko TVNu i TVPiS; mają internet, Netflixa, YouTube'a, etc., widzą jak wygląda świat na zewnątrz i jak bardzo poszedł do przodu, gdy PO nam wmawia, że wcale nie i wcale nie są ultra-konserwatywnymi dziadersami.
Czyli trochę daleko od gotowości do dania kobietom prawa decydowania o swoim ciele i życiu. Plusem jest dążenie do wtłoczenia do szkół rzetelnej wiedzy o życiu płciowym, seksualności człowieka, walka o powszechną dostępność do środków mających zapobiec niechcianej ciąży.
To jest propozycja prawa obowiązującego w Niemczech. Tych Niemczech do których jeżdżą Polki, aby tam legalnie usunąć ciążę. I usuwają po obowiązkowych dla wszystkich kobiet konsultacjach. Nie jest to prawo restrykcyjne, więc uważam, że głosy krytykujące to rozwiązanie, jakoby ograniczające swobodę podejmowania decyzji, są niesłuszne. Inna rzecz, że tam nikt się nie zasłania klauzulą sumienia. Ustawa ustawą, ale na takim Podkarpaciu pozostanie martwa. Moim zdaniem, personel pracujący na oddziałach ginekologiczno- położniczych nie prawa do klauzuli sumienia. Jest tyle pięknych specjalizacji : okulistyka, reumatologia. Dlaczego ginekolog czy pielęgniarka wykształceni za nasze podatki mają prawo odmawiać wykonywania zwykłych czynności medycznych? Jeśli mają takie poglądy, to niech zwrócą po te 15 tyś euro za rok studiów i staże i otworzą prywatne gabinety Czy lekarz świadek Jehowy też ma prawo odmawiać pacjentowi transfuzji krwi?
Kwestię tzw. klauzuli sumienia rozsądnie rozwiązano w UK: jeżeli aborcja jest sprzeczna z sumieniem jakiegoś lekarza, to nie jest on przyjmowany na specjalizację z ginekologii. W Polsce można by zaproponować ginekologom zasłaniającym się klauzulą sumienia zmianę specjalizacji.
To kiedy Plebania Obywatelska wprowadzi u nas wzorowane na niemieckim prawo równości małżeńskiej?
Ależ ci lekarze co zasłaniają się w szpitalu klauzulą sumienia, mają prywatne gabinety, gdzie klauzula już nie obowiązuje : D
Stanowisko takie, że aborcja "na życzenie" jest nie do przyjęcia jest ok. Aborcja to nie antykoncepcja! Edukacja seksualna, jak najbardziej dostępna antykoncepcja i opieka psychologiczna ze strony państwa/samorządu nad kobietą chcącą dokonać aborcji to powinna być rzecz oczywista. Oczywiście na końcu winna być decyzja kobiety, a najlepiej obojga rodziców (poza ciążą z gwałtu).
Skrajna lewica może psy wieszać za to na PO, ale to stanowisko chyba jest najbliższe największej części świadomego społeczeństwa. OKO nie pominęło okazji do dyskredytacji PO, co jest co najmniej nieroztropne. Inwestycja w Hołownię może się zakończyć jak w przysłowiu o stryjku, siekierce i kijku.
Aborcja nie może zastępować antykoncepcji – pełna zgoda. Powinny więc być może istnieć pewne utrudnienia formalne, które skłoniłyby ludzi aktywnych seksualnie do stosowania różnych sposobów antykoncepcji. Zakładam oczywiście, że młodzież miałaby w programie szkolnym edukację seksualną (opartą na wiedzy naukowej, a nie na kompleksach, dewiacjach i frustracjach osób zmuszonych do celibatu) i że antykoncepcja byłaby powszechnie dostępna i refundowana.
P.S. Pewne utrudnienia formalne to nie państwowy zakaz poparty Kodeksem karnym! Może to być np. obowiązkowa konsultacja z psychologiem i edukatorem seksualnym i/lub częściowa odpłatność za zabieg.
Aborcja to zabieg medyczny ginekologiczny wykonywany najczęściej na świecie. Niezależnie, czy liczysz aborcję wykonaną pigułkami czy chirurgiczne, czy też tylko chirurgiczne. Aborcja z definicji nie jest antykoncepcją, bo antykoncepcja zapobiega ciąży, a aborcja ją przerywa. Jeżeli używam antykoncepcji, to znaczy, że nie chcę mieć dzieci, prawda? I nikomu nic do tego w jakich warunkach żyję. Ale jak antykoncepcja zawodzi, to dalej nie chcę mieć dzieci, k***a, to jest takie proste! Ale tu wszyscy się już frasują tym, czy żyję jak królowa, czy klepię biedę. Mi to nie robi różnicy, bo NIE CHCĘ MIEĆ DZIECI! No ale spójrzmy na liczby. Wskaźnik Pearla mówi, że skuteczność prawidłowo zastosowanej (!) prezerwatywy, to 3-7. Weźmy krakowskim targiem 5. Czyli 5 par na 100 zajdzie w nieplanowaną ciążę używając kondomow. Załóżmy (co jest nierealne), że wszystkie pary, które nie planują dzieci (w tym pary na jedną noc), umieją i stosują kondomy. Strzelam: płodnych kobiet w Polsce, które przez rok będą współzyły jakkolwiek i się zabezpieczały jest, nie wiem, 3 miliony. Czyli nieplanowaną ciążę zaliczy 150 000 kobiet. I pewnie sporą część z nich po prostu rodzi wpadki, ale jeśli myślicie, że w 1993 z roku na rok aborcje w liczbie 160tysiecy rocznie "zniknęły", to trzeba być durniem. I zanim któryś zacznie tu moralizować – nie próbujcie. Dlatego jak słyszę "robić utrudnienia"… Ja nie wiem. Wy myślicie, że liczba aborcji bierze się z tego, że kobiety co miesiąc dla beki łykają piguły na przerwanie ciąży zamiast antykoncepcyjnych tabletek. A to czysta matma, jest nas w tym kraju po prostu multum i te leśne dziady w rządzie nie zdały ani biologii, ani matmy, a ledwo zdały polski. Za to z religii miały szóstkę. Ktoś rzucił wyżej Plebania Obywatelska, absolutnie to kradnę, genialna nazwa!
Świetne Pani Aleksandro.
Wspaniała treść. Nurtuje mnie tylko jedno pytanie, dlaczego wypowiadają się głównie mężczyźni ?
A to dzieci "robią się" same czy mężczyzna też jest do tego potrzebny? Jeśli jest przewaga opinii męskich to czemu np. Pani nie wypowie się na ten temat – może byśmy coś interesującego przeczytali. Za wypowiedź nikt nie prześladuje. Bynajmniej na razie jeszcze.
W Pana wpisie nie widzę sprzeczności z moim. Warto tylko dodać, że niekiedy na aborcję decydują się kobiety niezbyt świadome (stąd potrzeba opieki psychologicznej przed, ale i po) tak by decyzja o aborcji nie zrodziła traumy. Dla mnie aborcja na życzenie to jest zastępcza antykoncepcja. Świadoma kobieta czy para jest w stanie w normalnych warunkach zapobiec ciąży na wiele sposobów choćby poprzez zastosowanie tabletki \"dzień po\".
Do wiadomości Pani Filipiak: prezerwatywa to nie jest jedyny środek antykoncepcyjny i świadoma (edukacja) para od razu orientuje się, że poszło coś nie tak i może zastosować wyżej wspomnianą tabletkę. Pisanie o skuteczności prezerwatyw zalatuje \"lewicowością\" socjalistyczną ala lata 80-te XX w. Ponadto świadome pary zwykle stosują dwa środki antykoncepcyjne. W sumie to co Pani pisze to średniowiecze.
Z decyzją obojga rodziców to kwestia sporna, ponieważ w Polsce na przykład unika się jak ognia tematu gwałtów małżeńskich, więc nawet jeśli zaznaczasz, że "poza ciążą z gwałtu", to jest to zapis martwy. A taki "przykładny katolik" (nie każdy katolik, sama jestem wierząca) może żonę gwałcić do woli, bo przecież to powinność małżeńska żony…
I tak naprawdę bądźmy szczerzy – nikt nie traktuje aborcji jako antykoncepcji. Żadna kobieta. Takie teksty mogą być jedynie wyobrażeniem facetów o tym, jak kobieta może traktować ciążę. A tak naprawdę jest tylko "hasełkiem", które dobrze brzmi w ustach prolajferów. Nie wierz w nie 🙂
Ale ja pisałem o normalnych parach, a chyba gwałt małżeński to nie jest norma, do której powinniśmy aspirować. W przypadku normalnych par to i partner powinien mieć coś do powiedzenia bo narodziny dziecka rodzą konsekwencje dla obojga rodziców. Przy czym nie kwestionuje decydującego głosu kobiety.
I jeszcze jedna rzecz – stan prawny nie powinien być regulowany pochopnie, a raczej po jak najszerszych konsultacjach społecznych.
Państwo nie zmusza, ani nie zabrania – to jedyny możliwy kompromis w kwestii przerywania ciąży.
A problem, dlaczego tylko mały procent osób aktywnych seksualnie i chodzących do kościoła przestrzega zasad katolickiej etyki seksualnej i jak skłonić ich do przestrzegania tych zasad, to wewnętrzny problem Kościoła katolickiego w Polsce. Niech rozwiązują go hierarchowie Kk przy pomocy posiadanych środków: kazań, rekolekcji, prasy katolickiej, katolickiego radia i telewizji. Nie państwa, które powinno być neutralne światopoglądowo i Kodeksu karnego, obowiązującego również osoby innych wyznań i niewierzące.
I dopóki tej prostej prawdy nie zrozumie PO, to nie zyska głosów młodych wyborców, którzy mogą dać jej wygraną w następnych wyborach. A starsi, nawet niezdecydowani wyborcy, którzy są pod wpływem Kk i już nie bardzo pamiętają co to seks, po 8 latach indoktrynacji przez państwową i kościelną propagandę na PO w życiu nie zagłosują.
Popieram razy milion, ślę propsy.
I ja.
Opieka psychologiczna i medyczna to bzdura.Kobiety same wiedzą co mają robić i nie trzeba je uszczęśliwiać jakąś opieką.
Dziadersi na klęczkach pod Kościołem wiedzą najwidoczniej lepiej. I jeszcze śmią żądać od nas głosów, i szantażować "wspólną" listą opozycji.
To jest akurat konieczne, by sprawdzić, czy kobieta nie została zmuszona do aborcji (takie przypadki też są).
ta partia Peło niech się wali !!!!
Pierwszy raz nie jestem w stanie przeczytać artykułu na Oku i to nie z powodu złego języka, a mdłej treści. Treść ta to oczywiście nie wynik złego pióra autorki , a treści jaką przekazuje PO. To jest niewiarygodne aby nie była w stanie zdobyć się na konserwatywny przekaz, tak aborcja to standard dla chadeków w Europie, aborcja jest wyborem i prawem człowieka. Jest dla mnie absurdem, że w dalszym ciągu spora część Polek i Polaków nabiera się na rzekomy liberalizm PO. To są skrajnie szkodliwi konserwatyści, ciągle chodzący na pasku kleru i każdy kolejny dzień z silną pozycją PO jest dniem szkodliwym dla Polski.
A wystarczy stanowczo oddzielić kler od polityki.
Ten konserwatyzm obyczajowy i lizanie kościoła to właśnie odrzuca od PO młodego normalnego wyborcę, ale tam są też ludzie, na których można głosować, ja ze swojej posłanki jestem zadowolona.
Sęk w tym, że nawet jakby wszyscy głosowali na Jachirę czy Sterczewskiego, to na ich plecach zamordystyczni dziadersi i tak wejdą do Sejmu. To pokazuje tragizm tej partii.
Ale Ty namolny jesteś z tymi dziadersami. Ja proponuję najpierw zająć się Kościołem i oddzielić go od państwa. Wtedy będzie można mówić o aborcji.
Mierzysz rzeczywistość swoją miarą a prawda wygląda zupełnie inaczej
Konsultacja u psychologa? Zanim się kobieta zapisze i otrzyma termin wizyty, to minie 12 tygodni i nici z aborcji.
Konsultacja u lekarza? Jakiego? Skoro kobieta wie, że jest w ciąży, to znaczy, że jest już po wizycie u ginekologa.
To jest tylko stawianie przed kobietą kolejnych przeszkód.
Racja.
Co mam do zarzucenia Platformi Obywatelskiej? To co każdej innej partii. Głównym celem takiej organizacji nie jest zrealizowanie oczekiwań jej zwolenników, a już tym bardziej nie jest dbanie o rozwój kraju i dobrobyt jego mieszkańców. Głównym i jedynym celem jest dorwanie się do koryta i realizacja dobrobytu jej przywódzców i przy okazji pretorianów ojca chrzestnego. Chodzi o realizację celów, w większości nie mających nic wspólnego z głoszonymi przez te organizacje, hasłami.