"W sprawie tego skandalicznego wydarzenia wystąpię z interpelacją do Min. Sprawiedliwości" - zapowiada poseł PO Krzysztof Brejza. Chodzi o katowanie i spalenie kukły Żyda w Pruchniku. Podżegane przez dorosłych dzieci biły Judasza, tłum wpadał w euforię. Przypominamy polsko-żydowską historię miasteczka i sztukę "Na Boga" o podobnym wydarzeniu sprzed lat
Jako pierwszy napisał o tym wydarzeniu "Ekspres Jarosławski", zamieścił też siedmiominutowy film, który od soboty krąży w mediach społecznościowych (nie polecamy go osobom o słabszych nerwach).
Rzecz dzieje się w Pruchniku na Podkarpaciu, powiat Jarosław, w Wielki Piątek (19 kwietnia 2019) o godzinie 15.00. "W tradycji Kościoła to godzina, w której umarł na krzyżu Chrystus. Godzina miłosierdzia. Na słupie przy ulicy Jana Pawła II – głównej ulicy miasteczka – wisi ogromna słomiana kukła. To pejsata postać z dużym nosem, od razu na myśl przywodząca stereotypowe wyobrażenie Żyda.
Na kukle napis JUDASZ 2019. ZDRAJCA. I adnotacja, że sąd odbędzie się o godzinie 15.00. Po drugiej stronie ulicy spory tłumek ludzi".
Zapowiadany sąd odbył się na placu przed kościołem. Za zdradę Jezusa Judasz został skazany na 30 razów. Karę wymierza grupa dzieci. Tłum dopinguje:
"Jeszcze pięć za to, że chcą odszkodowań od Polski – krzyczy ktoś z tłumu, kiedy pada trzydzieste uderzenie. No to jeszcze pięć za te odszkodowania. Dzieci biją ochoczo” - relacjonuje reporter "Ekspresu Jarosławskiego”.
Po pierwszym "biciu” kukła zostaje przewleczona przez całe miasteczko. Co jakiś czas tłum przystaje, a dzieci wymierzają kolejne porcje po 30 razów:
"Dzieci biją, tłum liczy. Co bardziej zapalczywe dzieciaki sprzedają kukle kopniaki. – Dobrze, mały. Szacun! – mówi jakiś człowiek do chłopca, który właśnie skopał głowę kukły. – Bij w brzuch – instruuje syna tatuś. – Lej! – zachęca ktoś inny”.
W końcu „procesja” dociera do rzeki Mleczki, gdzie „Judaszowi” zostaje odcięta głowa, a kukła - podpalona i wrzucona do wody.
Z relacji nie dowiadujemy się, kto był organizatorem, czy "plac przed kościołem" należy do kościoła i czy parafia go udostępniła.
W mediach społecznościowych natychmiast zaczęto bronić tego zdarzenia, używając argumentu "to staropolska tradycja".
To prawda. Był to zwyczaj powszechny w centralnej i południowej Polsce na przełomie XIX i XX wieku: "Wielkotygodniowy zwyczaj palenia Judasza w ubiegłym wieku odnotowali prawie wszyscy pamiętnikarze i ludoznawcy" - pisze portal Kultura Ludowa. Palenie "Judasza" zastąpiło przedchrześcijański obrzęd palenia kukły uosabiającej zimę. Pogański zwyczaj (nie ten jeden) gładko dostosował się do chrześcijańskiej rzeczywistości i wrósł w polską obyczajowość. Zdrajca Jezusa, Żyd Judasz, stał się symbolem wszelkiego zła, którego się pozbywano u progu wiosny.
Nie jest to jednak obyczaj wyłącznie polski: "palenie Judasza" było praktykowane m.in. w Grecji, Hiszpanii i Meksyku.
Po II wojnie światowej "palenie Judasza" niemal zanikło, również w Polsce. Przetrwało w niewielu miejscowościach. Wśród nich jest Pruchnik - dumny z tej tradycji. Na oficjalnej stronie gminy napisano: "Mieszkańcy pieczołowicie pielęgnują stare obrzędy i zwyczaje, np. rok rocznie odbywa się »Sąd nad Judaszem«".
A tak opisywała pruchnickie obyczaje Alina Cała w książce "Żyd wróg odwieczny? Antysemityzm w Polsce i jego źródła":
"W kilku wsiach w okolicach Przemyśla wieszano w Wielkanoc kukłę Judasza. W Pruchniku robi się to do dziś. [...] W Pruchniku w 1968 roku kukle nadano rysy izraelskiego gen. Mosze Dajana, którego karykaturami wypełnione były wówczas polskie gazety prowadzące antysyjonistyczną kampanię. Po 1989 r. postaci domalowano czerwony krawat , zapewnie symbolizujący żydokomunę. W 2001 r. zamiast tradycyjnego napisu " Judasz zdrajca" umieszczono słowo Jude, a uzasadniając tę zmianę, jeden z rozmówców powołał się na Ewangelię i wyjaśnił: «Żyd wydał Żyda za trzydzieści srebrników. To należy mu się kara». Inni natomiast posłużyli się ideologią antysemicką: «Przed wojną tutaj dużo Żydów było, wszystkie sklepy były ich, a wieprzowinę tylko u Polaka można było kupić."; "Po tym jak Żydzi dop... Polakom z tym Jedwabnem, to sam stałem się antysemitą. A. ks. Jankowski dobrze im zrobił z tym grobem...»".
Portal Wirtualny Skansen pełen jest zdjęć dokumentujących "sąd nad Judaszem" w Pruchniku - przed i po II wojnie światowej. Na You Tubie można zobaczyć dokumentację wydarzenia z 2009 roku:
Jednak nawet w Pruchniku ten zwyczaj kilka lat temu zarzucono. Powrócił właśnie w Wielkanoc 2019 i wzbudził zainteresowanie i gorącą krytykę. Nie tylko z powodu antysemickiej wymowy tego "obyczaju", ale również z powodu zachęcania dzieci do stosowania przemocy.
"Co za horror!" - napisała europosłanka Danuta Hübner. "Żadna tradycja tego nie usprawiedliwia. Czego uczą się te dzieci?" - pytał Robert Biedroń.
Redaktor naczelny polskiej edycji magazynu Politico Michał Broniatowski komentował: "Mieszkańcy Pruchnika na Podkarpaciu, po 10-letniej przerwie w wielowiekowej tradycji, wymierzają karę pejsatemu »Judaszowi« z chasydzkim kapeluszem na głowie. Czy ktoś im przypomni, że Żyd Judasz zdradził Żyda Jezusa i że pierwsza wspólnota jerozolimska była w pełni żydowska?".
Zaś działacz miejski Jan Mencwel zauważył, że sama dyskusja o Pruchniku wywołała falę antysemityzmu w mediach społecznościowych:
Co zarzucono uczestnikom "sądu nad Judaszem":
Zaalarmowane zostały następujące instytucje:
O wydarzeniu poinformowały izraelskie media, m.in. "Jerusalem Post".
Nie po raz pierwszy zwyczaj "palenie Judasza" spotyka się z ostrą reakcją. W 2008 debata dotyczyła "pochodu z Judaszem" w Skoczowie na Śląsku. Przeciwko lokalnej tradycji zaprotestował wtedy proboszcz - jego argumenty były jednak zupełnie inne niż dzisiejszych krytyków. Uznał, że jest to obrzęd... pogański i rozrywkowy i nie należy w nim brać udziału ze względu na powagę Wielkiego Tygodnia. Delegalizacji zwyczaju domagali się też członkowie Ligi Polskich Rodzin oraz egzorcysta - znajomy proboszcza.
O tamtych wydarzeniach powstała w 2013 roku sztuka teatralna „Na Boga”. Napisał ją Jarosław Murawski, a wystawił w Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu Marcin Liber.
Fikcyjny burmistrz fikcyjnego miasta Spychów chce zakazu obyczaju palenia Judasza. Argumentuje, że to wstyd:
Jest mi wstyd, przyznam. Przez to zamieszanie Przylgnie do nas opinia - my ciemnogrodzianie!
Tymczasem mieszkańcy "palenia" bronią:
Tradycja to miła, Żal by było okrutnie, gdyby się skończyła.
Bardziej przejmują się jednak tym, że z powodu wywołanego przez burmistrza skandalu staną się ogólnopolskim pośmiewiskiem:
To się skończy kacem I wstydem dla Spychowa. „Dziennik” wszystko zmieli, Robiąc z ludzi idiotów, byleby śmiech mieli Widzowie z reszty kraju.
W spór angażują się nawet Lucyfer i Belzebub, zagubieni w lokalnych realiach:
Skąd wziąć rasizm, jak nie ma tu nawet stadionu?
[caption id="" align="alignnone" width="800"] źródło: Wirtualny Sztetl[/caption]
Jak podaje Wirtualny Sztetl, "Pierwsza wzmianka o pobycie Żydów w Pruchniku pochodzi z 1563 roku". Pod koniec XIX wieku Żydzi stanowili prawie połowę mieszkańców miejscowości (w 1897 roku: katolików - 6066, Żydów - 3000). Z czasem jednak ich odsetek spadał, do ok. 15 proc. pod koniec lat 20. "w 1928 roku - 7695 katolików i 1090 Żydów".
Pruchniccy Żydzi byli właścicielami sklepów i oberży: "Na przełomie XIX i XX w. w Pruchniku było 68 sklepów, z tego 55 żydowskich i 13 polskich".
Po I wojnie światowej w Pruchniku miały miejsce zajścia antysemickie:
"Gdy nowe władze jeszcze nie zainstalowały się na dobre, chłopi z Huciska, Nienadowej i okolicznych wsi rzucili się na sklepy żydowskie, rabując je i rozbijając. Najbardziej ucierpiał sklep Jakuba Klepnera przy ul. Kańczuckiej. Porządek starał się zaprowadzić komendant policji Kwaśnicki, a potem później nadeszło wojsko z Jarosławia. Działania władz zapobiegły możliwemu pogromowi. W okresie sądu stanął karabin maszynowy, a jeden z chłopów został zastrzelony przez żandarma".
Końcem obecności społeczności żydowskiej w Pruchniku, jak niemal w całej Polsce, była II wojna światowa: "W sierpniu 1942 roku wszyscy Żydzi zostali wywiezieni z Pruchnika. Jednych umieszczono w getcie w Birczy, a stamtąd wywieziono do lasów w Wólce Pełkińskiej, gdzie ich rozstrzelano".
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze