0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Robert Bąkiewicz podczas Marszu Niepodległości, 11.11.2022 Warszawa . Fot. Martyna Niecko / Agencja Wyborcza.plRobert Bąkiewicz pod...
Śledztwo

1,5 procent na Bąkiewicza. Ujawniamy, jak nacjonaliści zdobywają pieniądze z podatku

  • Anna Mierzyńska

Robert Bąkiewicz, lider jednej ze skrajnie prawicowych frakcji w Polsce, były szef Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, obecnie powiązany z PiS, dla swoich wierzycieli jest niewypłacalnym dłużnikiem. Komornicy zajmują kolejne jego należności, by pokryć wierzytelności.

Jednocześnie ten sam Robert Bąkiewicz ma rozrastającą się sieć organizacji pozarządowych, które finansują jego działalność. Nie zawsze wchodzi do ich władz, wystarczy, że deleguje do nich najbliższych współpracowników. W ten sposób ostatnio jego ekipa przejęła niewielką fundację ze Świdnicy. Niewielką, ale znaczącą.

Ujawniamy, jak nacjonaliści związani z Bąkiewiczem zgarniają pieniądze z wpłat 1,5 procent podatku, mimo że dziś żaden z NGO-sów Bąkiewicza nie jest organizacją pożytku publicznego.

Formalnie nie mogą więc zbierać środków z odpisu podatkowego. A jednak to robią.

Oficjalnie niewypłacalny

Bąkiewicz jako osoba prywatna jest oficjalnie niewypłacalny. Przynajmniej dwoje wierzycieli usiłuje ściągnąć z niego swoje należności, powstałe między innymi na skutek wyroków sądowych. To Katarzyna Augustynek, aktywistka, znana jako Babcia Kasia, oraz spółka Agora. Na początku lipca na platformie X napisał o tym mecenas Jerzy Jurek, reprezentujący Katarzynę Augustynek.

„Przywódca pisowskich bojówek Ruch Obrony Granic Bąkiewicz jest przestępcą i chuliganem! Nie zapłacił nawiązki, bo dla komornika jest niewypłacalny. Proszę o wszelkie informacje o majątku do zajęcia” – zwracał się do internautów prawnik.

Zrzut ekranu
Do tej pory komornik odzyskał niecały tysiąc zł z trzynastu tysięcy zł, które Bąkiewicz jest winien Katarzynie Augustynek.

Wierzytelności nie anuluje ułaskawienie Bąkiewicza przez prezydenta Dudę, bo dotyczy ono tylko fragmentu kary, konkretnie prac społecznych. Reszta wyroku została utrzymana. Także wierzytelność na rzecz Agory jest aktualna. Jak ustaliliśmy, na pokrycie należności komornik zajął między innymi zwrot, jaki Bąkiewicz miał dostać z urzędu skarbowego.

Biedny jak Bąkiewicz

„Bąkiewicz oficjalnie nie posiada żadnego majątku, nie jest zatrudniony ani zgłoszony w ZUS. W fundacjach, które prowadzi, rzekomo nic nie zarabia” – pisał kilka dni temu Krzysztof Boczek w artykule na portalu Goniec. Poprosiliśmy Roberta Bąkiewicza o potwierdzenie tych informacji, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi na maila.

To nie pierwsze problemy finansowe Bąkiewicza. OKO.press i Frontstory już trzy lata temu opisywały, że Bąkiewicz miał 7 milionów zł długu po tym, jak splajtowała jego firma. Miał wówczas wziąć fikcyjny rozwód, a nieruchomość przepisać na córkę (wówczas ośmioletnią). W efekcie w 2016 roku sąd umorzył jego niespłacone zobowiązania.

Przeczytaj także:

Ale już w 2024 roku w opisie zbiórki publicznej na jedną z jego organizacji Bąkiewicz stwierdził: „Jestem szczęśliwym mężem i ojcem piątki dzieci”. Czyli zobowiązania finansowe umorzone, a rodzina ocalona.

Ale jedno się nie zmieniło: formalnie Bąkiewicz znowu nie ma pieniędzy i nie jest nigdzie zatrudniony. Jest biedny jak mysz kościelna, choć za czasów PiS związane z Bąkiewiczem organizacje dostały niemal 13 milionów zł dotacji z budżetu państwa, co opisało OKO.press w maju 2024 roku.

1,5 procent podatku

Teraz PiS nie rządzi, a jednak Bąkiewicz wciąż ma pieniądze na działalność. Organizuje zbiórki publiczne, jego organizacje zachęcają do darowizn. To jednak nie wszystko.

Otóż Bąkiewicz postanowił skorzystać też z wpłat z odpisu podatkowego.

„1,5 procent dla Polski – dla Rot – dla Obrony Granic! Szanowni Państwo, jeśli chcecie wesprzeć moją działalność, działania Rot Marszu Niepodległości oraz Ruch Obrony Granic, proszę – przekażecie 1,5 procent podatku właśnie na nią – w taki sposób w kwietniu 2025 Robert Bąkiewicz zachęcał do przekazywania wpłat na swoje organizacje. – „Nie proszę dla siebie. Proszę dla sprawy – dla Polski, której bronimy każdego dnia: na ulicach, w mediach, w sądach, na granicy. (…) To mały gest, który daje wielką siłę”.

Jeden z wpisów Bąkiewicza, zachęcający do wpłacenia 1,5 procent podatku
Rzecz jednak w tym, że wymieniane przez Bąkiewicza Roty Marszu Niepodległości nie mogą zbierać wpłat z 1,5 procent podatku.

Roty to stowarzyszenie zwykłe, które nie ma statusu organizacji pożytku publicznego (OPP), a tylko OPP są do takich działań uprawnione. Tym bardziej nie może tego robić Ruch Obrony Granic, bo jest nieformalną grupą, która nie ma żadnej formy prawnej.

Czyj KRS podawał więc Bąkiewicz w swoich wpisach? Ten sam numer KRS znalazł się też na stronie internetowej Rot Marszu Niepodległości oraz kanałach informacyjnych Ruchu Obrony Granic. Na czyje konto przekazali środki wszyscy ci, którzy zdecydowali się wesprzeć Bąkiewicza? Tu zaczyna się kolejna historia.

Jeden z wpisów Bąkiewicza zachęcający do wpłacania 1,5 procent podatku

„Mieszko” ze Świdnicy

Świdnica. Miasto z około 50 tysiącami mieszkańców, położone 50 kilometrów od Wrocławia. Żyje własnym, powolnym życiem. Od kilkunastu lat działa tu niewielka organizacja – Fundacja Promocja Kultury i Historii Polski „Mieszko”. Od 2015 roku ma status organizacji pożytku publicznego. Zbiera wpłaty z 1,5 procent podatku, ale to minimalne pieniądze. W 2024 roku dochody z odpisu podatkowego wyniosły 783 zł, w 2023 – 428 zł.

W radzie fundacji przez wszystkie te lata zasiadały m.in. zacne lokalne pedagożki, a prezeską była Iwona Woźniak, świdnicka przewodniczka. Woźniak prowadziła zajęcia historyczne dla dzieci i wycieczki szlakiem lokalnych zabytków. Pokazywała najmłodszym Świdnicę przebrana w strój historyczny. Razem z młodzieżą organizowała mikołajkowe paczki dla potrzebujących, współpracowała z Caritasem. Było lokalnie, ciepło i autentycznie. W tym kontekście opowieści o nacjonalistach spod znaku Bąkiewicza brzmiały jak historie z odległego świata.

A jednak to właśnie numer KRS świdnickiej Fundacji „Mieszko” Bąkiewicz i jego organizacje podawali w ogłoszeniach zachęcających do wpłaty 1,5 procent podatku.

Zaskakująca zmiana

Tylko w jednej znalezionej przez nas informacji na stronie Rot Niepodległości, z końca marca 2025, wskazano, do kogo należy ów numer KRS. Poza tym jednostkowym przypadkiem we wpisach zachęcających do wpłat podawano numer, ale nie informowano odbiorców, komu tak naprawdę przelewają pieniądze.

Co miały wspólnego nacjonalistyczne organizacje Bąkiewicza i poczciwa świdnicka fundacja? Na pierwszy rzut oka nic. W danych z Krajowego Rejestru Sądowego do momentu publikacji artykułu nie pojawiły się żadne informacje, wskazujące na tego rodzaju powiązania.

Ustaliliśmy jednak, że w styczniu 2025 roku doszło do zaskakującej zmiany. Fundacja „Mieszko” została przekazana osobom, które nie są związane ani ze Świdnicą, ani z edukacją, za to mają wiele wspólnego z Bąkiewiczem.

Prezesem organizacji został Dominik Dzierżanowski, jeden z najbliższych dziś ludzi Bąkiewicza.

Jak wskazuje sam Dzierżanowski na platformie X, jest on zaangażowany w: Ruch Obrony Granic, partię Niepodległość oraz Roty Marszu Niepodległości. Na czele wszystkich tych ugrupowań stoi Bąkiewicz.

„Sami się zgłosili”

W zarządzie świdnickiej fundacji zasiada też żona Dominika Dzierżanowskiego, Izabela Komorowska-Dzierżanowska. Natomiast w radzie fundacji zajęli Oskar Kida i Paweł Kryszczak. Kida to były skarbnik partii KORWiN. Kryszczak to wieloletni współpracownik Bąkiewicza.

„Fundację przekazałam ze względów zdrowotnych. Z informacji, jakie otrzymałam od nowego zarządu, nasza działalność w całości pokrywa się z działalnością nowych członków fundacji, a bardzo mi zależało, żeby tak było” – tak Iwona Woźniak, dotychczasowa prezeska Fundacji „Mieszko”, tłumaczy OKO.press powody przekazania fundacji.

Jednocześnie przyznaje, że nie znała wcześniej osób, którym przekazała fundację. Skąd się więc wzięli w Świdnicy? Woźniak nie chce o tym mówić. Stwierdza jedynie: „Sami się do mnie zgłosili”. Informację o chęci przekazania fundacji w nowe ręce miała „przekazać prywatnie”.

„I ci państwo wtedy do mnie zadzwonili. Wówczas ich poznałam”.

Nowy zarząd i jego intencje

Iwona Woźnicka przekonuje, że fundacja będzie działała podobnie do tego, jak działała wcześniej. Podkreśla, że dotychczasowa działalność fundacji nie miała nic wspólnego z nacjonalizmem. I dodaje: „Wierzę w dobre intencje nowego zarządu”.

Jak są rzeczywiste intencje nowych władz, trudno powiedzieć, bo poza wykorzystaniem numeru KRS świdnickiej fundacji nie zidentyfikowaliśmy żadnych aktywności organizacji w 2025 roku. Wysłaliśmy do fundacji maila z pytaniami o ich obecne działania. Dotychczas nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Współpracownicy Bąkiewicza przejęli więc małą lokalną fundację (była prezeska zapewnia, że jej nie sprzedała). Ta ma status organizacji pożytku publicznego.

Dzięki temu organizacje Bąkiewicza zdobyły numer KRS do gromadzenia wpłat z 1,5 procent podatku w 2025 roku.

Czy to jest legalne?

Pojawiają się wątpliwości prawne, czy takie rozwiązanie jest zgodne z przepisami. Zapytaliśmy o to prawnika, specjalizującego się w prawie stowarzyszeń oraz Narodowy Instytut Wolności, który nadzoruje organizacje pożytku publicznego. Dostaliśmy rozbieżne opinie.

Z opinii prawnika niezwiązanego z NIW (nazwisko do wiadomości autorki), wynika, iż Fundacja Promocji Kultury i Historii Polski „Mieszko”

nie może finansować działalności Ruchu Obrony Granic ze środków z 1,5 procent podatku, ponieważ działalność Ruchu nie mieści się w zakresie działalności pożytku publicznego wykonywanej przez tę fundację.

Mówiąc wprost: to, co robi Ruch Obrony Granic, nie znajduje odzwierciedlenia w statucie świdnickiej fundacji, a to podstawowy wymóg wydatkowania pieniędzy z odpisu podatkowego.

Według tej samej opinii „Mieszko” nie może też przekazać tych środków Stowarzyszeniu Roty Marszu Niepodległości, ponieważ nie figuruje ono w wykazie organizacji uprawnionych do otrzymywania odpisu podatkowego.

„W związku z powyższym należy stwierdzić, że przeznaczenie środków z 1,5 procent podatku zbieranych przez Fundację Promocji Kultury i Historii Polski „Mieszko” na działalność Ruchu Obrony Granic i Rot Marszu Niepodległości stanowiłoby naruszenie ustawy” – czytamy w opinii.

NIW nie widzi naruszenia prawa

Co zaskakujące, Narodowy Instytut Wolności ma inne zdanie.

„Wiele organizacji pożytku publicznego przekazuje środki z 1,5 procent podatku PIT na rzecz swoich podopiecznych – osób fizycznych, grup nieformalnych czy organizacji nieposiadających statusu OPP. (…)

W opisanej sytuacji nie dostrzegamy więc naruszenia przepisów ustawy”

– informuje Joanna Nowicka z Biura Komunikacji i Analiz Narodowego Instytutu Wolności.

Dodaje jednak, że do NIW docierają informacje o nadużyciach popełnianych przez niektóre organizacje. Dlatego władze Instytutu chcą zmienić obowiązujące przepisy tak, by OPP nie mogły przekazywać środków z odpisów podatkowych organizacjom nieposiadającym statusu pożytku publicznego.

Ale to pieśń przyszłości. Na razie jedyne, co NIW może zrobić, to sprawdzać, czy pieniądze zostały właściwie wydane.

Jeśli podczas kontroli okaże się, że wydano je niezgodnie ze statutem organizacji, fundacja będzie je musiała zwrócić. Tyle że takie kontrole odbywają się rzadko, a statut fundacji można przecież zmienić.

Właśnie z takich niejasnych prawnie sytuacji korzysta Robert Bąkiewicz i jego współpracownicy.

Antyaborcyjna furgonetka

Wróćmy do osób zasiadających obecnie we władzach Fundacji „Mieszko”.

Prezes Dominik Dzierżanowski wcześniej działał w Fundacji Pro-Prawo Do Życia,

znanej przede wszystkim z kontrowersyjnej „furgonetki antyaborcyjnej”. Plandekę furgonetki pokrywały drastyczne zdjęcia płodów z rzekomo domowych aborcji. Miała też głośniki, z których emitowano treści antyaborcyjne i anty-LGBT.

Furgonetka widoczna na ulicach różnych miast budziła skrajne emocje. Doszło do procesu w sądzie, a warszawscy radni starali się zakazać jej poruszania się po stolicy. W 2021 roku Dzierżanowski na stronie Fundacji Pro-Prawo Do Życia opisał jedną z policyjnych interwencji wobec kierowcy furgonetki.

A rok wcześniej – swój udział w kontrmanifestacji wobec krakowskiego Marszu Równości. Pojechał tam, aby „pokazać, że narracja LGBT nie jest jedynym głosem w debacie publicznej w Polsce. A przede wszystkim, że jest to narracja fałszywa, bardzo często oparta na kłamstwie i przemilczaniu niewygodnych faktów”.

Dzierżanowski uderza w tony heroiczne:

„Wraz z kolegą trzymam baner. Nie ma na nim nic obraźliwego, nic kontrowersyjnego. Jedynie sucha informacja o tym, czym są w rzeczywistości edukacyjne standardy WHO: dla 4-latków wiedza o masturbacji, dla 6-latków umiejętność wyrażania zgody na seks, a dla 9-latków informacje o pierwszych doświadczeniach seksualnych i orgazmie. (…) Po ponad godzinie trzymania plakatu w górze ręce miałem zdrętwiałe od ciągłej walki z podmuchami wiatru. Hałas i wrzaski tłumu obezwładniały umysł”.

Treści na tym banerze to dezinformacja, powtarzana wielokrotnie w tamtym okresie. Dzierżanowski, nazywający w swojej relacji uczestników Marszu Równości „homopropagandą”, reprezentował wtedy

jedno z najbardziej skrajnych ugrupowań, angażujących się w polityczną walkę z „ideologią LGBT”.

Dzierżanowski, prawa ręka Bąkiewicza

Od jakiegoś czasu Dominik Dzierżanowski jest jednak prawą ręką Roberta Bąkiewicza. Jeździ z nim w teren, promuje go w sieci, udostępnia jego wpisy na platformach społecznościowych. Można go również zobaczyć na zdjęciach z kampanii parlamentarnej Bąkiewicza w 2023 roku (Bąkiewicz startował z list PiS).

Dominik Dzierżanowski, na zdjęciu pierwszy z lewej, podczas kampanii parlamentarnej Roberta Bąkiewicza. Fot. Facebook

W 2025 roku Dzierżanowski wszedł do władz dwóch fundacji, należących do sieci pozarządówek powiązanych z Bąkiewiczem. Jak już wiemy, w styczniu został prezesem świdnickiego „Mieszka”, a w lutym – Fundacji Milites Invictissimi.

Tę ostatnią prowadził wcześniej kolega Bąkiewicza, Michał Piendyk, działacz Rot Marszu Niepodległości. Piendyk odszedł z „Milites Invictissimi”, ale wciąż zasiada we władzach innej organizacji, Fundacji Advocata Nostra, zresztą razem z Izabelą Komorowską-Dzierżanowską, żoną Dominika Dzierżanowskiego, która jest także w zarządzie świdnickiej Fundacji „Mieszko”.

Karuzela wokół Bąkiewicza

Opisane tu personalne roszady to tylko fragment powiązań organizacyjno-personalnych w środowisku Bąkiewicza. W Fundacji Promocji Kultury i Historii Polski „Mieszko” znaleźli się bowiem także Paweł Kryszczak i Oskar Kida. Obecność Kryszczaka nie zaskakuje. To wieloletni współpracownik Bąkiewicza, razem działali w spółce akcyjnej Telewizja Media Narodowe. A także w stowarzyszeniu ONR ABC – organizacji konkurencyjnej do radykalnego ONR-u, założonej po tym, jak Bąkiewicz opuścił ONR ze względu na konflikt wewnętrzny.

Dziś Kryszczak kieruje Fundacją Zabuże. To jedna z licznych organizacji współpracowników Bąkiewicza, która za czasów PiS dostała państwową dotację (160 tys. zł). Zresztą podobnie jak „Milites Invictissimi” (547 tys. zł). Jak opisywało rok temu OKO.press,

znaczna część tych pieniędzy była wydawana na reklamy lub programy w Telewizji Media Narodowe, która wtedy należała do... Bąkiewicza.

Były skarbnik KORWiN-a

Ciekawa jest też postać prawnika Oskara Kidy. Opinii publicznej stał się znany w 2019 roku, kiedy media opublikowały nagrania z niejawnych narad Konfederacji. Debatowano na nich, jak dzielić pieniądze z partyjnej subwencji, by obdzielić nimi zaprzyjaźnione podmioty. W jednej z narad brał udział właśnie Kida, który wówczas był skarbnikiem partii KORWiN Janusza Korwin-Mikkego.

Od tamtej pory Kida zmienił barwy polityczne – przeniósł się do Bezpartyjnych Samorządowców. Z tego komitetu startował m.in. do Parlamentu Europejskiego. Liderem Bezpartyjnych Samorządowców jest Marek Woch, kandydat w tegorocznych wyborach prezydenckich. Nie dziwi więc, że Kida oficjalnie wspierał Wocha.

Ale okazuje się, że nie była to jedyna aktywność Kidy w kampanii prezydenckiej. Angażował się także w tworzenie treści na konta, działające na różnych platformach pod tą samą nazwą „Stop Trzaskowski”.

Konta służyły do rozpowszechniania czarnego PR-u, uderzającego w Rafała Trzaskowskiego.

Tę kampanię zorganizowało PiS, przede wszystkim poseł Janusz Kowalski i kontrowersyjny działacz pisowskiej młodzieżówki Oskar Szafarowicz. Kida był w tę czarną kampanię zaangażowany na tyle mocno, że doczekał się nawet publicznych podziękowań od posła PiS Kacpra Płażyńskiego na Facebooku.

W tej chwili Kida buduje Ruch Obrony Granic, razem z Januszem Kowalskim, Dariuszem Mateckim i Robertem Bąkiewiczem. Powiązania Kidy z PiS-em stają się coraz mocniejsze.

;
Na zdjęciu Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska

Analityczka mediów społecznościowych, ekspertka. Specjalizuje się w analizie zagrożeń informacyjnych, zwłaszcza rosyjskiej dezinformacji i manipulacji w sieci. Autorka książki „Efekt niszczący. Jak dezinformacja wpływa na nasze życie” oraz dwóch poradników na temat zwalczania dezinformacji. Z OKO.press współpracuje jako autorka zewnętrzna. Pisze o dezinformacji, bezpieczeństwie państwa, wojnie informacyjnej oraz o internetowych trendach dotyczących polityki. Zajmuje się też monitorowaniem ruchów skrajnie prawicowych i antysystemowych.

Komentarze