0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Płaca minimalna w 2021 roku zapowiada się na 2800 złotych brutto. To mniej niż PiS zadeklarował w kampanii przed wyborami parlamentarnymi w 2019.

„Na koniec 2020 roku – czyli za kilkanaście miesięcy – minimalna pensja będzie wynosiła 3 tys. zł. (…). Na koniec 2023 roku minimalna pensja będzie wynosiła 4 tys. zł” – obiecał Jarosław Kaczyński we wrześniu 2019 roku.

Prezes PiS, mówiąc o końcu roku 2020, ma tak naprawdę na myśli początek 2021 roku – płaca minimalna ustalana jest do września na cały kolejny rok. Ten brak precyzji był zapewne celowy – jakaś część odbiorców mogła uwierzyć, że podwyżka nastąpi szybciej niż w rzeczywistości. Teraz okazuje się, że na 3 tys. zł brutto minimalnej poczekamy jeszcze dłużej.

W kampanii wyborczej dokładnie analizowaliśmy deklarację Kaczyńskiego i jej konsekwencje. Główny wniosek? Taka kwotowa podwyżka płacy minimalnej mogła być w porządku przy znanych parametrach gospodarki i konsultacjach w Radzie Dialogu Społecznego. Rzucanie konkretnymi liczbami na lata wprzód było jednak bałamutne - sytuacja na rynku pracy i otoczenie gospodarcze Polski mogło się wszak zmienić.

Przeczytaj także:

Jest recesja, nie ma 3 tys. zł

I dokładnie tak się stało. Nikt nie wiedział, że w 2020 roku będziemy mieli do czynienia z pandemią, która sparaliżuje światową gospodarkę. W Polsce oznacza to pierwszą od 1991 roku recesję. To daje rządzącym i pracodawcom poważny argument, aby ograniczyć podwyżkę.

Pomysł jest w tym momencie na etapie konsultacji. Pracodawcy postulują zatrzymanie podwyżki w ogóle, czyli pozostawienie płacy minimalnej w przyszłym roku na poziomie 2600 złotych (takie zamrożenie byłoby jednak niezgodne z ustawą, która gwarantuje podniesienie minimalnej o zapisany ). Ogólnopolskie Zrzeszenie Związków Zawodowych i Forum Związków Zawodowych chcą dotrzymania obietnicy - podbijają nawet stawkę i mówią o 3100 zł brutto.

W trakcie negocjacji OPZZ zaproponował, by zwiększyć kwotę wypłacanych pracownikom pensji poprzez zmniejszenie klina podatkowego na płacy minimalnej.

Więcej o ciekawej propozycji OPZZ dalej w artykule .

Rządowa propozycja znajduje się pośrodku – to 2800 złotych. Prawdopodobnie właśnie na tej kwocie ostatecznie stanie, tym bardziej że jest ona do przyjęcia dla NSZZ "Solidarność"

Co piąty pracownik z minimalną

Przyjrzyjmy się zatem dokładniej, co ta kwota oznacza dla polskiego rynku pracy.

Płacę minimalną pobiera około co piąty polski pracownik. W rozmowie z OKO.press we wrześniu 2019 prof. Iga Magda mówiła o 15 proc., Bussiness Insider na podstawie szacunków z Ministerstwa Finansów pisze o 22 proc. w tym roku.

Jednak to odsetek w całej grupie pracowników. Im mniejsza firma, tym więcej pracowników będzie pobierało w niej minimalne wynagrodzenie. W mikrofirmach (do 9 pracowników) to aż 63 proc. pracowników zatrudnionych na umowie o pracę. W małych (do 20 pracowników) to 40 proc.

Wybrakowane dane

„Te odsetki mówią nam kilka rzeczy” – komentuje dla OKO.press ekspert rynku pracy Łukasz Komuda. „Po pierwsze, duża grupa Polaków zarabia mniej niż podawane publicznie średnie wynagrodzenie, które zbliża się już do 5300 zł brutto. I to ta grupa jest najbardziej wrażliwa na utratę pracy (brak oszczędności) oraz programy socjalne lub ich brak.

Po drugie, trudny do ustalenia odsetek osób formalnie zarabiających minimalną faktycznie dostaje więcej, ale pod stołem. Od pół miliona do miliona Polaków oraz blisko 2/3 wszystkich Ukraińców pracuje w Polsce całkowicie na czarno, o czym mówią nam dane z ZUS. Do tego dochodzą setki tysięcy tych, którzy dostają część wynagrodzenia pod stołem.

Jeżeli kolejne rządy nic z tym nie robią to należy to traktować jako świadomy wybór naszych politycznych elit - polski rynek pracy jest rynkiem słabych instytucji, gdzie przewagę konkurencyjną zyskują ci, którzy oszukują państwo.

I po trzecie w końcu: mamy zaskakująco mało danych mówiących wiarygodnie o zarobkach Polaków. Dane pomijają zwykle zatrudnionych pozaetatowo, szczegółowe opracowania pojawiają się rzadko, a do powstających w polskich instytucjach opracowaniach można mieć zawsze sporo zastrzeżeń. W efekcie polska debata ekonomiczna oraz polityka społeczna powstaje we mgle niepewności, domysłów i czasem sprzecznych danych”.

Mikropensje w mikrofirmach

Nawet biorąc pod uwagę nie najlepszą jakość danych, jedno jesteśmy w stanie stwierdzić z pełnym przekonaniem - najmniej zarabia się w najmniejszych firmach. Różnica między pensjami w firmach do 10 pracowników a tymi większymi jest kolosalna. Według GUS średnia pensja w mikroprzedsiębiorstwach w 2018 roku to 3081 zł, a w reszcie firm – 4850 zł.

W mikrofirmach pracowało wówczas 4 mln 173 tys. osób, ale tylko 34 proc. pracowało na podstawie umowy o pracę.

Jak niewiele zarabia się w najmniejszych firmach, najłatwiej zobaczyć na podstawie średniego wynagrodzenia. W niektórych województwach średnia pensja w mikrofirmach w 2018 roku była bardzo zbliżona do pensji minimalnej. W 2018 roku było to 2100 złotych. Średnio w mikrofirmach w województwach zarabiało się

  • 2465 zł w podkarpackim
  • 2484 zł w warmińsko-mazurskim
  • 2511 zł w świętokrzyskim
  • 2515 zł w podlaskim

Tylko w czterech województwach – dolnośląskim, mazowieckim, pomorskim i wielkopolskim średnia płaca w mikroprzedsiębiorstwach wynosiła więcej niż 3 tys. złotych. Powyżej 2,8 tys. wynosiła jeszcze w województwach małopolskim, śląskim i zachodniopomorskim.

Przymusowe podwyżki

To dane z 2018 roku, więc obecne pensje będą nieco wyższe. Czy jednak przekroczą pensję minimalną? Załóżmy, że wzrost pensji w czterech najbiedniejszych województwach odpowiadał wzrostowi w całym kraju w 2019 roku i prognozie na rok 2020. Wówczas żadne z tych czterech województw nie przekroczyłoby 2,8 tys. złotych średniego wynagrodzenia w mikrofirmach. Zaznaczmy: mówimy o przeciętnym wynagrodzeniu w mikrofirmach, które może okazać się niższe niż planowana minimalna.

To oznacza, że zapewne większość najmniejszych firm w tych województwach będzie musiała podnosić pensje, aby sprostać ustawowym wymogom. Część z nich może chcieć obejść przepisy, a przy słabości instytucji kontrolnych niestety nie będą mieć z tym wielkiego problemu. Raport PIP z 2018 roku o minimalnej stawce godzinowej na umowach cywilnoprawnych pokazywał, że aż w 27 proc. skontrolowanych firm stwierdzono nieprawidłowości.

53 proc. średniej pensji

Gdy PiS w 2019 roku składał swoje obietnice, analizowaliśmy, jak duży odsetek średniego wynagrodzenia będzie stanowić płaca minimalna. W zależności od założeń co do wzrostu średniego wynagrodzenia, w 2021 roku miało to być między 53 a 56 proc.

Okazuje się, że nawet przy obniżce płacy minimalnej w stosunku do obietnicy nic się tu nie zmienia. Powód jest prosty – przez kryzys spadnie również średnia. Przy zakładanej przez rząd płacy w wysokości 2,8 tys. złotych i średniej pensji 5259 złotych, odsetek ten wyniesie 53,2 proc.

Będzie to jeden z najwyższych odsetków w Europie. Na wyższy pułap wskakujemy w kryzysowym 2020 – minimalne wynagrodzenie wzrosło aż o 350 złotych, czyli o 15,6 proc. Średnia pensja według prognoz rządowych rośnie w tym roku o jedynie 3 proc. Jeśli w 2021 roku w innych krajach Unii ten odsetek się nie zmieni, to zostaniemy pod tym względem liderem. W 2019 roku najwięcej wynosił on 52 proc. w Słowenii i 50 proc. we Francji. Warto jednak wspomnieć to, o czym wspominał Łukasz Komuda - dane o rynku pracy w Polsce są niskiej jakości. A to nie pozwala na w pełni wiarygodne porównania z innymi państwami.

13 sierpnia kolejne posiedzenie RDS

W czwartek kolejny raz zbiera się Rada Dialogu Społecznego, żeby rozmawiać m.in. o wysokości płacy minimalnej. Jak pisaliśmy, strony sporu – pracodawcy, rząd i związki – na razie pozostały przy swoich stanowiskach po spotkaniu we wtorek 11 sierpnia.

Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych przygotowało jednak nową propozycję dotyczącą płacy minimalnej.

Po wtorkowym spotkaniu w RDS rozmawialiśmy z Norbertem Kusiakiem z OPZZ, który był obecny na posiedzeniu.

„Proponujemy, żeby dokonać zmian w klinie podatkowym i pracowniczych kosztach uzyskania przychodów, co pozwoliłoby na zwiększenie pensji netto pracownika” – mówi nam przedstawiciel OPZZ. „Tym samym przy niższej nominalnej dynamice wzrostu płacy minimalnej pracownicy otrzymali „na rękę” wyższą płacę. Ta propozycja ma zostać rozważona przez stronę rządową i pozostałych członków RDS. Wstępnie pracodawcy uznali ją za interesującą. Mamy nadzieję, że na czwartkowym posiedzeniu RDS minister finansów odniesie się do niej i przedstawi konkretne wyliczenia skutków finansowych dla pracowników i sektora finansów publicznych”.

Zamiast 3100 zł zwiększona kwota wolna?

Propozycja OPZZ dotyczy dwóch obszarów

  • Zwiększenie kosztów pracowniczych uzyskania przychodów z 250 do 500 zł
  • Kwota wolna od podatku w wysokości 8 tys. złotych dla zarabiających pensję minimalną

Kwota wolna od podatku dla wszystkich to najbardziej spektakularna niespełniona obietnica prezydenta Dudy z kampanii wyborczej w 2015 roku. W lutym 2020 pisaliśmy, że Kwotę wolną podniesiono tylko skrajnie ubogim, ale już nie np. pracownikom z pensją minimalną. Od 2002 roku kwota wzrosła o 13 proc. Płace - o 115 proc.

Kusiak: „Nie powinno też być tak, że płaca minimalna jest tak samo opodatkowana jak przeciętne wynagrodzenie i ma taką samą kwotę wolną. Nasza propozycja powinna zainteresować pracodawców, którzy także narzekają na wysoki klin podatkowy. Jednocześnie chcemy pokazać, że w kryzysie można dzielić się odpowiedzialnością, że Rada Dialogu Społecznego jest w stanie konstruktywnie działać, a związki zawodowe zgłaszać konstruktywne i merytoryczne propozycje, które mogą budować konsensus.

Wszyscy partnerzy społeczni i rząd powinni wziąć odpowiedzialność za kreowanie wyższej płacy minimalnej. Ten wzrost możemy osiągnąć przez wzrost nominalny, czyli poniesienie pensji minimalnej do 3100 zł, albo przez zmiany w systemie podatkowym. Na proponowanych przez nas zmianach pracownik możne zyskać około 150 złotych netto miesięcznie, bez obciążania kosztów firmy. Jeśli nasza propozycja nie zostanie zaakceptowana będziemy upierać się, aby płaca minimalna wzrosła do 3100 zł, choć podobny efekt można osiągnąć poprzez zmiany w klinie podatkowym. Ruch tej sprawie należy teraz do rządu i pracodawców. Jesteśmy otwarci na kompromis, ale nie za wszelką cenę”.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze