W latach 2013-2019 z krajowego budżetu i naszych rachunków aż 30 mld zł poszło na dotowanie energetyki konwencjonalnej, w tym elektrowni węglowych. W tym samym okresie na rozwój "zielonej energii" przeznaczono zaledwie niecałą połowę tej kwoty. Ekspert: "Pieniądze, które płacimy dosłownie z naszych kieszeni, idą na wsparcie archaicznych technologii"
W orędziu noworocznym prezydent Andrzej Duda mówił o „przełamaniu kolejnych barier niemożności” w związku z inwestycjami w „zieloną energię”. Nie za bardzo wiadomo, o co mu chodziło, bo z najnowszego raportu WiseEuropa i Client Earth "Subsydia: motor czy hamulec polskiej transformacji energetycznej?” wyłania się zupełnie inny obraz subsydiowania krajowej energetyki w ostatnich latach.
"Tylko w latach 2013-2018 z budżetu państwa i rachunków za energię dopłaciliśmy do energetyki około 45 mld złotych. Aż 30 mld zł trafiło do energetyki konwencjonalnej" - czytamy w raporcie.
„Dla porównania, za pieniądze, które dostały elektrownie węglowe można byłoby postawić w Polsce elektrownię jądrową, uważaną przecież za ekstremalnie drogą, lub dwie duże farmy wiatrowe na Bałtyku” - mówi Wojciech Kukuła z ClientEarth, jeden z autorów raportu.
Wypowiedź Andrzeja Dudy sprawdziliśmy w tekście z 2 stycznia:
W opracowaniu wzięto pod lupę wszystkie formy publicznych subsydiów, którymi żywi się polska energetyka. Najwięcej pieniędzy - blisko 8 mld zł - popłynęło do sektora energetyki konwencjonalnej (w tym węglowej) z bezpłatnych uprawnień do emisji gazów cieplarnianych. A także z rekompensat za rozwiązanie kontraktów długoterminowych (tzw. KDT), co z kieszeni odbiorców energii wyciągnęło 7 mld zł.
Energetyka konwencjonalna korzystała też ze wsparcia w ramach operacyjnej rezerwy mocy i interwencyjnej rezerwy zimnej, kolorowych certyfikatów dla współspalania biomasy z węglem i kogeneracji, czy ustawy o cenach energii.
„Koncerny energetyczne korzystają również z finansowania z Polskiego Funduszu Rozwoju oraz Banku Gospodarstwa Krajowego. Dzięki nim udało się m.in. domknąć budowę nowego bloku na węgiel kamienny w Jaworznie” - czytamy w raporcie. Choć - dla pewności prawnej - to wsparcie powinno być zgłaszane Komisji Europejskiej.
Stale przez państwo dotowana jest też elektrownia Bełchatów, która tylko w 2019 roku dostała aż pół miliarda złotych dopłat, co stanowi 1/10 jej wszystkich przychodów.
W latach 2013-2019 Elektrownia Bełchatów dostała ponad 2,5 mld złotych w formie bezpłatnych uprawnień do emisji CO2. I z tego powodu, że współspalała biomasę z węglem,
korzystała również z funduszy przeznaczonych na wsparcie zielonej energetyki.
Po 2020 roku wysokość dotacji dla Elektrowni Bełchatów ma jeszcze wzrosnąć. „W ramach rynku mocy będzie ona dostawać nawet 800 mln złotych rocznie” - piszą autorzy raportu.
Energetyka odnawialna nie może już liczyć na taką hojność. „W latach 2013-2018 systemy wsparcia OZE kosztowały Polaków ok. 15 mld złotych, czyli raptem jedną trzecią łącznej wartości subsydiów, które w tym czasie otrzymała krajowa elektroenergetyka” - piszą autorzy raportu.
„W ogromie wsparcia dla elektrowni w Polsce zaskoczyła nas nawet nie sama skala - choć może być szokująca, ale to, jak lekkomyślnie jest przyznawana” - mówił Kukuła.
"Pieniądze, które płacimy dosłownie z naszych kieszeni, idą na wsparcie archaicznych technologii - elektrowni węglowych, które nie tylko nigdy nie będą konkurencyjne na rynku energii, ale jeszcze pogłębiają kryzys ekologiczny, z którym się mierzymy - emitują ogromne ilości gazów cieplarnianych, pogłębiając zmiany klimatyczne, zanieczyszczają powietrze, wodę i gleby" - dodał.
Niestety, w przyszłości nie możemy się spodziewać istotnych zmian.
Okazuje się, że Polska (biorąc pod uwagę wielkość PKB) przeznacza na wsparcie sektora energetycznego podobne kwoty, co Niemcy i Wielka Brytania. Ale ma gorsze efekty związane z ochroną klimatu:
"W latach 2012-2016 Wielka Brytania zredukowała emisyjność swojej energetyki o połowę, a Polska tylko o około 10 proc."
Dlaczego? Aleksander Śniegocki z WiseEuropa, drugi autor raportu: „dotychczasowe mechanizmy wsparcia w polskim sektorze energetycznym dążyły głównie do utrzymania status quo w branży. Pomimo wielomiliardowego wsparcia, nie udało się zbudować trwałej konkurencyjności spółek energetycznych opartych na tradycyjnych technologiach węglowych”.
„Bez modernizacji technologii i modeli biznesowych, branżę będzie czekać stagnacja: energetyka konwencjonalna będzie się stopniowo kurczyła, generując wysokie koszty dla konsumentów, a w jej miejsce nie zdążą wejść nowe, zeroemisyjne źródła energii” – dodaje.
Cały raport można przeczytać tutaj.
Ekologia
Gospodarka
Andrzej Duda
Mateusz Morawiecki
Ministerstwo Energii
katastrofa klimatyczna
klimat
OZE
węgiel
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze