Wuhan - miasto, w którym wszystko się zaczęło - (bardzo) powoli się otwiera. Częściowe otwarcie zapowiada też kilka krajów europejskich, choć tutaj do końca epidemii daleko. W Polsce zmarło 30 osób - to dzienny rekord od początku epidemii. I największa zmiana: ministerstwo przestało podawać wiek i płeć zmarłych
W Polsce padł kolejny smutny rekord zgonów związanych z COVID-19 - zmarło 30 osób (w sumie 159). Pisaliśmy już kilkakrotnie, że ta liczba może być zaniżona.
8 kwietnia w TVN24 prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski stwierdził, że rząd ukrywa zgony - jego zdaniem w 7 kwietnia 2020 w Warszawie było ich 32, a rząd podał jedynie osiem. Ministerstwo broniło się na twitterze, że takie dane podają same szpitale.
Do sprawy odniósł się GIS: "Zgodnie z art 27 Ustawy z dnia 5.12.2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych, informacje o zgonach raportowane są właściwemu inspektorowi sanitarnemu zgodnie z miejscem zamieszkania osoby zmarłej, a nie zgonu. Taka sytuacja miała miejsce w Warszawie".
Tego typu nieporozumień w informowaniu o skali epidemii było w poprzednich dniach więcej. W sobotę 4 kwietnia ministerstwo zmieniło godziny podawania danych, nie uprzedzając nikogo. We wtorek 7 kwietnia w szacunkach pominięto Mazowsze, tym samym zaniżając wynik (błąd został naprawiony).
Dziś się okazało, że nie znamy już wieku i płci ofiar - zamiast tego dowiadujemy się, że zmarli to "w większości osoby starsze z chorobami współistniejącymi".
Także dzisiaj próbowaliśmy dowiedzieć się w ministerstwie zdrowia, co konkretnie wolno, a czego nie wolno obywatelom w przestrzeni publicznej w czasie epidemii. W ostatnich dniach posypało się wiele mandatów za złamanie zasad wprowadzonych 2 kwietnia. Wyniki naszego "śledztwa" tutaj:
Miasta nadal są wyludnione, widać to filmie OKO.press z Warszawy, z 6 kwietnia.
Według Ministerstwa Zdrowia w szpitalach jednoimiennych jest już 10 300 miejsc, w tym ponad 1400 miejsc tzw. respiratorowych, przystosowanych do opieki nad pacjentami z niewydolnością oddechową.
W tej chwili z wszystkich łóżek dla pacjentów z COVID-19 zajętych jest niecałe 2 100, czyli 20 proc. W stanie ciężkim, wymagającym respiratora lub ECMO jest 160 osób.
8 kwietnia nowych zakażeń było mniej niż w poprzednich dniach:
W sumie od początku epidemii mamy w Polsce 5205 osób zakażonych, z tego:
Czyli - rośnie liczba ofiar epidemii. Średniej wieku ofiar nie możemy określić, bo 8 kwietnia resort nie podał wieku ani płci zmarłych.
159 ofiar to 4 osoby na milion mieszkańców. Dla porównania w Czechach, które mają podobną liczbę zakażonych, ofiar jest 9 na milion. Nasze 4 to jeden z najniższych wskaźników w UE (za nami jest Słowacja, Litwa i Bułgaria).
Jednocześnie jednak 159 ofiar to już 3 proc. wszystkich zakażonych. W Czechach ofiary śmiertelne to niecałe 2 proc. zakażonych. Podobnie jest w Niemczech i w Austrii.
Jak widać, epidemia w Polsce nie przyspiesza, choć nowych przypadków przybywa oczywiście szybciej niż osób, które zdrowieją. Tempo epidemii sprawdza się licząc, co ile dni podwaja się liczba zakażonych.
5205 to podwojenie liczby zakażonych z 1 kwietnia (2554), czyli w tej chwili liczba podwaja się co siedem dni. Na początku kwietnia było to sześć dni, w marcu trzy i cztery, a więc tempo podwajania spada.
Coraz szybciej rośnie liczba testów, ostatniej doby wykonano ich 7 tys., razem prawie 100 tys. (99 284) próbek. Jednak jest kilka „ale”.
Po pierwsze, nie jest do końca jasne, czy to „próbki”, czy „osoby testowane”, od których pobiera się czasem dwie lub nawet trzy próbki. Zadaliśmy ministerstwu pytanie w tej sprawie, czekamy na odpowiedź.
Z powodu koronawirusa:
Według badania uczonych z King’s College London, którzy przeanalizowali dane z aplikacji analizującej symptomy COVID-19, w tej chwili 1,4 mln Brytyjczyków w wieku od 20 do 69 lat choruje na schorzenie wywołane koronawirusem. To o wiele lepiej niż 1 kwietnia, kiedy chorowało 1,9 mln osób. Oficjalnie – to znaczy po potwierdzeniu testem na SARS-CoV-2 – zakażonych jest 53 tys. Brytyjczyków.
Według analiz hiszpańskiego ministerstwa zdrowia nawet 90 proc. Hiszpanów przechodzi infekcję koronawirusa bez żadnych symptomów. I znów oficjalne statystyki podają, że w tej chwili choruje tam 83 tys. osób. Jeśli założymy, że to tylko 10 proc. zakażonych, daje to nam 830 tys. ludzi.
Dlatego kiedy podajemy dane o zakażonych, trzeba pamiętać, że to czy liczba chorych wzrasta, czy spada, jest tylko wyznacznikiem trendu, momentu, w którym w tej chwili znajduje się epidemia w danym kraju, a nie odzwierciedleniem jej rzeczywistych rozmiarów. A i to nie zawsze, bo prawdziwy obraz sytuacji może zostać zaburzony na przykład przez cenzurę – jak w Chinach.
Dostępne statystyki niestety wciąż pokazują, że rośnie liczba zakażonych i koronawirus rozlewa się na kolejnych kontynentach. I że w tej chwili połowa zakażeń na świecie przypada na Europę, gdzie zmarło już 70 tys. ludzi.
Gdy wieczorem wrzucaliśmy ten tekst do sieci, wyglądały one tak:
Od początku epidemii zachorowało 1 497 999, a wśród nich:
Wiadomością dnia było zdjęcie – po 76 dniach – kordonu sanitarnego z Wuhanu, 11-milionowego miasta w Chinach, gdzie to wszystko się zaczęło. Nie oznacza to jednak, że mieszkańcy mogą tak sobie wyjechać – nie mogą nawet tak sobie wyjść z domu.
O północy przy bramkach autostradowych ustawiły się kolejki samochodów, ale jak napisał do „Guardiana” czytelnik z Wuhanu, „to, co widzieliście, to »drzwi wyjściowe«, które otworzono, żeby tysiące ludzi uwięzionych w mieście mogło wreszcie wrócić do domu”.
Codzienne życie Wuhańczyka wygląda wciąż tak, że w każdej chwili może zostać przez policję zawrócony do domu, jeśli nie ma przy sobie zaświadczenia, że jego zakład pracy już działa i że on właśnie tam się wybiera. Wyjść z domu i korzystać z komunikacji publicznej można tylko, jeśli ma się zielony kod zdrowotny na aplikacji w telefonie, czyli jest się zdrowym. Przy wyjściu z bloku, apartamentu czy osiedla, przy wyjściu do biurowców wszyscy mają mierzoną temperaturę.
Mieszkańcy są cały czas wzywani do tego, żeby przebywać w mieszkaniach. „Godzina ćwiczeń na świeżym powietrzu – nie ma mowy” – pisze czytelnik z Wuhanu.
Chiny zdławiły epidemię i w ostatnich tygodniach rejestrują poniżej 50 przypadków dziennie, głównie z zagranicy. Teraz to one zamknęły granicę przed przybyszami, przede wszystkim z Europy i z USA, gdzie w tej chwili koronawirus szaleje najbardziej.
Regionalny dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia Hans Henri P Kluge powiedział w środę, że jest bardzo zaniepokojony sytuacją w Europie. Mimo że w Europie Zachodniej już w większości krajów spada liczba nowych przypadków, a także – w mniejszym stopniu – hospitalizacji, Kluge przestrzegł, że to jeszcze nie jest czas na powrót do normalności.
WHO stoi na stanowisku, że ścisłe ograniczenie bliskich kontaktów i jak najszersze testowanie to najważniejsze narzędzia walki z epidemią. Tymczasem stopniowe poluzowanie ograniczeń zapowiedziała już Austria (sklepy, usługi, parki, centra handlowe) i Dania (przedszkola i szkoły), przymierzają się do nich Czechy i Norwegia.
Sytuacja w Austrii, która do końca maja chce pójść najdalej w otwieraniu się, wygląda w tej chwili tak:
Jak widać, nowe przypadki mieszczą się w trzech cyfrach. Jednocześnie z poluzowaniem rygorów rząd wprowadził obowiązek noszenia w miejscach publicznych maseczek ochronnych.
Mimo pocieszających informacji z badania King’s College London, że w rzeczywistości chorych jest o pół miliona mniej, Wyspy Brytyjskie zarejestrowały w środę rekordową ilość zgonów – 938 (razem ponad 7 tys.) i drugą co do wielkości liczbę nowych przypadków – 5491 (razem 60 tys.) W stanie ciężkim lub krytycznym jest 1500 osób.
We wtorek w Londynie zaczął działać tymczasowy szpital Nightingale, nazwany tak na cześć bohaterskiej pielęgniarki z wojny krymskiej. Docelowo może przyjąć 2800 pacjentów.
Wieści ze szpitala św. Tomasza, gdzie trzecią dobę na intensywnej terapii przebywa premier Boris Johnson, są takie, że oddycha on samodzielnie i siada, podają mu tylko tlen.
Wirus dotyka również koronowane głowy – jak pisze „The New York Times”, nawet 150 członków bardzo licznej saudyjskiej rodziny królewskiej mogło zostać zakażonych. Wśród nich jest gubernator Rijadu, bratanek obecnego króla. Najlepszy w królestwie szpital im. króla Faisala dostał informację, że ma przygotować łóżka dla takiej ilości VIP-ów, nawet jeśli oznacza to wypisanie innych pacjentów. Liczba zakażeń w Arabii Saudyjskiej sięgnęła 3122, zmarło 41 osób.
Na takie traktowanie niestety nie mogą liczyć mieszkańcy największych brazylijskich faweli - Rocinha i Manguinhos w Rio de Janeiro. Zmarło tam pierwszych osiem osób. Ze względu na wielką gęstość zaludnienia i złe warunki sanitarne fawele są miejscem, gdzie koronawirus może uderzyć ze szczególną siłą.
Na nic nie mogą liczyć także uchodźcy i migranci, którzy próbują przeprawiać się z Libii przez Morze Śródziemne do Włoch – władze kraju, który jeszcze do niedawna był najbardziej w Europie dotknięty koronawirusem (teraz w liczbie przypadków przegoniła go Hiszpania), zadeklarowały, że włoskie porty nie są „bezpieczne” z powodu epidemii i w związku z tym nie zezwolą nikomu na zejście na ląd.
Za to Niemcy postanowiły, że wezmą do siebie 500 dzieci i nastolatków, którzy przebywają w greckich obozach dla uchodźców bez rodziców – poinformował szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas. Po przyjeździe do Niemiec odbędą oni dwutygodniową kwarantannę.
Z kolei Hiszpania, która potrzebuje 300 tys. pracowników sezonowych do zbioru owoców i warzyw, i z powodu zamknięcia granic nie może liczyć na ich przyjazd z zagranicy, pozwoli tymczasowo na prace nielegalnym migrantom oraz bezrobotnym Hiszpanom, których nie pozbawi to prawa do zasiłku.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze