0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Kuba Atys / Agencja GazetaKuba Atys / Agencja ...

"Trzynastka" i "czternastka" – to główne hasła z ostatnich lat, gdy do medialnej debaty przebija się temat emerytur. To też znak zdominowania debaty publicznej przez PiS i pomysły partii władzy.

Tzw. trzynasta i czternasta emerytura - dodatkowe coroczne świadczenia wysokości emerytury minimalnej - poprawiają ogólną sytuację finansową emerytów, ale mają poważne ograniczenie: dalej podstawowa kwota comiesięcznego przelewu od ZUS może być dramatycznie niska.

Niższa od minimalnej

Jak to możliwe, że aż co dwudziesty emeryt – już ponad 300 tys. osób - dostaje świadczenie rzędu 700, 500, czy nawet 100 zł?

Paradoksalnie brzmiące określenie „emerytura niższa od minimalnej” bierze się stąd, że emerytura minimalna nie przysługuje automatycznie wszystkim, którzy ukończyli wiek emerytalny (po reformie PiS z 2016 roku wiek emerytalny wynosi 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn).

Komu emerytura minimalna przysługuje?

  • Mężczyznom po 25 latach okresów składkowych i nieskładkowych,
  • Kobietom po 20 latach okresów składkowych i nieskładkowych.

Okresy nieskładkowe nie mogą przekroczyć jednej trzeciej okresów składkowych. Okres składkowy to ten, w którym opłacaliśmy składki do ZUS, np. gdy byliśmy zatrudnieni na umowę o pracę. Okres nieskładkowy to np. czas, gdy pobieraliśmy zasiłek chorobowy lub uczyliśmy się w szkole wyższej. Wówczas składki nie są opłacane, ale czas ten liczy się, gdy sprawdzamy, czy przysługuje nam emerytura minimalna.

W praktyce oznacza to, że nie ma prawa do emerytury minimalnej osoba, która:

  • zaczęła pracę w wieku lat 20,
  • przepracowała w swojej karierze zawodowej 24 lata na umowie o pracę oraz
  • 15 lat na spędziła na bezrobociu (składki są odprowadzane wraz z zasiłkiem dla bezrobotnych, którego okres wypłacania jest bardzo krótki – ogromna większość zarejestrowanych bezrobotnych nie ma odprowadzanych składek); to niestety nie jest nieprawdopodobny scenariusz, zwłaszcza w regionach wysokiego trwałego bezrobocia.
  • Kolejne lata pracowała na czarno lub np. na umowie zlecenia.

To tylko przykład. Obrazuje on, że przypadek osoby bez prawa do emerytury minimalnej nie jest aż tak abstrakcyjny, jak może się wydawać. Lewica zgłosiła w Sejmie projekt, który ma temu częściowo zaradzić.

Minimalna dla śmieciówkowców

Posłanka Lewicy Magdalena Biejat tłumaczy dla OKO.press:

„Chodzi o to, żeby osoby, które pracowały na nieoskładkowanych śmieciówkach, miały prawo do emerytury minimalnej, zapewniającej im podstawowe bezpieczeństwo życiowe. W tej chwili wchodzi w wiek emerytalny dużo osób, które pracowały w latach 90., gdy patologie rynku pracy były większe niż obserwujemy to dzisiaj. Między innymi dlatego mamy gwałtowny wzrost liczby osób, które pobierają emeryturę poniżej emerytury minimalnej. W 2020 roku było ich o ponad 300 tysięcy więcej, niż w roku 2011! Nasz projekt umożliwia wliczenie do stażu pracy również okresu pracy na nieoskładkowanych umowach śmieciowych”.

Przez „umowy śmieciowe” często rozumie się wszystkie inne formy zatrudnienia niż umowa o pracę. To nie do końca ścisłe podejście. Umowę śmieciową można zdefiniować jako umowę sprzeczną ze sposobem świadczenia pracy i pozbawiającą pracownika przysługujących mu przywilejów.

Jeżeli pracownik przychodzi w określone miejsce i świadczy pracę przez osiem godzin, pięć dni w tygodniu, należy mu się umowa o pracę.

Niestety, w niektórych branżach, np. w gastronomii, pracodawcy często zamiast tego dają pracownikom umowę zlecenie, która jest korzystniejsza finansowo dla pracodawcy, a pracownik też ma szansę otrzymać więcej pieniędzy na rękę, ale może zostać pozbawiony np. prawa do urlopu, pracodawca nie ma też obowiązku opłacenia ubezpieczenia chorobowego.

Minimalna dla 76 tys. z głodowym świadczeniem

Od 2016 roku umowy zlecenie są jednak objęte obowiązkowymi składkami na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne. Nie są natomiast oskładkowane umowy o dzieło, które też mogą być śmieciowe. Posłankę Biejat dopytaliśmy, które formy zatrudnienia obejmuje nowelizacja ustawy emerytalnej Lewicy. Potwierdziła, że w tym przypadku chodzi o umowy zlecenie. W przypadku umów o dzieło zaliczenie ich do stażu pracy byłoby trudne – w tych umowach strony nie umawiają się na czas pracy, a na wykonanie konkretnego dzieła.

Według wyliczeń Lewicy ich pomysł mógłby zapewnić minimalną emeryturę 76 tys. osób. To niecała jedna czwarta osób z emeryturą niższą niż minimalna. Co z resztą? Wiemy, że nie zawsze jest to wynik pracy na nieoskładkowanych umowach. Ten problem może dotyczyć też np. osób, które nie pracowały, bo zajmowały się dziećmi lub miały partnera/partnerkę, który zarabiał dużo. Czy wiemy więcej na temat całej grupy emerytów z bardzo niskimi świadczeniami poniżej emerytury minimalnej?

Magdalena Biejat: „Niestety ani ZUS, ani rząd nie publikują pełnych danych, z których można skorzystać przy projektowaniu takich rozwiązań. Wydobywamy je sukcesywnie przez interpelacje i zapytania poselskie. To z pewnością nie jest ostatnia nowelizacja, która ma poprawić sytuację ubogich emerytów.

Jest dla nas jasne, że te rozwiązania należy wprowadzić jak najszybciej i trzeba z nimi wychodzić, skoro rząd od dwóch kadencji niewiele zrobił w tym zakresie. Żadna trzynasta i czternasta emerytura systemowo nie poprawi sytuacji najuboższych emerytów, otrzymujących kilkaset złotych miesięcznie na rękę. Na pewno będziemy przedstawiać kolejne propozycje: dotyczące osób, które opiekowały się osobami z niepełnosprawnościami czy kobiet, które wypadają z rynku pracy ze względu na opiekę nad dziećmi”.

Zmniejszyć wymagania stażowe?

Istnieje też inny pomysł na to, jak poprawić sytuację emerytów z emeryturą niższą niż minimalna. Mówił o tym na naszych łamach prof. Ryszard Szarfenberg, posiłkując się wynikami badań Joanny Ratajczak-Tuchołki z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

„Najlepiej ubóstwo wśród emerytów redukuje łatwiejszy dostęp do emerytury minimalnej”, mówił nam w styczniu 2020 prof. Szarfenberg. „Okazuje się, że znacznie lepiej niż wydłużanie wieku emerytalnego, działa skrócenie wymagań stażowych do 10 lub 15 lat. Szczególnie zyskałyby na tym kobiety, dla których przerwy w pracy wciąż są największą przeszkodą w osiągnięciu świadczenia minimalnego”.

Co o tym pomyśle sądzi posłanka Lewicy, która zgłosiła omawianą ustawę w Sejmie?

„To jest jedna z propozycji, i na pewno warto o niej dyskutować”, mówi nam Magdalena Biejat. „Możemy albo skracać okres wymaganego stażu, albo rozszerzać uprawnienia do emerytury minimalnej. W projekcie Lewicy przyjęliśmy logikę pracy w ramach obecnego systemu i naprawiania go punktowo. Liczymy, że w ten sposób łatwiej będzie przekonać Prawo i Sprawiedliwość do przyjęcia tej propozycji. Bo liczę, że PiS nie będzie tutaj stosowało taktyki totalnej opozycji wobec Lewicy. PiS wydało już kilka miliardów złotych na trzynaste i czternaste emerytury. Nasz projekt jest w porównaniu do tego tani - to 56 milionów złotych. To kwota, którą warto wydać, żeby poprawić los niemal 80 tysięcy osób, które dziś muszą wybierać, czy zapłacić za leki, czy za czynsz”.

Ustawa trafiła do Sejmu 21 kwietnia i na razie została skierowana do opinii Biura Legislacyjnego Kancelarii Sejmu i Biura Analiz Sejmowych.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze