Komisja Europejska żąda, by w ciągu miesiąca wstrzymać wycinkę drzew w Puszczy Białowieskiej. Jeśli minister Szyszko tego nie zrobi, to sprawa zostanie skierowana do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. A to oznacza nie tylko poważną stratę wizerunkową dla Polski, ale też wysokie kary pieniężne
27 kwietnia 2017 roku Komisja Europejska (KE) rozpoczęła ostatni etap procedury prawnej przeciwko polskiemu rządowi w związku z wycinką w Puszczy Białowieskiej. Odrzuciła tłumaczenia polskiego ministerstwa środowiska, jakoby cięcia były konieczne, by uratować Puszczę przed kornikiem drukarzem, który rzekomo "zjada" ten naturalny las.
"Jest to więc absolutnie ostateczne ostrzeżenie dla ministra Szyszko – ma miesiąc na cofnięcie decyzji. Komisja już nie będzie więcej czekać” - mówi Agata Szafraniuk z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
Ministerstwo Środowiska wydało w tej sprawie oświadczenie. I pisze w nim nieprawdy oraz powtarza pseudoargumenty, którymi częstuje opinię publiczną od początku zwiększenia cięć w Puszczy Białowieskiej.
Wypełniamy zapisy dyrektywy ptasiej i siedliskowej. Zobowiązują one nasz kraj do dbania o gatunki i siedliska występujące w Puszczy Białowieskiej.
Przypomnijmy fakty. W marcu 2016 roku minister środowiska Jan Szyszko podpisał aneks do Planu Urządzenia Lasu nadleśnictwa Białowieża. Pierwotnie Plan zakładał pozyskanie ponad 63 tys. m3 drewna w ciągu 10 lat. Aneks pozwala Lasom Państwowym na wycinkę już 188 tys. m3 drewna.
"Naruszenie prawa przez ministra Szyszkę polega na tym, że podpisał on aneks, który zwiększał pozyskanie drewna, bez dokonania oceny tego, jaki wpływ ta decyzja będzie miała na chronione w Puszczy Białowieskiej gatunki i siedliska" - mówi OKO.press Katarzyna Kościesza z ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
"Zobowiązuje go do tego prawo środowiskowe Unii Europejskiej" - dodaje. Zdaniem ClientEarth Prawnicy dla Ziemi decyzja o wycince narusza dwa przepisy - art. 6 ust. 2 i art 6 ust 3 dyrektywy siedliskowej UE.
Szczególnie drugi przepis jest w kontekście całej sytuacji ważny. Mowa w nim o tym, że "każdy plan lub przedsięwzięcie, które nie jest bezpośrednio związane lub konieczne do zagospodarowania terenu, ale które może na nie w istotny sposób oddziaływać, [...] podlega odpowiedniej ocenie jego skutków dla danego terenu z punktu widzenia założeń jego ochrony".
I władze realizując tego rodzaju plan powinny się upewnić, czy "nie wpłynie on niekorzystnie na dany teren". Właśnie z tego nie wywiązał się minister Szyszko.
W sprawie działań w Puszczy Białowieskiej Ministerstwo Środowiska jest w stałym dialogu z Komisją Europejską.
"Uważamy, że Komisja Europejska, opierając się na prawie i wieloletnich doświadczeniach polskiej szkoły ochrony przyrody, podzieli prezentowane od dawna w tej sprawie poglądy resortu" - dodał rzecznik resortu.
Aktualnie sytuacja wygląda tak, że KE już po raz drugi wezwała Polskę do wstrzymania wycinki w Puszczy Białowieskiej. I nie są to żarty, bo jeśli się do tego wezwania nie zastosujemy, to sprawa znajdzie finał w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Nic nie wiadomo również o tym, by KE miała podzielić "prezentowane od dawna w tej sprawie poglądy resortu".
Decyzję ministra o zwiększeniu wycinki w Puszczy Białowieskiej oprotestowała koalicja organizacji ekologicznych - ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, Greenpeace Polska, Greenmind, Dzika Polska, WWF Polska, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot i Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków.
10 kwietnia 2016 roku koalicja napisała skargę do Komisji Europejskiej. W czerwcu 2016 roku Komisja rozpoczęła formalną procedurę przeciwko polskiemu rządowi w związku z decyzją ministra Szyszki. Następnie w marcu 2017 roku Komisja wezwała polski rząd do natychmiastowego wstrzymania wycinki.
Nie wiadomo, w jaki sposób resort środowiska tłumaczył się przed KE ze swoich działań, ponieważ ta korespondencja nie jest publiczna (nie musi być). Ale - jak widać - te wyjaśnienia Komisji nie przekonały.
To tyle, jeśli chodzi o rzekomy "dialog".
KE dała miesiąc na wstrzymanie wycinki. "Ten termin w podobnych sprawach zwykle wynosi dwa miesiące, ale w tym przypadku naruszenie prawa jest tak ewidentne, a ryzyko możliwych strat ekologicznych w Puszczy Białowieskiej tak duże, że KE zdecydowała się na krótszy termin" - tłumaczy Szafraniuk.
Co się stanie, jeśli Polska się nie zastosuje do oczekiwań KE i sprawa jednak trafi do Trybunału? Przede wszystkim będzie to ogromny kryzys wizerunkowy. Okaże się, że polski rząd nie potrafi dbać o unikatową przyrodę swojego kraju. I żeby ją chronić, trzeba w Polsce uciekać się do pomocy instytucji unijnej.
"Polsce grożą też poważne kary finansowe, jeśli zignoruje wyrok Trybunału. Najmniejsza kara ryczałtowa wynosi w przypadku Polski 4 mln euro. Dodatkowo mogą być nałożone kary dziennie czy miesięczne" - wyjaśnia Kościesza.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze