12 proc. młodych (15-29 lat) ani nie pracuje, ani się nie uczy - wskazuje raport Instytutu Badań Strukturalnych. Dwa razy częściej są to kobiety. Skąd bierze się to zjawisko?
750 tys. młodych (15-29 lat) w Polsce nie pracuje i nie uczy się. To 12 proc. osób w tej grupie. To dużo czy mało? Nieco poniżej średniej europejskiej, ale to nie znaczy, że nie ma się czym przejmować.
Dane o młodych niepracujących i nieuczących się opracował Instytut Badań Strukturalnych w dokumencie „Nie uczą się i nie pracują. Czy stanowią wyzwanie dla polityki publicznej?”.
O niepracujących młodych często mówi się, że są leniwi i "roszczeniowi". W rzeczywistości problemy tej grupy więcej mówią o stanie państwa i usług publicznych - zwłaszcza poza wielkimi miastami - niż o mentalności młodych.
Liczba 750 tys. młodych osób, które ani nie pracują, ani nie podnoszą swoich kwalifikacji, może wydawać się wyjątkowo wysoka. Ale samo bezrobocie wśród młodych jest stosunkowo niskie. Ta grupa to przede wszystkim osoby bierne zawodowo.
"Osoby młode generalnie mają trudniej na rynku pracy - nie mają doświadczenia, ich kwalifikacje są często niedopasowane do rynku pracy" - tłumaczy Mateusz Smoter, autor artykułu IBS.
Warto zwrócić uwagę na ważne rozróżnienie. Bezrobotny to osoba, która pracy poszukuje, ale nie może w danej chwili znaleźć zatrudnienia.
Natomiast bierni zawodowo to wg definicji GUS to osoby, które skończyły 15 lat i:
Wśród niepracujących młodych zdecydowanie więcej jest tych drugich. Razem, w naukowym języku tworzą grupę NEET (not in employment, education or training - osób, które nie pracują, nie uczą się i nie podnoszą kwalifikacji)
Ilość bezrobotnych młodych regularnie spada od 2013 roku – tak samo jak w całej Polsce (w 2013 osiągnęło szczyt po małym kryzysie przełomu dekad – 13,4 proc., w 2018 wyniosło 5,8 proc.).
Tymczasem liczba osób biernych zawodowo jest praktycznie stała. To sugeruje, że Polska robi niewiele, aby młode, bierne zawodowo osoby zachęcić do podejmowania zatrudnienia.
Jednak skąd dokładnie bierze się ta bierność zawodowa?
Według badaczy z IBS nie są to osoby leniwe i niezaradne, jak często portretują je media. Główne przyczyny bierności zawodowej wśród młodych to:
Kobiety w przeważającej większości nie pracują, bo muszą opiekować się dziećmi (58 proc.), mężczyźni najczęściej wskazują na chorobę lub niepełnosprawność (43 proc.).
Z tego powodu to kobiety przeważają wśród niepracujących młodych. To także reguła w Europie, ale Polska należy do krajów, gdzie ta dysproporcja jest największa. Podobnie jest w krajach naszego regionu: Czechach, Rumunii, Słowacji i na Węgrzech.
W naszym kraju nie pracuje ani nie uczy się 16 proc. młodych kobiet i 8 proc. mężczyzn. Skoro kobiety nie pracują, bo opiekują się dziećmi, to nie jest zaskoczeniem, że dysproporcja rośnie wraz z wiekiem. W grupie wiekowej 25-29 lat nie pracuje ani nie uczy się ponad jedna czwarta (26 proc.) kobiet i 9 proc. mężczyzn.
"Część osób z grupy NEET mogłaby pracować, zarabiać na siebie, ale korzysta z zasiłków lub jest na utrzymaniu rodziny" - mówi Mateusz Smoter. "Osoby te nie zdobywają doświadczenia zawodowego i nie podnoszą kwalifikacji, przez co mają mniejsze szanse na znalezienie zatrudnienia i odpowiednie zarobki na dalszych etapach życia.
Długotrwałe bezrobocie w młodym wieku może prowadzić do wykluczenia społecznego, ubóstwa, obniżenia poczucia własnej wartości".
Wiele z kobiet chciałaby wrócić na rynek pracy, ale nie mają takiej możliwości, bo polskie państwo ma wielkie braki w infrastrukturze opiekuńczej. Tanie żłobki są często niedostępne, szczególnie na terenach wiejskich. Jeżeli prywatna placówka jest droga, to wyjściem często jest pozostanie w domu i opieka nad dzieckiem.
Problemem jest też to, że oferty pracy dla matek po przerwie związanej z porodem są wyjątkowo nieatrakcyjne finansowo. Dodatkowo problemem jest niskie zaangażowanie mężczyzn w opiekę nad dziećmi. Natomiast system świadczeń pieniężnych raczej zachęca do pozostania w domu, zamiast motywować do powrotu do pracy.
Jak z tym problemem radzą sobie inne państwa?
Mateusz Smoter: "Przykłady z innych państw pokazują, że zwiększeniu zatrudnienia osób z grupy NEET służyć mogą m.in. programy aktywizujące osoby z niepełnosprawnościami i umożliwiające matkom łączenie pracy zarobkowej z obowiązkami opiekuńczymi. Zwiększanie dostępności żłobków, przedszkoli oraz innych form opieki dla dzieci, umożliwienie pracy w niepełnym wymiarze czasu, zwiększanie dostępności architektonicznej i transportu to niektóre przykłady takich rozwiązań".
Źródło wykresu: raport Instytutu Badań Strukturalnych
Problem dotyczy przede wszystkim mieszkańców wsi i mniejszych miast. Według danych z rocznika statystycznego GUS (dane dotyczą 2017 roku) w miejscowościach poniżej 20 tys. mieszkańców w Polsce mieszka 52,9 proc. Polaków. Natomiast żyje w nich 68 proc. młodych, którzy nie pracują i nie uczą się.
To przede wszystkim problem słabszej infrastruktury – gorszego dostępu do publicznego transportu, który połączy nas z większym miastem; braku żłobków, słabych instytucji, które mają za zadanie aktywizację zawodową.
Jakie rozwiązania sugerują autorzy raportu IBS? Urzędy pracy docierają przede wszystkim do osób, które pracy poszukują. Aby biernych zawodowo zachęcić do pracy, należy usuwać bariery, które w tej chwili nie myślą o podjęciu pracy – to najczęściej matki, które opiekują się dziećmi i niepełnosprawni.
Autorzy podsuwają rozwiązania:
O systemowych deficytach w polityce aktywizacji zawodowej osób z niepełnosprawnością w Polsce pisaliśmy wielokrotnie.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze