To nie sumienia posłów i religia zdecydują o tym, jak PSL zagłosuje w piątek. A na pewno nie tylko to. Liczyć się będzie kolejność głosowań i układ koalicyjny. Według informacji OKO.press dwóch posłów PSL zagłosuje przeciw, a część się wstrzyma
W piątek 12 kwietnia 2024 Sejm będzie głosował nad czterema projektami dotyczącymi aborcji. Trzy z nich (Lewicy i KO) dopuszczają możliwość przerwania ciąży do 12. tygodnia, czwarty – Trzeciej Drogi – to de facto powrót do restrykcyjnej ustawy z 1993 roku (jest nieco bardziej liberalny niż obecne prawo).
W piątkowym głosowaniu chodzi tylko o to, by Sejm dalej pracował nad tymi czterema projektami. Nie jest to głosowanie, które sprawi, że staną się obowiązującym prawem.
Stanowisko Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Polski 2050 jest jasne: zagłosują za wszystkimi czterema projektami i wyślą je do dalszych prac w komisji nadzwyczajnej.
Jedyna niewiadoma to stanowisko Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Czy PSL w piątek wywróci koalicyjny stolik?
„Rekomendacja klubu jest taka, żeby wszystkie projekty poszły dalej. Ale jeśli ktoś zagłosuje inaczej, nie będzie konsekwencji, bo nie mamy w tej sprawie dyscypliny” – powiedziała OKO.press Agnieszka Kłopotek, sekretarz klubu PSL – Trzecia Droga.
„Chciałabym, żeby wszystkie te projekty przeszły do dalszych prac” – mówi OKO.press posłanka Kłopotek. Jednak osób, które z takim przekonaniem mówią o swoim stanowisku, jest w PSL niewiele.
Za projektami zagłosują najprawdopodobniej: Agnieszka Kłopotek, Urszula Pasławska, Krzysztof Paszyk, Czesław Siekierski, Magdalena Sroka, Jolanta Zięba-Gzik, Bożena Żelazowska. Istnieje szansa, że uzbiera się 10 osób, które nie będą chciały wyłamać się z koalicyjnej umowy.
Piotr Zgorzelski, wicemarszałek Sejmu z PSL, mówił w 2020 roku OKO.press: „Zmierzam do zaakceptowania stwierdzenia — wybór, nie zakaz”. Jak zagłosuje w piątek, nie wiemy, bo nie chciał z nami rozmawiać.
Według naszych informacji przeciwko będzie jeden lub dwóch posłów PSL.
Reszta ma się wstrzymać od głosu. „Ten problem jest trudny dla niektórych osób, prosiliśmy, żeby takie osoby się wstrzymały”. Nasze źródła mówią, że właśnie do tego namawiało posłów kierownictwo PSL-u: jeśli nie chcecie poprzeć projektów Lewicy i KO, wstrzymajcie się od głosu, ale nie głosujcie przeciw.
Czy to wystarczy? Wyjaśniamy na końcu tekstu.
Sejmowe głosowania zaczną się od wniosku Konfederacji o odrzucenie wszystkich projektów w pierwszym czytaniu. Jest niemal pewne, że ten wniosek upadnie. Co dalej?
Na pierwszy ogień pójdzie ustawa Lewicy – zwana „ustawą ratunkową”. Gdyby weszła w życie, polskie państwo przestałoby karać za pomoc w aborcji do 24. tygodnia.
Nawet bardziej liberalne posłanki wskazują, że ten 24. tydzień budzi w nich wątpliwości lub opór.
Jednak to właśnie od głosowania nad tym projektem będzie zależała cała reszta sejmowej układanki. Kancelaria Sejmu zaznacza, że kolejność głosowania została ustalona według numerów druku, czyli według tego, kiedy dany projekt wpłynął do Kancelarii. Projekt Lewicy ma nr 176, a projekt Trzeciej Drogi – 223. Projekt Trzeciej Drogi będzie głosowany jako trzeci, drugi w kolejności jest inny projekt Lewicy.
„Jeśli PSL zagłosuje przeciw, to Lewica się zemści i też zagłosuje przeciwko projektowi Trzeciej Drogi” – mówi OKO.press osoba z zaplecza Trzeciej Drogi.
„PSL będzie musiał podjąć decyzję jako pierwszy” – słyszymy.
Od informatora z PSL-u dowiadujemy się, jakie argumenty padały za tym, żeby zagłosować również za projektami Lewicy: niech idą do komisji, a my zajmijmy się innymi problemami. „Mamy wojnę za naszą granicą, mamy problemy z rolnikami, którymi trzeba się szybko zająć” – mówi OKO.press posłanka Kłopotek z PSL.
Część polityków chciałaby w ten sposób uciąć temat aborcji, który budzi dużo emocji i nie służy koalicji rządzącej.
W czwartek, gdy Sejm debatował nad ustawami aborcyjnymi, marszałek Szymon Hołownia był nieobecny. Obrady prowadził najpierw Włodzimierz Czarzasty. Słyszymy, że być może dzięki temu debata nie miała tak wysokiej temperatury i to nie Hołownia był jej głównym tematem.
W ostatnich tygodniach bowiem to właśnie Szymon Hołownia był najbardziej atakowany za blokowanie ustaw aborcyjnych, a o PSL-u w mediach mówiło się niewiele.
Jednak Hołownia zadeklarował, że cały klub Polski 2050 zagłosuje za wszystkimi czterema projektami. Również on sam, choć jest przeciwny liberalnemu prawu do przerywania ciąży. W ten sposób Hołownia zszedł z linii strzału.
A jedyny klub po stronie rządzącej koalicji, który nie założył takiej jasnej deklaracji, to PSL.
„Do tej pory ludowcy mieli wokół siebie kordon ochronny. Ludzie tak bardzo skupili się na Hołowni, że nie widzieli, że to PSL może zablokować te ustawy” – mówi osoba z zaplecza Polski 2050.
Z posłami PSL-u rozmawiali zarówno Władysław Kosiniak-Kamysz, jak i Szymon Hołownia. Przekonywali, żeby nie wyłamywać się z rządowej koalicji.
„Jest duża presja na ludowców” – słyszymy.
Politycy PSL mieli się przestraszyć niezadowolenia społecznego i reakcji części mediów. Część z nich miała zmienić zdanie – nie będą przeciw, tylko wstrzymają się od głosu.
Czy przestraszyli się również reakcji Tuska?
Jest jeszcze jeden powód, dlaczego PSL może zdecydować, że nie będzie blokował prac nad ustawami aborcyjnymi. To obawa przed tym, by nie zająć miejsca Lewicy i nie zostać najbardziej niepewnym elementem rządu. A przecież ludowcy mają i pracują na wizerunek tych, którzy dogadają się z każdym.
Przypomnijmy: aborcja nie znalazła się w umowie koalicyjnej. Jest tam tylko ogólnikowy zapis: „Wzmocnimy prawa kobiet, które będą kluczowym obszarem działań, Koalicji. Unieważnimy wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. Kobiety mają prawo decydowania o sobie”. Według naszych informacji to właśnie PSL sprzeciwiał się jakiemukolwiek wyraźniejszemu zapisowi.
Jednak Donald Tusk w kampanii wyborczej jasno obiecał Polkom liberalizację prawa aborcyjnego. Zrobił to, zanim okazało się, że właśnie kobiety i osoby młode dały zwycięstwo wyborcze Koalicji 15 Października. Ostatnie wybory samorządowe pokazały, że bez udziału tych osób, zwycięstwo koalicji rządzącej nad PiS nie jest jednoznaczne. W dodatku głośne badania Fundacji Batorego pokazały, że kobiety są zniecierpliwione tym, że rząd nie realizuje obietnic dotyczących praw kobiet.
Jednocześnie nadrzędną wartością dla zwolenników obecnego rządu pozostaje jedność tworzącej go koalicji. Polityk Lewicy powiedział OKO.press niedawno: „Trzeba uważać, żeby elektorat nie traktował cię jako pieniacza. Ludzie się boją, że ktoś rozwali rządzącą koalicję”. Ma to wynikać z badań focusowych.
I PSL nie chce wyjść na tego pieniacza, który rozwala koalicję.
Co więcej, pojawia się coraz więcej doniesień o możliwej rekonstrukcji rządu. Czy Donald Tusk mógłby użyć głosowania w sprawie aborcji jako argumentu, by zmniejszyć wpływy PSL-u? „Dla Tuska te sprawy są istotne” – mówi nam osoba z zaplecza Polski 2050. Ale dodaje, że równie dobrze Tusk może powiedzieć: „Mamy głupiego koalicjanta. Nic z tym nie zrobimy”.
Tyle że wtedy w ważnej sprawie Tusk nie pokaże sprawczości.
Cytując Donalda Tuska z 1992 roku: „Policzmy głosy”.
Pewnych głosów przeciw projektom liberalizacyjnym jest 210, to klub PiS, Konfederacji i koło Kukiz'15. Jeśli spełnią się zapowiedzi naszych rozmówców w PSL, dwa głosy przeciw z tego klubu dają pewnych 212 głosów za odrzuceniem projektów liberalizujących w pierwszym czytaniu.
Gdyby nawet reszta posłów PSL wstrzymała się lub nie przyszła na głosowanie, a reszta Koalicji 15 Października stawiła się w Sejmie w komplecie, głosów za będzie 215 (KO, Lewica, Polska 2050 oraz niezrzeszeni poseł Adam Gomoła i Monika Pawłowska). Można też dodać co najmniej cztery głosu z PSL (Kłopotek, Pasławska, Paszyk i Sroka). Czyli: 219.
To bezpieczna większość, o ile rzeczywiście cały klub Trzeciej Drogi zgodnie z zapowiedziami liderów zagłosuje za dalszym procedowanie projektów liberalizujących prawo antyaborcyjne.
Ale każda kolejna absencja w klubie Hołowni i każdy głos kolejny głos przeciw z PSL powodują, że sprawa staje na ostrzu sejmowej arytmetyki.
Wystarczy, że trzech kolejnych posłów PSL zagłosuje przeciw, a pięcioro przedstawicieli Trzeciej Drogi lub KO, lub Lewicy) nie zagłosuje za i projekty liberalizujące przepadną.
Jednak wysłanie projektów do prac w komisji to dopiero pierwszy krok. Komisja ma bowiem wypracować kompromisowy i wspólny projekt. I tam zaczną się kolejne aborcyjne schody.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze