0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Żuchowicz...

W piątek 5 stycznia związki zawodowe w TVP zostały zapytane przez nowe władze, czy „osoby wymienione w piśmie” (najbardziej znane to Adamczyk, Pereira, Tulicki) są „pracownikami korzystającymi z ochrony zakładowych organizacji związkowych w TVP S.A.”. Informację o mailu potwierdzają OKO.press dwa źródła.

Takie zapytanie jest standardowym, pierwszym etapem, przed ewentualnym zwolnieniem pracowników. „Po ustaleniu, który związek reprezentuje daną osobę, w drugim etapie zwalniania wysyłają nam informację, z jakiego powodu chcą dana osobę zwolnić” – informuje nas o procedurze jedna z osób piastujących kierownicze funkcje w telewizyjnych związkach.

TVP: kuzyn Kaczyńskiego do zwolnienia

Na liście z zapytaniami oprócz propagandystów byli również doradcy zarządu TVP: Andrzej Liberadzki, Marcin Klepacki, Marcin Wolski, Artur Bazak i Jan Tomaszewski.

Wolski ostatnio zasłynął z tego, że na spotkaniu prorządowych pracowników mediów, już po wyborach z 15 października, przyznał że „stwarzaliśmy propagandę na gorszym poziomie niż lata 70.„. ”Ten naród został po prostu upokorzony” – mówił Wolski.

Jan Maria Tomaszewski – kuzyn prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego – doradcą zarządu został w 2016 r. Jak sam twierdził, z Lechem i Jarosławem Kaczyńskimi „kochali się jak bracia”.

Jako się rzekło, pozostałe osoby na liście do zwolnienia to najbardziej znani propagandyści TVP i do niedawna ścisłe kierownictwo Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Do teraz zresztą uznają się za prawowite władze telewizji publicznej: Michał Adamczyk mianuje się „prezesem TVP”, taką pieczątką dysponuje i tak się też podpisuje, a Marcin Tulicki oraz Samuel Pereira podpisują się nadal jako zastępcy dyrektora w TAI.

„Jeśli dostaliśmy takie zapytanie, to znaczy, że ci ludzie nadal są pracownikami TVP” – mówi nam jeden ze związkowców w TVP.

Z wyżej wymienionego grona Michał Adamczyk potwierdza nam pośrednio, że nadal jest zatrudniony w TVP SA, zaś Pereira i Liberadzki nie zaprzeczają tej informacji. Wolski milczy. Centrum Informacji TVP nie odpowiada na pytania mailem.

Przeczytaj także:

Jak to możliwe, że jeszcze pracują?

„Tym, że są nadal zatrudnieni, jestem zaskoczony” – mówi nam dobrze poinformowany w takich sprawach pracownik TVP. Bo osoby odpowiedzialne za uprawianie propagandy miały być zwalniane w pierwszej kolejności. Media relacjonujące sytuację w TVP informowały o pozbywaniu się propagandystów. Poznikali oni też z anten.

Michał Adamczyk twierdzi jednak, że brak jego zwolnienia nie dziwi. „Fałszywy zarząd, likwidator nie mogą nikogo zwolnić. Zgodnie z art. 27,3 ustawy o radiofonii i telewizji, może mnie zwolnić tylko Rada Mediów Narodowych” – pisze do nas Adamczyk, przywołując przepis o tym, że RMN powołuje i odwołuje prezesów mediów publicznych. Czyli – jak uważa – również jego.

Andrzej Liberadzki, doradca zarządu TVP na liście do zwolnienia, nie chce komentować sprawy: „Niech się historia wyczerpie” – mówi nam jedynie. Pereira i Wolski również nie komentują sytuacji.

Zapytaliśmy Centrum Informacyjne TVP S.A., czy panowie – doradcy byłego zarządu i była dyrekcja TAI – są nadal pracownikami TVP oraz czy zapytania wysłane do związków w sprawie ich ochrony zapowiada ich rychłe zwolnienia. Magdalena Kurkiewicz z Centrum Informacyjnego nie mogła odpowiedzieć telefonicznie, zaś na zapytanie wysłane mailem nie dostaliśmy jeszcze odpowiedzi.

Grzegorza Sajóra, nowego szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, zapytaliśmy, dlaczego doradcy byłego już zarządu „dobrej zmiany” i dyrektorzy TAI nie zostali dotąd zwolnieni. Też cisza.

Zdziwienie budzi też inny fakt – że takie zapytania w ogóle trafiły do związków. Bo w sytuacji likwidacji spółki, przepis o konieczności zapytania o ochronę związkową zostaje wyłączony. „Faktycznie nie trzeba o to w tej sytuacji pytać” – mówi nam dwójka związkowców.

O czym świadczy więc ta nadgorliwość? „O przyzwoitości tego zarządu – chce zrobić to zgodnie z prawem” – komentuje jedna z osób kierujących związkiem.

Od 20 grudnia oprócz opisanych wyżej przypadków związki w TVP dostały zapytania w sprawie ochrony związkowej dotyczące tylko 30 osób. „Jakaś część osób widocznie została zwolniona za porozumieniem stron. Wtedy to dzieje się poza związkami” – tłumaczy nam osoba kierująca jednym ze związków.

Centrum Informacji TVP SA nie odpisało nam na pytanie o to, ile osób dotychczas zwolniła spółka od 20 grudnia ub.r..

;

Udostępnij:

Krzysztof Boczek

Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Służba Zdrowia. W tym zawodzie ceni niezależność.

Komentarze