0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 19.08.2024 Michał Dworczyk podczas konferencji prasowej . Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.pl19.08.2024 Michał Dw...

W Parlamencie Europejskim trwają prace nad wnioskiem ministra sprawiedliwości Adama Bodnara o uchylenie immunitetu europosłowi Michałowi Dworczykowi, byłemu szefowi KPRM za czasów Mateusza Morawieckiego. Prawdopodobnie w lutym będzie nad nim głosować komisja prawna PE, a w marcu – cały parlament. Wniosek dotyczy afery mailowej, w której Dworczyk długo miał jedynie status poszkodowanego.

Jednak jesienią 2024 roku prokuratura poinformowała, że w drugim postępowaniu planuje postawić byłemu szefowi Kancelarii Premiera dwa zarzuty. Chodzi o niedopełnienie obowiązków dotyczących ochrony informacji oraz utrudnianie postępowania karnego. Sprawa usuwania maili dotyczy tego drugiego zarzutu.

Ale po kolei. W 2021 roku wybuchła afera mailowa. Nieznane osoby zaczęły publikować, najpierw na platformie Telegram, potem na stronie internetowej korespondencję z prywatnej skrzynki Michała Dworczyka. Skrzynka była prywatna, ale tematy maili – służbowe. Ostatnie wycieki opublikowano w październiku 2024 roku, przy czym wówczas na stronie pojawiała się już korespondencja różnych osób publicznych. Sprawcy włamali się bowiem do skrzynek znacznie większej liczby osób niż tylko do korespondencji Dworczyka.

O włamaniu wciąż niewiele wiadomo

W czerwcu 2021 roku prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie włamania, szef KPRM miał w nim status pokrzywdzonego. Przez lata w tej sprawie prawie nic się nie działo. Dopiero jesienią 2024 roku prokuratura przesłała do sądu akty oskarżenia wobec trzech osób, które dostały się do skrzynki ministra. Każda z osób oskarżonych zrobiła to jednak po wybuchu afery. Nic też nie wskazuje na to, by miały one cokolwiek wspólnego z głośnymi publikacjami w internecie.

W czerwcu 2021 roku prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie włamania, szef KPRM miał w nim status pokrzywdzonego. Przez lata w tej sprawie prawie nic się nie działo. Dopiero jesienią 2024 roku prokuratura przesłała do sądu akty oskarżenia wobec trzech osób, które dostały się do skrzynki ministra. Każda z osób oskarżonych zrobiła to jednak po wybuchu afery. Nic też nie wskazuje na to, by miały one cokolwiek wspólnego z głośnymi publikacjami w internecie.

Przeczytaj także:

Do dziś nie wiadomo więc, kto stał za aferą. Ślady cyfrowe, zbadane między innymi przez amerykańską firmę Mandiant, zajmującą się cyberbezpieczeństwem, prowadzą na Białoruś, a być może także do Rosji. Odkryte przez OKO.press cyfrowe tropy także wskazują na udział Białorusi i Rosji w całej aferze. Nie oznacza to, że fizycznego włamania na skrzynkę musiał dokonać ktoś ze Wschodu. Nie wiemy przecież, na jakim etapie w sprawę miały się włączyć służby wywiadowcze któregoś z tych państw.

Dlaczego tak mało wiadomo o samym włamaniu? Odpowiedź na to pytanie być może znajduje się w drugim prokuratorskim dochodzeniu, wszczętym już po zmianie władzy. To właśnie w tym śledztwie Dworczyk ma mieć postawione zarzuty, jeżeli Parlament Europejski uchyli mu immunitet.

;
Na zdjęciu Anna Mierzyńska
Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze