Opisana przez Onet internetowa hejterka Emilia, jak i wiceminister Piebiak, współpracujący ze sobą podczas akcji oczerniania sędziego Markiewicza, należeli do szerszej grupy osób mającej kontakty z Ministerstwem Sprawiedliwości, powiązanych na Twitterze z trollerskim kontem @KastaWatch. Pokazujemy te powiązania, ujawniamy nazwiska
Współpraca Piebiaka z Emilią to tylko jeden z wielu elementów sieciowej wojny, którą toczyły i toczą z „niepokornymi sędziami” osoby z kręgu powiązanego z Ministerstwem Sprawiedliwości. Ta wojna trwa w najlepsze, a może dalej się rozwijać. Przedstawiamy dowody.
Tropimy szczególnie aktywnych: trzech sędziów "dobrej zmiany" Jarosława Dudzicza, zastępcę rzecznika prasowego KRS, Konrada Wytrykowskiego z Izby Dyscyplinarnej SN i Macieja Nawackiego, członka KRS. A także Wojciecha Biedronia, dziennikarza portalu wpolityce.pl, blogera Dariusza Mateckiego, radnego i kandydata PiS do Sejmu.
Podobnie działa też #drugazmiana – grupa trolli, stworzona przez posła PiS Dominika Tarczyńskiego.
Hejterska współpraca wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka z Emilią, opisana w poniedziałek przez portal Onet.pl w artykule „Śledztwo Onetu. Farma trolli w Ministerstwie Sprawiedliwości, czyli »za czynienie dobra nie wsadzamy«", która uderzała w sędziów zaangażowanych w sprzeciw wobec władzy, to tylko jeden z wielu elementów sieciowej wojny, której patronuje resort Ziobry.
Według Onetu, wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak wiedział o akcji zorganizowanego hejtu, która miała skompromitować sędziego Krystiana Markiewicza, szefa Stowarzyszenia „Iustitia” i akceptował ją.
Akcja opierała się na rozsyłaniu przez internetową hejterkę Emilię maili z plotkami i domysłami na temat prywatnego życia sędziego Markiewicza. Prywatnie Emilia była związana z jednym z pracowników Krajowej Rady Sądownictwa, który wcześniej pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Emilia kontaktowała się wielokrotnie z wiceministrem Piebiakiem, który w prywatnych sieciowych rozmowach chwalił jej działania. Miało to miejsce w połowie 2018 roku, teraz Emilia zdecydowała się ujawnić swoją korespondencję.
Dymisja Łukasza Piebiaka, o której poinformowano we wtorek 20 sierpnia przed 15, może stać się dla władz okazją do wyciszenia sprawy. Tymczasem akcja Piebiak - Emilia to jednak tylko jeden z elementów zorganizowanego hejtu wobec sędziów krytycznie wypowiadających się o reformach sądownictwa wprowadzanych przez PiS.
W lutym 2019 analizowałam aktywność innego konta trollującego sędziów - @KastaWatch, konta, które miało dostęp do niepublicznych dokumentów sędziów i rozpowszechniało je w sieci.
Konto @KastaWatch rozpowszechniało niepubliczne informacje o sędziach krytycznych wobec niekonstytucyjnych reform wymiaru sprawiedliwości, wprowadzanych przez PiS. Publikowało ich życiorysy, zestawienia służbowych wyjazdów zagranicznych, a nawet indywidualną korespondencję z Ministrem Sprawiedliwości.
Konto nadal jest aktywne, choć od poniedziałku 19 sierpnia - po publikacji Onetu - próbuje się zdystansować od kontaktów z Emilią. Screeny tweetów sprzed kilku miesięcy pokazują jednak jasno powiązania personalne osób angażujących się w nagonkę wobec sędziów.
Z zestawienia wygenerowanego przez narzędzie analityczne SocialBearing wynikało wówczas, że jedne z najczęstszych relacji na Twitterze łączy konto @KastaWatch z kontami trzech sędziów:
Zestawienie poniżej zawiera informacje ilościowe z trzech miesięcy poprzedzających analizę, a więc z okresu grudzień 2018 – luty 2019).
Warto zwrócić uwagę na wysokie miejsce Wojciecha Biedronia, dziennikarza portalu wpolityce.pl.
Biedroń nie tylko znalazł się w kręgu kont utrzymujących relacje z @KastaWatch, ale również z opisywaną przez Onet.pl Emilią, która posługiwała się na Twitterze kontem @MalaEmiEmi (lub @MalaEmiE).
Wojciech Biedroń wyraźnie wyróżniał też Emilię. 11 maja 2018 roku (tuż przed okresem opisywanym przez onet.pl) zatweetował: „Ale jest jeszcze ktoś niezwykle ważny, o którym piszę dziś ponownie. To @MalaEmiE, która robi za nas połowę roboty. Szacun!”.
@MałaEmiEmi była wspierana także przez @KastaWatch. Dostawała od niego tzw. #FollowFriday - to twitterowy zwyczaj, realizowany w piątki, polegający na obdarzaniu tzw. #FF kont, które użytkownik uważa za warte obserwowania.
@KastaWatch przyznawało Emilii specjalne FF-y, dziękowało jej, a nawet 24 lutego 2019, gdy pojawiła się informacja, że sędzia Gąciarek pozwał Emilię do sądu za zniesławienie, stanęło #muremzaemi.
Emilia zorganizowała wówczas publiczną zbiórkę pieniędzy „na walkę z kastą sędziowską”, czyli na własnego adwokata. Jednym z wpłacających był Wojciech Biedroń.
Zaś 8 maja @KastaWatch tweetowało: „Żurek Waldemar w amoku atakuje kolejnych Twitterowiczów!!! Tym razem oberwało się @MalaEmiE. To ona rozpoczęła samotnie ujawnianie patologii kasty sędziowskiej!!! Duże wsparcie dla @MalaEmiE!”
@KastaWatch dawało wyróżnienia w formie #FF także innym kontom wspierającym, m.in. wiceministrowi Piebiakowi, sędziemu Dudziczowi czy Wojciechowi Biedroniowi.
Ze screenów wynika, że zarówno Jarosław Dudzicz, jak i Wojciech Biedroń byli z #FF-ów zadowoleni, bo serdecznie @KastaWatch dziękowali.
Nic dziwnego, że „Kasta” przyznawała im #FF-y: właśnie to grono ludzi rozpowszechniało publikowaną przez nie hejterskie treści. Dowodzi tego zestawienie kont najczęściej retweetujących (czyli podających dalej) twitty „Kasty”, wygenerowane przez inne narzędzie analityczne Twitonomy (ten sam okres co w poprzednim zestawieniu).
Wśród topowych retweetujących znowu znaleźli się sędziowie: Dudzicz, Nawacki i Wytrykowski oraz dziennikarz Wojciech Biedroń, a także portal wpolityce.pl.
Wszystkie te tweety, konwersacje i zestawienia z narzędzi analitycznych pokazują, że możemy mówić o siatce współdziałających ze sobą na Twitterze osób.
Były one zaangażowane w „walkę z sędziowską kastą”, czyli z tymi sędziami, którzy przeciwstawiali się niekonstytucyjnym reformom sądownictwa wprowadzanym przez PiS.
„Moja działalność na TT opiera się przede wszystkim na demaskowaniu nieprawidłowego i nieuczciwego postępowania sędziów. Za to zostałam znienawidzona przez nich i atakowana przez ich zwolenników” – pisała o sobie Emilia w opisie zbiórki pieniędzy na adwokata.
Jak wynika ze śledztwa Onet.pl, Emilia była szczególnie aktywna w maju i czerwcu 2018 - właśnie wtedy rozsyła do sędziów w całej Polsce i do mediów materiały, które miały zdyskredytować sędziego Krystiana Markiewicza.
W listopadzie 2018 roku powstało konto @KastaWatch i wydaje się, że to właśnie ono przejęło „robotę” Emilii.
„Dość milczenia. Czas pokazać, jak rosła kasta. I jak się ma dalej” – taki tweet pojawił się na koncie 2 grudnia.
Tego samego dnia udostępniono pierwsze dokumenty dotyczące sędziego Piotra Raczkowskiego, byłego wiceprzewodniczącego KRS, i przebiegu jego drogi zawodowej.
Do końca lutego 2019 roku konto opublikowało zdjęcia ok. 20 dokumentów dotyczących kariery zawodowej sędziów, postępowań dyscyplinarnych, a nawet ich indywidualnej korespondencji z ministrem sprawiedliwości.
Nie anonimizowano ich, publikowano nie tylko nazwiska, ale też np. dokładne daty urodzenia prawników. Sprawdzałam szczegółowo: w analizowanym okresie nikt nie występował o dostęp do tych dokumentów w trybie informacji publicznej, mogły się więc z nimi zapoznać wyłącznie osoby mające dostęp w trybie służbowym.
Dokumenty dotyczyły sędziów z całej Polski, jedynym miejscem, gdzie były zebrane wszystkie (albo prawie wszystkie), było Ministerstwo Sprawiedliwości oraz współpracujące z nim instytucje centralne, jak Krajowa Rada Sądownictwa.
Hejtem w niepokornych
@KastaWatch informowało także choćby o planowanych (!) działaniach rzecznika dyscyplinarnego (np. w tweecie z 27 stycznia, nt. sędziego Grzegorza Wójtowicza), zapowiadając ujawnienie kolejnych niedostępnych powszechnie informacji, także groziło sędziom i regularnie ich obrażało.
Oto zaledwie kilka przykładów wypisanych z ich tweetów:
- o prezesie Stowarzyszenia Iustitia Krystianie Markiewiczu: bufonada, włazidupstwo, oszukiwanie członków stowarzyszenia; „prezes delator Markiewicz ten od depozytów i cudzych żon”;
- o byłym prezesie TK Andrzeju Rzeplińskim: „RzePLUJSKI idź już na emeryturę”;
- o sędzim Igorze Tulei: „kapuś Tuleya”, „kłamie jak z nut”;
- o sędziach Morawiec i Kluziak: „dwie białogłowe damulki”, „mobbing, układy, załatwiactwo. To je łączy!!!”, „zakłamane i obłudne babiszony”;
- o adwokat Ewie Stępniak: „Cobra Stępniak, Lublin, komusza córa znów z politycznym jadem na wargach”, „Cobra Stępniak vege aborcja komusza córa Barrister”;
- o sędzim Bartoszu Staroście: „maminsynek z miasta Sulęcin”, błazenada;
- o sędzim Waldemarze Żurku: anarchista, kolekcjoner nieruchomości, „grozi szuka odwetu i zniesławia”; pojawia się nawet polityczna groźba: „jak świat długi i szeroki NIE DOTRWASZ do wyborów na urzędzie”;
- o adwokacie Michale Szpakowskim: „ignorant prawa”;
- o sędzim Piotrze Gąciarku: „warszawska kasta, lewacki knur”, „wielkogłowy intelektualista w brudnych butach”;
- o sędzim Wiktorze Gromcu: „ta wyjątkowa bladź w todze biega”;
- o sędzim Arturze Brosiu: „herr Artur Broś”, „pijaczyna, pupil niemieckiej telewizji”;
Twitterowe konto @KastaWatch publikowało więc w sieci dane, do których docierało poza oficjalnym obiegiem informacji lub w ramach pełnionych obowiązków służbowych. Czyli nielegalnie ujawniano służbowe dokumenty.
Za takie działanie urzędnikom grozi odpowiedzialność dyscyplinarna. Cała ta sytuacja oznaczała, że albo w Ministerstwie Sprawiedliwości, lub innej centralnej instytucji wymiaru sprawiedliwości, dochodzi do wycieku dokumentów, albo wszystko dzieje się za wiedzą i zgodą (choć zapewne nieoficjalną) przełożonych instytucji.
Zwłaszcza że po naszej publikacji w OKO.press na ten temat na przełomie lutego i marca 2019 r. nie pojawiła się żadna informacja o wyciągnięciu konsekwencji służbowych wobec osób odpowiedzialnych za udostępnianie tego rodzaju dokumentów.
Jedyne, co się zmieniło, to @KastaWatch rzadziej publikowało dokumenty, a jeśli już, to informowało o złożeniu wniosków o dostęp do informacji publicznej (oczywiście, najpierw trzeba wiedzieć, o jakie dokumenty w tym trybie prosić. Autor Kasty wiedział).
Kto więc zgadzał się na tego rodzaju działalność, jawnie łamiącą przepisy?
@KastaWatch wciąż jest aktywne. W poniedziałek po południu, po publikacji Onet.pl, próbowało na TT odciąć się od Emilii, nazywając ją alkoholiczką i informując, że materiały publikowane przez Onet ono także otrzymało, ale dało je prawnikom do analizy, ponieważ istnieje „podejrzenie że to <radosna twórczość zdradzonej Inki>”.
Zasugerowano więc, że materiały od Emilii nie są wiarygodne. Jak widać, z akcji #muremzaEmi sprzed roku nic nie zostało.
Kto prowadzi @KastaWatch, obecnie jeszcze nie wiadomo, choć w sieci krąży kilka niepotwierdzonych hipotez na ten temat. Niewątpliwie niedługo i ta informacja stanie się znana. Jedno jest pewne już dziś: to osoba mająca ścisłe kontakty ze środowiskiem powiązanym z Ministerstwem Sprawiedliwości.
Afera wiceministra Łukasza Piebiaka i Emilii, czy działalność @KastaWatch, to niestety nie jedyne przykłady sieciowej aktywności, związanej z tym resortem, budzące poważne wątpliwości etyczne.
Inny przykład to działalność Dariusza Mateckiego, szczecińskiego blogera, od jesieni 2018 radnego PiS, a obecnie kandydata PiS do Sejmu, który w 2017 i 2018 roku obsługiwał media społecznościowe Ministerstwa Sprawiedliwości.
Latem 2018 pracował także w kampanii samorządowej Patryka Jakiego, ówczesnego wiceministra sprawiedliwości i kandydata na prezydenta Warszawy.
A we wcześniejszych latach wspierał w sieci Janusza Korwin-Mikkego, Przemysława Wiplera (partia KORWiN), Krzysztofa Bosaka czy Roberta Winnickiego (Ruch Narodowy).
Jednym z jego autorytetów jest inny nacjonalista - Grzegorz Braun.
Informacje o tym, że Matecki będąc zatrudnionym w Ministerstwie Sprawiedliwości jednocześnie robi kampanię samorządową Patrykowi Jakiemu, pojawiły się w mediach latem 2018 roku. Mimo pytań dziennikarzy Ministerstwo Sprawiedliwości długo nie udzielało pełnej informacji na temat zatrudnienia Mateckiego, dopiero w lutym 2019 dane uzyskała Sieć Obywatelska Watch Dog.
Okazało się, że Dariusz Matecki był zatrudniony w Ministerstwie Sprawiedliwości na umowę o pracę od 12 czerwca 2017 do 3 sierpnia 2018 roku, przy czym od maja był na urlopie, a więc dla Patryka Jakiego pracował w ramach urlopu.
Od 10 grudnia 2018 do 9 marca 2019 roku resort zatrudniał Mateckiego na umowę zlecenie: 288 godzin, od poniedziałku do soboty, w godzinach 8-20, za nieco ponad 4000 zł brutto. Z jego oświadczenia majątkowego, które złożył jako radny miejski w Szczecinie, wynikało, że w 2018 roku zarobił na umowę o pracę 66 996 zł, a na innej działalności – 94 tys. zł.
O te „inne” dochody dopytali go ostatnio dziennikarze money.pl – radny poinformował, że to przychody właśnie z działalności sieciowej: reklam Google AdSense i vloga na YouTube.
Matecki w sieci jest sprawny, bo od lat stara się za jej pomocą wypromować m.in. siebie. Jego metoda to działanie na ilość: publikowanie na dziesiątkach stron na Facebooku, zdobywanie do nich uprawnień administratora, co ułatwia publikację w widocznym miejscu, oraz generowanie zwracających uwagę treści.
Przed laty były to choćby zbiory piosenek patriotycznych czy kolęd (nawet prawosławnych), czy namawianie do bojkotu rosyjskich produktów hasłem „Nie kupujcie ruskiej wódki”.
Działał na FB, You Tubie, Twitterze, potem Instagramie. Kilkukrotnie dostał 30-dniową blokadę konta na FB za naruszenie regulaminu, żalił się również na cenzurę jego filmów na You Tube.
Podczas jednego z okresów blokady na FB założył konto na rosyjskiej platformie VK (V kontakte). „Rosyjski VK jest bardziej demokratyczny od amerykańskiego FB” – pisał tam w 2016 roku. Publikował m.in. informacje o napadach, gwałtach i innych przestępstwach dokonywanych przez imigrantów.
Były też fake newsy, np. informacja opublikowana przez niego w sierpniu 2016 (podczas kampanii prezydenckiej w USA) o tym, że Hillary Clinton razem z Barackiem Obamą utworzyli tajny sojusz z odłamem Al-Kaidy (informacja wielokrotnie dementowana w USA), czy informacja, że Hillary Clinton otrzymywała tajne instrukcje od George'a Sorosa - to z kolei „news” generowany w USA na podst. danych z Wikileaks, powtarzany potem przez rosyjską stację Russia Today.
Właśnie takiego blogera zatrudniło w 2017 roku Ministerstwo Sprawiedliwości. Matecki promował niekoniecznie resort, za to na pewno swojego szefa, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i jego partię Solidarną Polskę.
Aby zapewnić wystąpieniom ministra jak największy zasięg w sieci, publikował linki do jego wystąpień m.in. na facebookowych stronach:
Oczywiście prezentował je również na swoim własnym fanpage'u – „Prawicowy internet”. Korzystał przy tym z bota - dzięki automatowi był w stanie udostępnić przemówienie Ziobry ponad 70 razy w ciągu dosłownie dwóch minut.
Z tego 35 fanpage'y to były fanpage'e regionalne i lokalne Solidarnej Polski. Czyli w okresie zatrudnienia w Ministerstwie Sprawiedliwości Matecki promował swego szefa Zbigniewa Ziobro na partyjnych fanpage'ach. Promował go też na stronach, które powinny wzbudzić poważne wątpliwości ministra, gdyby je zobaczył, np. „Beka z polityków”, „Stanowcze NIE dla imigrantów z Afryki” czy „Koalicja przeciwko Państwu Islamskiemu”.
Matecki doskonale wie, że w sieci najlepiej działają mocne, wyraziste, wręcz skandaliczne wypowiedzi – i korzysta z tego.
Gdy w maju 2015 roku na You Tube promował Andrzeja Dudę, o osobach będących wówczas u władzy pisał m.in. „każdy każdego liże po odbycie”.
O obaleniu pomnika ks. Jankowskiego napisał: „komuna znowu podnosi hardo łeb”. 13 stycznia na TT tak komentował trwającą wówczas akcję wybijania dzików w Polsce: „Dzisiejsze danie dnia: gulasz z serca dzika”.
A z jego wpisu o przekopie Mierzei Wiślanej wynikało, że utrudnianie bądź blokowanie przekopu to działanie przeciwko państwu polskiemu, zaś ilustracją do tego stwierdzenia był art. 130 Kodeksu Karnego – o szpiegostwie.
Agresywne wypowiedzi i spamowanie sieci swoimi linkami to metoda Dariusza Mateckiego.
Hejt oraz rozpowszechnianie niepublicznych informacji o niepokornych sędziach to metoda grupy skupionej wokół Emilii i konta @KastaWatch.
Tylko nieco inny sposób działania ma tzw. #drugazmiana – grupa trolli, stworzona przez posła PiS Dominika Tarczyńskiego. Choć nie wiąże się ona bezpośrednio z Ministerstwem Sprawiedliwości, przypominamy jej sposób działania, ponieważ wszystkie te rodzaje aktywności zestawione razem pokazują, że agresywny hejt i trolling to metoda stosowana powszechnie przez osoby związane z Prawem i Sprawiedliwością.
Wydaje się, że w tym środowisku panuje przekonanie, iż każdy sposób jest dobry, jeśli prowadzi do określonego celu, a jest nim oczywiście zniszczenie opozycji i zachowanie rządów PiS.
Grupa #drugazmiana, założona trzy lata temu przez posła PiS Dominika Tarczyńskiego, to swoista twitterowa bojówka.
Rozpowszechniała w sieci akcję #GermanNaziCamp, hejtowała izraelskiego dziennikarza Ronena Bergmana za niekorzystny dla Polski wpis – ale i Rafała Trzaskowskiego, gdy w czasie swojej kampanii wyborczej na prezydenta Warszawy taśmą klejącą ratował szybę w drzwiach w mieszkaniu odwiedzanej warszawianki.
Efektem jej działań są zwycięskie dla PiS wyniki wielu internetowych sond – na Twitterze, ale też na licznych portalach.
#Drugazmiana miała swój udział w hejtowaniu protestujących Obywateli RP, matek niepełnosprawnych dzieci protestujących w Sejmie czy członków KOD-u.
Jej członkowie, jak uważają, pilnują Polski. Tak brzmi ich hasło rozpoznawcze. W jaki sposób? Walcząc z wrogiem.
Określenie to trzeba rozumieć dosłownie, członkowie #drugazmiana uważają się bowiem za „żołnierzy wyklętych internetu” i regularnie korzystają z odniesień wojskowych. Sami siebie określają armią trolli, na której czele stoi pani generał, czyli @Immanuela_Kant, oraz oczywiście szef – poseł Dominik Tarczyński.
Zbierają się do boju, przekazują meldunki, mają rozkazy i decyzje naczelnego dowództwa, ochotników, akcje rozpoczynające się o konkretnych godzinach – zazwyczaj wieczornych, bo jak wskazuje nazwa grupy, działają na TT najczęściej po godzinach pracy i w nocy.
Specjalizują się w zmasowanych atakach hejterskich, oczywiście nasączonych ideologią, która usprawiedliwia używanie wobec przeciwników mowy nienawiści i daje prawo do personalnych ataków: skoro najważniejsze dla dobra Ojczyzny jest zachowanie rządów PiS-u, to ten cel uświęca środki. To nastawienie opisano na tarczy z grawerem, którą Dominik Tarczyński dostał we wrześniu 2018 roku na spotkaniu drugozmianowców:
„To my Tarczownicy! Z wyboru i z potrzeby serca będziemy zawsze wiernie bronić Ojczyzny. #DobraZmiana jest naszym Przewodnikiem, a Tarcza naszą Siłą i Ochroną. Jesteśmy niepokonani i nie poddamy się nigdy!”.
Na jednym z pierwszych tweetów z wyróżnieniami #FF konta @KastaWatch, z 23 grudnia 2018 roku, znalazł się #FF dla @Immanuela_Kant, czyli dla szefowej trolli #drugiejzmiany.
To był #FF „dla wszystkich wspierających”, a dla Immanueli także „za megaprofeskę!”, jak napisano w tweecie.
Wzorce są więc oczywiste. Metoda działania również.
Warunek jest jeden: celem musi być wzmacnianie PiS-u, a osłabianie opozycji i osób krytycznych wobec władzy. Nie liczą się środki, liczy się wyłącznie cel.
Środowisko skupione wokół Ministerstwa Sprawiedliwości i afera wokół wiceministra Piebiaka i Emilii to tylko wąski wycinek takiej aktywności, która wciąż trwa w najlepsze, a nawet zapewne wciąż się rozwija.
Afery
Media
Sądownictwo
Konrad Wytrykowski
Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Sprawiedliwości
afera Piebiaka
Dariusz Matecki
EmiGate
Jarosław Dudzicz
KastaWatch
Krystian Markiewicz
Łukasz Piebiak
Mała Emi
Piotr Gąciarek
Wojciech Biedroń
wPolityce.pl
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze