0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Akt strzelisty miłości posła Suskiego do prezesa Kaczyńskiego można obejrzeć na stronach portalu wPolityce.pl braci Karnowskich. Suski powiedział o szefie:

„Jest to polityk, który swoje dokonania, jeśli mówić o niwie politycznej, ma nawet większe od Józefa Piłsudskiego (…) Nie mówię o tych wojskowych [dokonaniach] w walce o odzyskanie niepodległości”.

Przypomnijmy na wstępie, że kariera posła Suskiego nie miała dotąd zbyt wiele wspólnego z historią, co stanowi pewną okoliczność łagodzącą. Obecny szef Gabinetu Politycznego premiera ukończył Pomaturalne Studium Zawodowe Technik Teatralnych w Warszawie, pracował w zakładzie rzemieślniczym, a potem robił karierę partyjną – m.in. był dyrektorem filii biura poselskiego Jarosława Kaczyńskiego w Radomiu (1997-1999).

Nie jest też tajemnicą, że w PiS niektórzy politycy mówią o prezesie „naczelnik” - co stanowi oczywiste nawiązanie do urzędu „Naczelnika Państwa”, stanowiska stworzonego dla Józefa Piłsudskiego. Piastował je w latach 1918-1922 – w czasie walk Polski o odzyskanie niepodległości i kształt granic – i dawało mu ono faktyczną dyktatorską władzę (jej zakres się zmieniał, ale nie ma tu potrzeby wdawać się w szczegóły).

Kiedy w listopadzie 2016 roku prezes Kaczyński złożył kwiaty pod pomnikiem Romana Dmowskiego na Pl. Na Rozdrożu w Warszawie, przedstawiciele Stronnictwa Narodowego (uważającego się za spadkobiercę przedwojennego SN, partii Dmowskiego) przywitali lidera PiS słowami „Szanowni Państwo, Naczelnik Państwa prezes Jarosław Kaczyński”. Być może usłyszał to poseł Suski, który towarzyszył wówczas Kaczyńskiemu. „Naczelnikiem państwa” nazywali Kaczyńskiego także Robert Biedroń (14 marca 2016 w TVN 24) oraz Paweł Kukiz (9 lutego 2017, też w TVN24). Kukiz mówił to z podziwem, Biedroń krytycznie, ale obu politykom chodziło o to samo – że Kaczyński ma ogromną władzę.

Kiedy OKO.press przestało się śmiać z posła Suskiego, postanowiło sprawdzić, czy poseł Suski miał rację i ile wspólnego ma Kaczyński z Piłsudskim. Wiemy, że Piłsudski miał wąsy, a Kaczyński nie; Piłsudski miał Kasztankę, a Kaczyński - kota. Pod tym względem - i nie tylko pod tym - panowie bardzo się różnią. Poseł Suski mówił jednak o polityce. Porównajmy więc dokonania.

* Piłsudski w młodości działał w radykalnej organizacji studenckiej, był zamieszany w przygotowywanie zamachu na cara; został aresztowany, skazany na pięć lat zesłania, a po drodze jeszcze pobity przez żołnierzy w więzieniu.

* Kaczyński w młodości był bardzo dalekim współpracownikiem opozycji demokratycznej, później zaangażował się w „Solidarność” i w latach 80. Nie był represjonowany. Nie został także internowany w czasie stanu wojennego, co później tłumaczył m.in. tym, że 13 grudnia spał do południa (powiedział tak w wywiadzie z 1991 roku). Dość dokładnie wiadomo, dlaczego nie został internowany, ponieważ zachowały się notatki SB w tej sprawie (opisywaliśmy je z detalami w 2016 roku).

* Piłsudski był działaczem socjalistycznym, rewolucjonistą, współtwórcą Polskiej Partii Socjalistycznej. Był więziony, symulował chorobę psychiczną i uciekł ze szpitala. Tworzył Organizację Bojową PPS, która w czasie rewolucji 1905 roku i po niej dokonywała m.in. zamachów na urzędników carskich i napadów rabunkowych. Dowodził akcją pod Bezdanami – napadem na pociąg przewożący pieniądze. Narażał się osobiście nie tylko na więzienie, ale i na śmierć.

* Kaczyński wziął udział w rozmowach Okrągłego Stołu, podczas których rządzący PRL komuniści dobrowolnie oddali władzę. W czasie rozmów był postacią trzeciorzędną.

* Piłsudski został komendantem paramilitarnego Związku Strzeleckiego – mającego być zalążkiem polskiej siły zbrojnej - a w czasie I wojny światowej został komendantem Legionów. Przez całą wojnę nie tylko dowodził oddziałami wojskowym – był uwielbianym przez żołnierzy komendantem – ale też prowadził skomplikowaną i ryzykowną grę polityczną. Wypowiedział posłuszeństwo mocarstwom centralnym, kiedy nabrał pewności, że przegrają wojnę, i został później uwięziony w Magdeburgu.

* Na tym samym etapie kariery Jarosław Kaczyński był demokratycznym politykiem, odnoszącym umiarkowane sukcesy. W latach 90. był senatorem i posłem (z przerwą w latach 1993-1997, kiedy prawica nie weszła do sejmu), liderem partii Porozumienie Centrum, a później – założonego w 2001 roku PiS, które dostało 9,5 proc. głosów w wyborach w tym samym roku.

* Piłsudski był Naczelnikiem Państwa, faktycznym dyktatorem w okresie odzyskiwania niepodległości; ustąpił z urzędu w 1922 roku i wrócił do władzy po krwawym zamachu stanu w maju 1926 roku. W walkach w Warszawie zginęło wówczas ponad 400 osób.

* Kaczyński doszedł do władzy po raz pierwszy w 2005 roku, kiedy jego partia wygrała wybory. Rządził do 2007 roku (jako premier od 2006), a jego rząd upadł pod ciężarem afer wywołanych przez koalicjanta, Samoobronę.

* Ostatnią dekadę życia (1926-1935) Piłsudski rządził Polską jako dyktator. W tym czasie prześladowano opozycję, zamykając w więzieniach jej liderów i wytaczając im pokazowe procesy w Brześciu, Sejm sprowadzono do roli dekoracji, a pod koniec jego rządów i za zgodą Piłsudskiego powstał „obóz odosobnienia” dla przeciwników politycznych w Berezie Kartuskiej.

* Kaczyński wygrał wybory w 2015 roku. Jego partia łamała konstytucję i inne podstawy demokracji, ale opozycji nie zamykała do więzień, nie mówiąc już o strzelaniu do ludzi na ulicach.

Skala sukcesów politycznych obu polityków jest – jak widać – trudna w ogóle do porównania. Piłsudski był gigantem: sprawdził się jako działacz rewolucyjny, organizator walki w konspiracji, polityk układający się z wrogimi mocarstwami oraz przywódca polityczny w okresie walki młodego państwa o przetrwanie. Później był dyktatorem, który nie cofał się przed używaniem przemocy. Do końca życia budził jednak u wielu ludzi bezgraniczne oddanie i uwielbienie. Nawet wrogowie uważali go za postać wielkiego formatu.

Kaczyński bardzo długo pozostawał postacią polityczną drugiego i trzeciego szeregu, w cieniu ważniejszego brata Lecha. Z Piłsudskim łączy go co najwyżej pogardliwy stosunek do konstytucji („konstytuta-prostytuta” - miał powiedzieć Marszałek) oraz skłonność do obrzucania wyzwiskami politycznych przeciwników. Szczęśliwie lider PiS nie rozkazał do nikogo strzelać.

Jedno jest pewne: Kaczyński też budzi uwielbienie. Przynajmniej u posła Suskiego.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze