„Pozywam państwo i miasto o odszkodowanie za brak dostępu do czystego powietrza” - napisała na profilu społecznościowym aktorka Katarzyna Ankudowicz, znana m.in. z serialu „Pierwsza miłość”: „Nie chcę być truta! Mam dość! Działam; chcę zmiany; pozywam smog; chcę czystego powietrza; biegać; spacerować; wietrzyć; żyć”
"Wierzę, że uda nam się rozwiązać problem! Tak jak w Londynie i Paryżu!” - powiedziała pani Ankudowicz OKO.press. Podkreśla, że skutki smogu odczuwa fizycznie: „Zimą, kiedy smog jest najcięższy, mimo dbania o siebie, jestem osłabiona, czuję ogromną różnicę w samopoczuciu”.
Zdecydowała się zaangażować, bo dotychczasowe akcje były nieskuteczne:
„Czasem nie da się obudzić świadomości prośbą, trzeba być bardziej stanowczym, kiedy prośby nie działają. Oczekuję konkretnych działań rządu, samorządów, wynikających z wiedzy i badań fachowców zajmujących się smogiem” - mówi.
Pozew przeciwko Skarbowi Państwa i miastu stołecznemu Warszawa złożyła 26 marca 2018 roku. Skarb Państwa zaskarżył też Tomasz Sadlik związany z ruchem frankowiczów. Oboje występują o symboliczne kwoty 10 tys. zł., które w razie wygranej przeznaczą na cele społeczne.
Ale to nie koniec. Te dwa pozwy mają rozpocząć całą kampanię. Aktorka apeluje do obywateli, by też zaskarżali miasto i państwo:
„Weźmy sprawy w swoje ręce. Przestańmy mówić, że się nie da. Jeśli pozwów będzie dużo, to wygramy”.
Katarzyna Ankudowicz, źródło Wiki
„Ograniczanie działań do komunikatów, że powietrze jest zanieczyszczone, to kompromitacja naszego państwa” — mówi OKO.press mec. Radosław Górski, który reprezentuje Ankudowicz i Sadlika.
Prawnik posłużył się w pozwie dowodami z dokumentów urzędowych, m.in. z raportu NIK, wyników badań, komunikatów miasta stołecznego Warszawa w sprawie stanu powietrza w mieście, argumentacja pochodzi również z uzasadnienia wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z lutego 2018.
Pozew opiera się na trzech założeniach:
„Mamy prawo do życia w czystym, bezpiecznym środowisku, prawo do swobodnego poruszania się, a także do prywatności” - argumentuje mec. Górski. Te wszystkie prawa zostały jego zdaniem naruszone przez polskie władze, które nie dbają o czyste powietrze.
Mec. Górski powołuje się na art. 23 kodeksu cywilnego oraz na art. 8 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności:
Art. 23. Dobra osobiste człowieka, jak w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska, pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach.
Skażone powietrze sprawia, że wolność wyboru tego, gdzie mieszkamy albo chodzimy, została ograniczona. „Zostaliśmy zmuszeni do życia w skażonym środowisku” - przekonuje mec. Górski.
„Dotyka to szczególnie osoby młode i aktywne. Rodzice nie wychodzą z dziećmi na spacer. Musimy się ograniczać, często przebywać w zamkniętych pomieszczeniach, lekarze, a nawet samo miasto, odradzają aktywność na powietrzu. To ma istotny wpływ na życie nasze i naszych dzieci. I wszystko razem narusza nasze dobra osobiste i prawa zagwarantowane Konwencją o Ochronie Praw Człowieka” - wylicza prawnik.
„Właśnie polityka władz na szczeblu państwowym i regionalnym odpowiada za to, że w Polsce dusimy się, żyjemy krócej i chorujemy” — mówi OKO.press Paweł Szypulski z Greenpeace Polska.
Uważa, że taki pozew może być skuteczny, co pokazują przykłady innych krajów, np. Wielkiej Brytanii - w Londynie procesy sądowe doprowadziły do tego że miasto będzie musiało przyjąć skuteczne plany walki z zanieczyszczeniem powietrza.
Od kilku lat aktywiści chodzą do sądów, by walczyć o czyste powietrze. Zaskarżają dokumenty określające polityki antysmogowe.
W Zakopanem wygrali proces o pobieranie od turystów opłat klimatycznych (polskie uzdrowiska są jednymi z najbardziej zanieczyszczonych miejsc w kraju).
Oliwer Palarz z Rybnickiego Alarmu Smogowego pozwał Skarb Państwa o naruszenie dóbr osobistych, a Greenpeace, Client Earth, Akcja Demokracja i Miasto Jest Nasze złożyli skargę do Komisji Europejskiej na utrzymujące się zanieczyszczenie benzo(a)pirenem.
Sprawa Ankudowicz i Sadlika różni się od tych procesów, bo ma rozpocząć całą falę. Po świętach wielkanocnych mec. Górski składa kolejne pozwy.
„Z rozwścieczonymi i świadomymi swoich praw obywatelami władza nie może pogrywać. Jeśli ludzie masowo pójdą do sądu, to politycy nie będą mieli wyboru, będą musieli wyeliminować problem smogu” - komentuje mec. Górski.
Pozywający zaznaczają, że nie występują przeciwko żadnej partii politycznej ani rządowi.
„Ta sprawa jest tylko o tyle polityczna, o ile polityczne jest bycie obywatelem Polski" - mówi OKO.press Katarzyna Ankudowicz. "- Po prostu adresujemy swoje roszczenia do instytucji mających gwarantować nam dostęp do określonych konstytucją dóbr, takich jak czyste powietrze”.
Zależy jej, żeby połączyć siły z organizacjami i ruchami, które już działają w tej sprawie. Poparcie kampanii zadeklarował m.in. znany aktor i reżyser Jerzy Stuhr.
To władze, a nie obywatele ponoszą odpowiedzialność za skażenie powietrza - argumentują prawnicy. Władze nie egzekwują stosowania prawa, a wręcz same naruszają prawo unijne.
„Pod Pałac Kultury w Warszawie można podjechać samochodem z silnikiem, który nie spełniałby norm praktycznie w żadnym kraju na świecie. W Polsce nikt tego nie sprawdza” - stwierdza mec. Górski.
Ten proces może być ciekawy również dlatego, że będzie dotyczył oceny polityki państwa. Zaniechania władz polegają m.in. na tym, że stosowały nieskuteczne narzędzia. „Dotychczasowe metody: komunikaty, zachęty, bonifikaty nie dały rezultatów. W Warszawie można dostać nawet stuprocentowe dofinansowanie wymiany pieców, ale to nie działa. Ludzie wiedzą, że nowe piece podnoszą opłaty za ogrzewanie i nie stać ich na taką zmianę” - mówi mec. Górski.
Prawnik uważa, że polskie państwo nie zachęca obywateli do tego, by żyli ekologicznie. „Trzeba ludziom pomóc przejść na ekologiczną stronę mocy. Ochrona środowiska powinna być możliwie bezbolesna. Gdyby za zanieczyszczanie środowiska były surowe kary, a jednocześnie były zwolnienia np. z VAT-u albo akcyzy przy zakupie lub eksploatacji ekologicznego samochodu, to nie wierzę, że ludzie jeździliby starymi samochodami z silnikami diesla albo kopcili, spalając śmieci” - przekonuje.
„Zakładamy, że dopiero rachunek ekonomiczny doprowadzi do działań. Skarb Państwa czeka szereg wydatków, ale są one niewspółmierne do tego, co państwo będzie musiało wkrótce wydawać na leczenie obywateli chorujących np. na raka płuc i innych chorób spowodowanych smogiem” — argumentuje mec. Górski i podaje przykład Francji, gdzie państwo musiało zająć się problemem ochrony skażenia powietrza właśnie z powodu protestów obywateli.
Paweł Szypulski z Greenpeace patrzy na problem szerzej. Uważa, że winna jest przede wszystkim gospodarka oparta na węglu: „Od lat politycy w Polsce boją się podjąć decyzje, które nie będą motywowane interesem ludzi zarabiających na wydobyciu węgla”.
Czy Katarzyna Ankudowicz i inni obywatele, którzy wystąpią z pozwami, mają wygraną w kieszeni? Mecenas Górski jest optymistą. Uważa, że proces może się zakończyć już na pierwszym lub drugim posiedzeniu: „Wszystko zależy od tego, na ile przyzwoicie zachowa się Skarb Państwa i miasto. Mamy nadzieję, że nie będą mieli odwagi, żeby powiedzieć, że smogu nie ma albo że smog nie truje”.
Bardziej sceptyczny jest Paweł Szypulski z Greenpeace Polska. Przypomina, że sprawa Zakopanego trwała kilka lat, a proces Oliwera Palarza jeszcze się nie zakończył. Jednak wspiera pozew aktorki:
„Trzeba użyć każdego narzędzia, które jest dostępne nam obywatelom".
Jaką linię obrony może przyjąć Skarb Państwa i miasto? Mogą argumentować, że takie dobro osobiste jak prawo do życia w czystym środowisku po prostu nie istnieje. Mogą też twierdzić, że władze nie ponoszą odpowiedzialności, bo starają się rozwiązać problem.
„Polska przegrała przed Trybunałem Sprawiedliwości UE właśnie dlatego, że nie podejmuje działań, które mogą zmienić tę fatalną sytuację” - przypomina Paweł Szypulski.
„Nam nie chodzi nam o intencje i tworzenie kolejnych setek programów ochrony powietrza tylko na papierze. Nam chodzi o efekty działań” - dodaje mec. Górski.
W razie przegranej kancelaria jest przygotowana na proces przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze