Prezydent Duda postraszył widzów TVP dziećmi i wnukami zdrajców Polski. Mimo, że PiS rządzi już drugi rok, dzieci zdrajców wciąż panoszą się w "bardzo wpływowych miejscach". I nadal fałszują historię i szkodzą, wciąż próbują sprawować rząd dusz. OKO.press pyta Kancelarię Prezydenta, jak rozumieć tę teorię dziedziczenia zdrady i jej konsekwencje
Z okazji 10 - lecia TVP Historia prezydent RP mówił: "Bardzo wiele wpływowych miejsc zajmują osoby, których rodzice czy dziadkowie aktywnie walczyli z Żołnierzami Wyklętymi w ramach utrwalania ustroju komunistycznego, czyli – krótko mówiąc – byli zdrajcami. Dzisiaj byśmy tak powiedzieli wprost, ja w każdym razie bym tak powiedział.
Trudno się dziwić, że oni nie są zainteresowani tym, żeby Żołnierze Niezłomni byli nazywani bohaterami i żeby pokazywać prawdę, kto rzeczywiście walczył o wolną Polskę, a kto ją oddawał w sowieckie ręce i był sowieckim namiestnikiem w naszym kraju.
To jest starcie ideologiczne, starcie historyczne, ale to jest starcie również o to, kto w naszym kraju ma sprawować rząd dusz, czy nadal ma on być w rękach postkomunistów. Ja takiemu czemuś mówię 'nie'."
Prezydent Andrzej Duda przedstawił wersję historii najnowszej zgodną z aktualnie obowiązującą polityką historyczną PiS (analiza Adama Leszczyńskiego polityki i wizji prezydenta czytaj tu), ale opisał także szczególną teorię psychohistoryczną, którą można opisać, jako międzypokoleniowy przekaz ("dziedziczenie") wartości patriotycznych z jednej i skłonności do zdrady narodowej z drugiej strony.
Nie usprawiedliwia Dudy fakt, że rozwinął jedynie pomysły swego politycznego patrona, Jarosława Kaczyńskiego, o genie zdrady narodowej. Tuż po zwycięstwie wyborczym PiS Kaczyński tłumaczył, że taka zdrada: „jest w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu Polaków. Ten najgorszy sort właśnie w tej chwili jest niesłychanie aktywny, bo czuje się zagrożony. Wojna, komunizm, później transformacja przeprowadzona tak, jak ją przeprowadzono, właśnie ten typ ludzi promowała, dawała mu wielkie szanse; dziś on boi się, że te czasy się zmienią” (TV Republika, 11 grudnia 2015).
Ostre zaangażowanie Dudy w walce PiS z poprzednikami pod hasłem walki o prawdę, polskość, uczciwość, dziwi tym bardziej, że jednym z konstytucyjnych obowiązków prezydenta jest zapewnienie ciągłości władzy państwowej (art. 126 Konstytucji RP).
Andrzej Duda ma prawo do nawet najbardziej ekstrawaganckich wizji historii najnowszej, ale
jako prezydent powinien ważyć słowa formułując szczególnego typu zasadę odpowiedzialności zbiorowej (rodzinnej), gdyż narusza ona prawo i moralność, które stanowią, że człowiek nie odpowiada za winy (i zasługi) swoich rodziców i dziadków, i jako jednostka o własnej godności i podmiotowości może być oceniany jedynie za to, co sam mówi i robi.
Naruszenie tej zasady świadczy nie tylko źle o prezydencie, ale także może być niebezpiecznym sygnałem aprobaty dla wyciągania praktycznych konsekwencji z zasady dziedziczenia zdrady.
Tak było w wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o wicenaczelnej "Gazety Wyborczej" po jednym z tekstów dziennika z 2006 roku, krytycznych wobec ówczesnej władzy PiS: "Nasza diagnoza została potwierdzona: mamy do czynienia z szybko budowanym sojuszem sił lewicowych, znów siły wywodzące się z Komunistycznej Partii Polski, bo takie reprezentuje pani Łuczywo, są na pierwszej linii. To one znów dyrygują, tym razem PO". Fakt, że KPP, której ojciec Heleny Łuczywo był członkiem, została rozwiązana w 1938 roku nie ma tu znaczenia. Obowiązuje teoria dziedziczenia zdrady.
Prawicowi publicyści i politycy z upodobaniem tropią losy rodziców "resortowych dzieci", a Jarosław Gowin lustrował niedawno dziadka Mateusza Kijowskiego (za co potem wykrętnie przepraszał). Genealogie rodzinne, często oparte na przekłamaniach i uproszczeniach, stanowią od lat narzędzie wprowadzania podziałów przez obóz Jarosława Kaczyńskiego.
To może wydawać się straszne (w podwójnym tego słowa znaczeniu), śmieszne czy niemądre, ale w ustach prezydenta państwa wydaje się szczególnie niestosowne. Dlatego OKO.press pyta publicznie Andrzeja Dudę i zachęca Czytelników i Czytelniczki do wysyłania prezydentowi swoich (lub naszych) pytań.
Te pytania OKO.press wysyła do Kancelarii Prezydenta.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze