Irlandzka sędzia zdecydowała, że nie ma wystarczających dowodów na rażące naruszenie prawa do sprawiedliwego procesu w Polsce. To nie znaczy, że "reformy" rządu PiS nie miały wpływu na polską praworządność. Sędzia wyraźnie stwierdza, że polska praworządność jest zagrożona, choć nie można udowodnić jednoznacznego wpływu na sprawę Celmera
19 listopada 2018 sąd w Irlandii podjął decyzję w sprawie ekstradycji do Polski Artura Celmera, objętego Europejskim Nakazem Aresztowania. Sędzia Aileen Donnelly postanowiła, że Polak może zostać przekazany polskiemu wymiarowi sprawiedliwości, bo nie ma wystarczających dowodów na rażące naruszenie prawa do sprawiedliwego procesu.
To jednak wyrok w pierwszej instancji, od którego mogą, i zapewne będą, odwoływać się prawnicy Polaka z kancelarii Fahy Bambury Solicitors - rozprawa w drugiej instancji miałaby odbyć się już za tydzień, 26 listopada. W poście opublikowanym na Twitterze kancelaria wyraziła ubolewanie z powodu decyzji sądu i podkreśliła, że już ją dogłębnie analizuje:
Polski rząd nie ma powodu do triumfowania. W wyroku sędzia Donnelly jasno stwierdza, że polska praworządność jest zagrożona, choć nie można udowodnić jednoznacznego wpływu na sprawę Celmera. Jak podkreśla prof. Marcin Matczak, decyzja Trybunału Sprawiedliwości UE z sierpnia sprawia, że mechanizm Europejskiego Nakazu Aresztowania w przypadku Polski działa i będzie działał z opóźnieniem.
Podsumowujemy wyrok irlandzkiego sądu i rozwiewamy wątpliwości: nie oznacza on, że "reformy" rządu PiS nie miały wpływu na polską praworządność.
Wyrok Wysokiego Trybunału Irlandii opublikowano 19 listopada. Sąd podkreśla, że choć stwierdzono obecność ogólnych i systemowych zagrożeń dla praworządności w Polsce, nie udowodniono, że prawo do sprawiedliwego procesu byłoby zagrożone w przypadku Artura Celmera.
31-letniego Celmera aresztowano w Irlandii w 2017 roku, Polska poszukiwała go za przemyt narkotyków.
W marcu 2018 roku sędzia Donnelly postanowiła wstrzymać ekstradycję Celmera oraz kilkunastu innych Polaków ze względu na zagrożenie dla polskiej praworządności przez reformy sądownictwa PiS. By ustalić, czy rzeczywiście doszło do podważenia zasady zaufania wobec polskich sądów, zwróciła się z pytaniem prejudycjalnym do Trybunału Sprawiedliwości UE.
W sierpniu TSUE odpowiedział, że ocena sytuacji należy do sądu w Irlandii - to on musi stwierdzić, czy Arturowi Celmerowi grozi naruszenie prawa do sprawiedliwego procesu. W tym celu TSUE polecił oprzeć się na dokumentach Komisji Europejskiej, zdefiniował także, jakie są niezbędne części składowe rządów prawa, m.in. na czym polega pełna bezstronność i niezależność sądów.
„Organ sądowy, do którego zwrócono się o wykonanie Europejskiego Nakazu Aresztowania, musi wstrzymać się od jego wykonania, jeśli uzna, że dana osoba mogłaby zostać narażona na ryzyko naruszenia prawa podstawowego do niezawisłego sądu, a tym samym istotnej treści prawa podstawowego do rzetelnego procesu sądowego, ze względu na nieprawidłowości mogące mieć wpływ na niezawisłość władzy sądowniczej w wydającym nakaz państwie członkowskim” – orzekł TSUE.
Zgodnie z zaleceniem TSUE Wysoki Trybunał Irlandii przyjrzał się więc już nie systemowym ubytkom w polskiej praworządności w tej konkretnej sprawie. Jak zaznaczyła sędzia Donnelly "próg odmowy wydania oskarżonego na podstawie ENA został postawiony wysoko" i dowody przedstawione przed sądem nie były wystarczające, by go osiągnąć.
TSUE postanowił, że odmowa wydania obywatela objętego ENA może mieć miejsce tylko, gdy "naruszenie ma tak fundamentalne znaczenie, że może zniweczyć istotę prawa zagwarantowanego w art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka".
Nie można było z całą pewnością stwierdzić, że w przypadku Artura Celmera doszłoby do takiego właśnie fundamentalnego naruszenia.
Sędzia dodała, że decyzja o tym, czy proces Polaka rzeczywiście spełniać będzie kryteria sprawiedliwego postępowania określone w polskim prawie i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, będzie należała do sądów w Polsce oraz, jeżeli sprawa zostanie mu przedstawiona, do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Sędzia Donnely zwróciła też uwagę, że przedstawiciele polskiego ministerstwa sprawiedliwości (konkretnie - wiceminister Marcin Warchoł) nazwali Celmera "niebezpiecznym przestępcą związanym z mafią narkotykową" zanim został skazany. Nawet naruszenie zasady domniemania niewinności przez ministra nie wystarczyło, by stwierdzić, że w przypadku Celmera może dojść do "rażącego naruszenia prawa do sprawiedliwego procesu" - sędziowie, którzy będą orzekać w tej sprawie nie biorą bowiem pod uwagę wypowiedzi przedstawicieli rządu.
W wyroku wyznaczono ostateczny termin na przekazanie Polaka polskiemu wymiarowi sprawiedliwości - 25 dni. Do tego czasu prawnicy Celmera mogą jednak się od niego odwołać, a wyrok w drugiej instancji może zapaść już w poniedziałek 26 listopada.
Na decyzji TSUE z sierpnia oparł się także Wysoki Trybunał w Wielkiej Brytanii, który pod koniec października odrzucił wnioski o wstrzymanie ekstradycji kilku Polaków aresztowanych na podstawie ENA.
Brytyjski sąd uznał, że zgodnie z decyzją TSUE Polacy Paweł L., Dariusz L. i Piotr C. mieli prawo przedstawić sądowi swoją argumentację, dowodzącą, że możliwe jest naruszenie ich prawa do sprawiedliwego procesu. W decyzji z 31 października Wysoki Trybunał uznał jednak, że w tym przypadku takie obawy nie byłyby uzasadnione i zgodził się na ekstradycję.
W uzasadnieniu do wyroku sędziowie Wysokiego Trybunału stwierdzili, że sprawy Polaków dotyczą zwykłych przestępstw, bez "politycznej czy innej wrażliwej treści", w związku z czym ryzyko, że zostaną potraktowani w sposób niesprawiedliwy jest niskie.
Czy decyzja sędzi Donnelly, a także podobny przypadek w Wielkiej Brytanii to powód do świętowania dla polskiego rządu? Dowód, że z polską praworządnością wszystko jest w porządku?
Takie argumenty na pewno już wkrótce przedstawią politycy PiS. Zanim to zrobią, spieszymy z odpowiedzią: nie ma z czego się cieszyć. Dokładna lektura wyroku sędzi nie pozostawia wątpliwości, że, choć nie udowodniono wpływu na sprawę Celmera, praworządność w Polsce jest zagrożona:
"W świetle obiektywnych, rzetelnych i konkretnych dowodów będących przedmiotem wniosku stwierdzam, że istnieje realne ryzyko związane z brakiem niezależności sądów w Polsce z powodu systemowych lub uogólnionych braków w tym zakresie. Podstawowe prawo do rzetelnego procesu może zostać naruszone" - pisze sędzia Donnelly.
Do sprawy odniósł się też prof. Marcin Matczak. Jak zaznaczył sprawa Celmera w ogóle nie dotyczy tego, czy w Polsce dalej mamy praworządność, a tego, czy ze względu na działania polskiego rządu europejskie sądy mogą wstrzymać ekstradycję i badać każdą sprawę z osobna. Wyrok TSUE z sierpnia nie pozostawia wątpliwości: mogą.
"Wyrok Trybunału był porażką Polski – inne państwa Unii straciły do nas zaufanie. Gdyby nie majstrowanie przy sądach, Celmer byłby w Polsce już pół roku temu. A tak będzie wysłany z dużym opóźnieniem. Co więcej, wysłanie każdego innego poszukiwanego Europejskim Nakazem Aresztowania będzie opóźnione. Taki jest efekt deformowania polskiego wymiaru sprawiedliwości – zamiast przyśpieszenia w wymierzaniu sprawiedliwości, opóźnienie" - pisze prof. Matczak.
Nazwisko sędzi Donnelly odbiło się w Polsce szerokim echem na początku marca tego roku. Irlandzka sędzia postanowiła wówczas wstrzymać wykonanie Europejskiego Nakazu Aresztowania wobec Artura Celmera. Miała wątpliwości, czy problemy z praworządnością w Polsce prowadzą do tak dużego zachwiania zaufania do polskiego wymiaru sprawiedliwości, że mogą stanowić podstawę do odmowy wydania ściganego.
Postanowienie sędzi Donnelly powstało w oparciu o dokumenty Unii Europejskiej i Rady Europy, a także orzecznictwo Trybunałów w Luksemburgu i Strasburgu. Na ich podstawie sędzia stwierdziła, że
"praworządność w Polsce jest systematycznie niszczona na skutek skumulowanych zmian legislacyjnych w ostatnich dwóch latach".
Decyzja sędzi, by wstrzymać się z wydaniem Celmera spotkała się ostrą reakcją polskich władz. W OKO.press pisaliśmy m.in. o wypowiedziach wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła, który próbował podważyć jej zasadność w sposób graniczący z chamstwem.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Komentarze