Marcin Warchoł chwali się, że mówi po angielsku, ale chyba nie czyta. A może nie zrozumiał obszernego, precyzyjnego uzasadnienia wyroku sędzi Donnelly? Insynuacje wiceministra o irlandzkiej sędzi idą w parze z ignorancją: mówi, jakby nie słyszał o pytaniu prejudycjalnym. Może naprawdę nie rozumie, po co i o co sędzia pyta Trybunał Sprawiedliwości?
W wywiadzie dla portalu wpolityce.pl wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł przedstawił swoje opinie na temat precedensowego wyroku irlandzkiej sędzi Aileen Donnelly, która 12 marca 2018 odmówiła wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania i nie wydała Polsce Artura C. poszukiwanego przez włocławską policję.
„Sąd stwierdza, że praworządność w Polsce jest w ostatnich dwóch latach systematycznie niszczona na skutek skumulowanych zmian legislacyjnych” – uzasadniła Donnelly. I zapytała Trybunał Sprawiedliwości UE, czy jest to wystarczającym powodem, żeby uchylić zasadę wzajemnego zaufania i odmówić Polsce wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania.
Sędzia nabrała wątpliwości, czy można ufać wyrokom, procedurom i decyzjom podejmowanych w Polsce. To kluczowe, bo bez takiego zaufania niemożliwa byłaby europejska przestrzeń prawna.
Donnelly nie przesądziła sprawy, ale mając udokumentowane wątpliwości skorzystała z formuły tzw. pytania prejudycjalnego, wprowadzonej przez traktat o UE.
Jak to obrazowo ujął prof. Marcin Matczak, Irlandia wystąpiła tu w roli "ciotki, która nie wysyła dziecka na kolonię, w miejsce gdzie higiena jest tak niska, że grozi zatruciem. A my krzyczymy, że mamy suwerenne prawo się nie myć". Dokładniej - sędzia Donnelly pyta Trybunału Sprawiedliwości, czy wolno jej uznać, że skoro z higieną jest dziś w Polsce kiepsko, to "dziecko" ma zostać na wakacjach w irlandzkim więzieniu.
Do czasu decyzji Trybunału Sprawiedliwości nastąpi zapewne wstrzymanie ekstradycji podejrzanych o przestępstwa Polaków; w samej Irlandii procedurą Europejskiego Nakazu Aresztowania objęte jest ponad 50 osób. Ale dojść może do znacznie gorszych konsekwencji - blokady całej współpracy sądowej Polski z UE.
Marcin Warchoł kilkakrotnie powtarzał, że sędzia Donnelly "sama przyznaje, co wynika z doniesień medialnych, że nie analizowała konkretnych zmian przepisów w Polsce", choć sędzia niczego takiego nie mówiła, a przedstawione przez nią uzasadnienie (ponad 100 tys. znaków), jest solidnym wywodem, w którym cytowane są:
Sama zwraca się do Trybunału Sprawiedliwości UE z prośbą o orzeczenie przecząc zdrowemu rozsądkowi i nie znając przepisów. Mówi, że nie zna przepisów, ale opiera się na swoich ogólnych wrażeniach
Ta opinia nie przynosi chluby prawnikowi. Gdzie i kiedy sędzia Dollenny stwierdziła, że nie zna przepisów? Co to znaczy, że sędzia opiera się na ogólnych wrażeniach? Gdyby Warchoł zajrzał do uzasadnienia jej wyroku, to by zobaczył, że to nie wrażenia lecz fakty i udokumentowane opinie najpoważniejszych europejskich instytucji (a także polskich władz).
Na czym tu ma polegać "zdrowy rozsądek"? Wypowiedzi Warchoła wskazują, że uważa on za absurdalne, że irlandzka sędzia zwraca się do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Czyżby Marcin Warchoł nie słyszał o instytucji pytania prejudycjalnego? I nie wie, że sąd kraju członkowskiego w razie wątpliwości dotyczących „ważności i wykładni aktów wydanych przez instytucje, organy lub jednostki organizacyjne UE” może zwrócić się z prośbą o ich ocenę do Trybunału? Ta ignorancja jest tym dziwniejsza, że Warchoł odebrał solidne wykształcenie prawnicze w Polsce, we Włoszech i Niemczech.
To może słyszał, ale w uszach miał raczej instrukcję, by zdezawuować sędzię Donnelly?
Orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE mówi, że konieczne jest wykazanie, iż dana osoba rzeczywiście będzie poddana procedurom naruszającym niewzruszalne prawa podstawowe. Pani sędzia ewidentnie nie zna tego orzecznictwa.
Gdyby Marcin Warchoł przeczytał uzasadnienie decyzji sędzi Donnelly (albo chociaż skorzystał z wyszukiwarki), to by wiedział, że całe rozumowanie irlandzkiej sędzi opiera się na przypadkach, w których odmowa wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania następowała w sytuacji, o której wspomina. Czyli wtedy, gdy sądy miały wątpliwość, czy zagwarantowane będą prawa podstawowe osoby, która miałaby zostać odesłana do kraju.
Sędzia odwołuje się do dwóch takich wyroków, w których Trybunał Sprawiedliwości zdecydował, że:
Mało tego,
Warchoł mógłby łatwo sprawdzić, że w listopadzie 2017 roku sama Donnelly wstrzymała ekstradycję mężczyzny z Belfastu, oskarżonego o morderstwo. Z uwagi na nieludzkie warunki, jakie panują w brytyjskim więzieniu, gdzie miałby być osadzony.
Istota pytania, jakie skierowała do Trybunału Sprawiedliwości sędzia Donnelly, dotyczyła tego, czy odmowa ekstradycji - oczywista dla europejskich sądów, gdy zagrożone są prawa podstawowe - powinna też dotyczyć sytuacji, gdy w danym kraju naruszona jest praworządność, a sądy poddane politycznej kontroli.
Warchoł stawia też zarzut na zasadzie "a u was biją Murzynów". Wytyka sędzi Donnelly, że krytykuje ona polski system sprawiedliwości po reformach PiS, a tymczasem w Irlandii sędziów SN powołują politycy. Nazywa to "podwójnymi standardami".
Pani sędzia niestety wpadła w podwójne standardy. Od 1995 r. w sądownictwie irlandzkim na powoływanie sędziów Sądu Najwyższego środowisko sędziowskie nie ma wpływu. Sędziów Sądu Najwyższego w Irlandii powołują politycy, rząd i prezydent.
Gdyby wiceminister Warchoł przeczytał uzasadnienie sędzi Donnelly, to by wiedział, że ona sama zwraca uwagę na to, że "niektóre [wprowadzane w Polsce] zmiany, analizowane pojedynczo, nie łamią praworządności w oczywisty sposób".
I dalej podaje przykład własnego kraju: "W Irlandii sędziowie nie mają ostatecznego głosu w mianowaniu sędziów (chociaż Rada Sędziowska odgrywa rolę w tym procesie), bo nominacje sędziowskie są prerogatywą rządu (…) Ale fakt, że taka procedura obowiązuje w Irlandii nie oznacza, że wprowadzenie zmian w polskim prawie nie narusza praworządności w Polsce.
Podaje trzy powody, dla których tak jest:
W swoim uzasadnieniu sędzia dużo miejsca poświęca ubezwłasnowolnieniu Trybunału Konstytucyjnego, co uniemożliwia sprawdzenie, czy wprowadzane rozwiązania nie łamią polskiej Konstytucji. A to podważa samą zasadę państwa prawa i sprawia, że nie można mieć zaufania do systemu sprawiedliwości, który powstaje bez kontroli Sądu Konstytucyjnego. I koło się zamyka.
Marcin Warchoł powtarza też - w uproszczonej, karykaturalnej formie - argumenty z "Białej księgi", czyli rządowej próby wybielenia reform sądowniczych PiS.
Czynimy sędziów niezawisłymi i niezależnymi. Nie ma żadnych wątpliwości co do legalności i konstytucyjności reform.
W wielu tekstach w OKO.press pokazywaliśmy, gdzie tu są fałsze, które Iustitia określiła ostatnio jako "cyniczne".
Irlandzki precedens jest dla Polski groźny, ale wiceminister Warchoł zachowuje optymizm. I sam podejmuje skuteczne działania. Opisał "bardzo szeroką kampanię informacyjną na temat reform.
Osobiście jeżdżę na prośbę pana ministra Ziobro do wielu krajów i wyjaśniam ministrom sprawiedliwości na czym polega nasza reforma (...) Po dwóch, trzech godzinach rozmów ministrowie sprawiedliwości przyznają nam rację.
Mówią: wasze rozwiązania w żaden sposób nie naruszają praworządności. Dodają, że nie mieli świadomości, że tak to u nas wygląda. Podkreślają, że byli wprowadzani w błąd przez różnego rodzaju fake newsy rozpowszechniane w Europie".
Ogromna wrażenie wywarło też wystapienie Marcina Warchoła na piątkowym (9 marca) spotkaniu w MSZ "dla wszystkich ambasadorów, w którym brałem udział. Miałem wystąpienie po angielsku" - podkreśla wiceminister.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze