„Przez tę mentalność zdrajców, która dominuje na opozycji, państwo stajecie po stronie innego państwa w sporze z Polską” – krzyczał z sejmowej mównicy Marek Suski zaraz po tym, jak odwołano planowaną debatę o Turowie. Tymczasem Czesi już wysłali wniosek do TSUE, domagając się kar dla Polski.
Podczas wtorkowego (15.06) posiedzenia Sejmu, posłowie i posłanki mieli rozmawiać o sytuacji wokół kopalni węgla brunatnego Turów. Do ostatniej chwili nie było jednak wiadomo, kto przekaże zapowiadaną rządową informację „na temat wskazania przyczyn, skutków i konsekwencji nakazania w formie środka tymczasowego przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej natychmiastowego wstrzymania wydobycia węgla w kopalni Turów”.
Sprawa wyjaśniła się na początku obrad: punkt dotyczący Turowa został wykreślony z porządku. Jak wyjaśniła marszałek Sejmu, Elżbieta Witek, decyzja zapadła po zasięgnięciu opinii Konwentu Seniorów.
„Z tego, co wiem, chyba nawet taki wniosek wpłynął do Sejmu, żeby przesunąć to na kolejne posiedzenie, aby nie obniżać pozycji negocjacyjnej Polski przed nadchodzącymi rozmowami w Czechach” – mówił we wtorkowy poranek rzecznik rządu Piotr Mueller.
O przywrócenie dyskusji o Turowie do obrad apelował Robert Kropiwnicki. „Czesi dyktują warunki, przesyłają projekt umowy, a rząd polski dalej nic nie robi” – mówił poseł Koalicji Obywatelskiej. Przypomniał też, że trzy tygodnie temu Mateusz Morawiecki ogłosił sukces w negocjacjach z Czechami. Premier twierdził wtedy, że rozmawiał z premierem Czech Andrejem Babiszem, który zgodził się wycofać pozew, jeśli Polska dołoży się do inwestycji na granicy. Padła nawet konkretna kwota: 45 mln złotych. Babiš później temu zaprzeczył, stwierdził nawet, że w ogóle nie chciał z Morawieckim o Turowie rozmawiać.
Od tamtej pory Czesi stawiają nowe warunki, domagają się natychmiastowego zatrzymania wydobycia w Turowie i 5 mln euro kary za każdy dzień działania kopalni od momentu decyzji TSUE. Trybunał nakazał użycie tzw. środka tymczasowego, który w tym wypadku polega właśnie na zawieszeniu działania odkrywki. Czesi ogłosili, że zwrócą się do TSUE o nałożenie takich kar. We wtorek (15.06) oficjalnie podano, że wniosek został wysłany do Trybunału.
Punktu dotyczącego Turowa nie przywrócono do obrad, ale w Sejmie rozpętała się awantura.
„Straszyliście dziką transformacją, a sami ją inicjujecie” – mówiła Paula Hennig-Kloska z Polski 2050. „Chcieliście przyspieszyć koncesję i wykiwać sąsiadów, ale tak naprawdę zakiwaliście się sami” – dodała, podkreślając, że mieszkańcy Bogatyni (gdzie znajduje się kompleks energetyczny Turów) powinni dostać wreszcie jasny komunikat, jaka przyszłość ich czeka. „To, co wyczyniacie z tymi negocjacjami, to, jak dezinformujecie Polaków, to jest naprawdę przejaw bezdennej głupoty” – dodał Jacek Protasiewicz z Koalicji Polskiej.
„Wszyscy czekali, żeby dowiedzieć się, co rząd polski zrobił. A zrobił nic! Do dzisiaj pracownicy kopalni i elektrowni nie wiedzą, co dalej” – mówił Robert Obaz z Lewicy.
Na głosy opozycji odpowiedział poseł Marek Suski z PiS.
„To kłamstwa, że rząd nic nie robi” – powiedział. Jak przypomniał, w tej sprawie odbyły się dwa posiedzenia Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych. „Ci, którzy uczestniczyli, usłyszeli, jaka jest sytuacja” – mówił Suski.
Rzeczywiście, takie posiedzenia się odbyły. Przebieg jednego z nich relacjonowaliśmy w OKO.press. Przypomnijmy: Marek Suski wyrzucił z komisji aktywistów, którzy chcieli zabrać głos w obradach.
„Po zakończeniu prezentacji resortu klimatu zgłosiłam na czacie, że chciałabym uzyskać możliwość zadania pytania. Kilka sekund później pojawił się komunikat, że moderator usunął mnie ze spotkania. Nie mogłam się też ponownie zalogować” – mówiła w rozmowie z OKO.press Dominika Lasota z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego.
Annie Meres z Greenpeace odłączono dostęp do obrad online po pierwszych zdaniach i małych problemach technicznych. „Dyskusja o kwestiach geologicznych, po wystąpieniu wiceministra klimatu i środowiska Piotra Dziadzio, który jest wybitnym geologiem, wydaje mi się przesadzona” – skwitował wtedy z przekąsem Marek Suski.
Podczas posiedzenia Sejmu nie było złośliwości – Suski poszedł o krok dalej. „Skandalem jest jednak to, że przez tę mentalność zdrajców, która dominuje na opozycji, państwo stajecie po stronie innego państwa w sporze z Polską. To jest hańba” – krzyczał z mównicy. Wtórował mu Janusz Kowalski z Solidarnej Polski. „Górnicy nie potrzebują takich fałszywych adwokatów jak wy. Wszystko, co powiedział pan Suski, jest prawdą. Nie wiecie, czym jest lojalność wobec Polski. Jeśli chcecie pomóc, to najlepiej milczcie” – powiedział.
Na te słowa zareagował poseł KO Cezary Tomczyk, zwracając się do Elżbiety Witek. „Proszę panią o stanowczą reakcję, kiedy z mównicy padają takie słowa. To absolutny skandal, wnoszę o ukaranie posła Suskiego i wykluczenie go z obrad” – powiedział. Jego wniosek został zignorowany.
„Oceniać można zachowania, tutaj była mowa o mentalności. Słyszałam już na tej sali gorsze określenia z państwa strony” – ucięła Witek.
Marek Suski zdążył również oskarżyć Czechów o „naciąganie sprawy”. Stwierdził, to „woda, która spływa do żwirowni, jaką sobie Czesi wykopali, jest główną przyczyną braku wody w ujęciach w Czechach, a nie Turów".
Woda, która spływa do żwirowni, jaką sobie Czesi wykopali, jest główną przyczyną braku wody w ujęciach w Czechach, a nie Turów
To – jak mówił w rozmowie z OKO.press dr Sylwester Kraśnicki, doktor nauk o ziemi – nie jest prawdą.
Żwirownia też tworzy lej depresji, czyli obniżone lustro wód podziemnych, które powstaje przez osuszanie terenu pod wydobycie. Jednak jest ona wiele mniejsza niż Turów. „Patrząc na mapę, możemy zobaczyć, że żwirownia rzeczywiście jest bliżej ujęcia Uhelna. Na pewno leje depresji się na siebie nakładają. Ten wspólny lej depresji jest głębszy, niż byłby, gdyby znajdował się tam tylko jeden obiekt odwadniający. Ale stwierdzanie na podstawie odległości na mapie, że tylko żwirownia odwadnia teren, jest zupełnie nieuprawnione” – mówił naukowiec w rozmowie z OKO.press.
Suski dodał też, że „jest ekran w Turowie, który zabezpiecza, żeby woda nie spływała". To również nieprawda: ekran jest dopiero w budowie. I nie ma pewności, że w pełni rozwiąże problem z odpływem wody.
W lutym 2021 roku Czesi pozwali Polskę do TSUE, skarżąc się na niezgodne z prawem unijnym przedłużanie koncesji na wydobycie i skutki środowiskowe związane z eksploatacją złoża. Minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję odkrywce do 2026 roku, korzystając z furtki w polskim prawie, która pozwala na jednokrotne wydanie pozwolenia na dalsze wydobycie bez konieczności zbadania potencjalnego oddziaływania na środowisko. W maju tego roku Kurtyka dał zielone światło dla dalszej eksploatacji złoża do 2044 roku.
Czesi informują, że próbowali negocjować z polską stroną i razem wypracować rozwiązanie sporu. To się jednak nie udało.
Teraz – kiedy sprawa jest już na ostrzu noża – polski rząd wysyła do Czech delegację.
„To będzie delegacja na wysokim szczeblu, ministrów konstytucyjnych, którzy udadzą się do Czech, aby te negocjacje dalej prowadzić. Mam nadzieję, że one zakończą się w możliwie szybkim terminie, ale oczywiście jest to kwestia ustalenia pewnych szczegółów, jeżeli chodzi o kwestie związane ze szczegółowością tej umowy. Wytyczne, jeżeli chodzi o kierunki negocjacji zostały przyjęte kilka tygodni temu” – mówił rzecznik rządu Piotr Mueller.
Jak podał PAP, w skład delegacji wejdą: minister aktywów państwowych Jacek Sasin, minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau, minister spraw UE Konrad Szymański i minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka.
Czesi przesłali już do Polski projekt umowy międzynarodowej w sprawie Turowa. Jej szczegółów nie znamy. Jednak według wcześniejszych zapowiedzi, obok 5 mln euro dziennej kary, znalazły się w niej m.in.: zwrot wydatków na budowę nowych źródeł wody pitnej, budowa specjalnego ekranu, który ma ograniczyć odpływ wód podziemnych oraz budowa wodociągów w regionach Frýdlant i Hrádek. Czesi zapowiadają, że będą żądać od 40 do 50 milionów euro na te inwestycje.
Lorem ipsum.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze