0:000:00

0:00

Katarzyna Augustynek, znana jako Babcia Kasia, została zatrzymana 21 kwietnia podczas protestu pod Sądem Najwyższym, gdzie protestowała przeciw represjom wobec sędziego Igora Tulei. Tego dnia obrady rozpoczęła Izba Dyscyplinarna SN, która miała zdecydować o wydaniu zgody na zatrzymanie i siłowe doprowadzenie do prokuratury sędziego Tulei.

Babcia Kasia przed sąd trafiła błyskawicznie, zaledwie kilka godzin po zatrzymaniu. Została oskarżona o naruszenie nietykalności osobistej i znieważanie policjantów. Wobec aktywistki zastosowano procedurę przyspieszoną (tzw. sąd 24-godzinny). "Zatrzymanie p. Katarzyny dokonane zostało z użyciem przez policję przemocy, z szarpaniem” – mówiła OKO.press dr Hanna Machińska, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich, nadzorująca prace Zespołu Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur.

27.04.2021 rozprawa Babci Kasi
Babcia Kasia po ogłoszeniu wyroku. Fot.: Mikołaj Maluchnik/OKO.press

Sędzia Justyna Koska-Janusz uniewinniła Babcię Kasię, bo wersji policji przeczyły nie tylko zeznania, ale też nagrania z miejsca zdarzenia. "Jeśli obywatel korzysta ze swojego prawa do protestowania i nie narusza porządku prawnego, rolą policji nie jest legitymowanie, tylko umożliwianie mu realizowania swoich konstytucyjnych praw.

Funkcjonariusze zastosowali absolutnie nieproporcjonalne, nieadekwatne i nieumocowane w prawie środki".

Mec. Agata Bzdyń: "To nie funkcjonariusze, tylko pani Augustynek broniła rządów prawa, demokracji i obowiązującej konstytucji". Zapowiedziała dalsze kroki wobec policjantów, których oskarżenia okazały się bezpodstawne.

27.04.2021 Rozprawa Babci Kasi
Obrończyni Babci Kasi, mec. Agata Bzdyń. Fot.: Mikołaj Maluchnik/OKO.press

Babcia Kasia: "Zawsze gdy mam taka możliwość, protestuję i wspieram niezależnych sędziów i prokuratorów, bo uważam, że ich funkcjonowanie w naszym systemie prawnym jest niezbędne dla nas i dla funkcjonowania zdrowego państwa.

Tak postępowałam, postępuje i będę postępować niezależnie od tego, jak będę traktowana przez zbrojne ramie obecnej władzy". Pytana przez OKO.press czy policji uda się ją zniechęcić, odpowiedziała: "właśnie przez nich się zradykalizowałam"

Cały proces relacjonowaliśmy na facebooku. Nagranie z ogłoszenia wyroku obejrzycie tutaj:

Sędzia Koska-Janusz: państwo ma chronić protestujących

Choć sędzia przyznała, że materiał dowodowy przedstawiony przez policję na początku wydawał się spójny i logiczny, a zeznania funkcjonariuszy jasno wskazywały, że doszło do przestępstwa, to zeznania i nagrania przedstawione przez świadków obrony skutecznie ten obraz zburzyły. "Nagrania z telefonów obrazują całkowicie odmienną sytuację niż ta, którą opisano w oskarżeniu".

Nie udało się potwierdzić zarzytu policjantów o licznych i obelżywych słowach kierowanych przez Babcię Kasię pod ich adresem. "Żadnych tego typu sformułowań nie słychać zni kiedy była przenoszona z miejsca, gdzie pokojowo protestowała, ani kiedy była wleczona po chodniku, ani kiedy była niesiona do radiowozu".

Jedyne słowo, które faktycznie miało paść, to "dureń". Sędzia nie ma jednak do niego większych zarzutów.

Policji udało się udowodnić co innego - że działali bezprawnie. "Materiał dowodowy przedstawiony przez oskarżyciela wykazał że 21 kwietnia w okolicach Sądu Najwyższego odbywała się pokojowa demonstracja, która miała prawo się tam odbywać, a rzeczą władzy publicznej jest gwarantowanie obawtelom prawa do pokojowego protestowania".

Sędzia wykluczyła też możliwość uzasadnienia działań policji tym, że protest blokował ruch. "Nie dochodziło do tamowania ruchu ulicznego, jedyna trudność pojawiła się przy wjeżdżaniu na parking sadu, ale czy to przeszkoda która powinna uniemożliwić protest? Nie. Obywatele maja prawo protestować nawet jeśli wiąże się to z problemami ruchu drogowego".

Zdaniem sędzi policjanci nie mieli w tym przypadku również prawa do legitymowania uczestników. "Skoro obywatel ma prawo protestować, nie narusza porządku prawnego, to rola policji nie jest legitymowanie, tylko zagwarantowanie możliwości przeprowadzenia protestu. Oskarżona nie miała nawet obowiązku ujawniania tożsamości - nie była sprawca wykroczenia ani przestępcą".

"A co robią funkcjonariusze" - pytała sędzia. "Stosują absolutnie nieproporcjonalne, nieadekwatnie i nieumocowane w prawie środki. Ciągną osobę po ulicy tak, że narusza to godność człowieka, odzierając z odzieży. Sąd nie znalazł żadnego usprawiedliwienia dla tego typu postępowania".

27.04.2021 Rozprawa Babci Kasi
Sędzia Justyna Koska-Janusz. Fot.: Mikołaj Maluchnik/OKO.press

Na końcu sędzia odniosła się do tego jedynego obrażliwego słowa, jakie miało paść pod adresem policjantów: "dureń".

"To pagardliwe określenie, wskazujące na osobę, która podejmuje działania w sposób bezrefleksyjny. I tak było w tym przypadku. Funkcjonariusze pytani o okoliczności słabo rozpoznawali z jakiej przyczyny osoby znalazły się pod budynkiem Sądu Najwyższego. Wykonywali polecenia, ale zapominali, że są przy tym zobligowani do przestrzegania prawa" - mówiła sędzia przypominając, że naruszenia prawa funkcjonariusz nie może zrzucić wyłącznie na przełożonych. "Również mogą ponosić odpowiedzialność".

Poniżej przypominamy wersję policji i relacjonujemy przebieg dzisiejszej rozprawy.

Wersja policji

W środę 21 kwietnia sąd przesłuchał policjantów prowadzących czynności wobec Babci Kasi. Ich zeznania można zobaczyć na filmie OKO.press.

Policjanci skarżyli się, że byli kopani, szarpani i szczypani. „Czy nie powinien mieć pan jakichś obrażeń?” – zapytała więc jednego z zeznających funkcjonariuszy obrończyni Babci Kasi. „Na razie nie odczuwam większych dolegliwości” – odparł. „Na chwilę obecną nie jestem w stanie określić. W trakcie czynności czułem ból kopnięć i uszczypnięć” – dodał.

Sędzia dopytywała także funkcjonariuszy, kiedy dokładnie słyszeli wulgaryzmy pod swoim adresem. Zeznający policjanci zgodnie odpowiadali, że obraźliwe słowa słyszeli w radiowozie oraz w momentach, które nie zostały zarejestrowane na nagraniu. „Zwracała się do nas: »Ty kurwo, ty chuju«” – mówił jeden z funkcjonariuszy. Drugi nie pamiętał, jakie inwektywy miała doń kierować oskarżona.

Na nagraniach odtworzonych w sądzie słychać jedynie, jak Babcia Kasia woła: „Zabierz ode mnie durniu te obrzydliwe łapy”.

To samo nagranie odtworzono dziś w sądzie:

View post on Twitter

Zeznają świadkowie obrony

Sędzia wysłuchuje dziś kolejnych świadków. Zeznają obecne podczas zatrzymania Babci Kasi aktywistki i aktywiści, którzy również brali udział w proteście pod Sądem Najwyższym.

Pierwsza z powołanych dziś świadkiń opisywała moment zatrzymania: "Pani Katarzyna stała z bannerem i w pewnym momencie podeszła do niej policja. I zaczęła ją szarpać, więc Babcia usiadła na jezdni, stawiając bierny opór. W tym momencie policja złapała ją za ręce i nogi i zanieśli ją do radiowozu".

21.04.2021, zatrzymanie Babci Kasi po proteście pod SN w obronie Tulei
Babcia Kasia tuż przed zatrzymaniem 21.04.2021. Fot.: Robert Kuszyński/OKO.press

Drugi świadek dokładniej opisuje zajście: "Zobaczyłem panią Katarzynę w asyście kilku funkcjonariuszy. Pani Katarzyna próbowała wstać, wtedy policjanci pociągnęli ją do tyłu i z powrotem się przewróciła.

Przeciągnęli ją w stronę trawnika, za mury getta, bo tam przebiega granica. Chyba w tym momencie pani Katarzyna straciła pierwszy but.

Po chwili policjanci zaczęli przeciągać ją dalej na trawnik w kierunku jakiegoś ogrodzenia, chyba szkoły. W tym momencie pani Katarzyna straciła drugi but, następnie po jakichś 5 minutach, policja złapała panią Katarzynę za ręce i nogi i wniosła ją do radiowozu".

Sędzia dopytuje czy zeznający słyszeli, aby oskarżona zwracała się do funkcjonariuszy słowami uznawanymi za wulgarne? "Nie pamiętam" - odpowiada. Drugi świadek nie słyszał, aby wykrzykiwała jakieś słowa w kierunku policji. Trzecia zeznająca dziś osoba przypomina sobie, że "Babcia Kasia prosiła policjantów, żeby ją zostawili. Nie pamiętam jakich słów użyła, nie sądzę, żeby to było wulgarne, raczej: »proszę mnie zostawić«"

Przeczytaj także:

Drugi świadek opisuje, w jaki sposób policja przetransportowała Babcię Kasię do radiowozu: "wynosili ja gołymi stopami do przodu i praktycznie ją wrzucili do radiowozu; nie zauważyłem, żeby jakoś specjalnie wierzgała". Świadek miał wrażenie, że była raczej spokojna, jakby nie chciała odnieść obrażeń.

Broniąca aktywistkę mec. Agata Bzdyń dopytywała czy policja pozwoliła Babci Kasi stanąć na własnych nogach przed radiowozem i zaprosiła ją do środka. Trzeci świadek zeznał, że "widziałem ten moment i było to raczej wrzucenie do radiowozu. Nie widziałem czy policja postawiła ją przed radiowozem na nogi. Gdy otworzyły się te drzwi [radiozowu - przyp. red.], policja otoczyła kręgiem wejście do radiowozu".

"Usłyszałem tylko czyjeś krzyki, gdy drzwi się zatrzasnęły, że w środku ją biją. Próbowałem zajrzeć przez szybę boczną radiowozu, ale niczego nie dostrzegłem" - dodaje.

Podczas trwania rozprawy przed budynkiem Sądu Rejonowego zebrało się kilkanaście osób.

27.04.2021 Rozprawa Babci Kasi
fot.: Dominika Sitnicka/OKO.press

Parę minut po 13 rozpoczęła się druga część rozprawy. Relacjonowaliśmy ją tutaj:

Tym razem zeznawała autorka nagrania, na którym widać, jak policjanci zatrzymywali Babcię Kasię. Zapytana, czy widziała, jak oskarżona szarpie i kopie policjantów, zeznała, że nie było to nawet możliwe. "Na początku stała, trzymając banner, a że była to jego skrajna część, banner upadłby na ziemię, gdyby go puściła. W trakcie przenoszenia radiowozu stawiała jedynie bierny opór - zwiotczenie, żeby utrudnić policji wynoszenie".

Działania policji i stosowane przez nich chwyty i techniki zatrzymania Babci Kasi, autorka filmu uznała za nieporadne. "Stała przy bannerze trzymając rękoma krawędź od góry. Policjant chwycił ją za nadgarstki od góry. To nie było wynoszenie, tylko wleczenie. Było tak nisko, ze rąbek spódnicy zamiatał chodnik.

Mec. Bzdyń: to pani Augustynek broniła rządów prawa

Mec. Agata Bzdyń broniąca Katarzyny Augustynek pro bono w mowie końcowej zauważyła, że zebrane materiały dowodowe i zeznania świadków nie potwierdzają oskarżeń policjantów ani nawet ich zeznań dotyczących przebiegu wydarzeń.

Twierdzili, że na początku podeszli do oskarżonej, wylegitymowali się, poprosili o opuszczenie zgromadzenia oraz podali podstawę prawną i faktyczną zatrzymania. "Na nagraniu widzimy, że nie miało to miejsca, wszystko działo się za szybko".

Mec. przypomniała, że na nagraniu z interwencji widać jak funkcjonariusze wychodzą spoza kordonu razem z dowódcą, który wskazuje krótkofalówką, że mają przenieść oskarżoną na trawnik. "Widać, że funkcjonariusze wybrali sobie panią Katarzynę, żeby ją odciągnąć od protestujących, mimo że nie naruszała prawa".

Mec. Bzdyń zauważyła też, że nawet jeśli oskarżona wierzgałaby wynoszona lub kopała, byłyby one jedynie reakcją na nadmierne, nieproporcjonalne i bezprawne użycie siły, którego dopuścili się funkcjonariusze.

"Oskarżona korzystała tamtego dnia ze swojego konstytucyjnego prawa do wyrażania poglądów i uczestnictwa w pokojowych zgromadzeniach. Ingerencja organów ścigania była nieproporcjonalna i zbędna, a dysproporcja sił użytych w stosunku do oskarżonej była niezmierna. To osoby rosłe, młode, silne, oskarżona jest osobą starszą, drobnej postury. Nie miała żadnej innej możliwości niż stawianie biernego oporu".

27.04.2021 Rozprawa Babci Kasi
Fot.: Mikołaj Maluchnik/OKO.press

Mec. skrytykowała też kwalifikację prawną zastosowaną przez oskarżających - tryb przyśpieszony stosowany wobec osób, które dopuszczają się czynu zabronionego z rażącym naruszeniem porządku publicznego.

"W tej sytuacji było odwrotnie. To nie funkcjonariusze, tylko pani Augustynek broniła rządów prawa, demokracji i obowiązującej konstytucji".

Babcia Kasia: będę protestować

Na koniec głos zabrała sama Katarzyna Augustynek.

"Byłam tam dlatego, że chcę żyć w kraju demokratycznym i praworządnym, w którym dla każdego jest miejsce. Nie zgadzam się, żeby moje prawa człowieka i obywatela były dalej tak bardzo ograniczane, jak są od ponad pięciu lat.

Zawsze gdy mam taka możliwość, protestuję i wspieram niezależnych sędziów i prokuratorów, bo uważam, że ich funkcjonowanie w naszym systemie prawnym jest niezbędne dla nas i dla funkcjonowania zdrowego państwa.

Tak postępowałam, postępuje i będę postępować niezależnie od tego, jak będę traktowana przez zbrojne ramie obecnej władzy".

27.04.2021 Rozprawa Babci Kasi
Fot.: Mikołaj Maluchnik/OKO.press
;

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Hanna Szukalska

Psycholożka, dziennikarka i architektka. Współpracuje z OKO.press i Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę. W OKO.press pisze głównie o psychiatrii i psychologii, planowaniu przestrzennym, zajmowała się też tworzeniem infografik i ilustracji. Jako psycholożka pracuje z dziećmi i młodzieżą.

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze