Ku Państwa uciesze - lub oburzeniu - OKO.press przeczytało komentarze internautów na temat tegorocznego Kongresu Kobiet
"Prawica zrozumiała, że kwestia płci jest głównym rdzeniem konfliktu politycznego" - mówiła na 9. Kongresie Kobiet w Poznaniu dr Elżbieta Korolczuk. Socjolożka bada m.in. międzynarodowe powiązania ruchów anti-choice. Sądząc po reakcjach prawicy na Kongres, można jej przyznać rację.
W tegorocznym Kongresie - po raz pierwszy poza Warszawą - uczestniczyło ponad 5500 osób. Odbyło się kilkadziesiąt dyskusji, m.in.: o społecznych konsekwencjach reformy systemu edukacji, o problemach osób z niepełnosprawnościami, o ekologii, o równych płacach dla kobiet i mężczyzn, o alimentach i edukacji seksualnej, o kobietach w mediach i polityce. W Kongresie wzięły udział przedstawicielki Kół Gospodyń Wiejskich. Nagrody Kongresu dostali: pisarka Olga Tokarczuk i prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Część lewicy krytykowała Kongres m.in. za obecność "lekarza znachora" i współpracę z Ambasadą Izraela. Prawica miała za złe Kongresowi to, że upomina się o prawa kobiet. A w zasadzie - miała za złe wszystko.
Hasztag #kongreskobiet był w weekend 9-10 września jednym z najpopularniejszych, osiągnął zasięg 1,7 mln. Wśród najczęściej czytanych relacji była ta prowadzona przez OKO.press. Ale swoją popularność #kongreskobiet zawdzięcza też dziesiątkom nienawistnych komentarzy.
Prawicowy internet zareagował na Kongres chamstwem. Internauci dedykowali uczestniczkom sprośne obrazki i wulgarne filmiki - np. owłosionych postaci, których płeć trudno odgadnąć, albo takie wideo: otyły mężczyzna leży przed telewizorem i zdalnie steruje lodówką na kółkach. W lodówce są butelki z piwem. Lodówka wjeżdża do kuchni, gdzie na kolanach myje podłogę kobieta o blond włosach. Mężczyzna krzyczy: „Przynieś piwo!” Filmik polubiono 112 razy.
W prawicowej sieci dominował taki zestaw określeń uczestniczek Kongresu (i feministek w ogóle):
Krótki wybór cytatów z Twittera: „zlot babochłopów”, „oszołomskie feminazistki”, „tu i viagra nie pomoże”, „dziwki”, „chłopa wam trzeba przygłupie babofony”, „Mumia Tutenchamona jest apetyczniejsza”, „Najmniej na #kongreskobiet jest kobiet! Same zdesperowane sflaczałe rozhisteryzowane samice!!!”, „Kongres Kobiet ma tyle wspólnego z kobietami co gówno z twarogiem”. Na porządku dziennym było też ośmieszanie tych, które walczyły o prawa kobiet w przeszłości (niektóre z nich siedziały za to w więzieniach).
W nienawistnym pakiecie mieści się też sugestia, że mężczyźni uczestniczący w Kongresie to geje (a bycie gejem, wiadomo, coś obrzydliwego) - w ten sposób atakowano Ryszarda Petru i Borysa Budkę:
Charakterystyczne są porównania feministek do muzułmanek...
...i wyzywanie od nazistek (w kankanie, którego tańczyły na Kongresie seniorki, dopatrywano się „hajlowania nogami”):
Nienawistne komentarze lubili lub podawali dalej m.in. posłowie Jacek Żalek i Dominik Tarczyński (PiS).
Podsumowała blogerka Boska Matka:
Rozpowszechniano też fałszywe informacje: posłanka Krystyna Pawłowicz pisała, że Kongres odbywał się przy pustej w połowie sali (nieprawda) i rozważał wprowadzenie w Polsce szariatu (nieprawda).
Najmocniej atakowano występ Chóru czarownic. Chór inspiruje się historią „czarownicy z Chwaliszewa” - pierwszej Polki spalonej na stosie, powstał w 2016 roku w Poznaniu, a jedna z jego pieśni stała się nieformalnym hymnem kobiecych protestów.
Polska Niepodległa (medialne zaplecze Marszu Niepodległości) pisała: „oto czym nas uraczył Kongres Kobiet. Czyli historia męczennic wyzwolonych od myślenia”.
wPolityce wyraziło przy tej okazji troskę o „kondycję polskiego feminizmu”. Portal donosił, że występ był „promocją Halloween” (nieprawda), „jest szeroko komentowany przez internautów" (prawda) i "spotkał się on ze zdecydowanym sprzeciwem” (nieprawda). Sprzeciw był - wśród prawicowych seksistów. Rzetelniej byłoby napisać, że występ wzbudził gwałtowne uczucia: oburzenia wśród szowinistycznych hejterów i prawicowych publicystów, entuzjazmu wśród osób, które oglądały koncert na żywo. Rezerwy - wśród tych, do których nie trafiają tak mocne środki przekazu.
Każda z Czytelniczek i każdy z Czytelników może sam ocenić, do której grupy się zalicza:
Twoja władza, twoja wiara, moja wina, moja kara. W twoich rękach jest mój świat, masz mnie w garści milion lat! Popatrz na mnie w oczy, prosto! Jestem twoją matką, siostrą! Jestem twoją córką, żoną! Stoję z głową podniesioną! Milion nas tak teraz stoi, żadna z nas się już nie boi!
To pisze kilku wariatów. Nie należy się nimi przejmować - mógłby ktoś powiedzieć. Faktycznie, tylko 5 proc. dorosłych kobiet i 10 proc. dziewcząt przyznało w badaniach, że użyły kiedykolwiek mowy nienawiści wobec feministek (badanie, na zlecenie Fundacji Batorego, przeprowadzono w 2016 roku, pisaliśmy o nim w tekście „Muzułmanie to tchórzliwi mordercy. Lesby pod mur. Żydzi sami sobie winni. Pogarda jest jak wirus”).
Jednak kiedy zapytamy o to samo chłopców, wyniki są bardziej niepokojące:
19 proc. dorosłych mężczyzn i aż 30 proc. chłopców przyznało, że choć raz w mowie lub w piśmie użyło nienawistnych określeń wobec feministek.
Młodzież spotyka się z mową nienawiści wobec feministek przede wszystkim w internecie. Dorośli - w telewizji. „Wydaje się, że chłopcy mogą używać określenia „feministka”, chcąc kogoś obrazić” - piszą autorzy raportu.
„Im częściej ktoś widzi takie wypowiedzi [mowę nienawiści], tym mniej emocjonalnie na nie reaguje. Odwrażliwienie staje się normą. To bardzo niebezpieczne, ponieważ działa nie tylko na ludzi o poglądach skrajnych czy wyłącznie w niestabilnej sytuacji politycznej” - ostrzega w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” prof. Michał Bilewicz.
W Stanach Zjednoczonych stosunek do feministek i feminizmu badał dziennik „Washington Post” u progu ostatniej kampanii prezydenckiej, w czerwcu 2015 roku. 60 proc. kobiet uznało siebie za feministki, a 23 proc. mężczyzn - za feministów. Tylko 2 proc. kobiet i 5 proc. mężczyzn powiedziało, że są antyfeministami. 70 proc. badanych określiło feminizm jako „inspirujący”.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze