0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jazwieck...

Podstawowa informacja brzmi: realna sytuacja gospodarstw domowych w 2022 roku się pogorszyła. Przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny po uwzględnieniu inflacji spadł o 2,6 proc. Wiemy to z najnowszego opracowania GUS pod tytułem „Sytuacja gospodarstw domowych w 2022 r. w świetle wyników badania budżetów gospodarstw domowych”.

Przeciętny dochód rozporządzalny w gospodarstwie domowym na osobę wyniósł w 2022 roku 2250 złotych. To znacząco więcej niż rok wcześniej – o 11,4 proc. Ale roczna inflacja w wysokości 14 proc. oznacza, że mamy realny spadek o 2,6 proc.

Z badania możemy dowiedzieć się, jak wyglądają wydatki i budżety rozporządzalne w podziale na różne grupy społeczno-dochodowe.

GUS

Emeryci lepsi od pracowników?

Najniższym miesięcznym budżetem dysponują renciści, największym – pracujący na własny rachunek, czyli osoby, dla których głównym źródłem dochodów jest działalność gospodarcza. Pamiętajmy też, że są to są to wartości na osobę. Emeryci dysponują większym budżetem rozporządzalnym, ale zwykle ich gospodarstwo domowe składa się z jednej lub dwóch osób, nie uwzględnia to dzieci. Czyli dane te nie oznaczają, że emeryci zarabiają więcej niż osoby, które pracują. Nie jest to nowy fenomen, w tym badaniu zawsze średnie dochody na osobę są w gospodarstwach emeryckich większe. A to też nie oznacza, że emeryci mają łatwo – z badania widać, że wydają na bieżąco większą część swoich dochodów niż pracownicy.

Spadek w każdej grupie dochodowej

Jak zmieniły się dochody rozporządzalne w 2022 roku? W ujęciu realnym spadły w każdym rodzaju gospodarstwa domowego. To rzadka sytuacja. Podobnie jest, gdy spojrzymy na poszczególne grupy dochodowe.

Prześledźmy zmiany w ostatnich latach na trzech grupach kwintylowych. To przydatny w statystyce podział ze względu na dochód. Pierwsza grupa kwintylowa to 20 proc. najuboższych gospodarstw domowych, piąta – 20 proc. najbogatszych.

Na takim zestawie danych można szybko wyłapać kilka podstawowych tendencji.

Po pierwsze – gdy przychodzi kryzys, tracą przede wszystkim ubodzy.

Widać to i w czasie spowolnienia gospodarczego po globalnym kryzysie finansowym po 2008 roku, i po 2020 roku. Realny dochód rozporządzalny najuboższych 20 proc. społeczeństwa spadał już trzy lata z rzędu. Tymczasem w przypadku środkowych 20 proc. (trzeci kwintyl) i 20 proc. najbogatszych spadek przyniósł dopiero 2022 rok.

Jednocześnie gospodarstwa z pierwszego kwintyla doświadczyły sporego wzrostu w 2016 i 2017 roku – to oczywiście moment wejścia w życie programu 500 plus. Lepiej zarabiający też dostają przecież 500 plus. W ich przypadku jednak wzrost nie był tak duży, bo 500 złotych rozkładało się w większym dochodzie, procentowo wkład był mniejszy.

Zaprzepaszczone zyski z 500+

W dłuższym okresie jednak zyski z tytułu 500 plus wcale nie dają wzrostu dochodów szybszego niż wśród lepiej zarabiających gospodarstw domowych. Dobrze widać to, gdy policzymy skumulowany wzrost dla tych danych. Spójrzmy na wykres:

Tutaj widać wyraźnie, że 500 plus znacznie podbiło realny wzrost dochodów najuboższych, którym wcześniej dochody rosły wolniej od bogatszych grup kwintylowych. Ale kryzysy po 2020 roku unieważniły wzrost dla uboższej części społeczeństwa. Dziś wzrost ich realnych dochodów w analizowanym okresie jest znacząco niższy niż ten dla wyższych grup kwintylowych. A sytuacja dziś wygląda tak, jakby zyski z 500 plus w walce z ubóstwem nie istniały.

Potwierdza to dwie rzeczy. Po pierwsze wcześniejsze oszacowania, że poziom ubóstwa wraca do czasów sprzed 500 plus. Po drugie, że rząd w kryzysie zrobił dla osób o niskich dochodach niewiele. Większość programów osłonowych w czasie wysokiej inflacji było kierowanych do całego społeczeństwa, a transfery dla ubogich były bardzo niskie i ostatecznie nie miały zbyt dużego znaczenia.

„Dane te utwierdzają mnie w przekonaniu, że w 2022 roku ubóstwo skrajne i sfera niedostatku wzrosły bardziej niż w 2018 i w 2020 roku” – komentuje dla OKO.press prof. Ryszard Szarfenberg – „Wynika to stąd, że realne wydatki na osobę 20 proc. najbiedniejszych pierwszy raz od co najmniej 10 lat zmniejszyły się w ujęciu realnym.

Granice ubóstwa wzrosły nieco bardziej niż to wynika z inflacji.

Z tego wynika hipoteza, że dużo więcej rodzin niż w poprzednich latach spadnie poniżej progów ubóstwa. Spadki realne dochodów rozporządzalnych i wydatków miały miejsce również w środkowych 20 proc. i wśród najbogatszych. Ale były one niższe niż w przypadku grupy najbiedniejszych. Można to interpretować tak, że niedostatecznie chroniono tych, którzy najbardziej tego potrzebowali”.

Przeczytaj także:

Ubodzy coraz bardziej na kredyt

Badanie mówi nam też o tym, jaką część swojego dochodu poszczególne grupy dochodowe wydają w skali miesiąca.

GUS

Ponownie mamy tutaj obraz ciężkiej sytuacji materialnej najsłabiej zarabiających. Według wyników ankiet 20 proc. najsłabiej zarabiających wydaje miesięcznie znacznie więcej niż zarabia. A to, jak sugerują sami autorzy opracowania wyników, oznacza, że najbiedniejsi w dużym stopniu korzystają na bieżąco z kredytów i oszczędności. I to w coraz większym stopniu od pięciu lat.

Nieidealne badanie

Tutaj warto wrócić do innego zastrzeżenia na temat badania. Dr Michał Możdżeń z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie zwraca na Twitterze uwagę, że wyniki badań budżetów gospodarstw domowych coraz bardziej rozjeżdżają się z tym, co wiemy z innych danych, na przykład z rachunków narodowych. I jedną z różnic są właśnie oszczędności.

„Że to może być problem, wskazuje fakt, że realny dochód rozporządzalny w Rachunkach Narodowych spadł w 2021 i wzrósł w 2022, a w Badaniu Budżetów Gospodarstw Domowych odwrotnie” – pisze ekonomista. Jak przypuszcza, przyczyną różnic może być to, że ankietowani w badaniach budżetów gospodarstw domowych mogą nie wliczać do swojego dochodu wszystkich źródeł, z których czerpią zyski. Z wydatkami jest podobnie – niektóre wydatki, jak używki, są wstydliwe, ankietowani mogą chcieć je ukryć.

„Nie mogę pozbyć się wrażenia, że obciążenie badawcze w BBGD jest coraz większym problemem analitycznym, choć badanie bez wątpienia pozostaje użytecznym narzędziem samooceny dobrobytu materialnego oraz zróżnicowania dochodowego” – zakończył swój wywód badacz. Mimo wad badanie prowadzone jest według spójnej metodologii, daje nam więc informacje o trendach w dochodach i wydatkach. Szczególnie jeśli spojrzymy na poszczególne grupy dochodowe, tak, jak zrobiliśmy powyżej.

Rosną nierówności?

Co jeszcze ciekawego znajdziemy w wynikach? Pierwszy raz od 2017 roku spadł współczynnik Giniego. To matematyczna formuła, która pozwala prześledzić „koncentrację rozkładu zmiennej losowej”. W ekonomii korzysta się z niej do badania nierówności dochodowych. Najzamożniejsze i najbardziej zadowolone z życia społeczeństwa zwykle mają stosunkowo niski poziom nierówności dochodowych, a duże rozwarstwienie dochodowe przeradza się w problem społeczny.

Współczynnik Giniego zawiera się między 0 a 1, im wyższy, tym nierówności są mniejsze. Według badania gospodarstw domowych GUS w 2022 roku wyniósł on 0,314. Rok wcześniej – 0,319. Ruchy są niewielkie i trudno powiedzieć, czy są statystycznie istotne. Istnieje jeszcze jedno, bardzo ważne zastrzeżenie – badanie budżetów gospodarstw domowych ma wadę, która w przypadku nierówności dochodowych ma kluczowe znaczenie. Według zeszytu metodologicznego w każdym miesiącu badanych jest 3132 gospodarstw domowych. Gospodarstwa wymieniają się co miesiąc, więc roczne wyniki dotyczą 37 584 z nich. Gospodarstwa są losowane i dobierane reprezentatywnie. Ale można odmówić udziału, a przy takiej próbie niedoreprezentowane są najbogatsze gospodarstwa.

W rzeczywistości więc nierówności dochodowe w Polsce są na wyższym poziomie. „Gini mierzony tylko na danych ankietowych może spaść, podczas gdy w rzeczywistości nierówności rosną” – mówi nam badacz nierówności dochodowych dr Paweł Bukowski z Centre for Economic Performance, London School of Economics and Political Science. Ten wniosek pasuje do danych z badania, według którego najsilniej tracą najubożsi.

Pod względem nierówności dochodowych w Polsce na podstawie współczynnika Giniego w 2021 roku byliśmy na dziewiątym miejscu w Unii. Nawet więc liczą nierówności za pomocą współczynnika Giniego wyliczanego na podstawie badań ankietowych nie mamy szczególnie niskich nierówności dochodowych.

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze