"Jesteśmy zdania, że związki partnerskie powinny być w polskim prawie" - ta deklaracja europosła Dariusza Rosatiego jest bałamutna. Lider jego partii Grzegorz Schetyna unika jakiejkolwiek deklaracji o prawach LGBT, w programie Platformy nie ma o tym słowa. Mocne gesty prezydentów Łodzi, Poznania i Gdańska nie ruszają Platformy z "konserwatywnej kotwicy"
W Paradzie Równości 3 czerwca 2017 roku szło kilkoro posłów PO (Róża Thun, Michał Szczerba i Rafał Trzaskowski), a wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski niósł nawet tęczową flagę, ale Platforma - jako partia - była wielką nieobecną. Na Paradzie nie było też europosła PO Dariusza Rosatiego, ale zadeklarował:
Jesteśmy zdania, że związki partnerskie powinny w polskim prawie być, takie osoby powinny uzyskać ochronę prawną. I nie muszą to być małżeństwa
Stwierdzenie Rosatiego stanowi polityczne pars pro toto, czyli przedstawienie poglądów części członków PO partii jako stanowiska całej partii. Tymczasem w Platformie wciąż dominuje sformułowana przez lidera PO Grzegorza Schetynę zasada "konserwatywnej kotwicy".
Najdalej idąca deklaracja Grzegorza Schetyny wobec środowisk LGBTQ brzmi:
"Uważam, że po następnych wyborach przyjdzie rozmowa także w taki otwarty sposób na temat przyszłości i problemów".
Schetyna komentował w ten sposób epizod, do którego doszło podczas Marszu Wolności w Warszawie 6 maja 2017 roku. Ochrona demonstracji nie dopuściła do szefa PO działaczy LGBT (twórców filmu "Artykuł Osiemnasty" i stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza), którzy podeszli do czoła pochodu z transparentem "Nie ma wolności bez równości".
Ktoś (ochroniarz?) odepchnął nawet opluł i nazwał "marginesem" jednego z protestujących. Aktywista zawołał: "Gdzie są związki, Schetyna?".
Schetyna komentował, że "jeżeli doszło do scysji ze strażą porządkową, to mogę tylko przeprosić. Ale uważam, że albo rozmawiamy poważnie o przyszłości związków partnerskich, albo chcemy prowadzić do jakiś konfliktów". I pouczył, że Platforma „jest ostatnią partią, z którą środowiska LGBT powinny się konfliktować”.
W sierpniu 2016 roku Schetyna jasno sformułował strategię "utrzymania przez PO konserwatywnej kotwicy" oraz "powrotu Platformy do źródeł, czyli jej liberalno-konserwatywnego charakteru. Chcę też, by w swoim przekazie była chadecka" (tymczasem niemiecka CDU troszczy się o prawa mniejszości seksualnych, co jest "demaskowane" przez media katolickie w Polsce). Lider PO nigdy nie odwołał takiej linii.
Ma dla niej szersze uzasadnienie: "Europa idzie na prawo. Społeczeństwa europejskie będą szukać konserwatywnego modelu politycznego. I gdy będzie to oparte na chrześcijaństwie, to właśnie taki model może być przyszłością kilku najbliższych dekad.
Mówiłem o tym wielokrotnie Ryszardowi [Petru], że wybory wygrywa się w Końskich, a nie w Wilanowie. Polska powiatowa będzie decydować".
W swojej najnowszej deklaracji programowej Platforma Obywatelska "obiecuje Polakom, że nikt nie będzie ingerować w ich wyborcy życiowe. Państwo nie może nam narzucać światopoglądu, powinno natomiast wspierać nas, gdy własnego wyboru już dokonamy. Politycy sprawujący władzę nie mają prawa skazywać obywateli na cierpienie w imię własnej ideologii".
Wymienia trzy konkrety: "sprzeciwiamy się zaostrzeniu przepisów dotyczących aborcji (...) państwo powinno wspierać pary, które chcą mieć dzieci (...) przywrócimy publiczne finansowanie procedur in vitro". W całym dokumencie ani słowa o mniejszościach seksualnych.
To nic nowego. Posłowie PO w poprzednich kadencjach nie potrafili przegłosować kilku projektów uregulowania sytuacji prawnej par homoseksualnych. W styczniu 2013 roku aż 46 posłów i posłanek Platformy głosowało przeciw własnemu projektowi partii (Artura Dunina), choć nie używał on nawet terminu związki partnerskie (był karkołomną próbą ułatwienia życia parom gejów i lesbijek przy pomocy umów cywilno-prawnych).
Pytany o te głosowania PO, W TVN 24 Rosati oświadczył" "Nie udało się uzyskać większości parlamentarnej. W takich sprawach nie ma dyscypliny partyjnej, również w PO byli koledzy, którzy nie godzili się, by takie były fakty. Szkoda".
Jest jednak troje prezydentów miast z Platformy, którzy zrywają się z "konserwatywnej kotwicy". Po prezydent Łodzi Hannie Zdanowskiej, która deleguje na parady swego zastępcę, prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak otwarcie wsparł ruch LGBT. Wpisuje to w szerszą wizję modernizującego się społeczeństwa i miasta:
"Intuicyjnie stwierdzam, że od 1989 roku Polacy zmienili się mentalnie. Jest nam w tej chwili na pewno bliżej do mentalności skandynawskiej czy zachodnioeuropejskiej niż do białoruskiej.
Dlatego tak wielka odpowiedzialność ciąży na identyfikujących się z tymi wartościami politykach: muszą dawać przykład. Nawet wbrew politycznym kalkulacjom.
Zapraszałem koleżeństwo z PO na Marsz Równości, nie przyszli. Nie robiłbym jednak z tego sprawy politycznej, to kwestia indywidualnych wyborów. Dla mnie to oczywistość: przynależymy do zachodniej Europy, powinniśmy się więc kierować wspólnymi wartościami".
Trójmiejski Marsz Równości 23 maja 2017 roku prowadził prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, choć jeszcze w 2005 roku zakazał parady. Mówił, że „jego obecność na marszu jest zgodna z chrześcijaństwem, sumieniem i chodzeniem do kościoła”. Przedstawił wizję chrześcijaństwa jako religii miłości:
„Chrześcijaństwo łączy, nie dzieli. Miłość może tylko łączyć”.
Dodał, że "nasze miasto Gdańsk chce być otwarte na różnorodność. Różnorodność jest bogactwem, nie jest problemem! Tylko w spotkaniu z innym, tylko w spotkaniu z obcym, możemy się wzbogacić".
Uniesiony owacją jaką dostał, Adamowicz nawiązał do polskiej homofobii uderzając w ewangeliczny ton: „Jak słyszycie, że ktoś jest zboczony, że ktoś jest zepsuty, to powiem tak:
ten jest zboczony, który sieje nienawiść, ten jest zepsuty, który odnosi się do drugiego z wrogością, trzyma rękę wyciągniętą w nienawiści, chce rzucić kamieniem, chce potraktować go pałką, ten który mówi złe słowa, złą energię wysyła do drugiego człowieka, ten jest, przepraszam, zboczony. My jesteśmy najnormalniejsi na świecie”.
Rywalizująca z Platformą o elektorat liberalny Nowoczesna stawia sprawę jasno. W programie obiecuje, że "umożliwimy wszystkim zainteresowanym zawieranie związków partnerskich, tak jak jest to możliwe w większości państw UE i w USA". Ta obietnica wpisana jest również w plan pierwszych 12 miesięcy rządów Nowoczesnej.
Na warszawskiej Paradzie Równości Nowoczesna miała własną platformę, a przewodnicząca klubu Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer mówiła, że "związki partnerskie to jedna ze spraw, które już dawno powinny zostać w Polsce załatwione".
Wymownym gestem jest też zapowiedź, że w wyborach na prezydenta Warszawy 2019 kandydatem Nowoczesnej będzie Paweł Rabiej, polityk, który we wrześniu 2016 powiedział w Polsacie, że jest gejem.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze