0:000:00

0:00

Kilka dni temu na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt ustawy o Państwowej Służbie Ochrony, która ma zastąpić BOR. Projekt zapisami przypomina rozwiązania jakie resort ministra Mariusza Błaszczaka zawarł w projekcie powołującym nową służbę tj. Biuro Nadzoru Wewnętrznego, które ma kontrolować policję.

Biuro i PSO będą miały niemal bliźniacze uprawnienia, dzięki którym prawie zrównają się ze statusem innych służb specjalnych.

Likwidację BOR i powołanie nowej formacji ochraniającej najważniejsze osoby i obiekty w państwie, politycy PiS zapowiadali już w lutym 2017 roku, kilka dni po wypadku limuzyny premier Beaty Szydło. Ta i kolejne kolizje pojazdów prowadzonych przez kierowców BOR, sprawiły że formacja nie miała w ostatnich miesiącach dobrej prasy.

Byli funkcjonariusze Biura tłumaczyli w mediach, że kompromitujące sytuacje wynikają z tego, że po przejęciu władzy przez PiS ze służby zwolniono wielu wykwalifikowanych, doświadczonych ludzi. Likwidacja BOR będzie więc tylko przypieczętowaniem zmian, które PiS zapoczątkował już dawno.

Przeczytaj także:

Kontrola operacyjna i obserwacja

Projekt ustawy o PSO przygotowało MSWiA, któremu podlega BOR. Projekt wpisuje się w trend poszerzania uprawnień służb. A oto niektóre szczegóły projektowanych rozwiązań.

Funkcjonariusze będą mogli prowadzić czynności operacyjno – rozpoznawcze. Do tej pory BOR posiadał np. prawo do kontroli osobistej i legitymowania; ale ograniczał się do czynności profilaktycznych i zdany był na informacje od innych służb.

Teraz PSO będzie mogła więcej, np. prowadzić obserwację w miejscach publicznych i w obiektach ochranianych oraz nagrywać obserwowanych. Będzie także miała prawo do kontroli operacyjnej: zakładania podsłuchów i przeglądania maili - ale tylko w sprawach o przestępstwa, którym ma zapobiegać PSO.

Projekt zawiera katalog takich przestępstw m.in. zamach i napaść na prezydenta, zabójstwo, ciężkie uszkodzenie ciała, sprowadzenia zagrożenia zdrowia i życiu wielu osób poprzez spowodowanie pożaru, eksplozję ładunku wybuchowego czy katastrofę budowlaną. A także: atak hakerski i atak na instytucje publiczne, sprowadzenie katastrofy w ruchu lądowym, uwięzienie kogoś, napaść na funkcjonariusza publicznego i korumpowanie funkcjonariuszy nowej służby.

Zgodę na podsłuchy będzie musiał wydać sąd okręgowy. PSO będzie mogła prowadzić kontrolę operacyjną maksymalnie przez rok. Jeśli uzyska dowody na przestępstwo, materiały ma przekazywać prokuraturze (sama nie będzie mogła prowadzić śledztw). Jej komendant, Prokurator Generalny i sąd okręgowy będą prowadzić rejestr wniosków o kontrolę operacyjną. Nieprzydatne materiały mają być niszczone.

Następczyni BOR, tak jak inne służby, będzie mogła sięgać po dane o właścicielach telefonów, w tym bilingi połączeń oraz dane o lokalizacji dzwoniącego oraz po dane pozwalające na identyfikację internautów np. maile, adres zameldowania, numery IP komputerów.

Sprawozdanie zawierające liczbę takich przypadków i kwalifikacje czynów, w związku z jakimi pobierane będą dane, ma być składane do sądu okręgowego, który ma je kontrolować.

Nowa służba, tak jak do tej pory BOR, będzie mogła korzystać z pomocy osób, które nie będą jej funkcjonariuszami oraz używać dokumentów legalizacyjnych, ukrywających tożsamość funkcjonariuszy.

Kolejna służba Błaszczaka

PSO ma mieć status centralnego organu, jej szefa będzie powoływać premier, na wniosek szefa resortu spraw wewnętrznych, po uzgodnieniu z prezydentem. Tym samym minister Mariusz Błaszczak - poza policją - będzie miał do dyspozycji swoje służby, które będą mogły zbierać informacje z użyciem technik inwigilacyjnych.

Jedną z nowości jest to, że funkcjonariusze będą składać oświadczenia majątkowe.

Ustawa ma wejść w trzy miesiące po jej uchwaleniu. Wtedy zostanie zlikwidowane BOR, a jego funkcjonariusze staną się oficerami Państwowej Służby Ochrony. Zachowają obecne stopnie służbowe. Ale czeka ich weryfikacja.

Jeśli któremuś z oficerów w ciągu pięciu miesięcy nie zostaną zaproponowane nowe warunki pracy, automatycznie zostanie zwolniony.

Docelowo w nowej służbie ma być zatrudnionych 3 tys. osób (obecnie 2210). Będzie ona kosztować rocznie ok. 300 mln zł.

Oficerowie: by poprawić działanie BOR, nie trzeba go rozwiązywać

O komentarz do likwidacji BOR i powołania PSO poprosiliśmy oficerów związanych z tą formacją.

"Ta ustawa ma służyć weryfikacji funkcjonariuszy, ale nie jest ona potrzebna. BOR był szanowany na świecie za profesjonalizm. Jeśli w ostatnich miesiącach było tyle kolizji limuzyn, to trzeba znaleźć przyczynę, a nie likwidować służbę. Po objęciu władzy przez PiS, z Biura odeszło lub zostało zwolnionych około 100 doświadczonych funkcjonariuszy. Teraz awansują młodzi - "swoi". Kiedyś w Biurze nie było podziału: "nasi" - "wasi"" - mówi jeden z rozmówców OKO.press.

Inny oficer BOR: "Ta służba wymaga stabilizacji, doświadczonych oficerów, którzy będą szkolić młodych, przekażą swoją wiedzę, bo jej nie da się nauczyć z podręczników. Największym złem w Biurze jest obecnie ingerencja polityków. Kiedyś, by awansować, trzeba było przejść wszystkie szczeble, sprawdzić się na misjach. Dziś awanse odbywają się na zasadzie wyciągania królików z kapelusza. W ten sposób łamie się morale, etos służby. Efektem karuzeli kadrowej są np. kolizje limuzyn BOR. A teraz czytam, że Biuro szuka zewnętrznej firmy, by szkoliła kierowców z technik jazdy. I ogarnia mnie śmiech. O nas już robią kabarety [BOR obśmiano na ostatnim festiwalu w Sopocie, porównując ją do PKS – red.]. Przecież kiedyś to my szkoliliśmy inne służby, uczyliśmy jazdy kierowców na poligonach, a teraz mają nas szkolić firmy, czy szkoły nauki jazdy? Czy mają takie umiejętności i samochody? Podejmą ryzyko ich rozbicia? Bo przecież, nie będą uczyć nas powolnej i spokojnej jazdy na zwykłych osobówkach. Czy nauczą też jak nie pakować się od razu prosto w drzewo by uniknąć zderzenia z innym samochodem?"

Jego zdaniem nowa ustawa doprowadzi do tego, że z Biura odejdą kolejni doświadczenie funkcjonariusze.

"W ten sposób nic nie zbudujemy. Na początku lat 90. była duża wymiana kadry, w 1994 r. ta służba miała bodaj najniższą średnią wieku funkcjonariuszy. I teraz trzeba ich weryfikować? To chore.

My nie jesteśmy od robienia polityki, ale od ochrony polityków" - mówi.

;

Udostępnij:

Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze