Rok temu pisaliśmy, że potrzebna jest nowa karetka dla zespołu ratowników, którzy pomagają osobom w kryzysie bezdomności w Warszawie. Tuż przed końcem 2022 zrzutka się skończyła: jest potrzebna kwota!
„Niesamowita sprawa!” – cieszy się w rozmowie z OKO.press ratownik Marek Matczak. „W pewnym momencie zbiórka stanęła” – opowiada. „Tyle rzeczy się wydarzyło... Najpierw ludzie się rzucili, żeby nam pomagać, a potem rozszerzył się konflikt w Ukrainie i ludzie mieli inne priorytety. A teraz na koniec roku znów zaczęli wpłacać. I taka niespodzianka”.
Na koncie na Zrzutka.pl jest 410 250 zł. To wystarczy, żeby kupić karetkę.
A zaczęło się od rozmowy pod koniec 2021 roku. Poprosiłam o życzenia na nowy rok Marka Matczaka, który jeździ karetką „Ambulans z serca”. Karetka pomaga osobom w kryzysie bezdomności w Warszawie.
„Chciałabym, żebyśmy dostali nowy ambulans” – powiedział wtedy Matczak. Opowiedział, w jak fatalnym stanie jest pojazd, którego używa ekipa ratowników. „Jest strasznie zardzewiały. Kiedy jedziemy po wertepach, otwierają się boczne drzwi. Ostatnio elektryka siada”.
W 2022 było jeszcze gorzej:
„W ciągu roku nasza »kareta« wielokrotnie się psuła: zardzewiałe drzwi otwierały się podczas jazdy, ogrzewanie raz działało, a za drugim razem można było zeskrobywać szron ze środka. W najbardziej śnieżny dzień w marcu silnik odmówił pracy i przez przeszło tydzień nasz pojazd był na warsztacie, akumulatory z niewiadomych przyczyn prawie się spaliły...”
Powstał tekst w OKO.press. A osoby, które przeczytały tę rozmowę, radziły w mediach społecznościowych, żeby Fundacja zarządzająca karetką założyła zrzutkę. I tak się stało. Zrzutka ruszyła na początku stycznia 2022. Rok później jest sukces: 3824 osoby wpłaciły tyle, że wystarczy na kupno albo wypożyczenie nowej karetki.
Opatrują owrzodzone nogi, ratują z hipotermii, udzielają pomocy psychologicznej. Tym się zajmują ratownicy z karetki „Ambulans z serca”. Pomagają osobom w kryzysie bezdomności, osobom poza systemem opieki zdrowotnej.
Jednak w 2022 roku w związku z wojną w Ukrainie w Polsce zmieniło się wiele, dla ekipy ambulansu – też.
„Od 1 marca cały czas pracowaliśmy z uchodźcami, byliśmy na Dworcu Wschodnim, potem na Zachodnim, współpracowaliśmy ze szpitalem Południowym i warszawską Strażą Miejską. Organizowaliśmy patrole ratownicze jako wsparcie punktów medycznych przy dworcach” – opowiada Matczak.
„Ludzie mieli strach w oczach. Pamiętam transporty babć z wnuczkami. Nie mogę zapomnieć kobiety, która przyjechała z Charkowa. Gdy dotarła do Polski, zemdlała. Trzy, cztery dni nie piła, mało jadła, każdemu by się kręciło w głowie, a to była starsza kobieta. Miała ze sobą dwoje wnuczków. Pokazała mi ich zdjęcia. Syn jest w wojsku, synowa jest pielęgniarką, więc też została w Ukrainie. Takich babć było wtedy mnóstwo.
Pamiętam też transport młodych matek. Młodziutkie dziewczyny, prosto ze szpitala, dopiero urodziły. Te obrazy się zapamiętuje do końca życia”. Matczak prowadził też warsztaty z pierwszej pomocy dla uchodźców z Ukrainy.
W Sylwestra, 31 grudnia 2022 Matczak wspominał miniony rok z innymi ratownikami: „Wszyscy powiedzieliśmy to samo: czujemy, jakby to nie było dziewięć miesięcy, tylko jakby minęło kilka lat. Nie byliśmy bezpośrednio na froncie, ale czuliśmy się, jakbyśmy byli. Każdy miał swój front. Do końca życia to zapamiętamy”.
„Mamy teraz podwójną, potrójną liczbę patroli. Zaczynamy o świcie, kończymy przed północą. Był moment, że było lżej, ale teraz znów jest dużo pracy i zgłoszeń”. W zimowych miesiącach karetka „z serca” ma więcej pracy. Jednak rzadziej jeździ teraz do ośrodków dla uchodźców, choć wciąż pomaga około dwóm tysiącom Ukraińców. „Trafiają nam się transporty dzieci ukraińskich, które potrzebują pomocy medycznej”.
W ostatnich tygodniach Matczak i jego zespół częściej pomagają innym grupom: osobom w kryzysie w bezdomności i osobom wykluczonym z powodu biedy.
„Mają mieszkania, ale nie stać ich na leki. Nie mogą się dostać do chirurga, nie są obsługiwani przez system. Widzimy więcej takich osób w tym roku” – mówi Matczak. Taką osobą jest pani Ewa.
„Przyjeżdżamy do niej od pół roku. Jest bardzo ciężko chora, potrzebuje zmiany opatrunków. Miała mieć opiekę od swojej przychodni, ale system zawiódł. Pielęgniarka środowiskowa i opiekunka z opieki społecznej przestały przychodzić. Pani Ewa wyszukała nas w internecie i zapytała, czy moglibyśmy jej zmieniać opatrunki. System przestał pomagać, opieka była całkowicie czasowo niewydolna, jakościowo słaba. Weszliśmy w tę dziurę. Przychodnia o tym wie”.
Właśnie po to, żeby pomagać takim osobom, Fundacja Ambulans z Serca chce założyć prywatny NZOZ. „To będzie taka przychodnia na kółkach. Chcemy, znacząco podnieść sobie poprzeczkę niosąc medyczną pomoc potrzebującym. To też pozwoli, żeby nasi lekarze mogli wystawiać recepty”.
„Pracuję też w ośrodku dla ciężko chorych po udarach. Takimi osobami bardzo ciężko zająć się samemu. Ale bardzo często okazuje się, że trzeba to załatwiać prywatnie, nie da się do końca da się to zrobić przez Fundusz Zdrowia. Pieniądze są kluczowe. Gdyby pani Ewa miała własne fundusze, to by wynajęła kogoś, kto będzie jej zmieniać opatrunki, ale nie ma”.
Karetka wciąż jeździ też do osób w kryzysie bezdomności – i tych na ulicach, i tych w ośrodkach. „Zmieniamy opatrunki. W ośrodkach nie ma lekarza. Jeszcze rok temu był ratownik, a teraz nie ma funduszy na ratownika, który by dyżurował. Słyszałem, że jeden z ośrodków ogłosił, że będzie przyjmował tylko tych, którzy są zdrowi. A przecież to są ludzie z ulicy, mają rany, albo długoterminowe choroby. Ile wśród nich jest osób zdrowych? Może 15 proc.!” – denerwuje się Matczak. „Tak się nie da. Ale widać, że takie decyzje są podejmowane ze względu na finanse”.
A czego ratownik Marek Matczak życzy sobie i innym w roku 2023?
Karetka będzie, ale pojazd to nie wszystko. Potrzebne są pieniądze na utrzymanie załogi, paliwa. „Nie wiem, jak będzie w tym roku 2023” – martwi się Matczak. Karetka ma dofinansowanie z miasta stołecznego, ale jak mówi ratownik, fundusze na pomoc społeczną są okrojone. „My i nasi partnerzy mniej otrzymaliśmy”.
Jednak jego życzenia dotyczą w tym roku nie tylko osób w kryzysie bezdomności.
„Chciałbym, żeby wojna w Ukrainie się zakończyła i żeby ci uchodźcy znaleźli dom”.
Chodzi o osoby, które spotyka w ośrodkach, bo na razie nie zdarzyło mu się, by na ulicy spotkał kogoś bezdomnego z Ukrainy.
„Oni pracują, mają ubezpieczenia, tylko nie mają gdzie wynająć mieszkania. W Warszawie jest bardzo trudno o lokal, nie ma tych mieszkań. Na razie mieszkają w ośrodkach, robią ściepę na jedzenie. Myślę jednak, że są wśród nich osoby, które na dłuższą metę mogą sobie nie poradzić.
Oby ta wojna szybko się skończyła”.
Pytam o nadzieję. Matczak mnie zaskakuje — nie dostrzega nadziei w Polsce, lecz w Ukrainie. Opowiada mi o ukraińskich programach telewizyjnych, które budują poczucie wspólnoty.
„Śledzę na Facebooku profil ukraińskiego batalionu medycznego. Ogłaszają: tu i tu są potrzebni wolontariusze. A ludzie odpowiadają: kończę pracę o 15, to przyjadę o 16. I przyjeżdżają, idą wolontariacko pracować na rzecz innych. Nie mają wykształcenia medycznego, ale wiedzą, że pomagając logistycznie medykom, swoją pomocną dłoń wyciągają do tych, co są na froncie i potrzebują pomocy medyka. To jest budowanie społeczeństwa obywatelskiego. To jest moment wzmocnienia tego społeczeństwa. Takie społeczeństwo musi zwyciężyć. Widzę nadzieję — dla Ukraińców”.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze