Liczba osób hospitalizowanych i pod respiratorami dzień po dniu bije rekordy, co oznacza więcej zgonów. Trzecia fala epidemii coraz wyższa - dziś rekord zakażeń. W tym czasie minister Czarnek mówi, że powrót uczniów do szkół w kwietniu jest realny. To nieodpowiedzialność
29 978 nowych przypadków zakażenia koronawirusem w środę 24 marca to rekord. Wynik o ponad 2 tys. większy niż dobowa najwyższa liczba nowych przypadków podczas jesiennej, drugiej fali epidemii (27 785). Trzecia fala rośnie, w tym tygodniu można spodziewać się kolejnych rekordów.
Co prawda są pierwsze sygnały, że dynamika wzrostu zakażeń lekko hamuje - dziś mamy 20 proc. wzrostu w porównaniu tydzień do tygodnia, w środę 17 marca było to 45 proc. - ale to wciąż dynamiczny wzrost liczby chorych. Co oznacza taka dynamika? Jeśli się utrzyma:
Doszliśmy już do takiego poziomu drugiej fali, że bez gwałtownego zredukowania dynamiki zakażeń, będziemy notowali kolejne wzrosty, a przekroczenie granicy 40 tys. nowych przypadków jednego dnia jest niestety prawdopodobne.
A to dla systemu opieki zdrowotnej będzie katastrofa.
Już dziś liczba osób zakażonych Covid-19 w szpitalach (26 511) i pod respiratorami (2 537) jest bezprecedensowa.
Co najbardziej przygnębiające, w tej chwili w w ciężkim stanie znajdują się osoby, które zakaziły się ok. 7-10 dni temu, kiedy 7-dniowa średnia zakażeń była poniżej 20 tys. Dziś wynosi ponad 23 tys. i będzie rosła. A to oznacza, że największe obciążenie systemu ochrony zdrowia dopiero przed nami. Naturalną konsekwencją będzie po pierwsze, paraliż kolejnych segmentów systemu - bo liczba łóżek, respiratorów, a przede wszystkim lekarzy i pielęgniarek jest ograniczona. Po drugie, będzie więcej zmarłych - w środę poinformowano o 575 zgonach, o 122 więcej niż tydzień temu. A musimy się przygotować na jeszcze gorsze wiadomości.
W takim momencie epidemii minister edukacji Przemysław Czarnek był gościem "Sygnałów Dnia" w radiowej Jedynce, gdzie przedstawił tezę zdumiewającą:
"Jest szansa, że jeszcze w kwietniu stopniowo dzieci będą wracały do nauki stacjonarnej".
Co jeszcze bardziej zdumiewające, wtóruje mu minister zdrowia Adam Niedzielski:
"Będę namawiał, i tu mamy bardzo podobne podejście z ministrem Czarnkiem, żeby jak najszybciej przywrócić edukację stacjonarną również w klasach wyższych" - stwierdził Niedzielski w rozmowie z Wirtualną Polską.
Ministrowie frywolnie igrają sobie ze zdesperowaną i skrajnie zmęczoną epidemią opinią publiczną, gadając, co im ślina na język przyniesie.
Czy powrót dzieci do szkół w kwietniu jest realny? Tak, ale przy bardzo, bardzo optymistycznym scenariuszu rozwoju wypadków, tak obecnie fantastycznym, że rozważanie go przez ministrów i mamienie nim Polaków jest - łagodnie mówiąc - nieodpowiedzialne.
Zapewne w pierwszej połowie kwietnia osiągniemy szczyt trzeciej fali, zwłaszcza jeśli rząd ogłosi w czwartek 25 marca nowe rygorystyczne obostrzenia - zapowiedział to już premier Mateusz Morawiecki. Mówi się o zamknięciu żłobków, przedszkoli, dalsze ograniczenia w handlu i ograniczenia w przemieszczaniu się obywateli.
Nowe zasady mają obowiązywać do 11 kwietnia, a więc rząd zakłada, że do tego czasu liczba nowych zakażeń zacznie powoli spadać. To realna perspektywa. Natomiast będziemy schodzić z pułapu ponad 30 tys. zakażeń dziennie, w sytuacji opieki zdrowotnej na skraju przepaści. To nie będzie łagodne zejście.
Pytanie także, jak społeczeństwo zareaguje na nowe obostrzenia, czy będzie ich przestrzegać. A z tym może być problem, bo nie poddajemy się nawet najmniej dolegliwym zasadom. Mówiła o tym OKO.press prof. Maria Gańczak, epidemiolożka:
"Moi studenci przeprowadzili w sobotę 20 marca badanie – w całym kraju obserwowaliśmy, ile osób nosi maseczki zarówno w przestrzeni otwartej, jak i zamkniętej. Wyniki na próbie ponad 1100 osób są zasmucające. Jedna czwarta rodaków w ogóle nie zakłada maski, a wśród tych osób, które je miały aż 37 proc. nosiło je nieprawidłowo” – relacjonowała prof. Gańczak.
Oznacza to, że nieco ponad połowa obserwowanych Polek i Polaków (52-53 proc.) nie zabezpieczała siebie i innych przed zakażeniem.
Ale nawet zakładając, że dyscyplina społeczna będzie coraz większa, od spadku zakażeń do względnego wytchnienia dla szpitali i lekarzy musi minąć ok. 10 dni - a więc głębiej będziemy mogli odetchnąć dopiero pod koniec kwietnia.
Podsumowując. Rząd Mateusza Morawieckiego w polityce wobec koronawirusa podjął już wiele niezrozumiałych decyzji, więc nie jest wykluczone, że chwilę po przejściu największego kryzysu zdrowia publicznego od początku pandemii, natychmiast wpuści dzieci z powrotem do szkół. Natomiast byłby to przepis na katastrofę.
"Dla mnie najgorsze jest to, że nie widzę w ogóle refleksji po tych 70 tys. nadmiarowych zgonów w zeszłym roku" - mówił OKO.press dr. inż. Piotr Szymański z Politechniki Wrocławskiej, członek grupy MOCOS, która zajmuje się analizami przebiegu epidemii w Polsce. Wskazywał, że w Polsce nie testujemy dzieci w szkołach czy przedszkolach. Ale taką analizę zrobiono w wielu krajach europejskich i grupą najbardziej zarażoną wariantem brytyjskim były dzieci. Cała rozmowa tutaj:
Średnia szczepień po raz pierwszy od 11 marca przekroczyła 80 tys., co daje nadzieję, że proces szczepień po dwutygodniowej stagnacji znów się rozkręci.
Kluczem są dostawy szczepionek i rozwianie obaw Polaków przed szczepionką firmy AstraZeneca. Rząd poinformował, że według jego badań ponad 70 proc. chce się zaszczepić, ale sondaż Kantara dla OKO.press i "Gazety Wyborczej" z 17-18 marca nie był tak optymistyczny: tylko 17 proc. badanych zadeklarowało gotowość szczepienia się tym preparatem „bez obaw”, a aż 39 proc. stwierdziło, że nie stawiłoby się na szczepienie.
A szczepienia są kluczowe. Jak skuteczne mogą być, widać na przykładach dwóch krajów „prymusów”. Oto wykresy ze strony Worldometer pokazujące liczbę nowych przypadków w Izraelu, gdzie 100 osobom podano już 110 dawek szczepionki (pełne zaszczepienie oznaczałoby 200 dawek):
A tak wygląda spadek dobowych zakażeń w Wielkiej Brytanii (46 dawek szczepionki na 100 osób):
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Naczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi
Komentarze