0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Montecruz FotoMontecruz Foto

Równolegle do niedzielnych wyborów ogólnokrajowych w Niemczech w Berlinie odbyło się referendum w sprawie wywłaszczenia i uspołecznienia — nie nacjonalizacji, jak piszą niektóre media — zasobów mieszkaniowych przejętych w ostatnich latach przez gigantów sektora nieruchomości.

Ich rosnący dyktat na rynku wynajmu oraz niebotyczne zyski wyciskane z kieszeni najemców ponadprzeciętnie przytłoczonych opłatami, oburzyły szerokie kręgi Berlińczyków. Wg raportu firmy Guthmann, działającej w sektorze nieruchomości, mediana czynszu w Berlinie wzrosła niemal o sto procent, z 6,90 euro/m² w roku 2012 do 13,30 euro/m² w lipcu 2021. Opisywaliśmy to w OKO.press:

Przeczytaj także:

26 września społeczna inicjatywa Deutsche Wohnen und Co. Enteignen (DWE - Wywłaszczyć Deutsche Wohnen i Spółkę) odniosła ogromny sukces: za wywłaszczaniem koncernów mieszkaniowych oddano 1.034.709 głosów. To 56 proc. głosujących. Na „nie” było 39 proc.

View post on Twitter

Poparcie zdecydowanie więc przewyższyło prognozy sondażowe jeszcze sprzed tygodnia. Oba wymogi referendalne – głosowanie ponad jednej czwartej uprawnionych oraz uzyskanie zwykłej większości – zostały spełnione.

DWE wzywa Izbę Deputowanych Berlina do przegłosowania ustawy o wywłaszczeniu i uspołecznieniu takich podmiotów, które posiadając co najmniej 3.000 lokali na wynajem. Dotyczyłoby to dwunastu korporacji. Łącznie w grę wchodzi wywłaszczenie nawet 245 tysięcy mieszkań. DWE podkreśla, że w żaden sposób nie dotknie to spółdzielni mieszkaniowych — ich ustawa nie obejmuje.

Referendum nie jest wiążące, ale już stało się ciosem wizerunkowym dla kapitału spekulacyjnego, nie tylko w Berlinie, ale i w Europie.

"Razem poruszyliśmy miasto i wstrząsnęliśmy polityką – dziś to świętujemy. W każdej dzielnicy mamy struktury organizacyjne i kilka tysięcy aktywnych członków. Zmierzyliśmy się z potężnymi przeciwnikami i wygraliśmy. Teraz będziemy kontynuować prace nad wdrożeniem wyników referendum" – mówi Joanna Kusiak, socjolożka miasta, badaczka w King’s College Uniwersytetu Cambridge oraz rzeczniczka DWE.

"Naszymi domami nikt nie będzie spekulował"

W maju tego roku inicjatywa zgłosiła już projekt ustawy o uspołecznieniu, który przygotowali eksperci prawni. Projekt jest gotowy do wdrożenia. Prawna dopuszczalność uspołecznienia została dotychczas potwierdzona przez siedem niezależnych ekspertyz, zamawianych m.in. przez biuro legislacyjne Bundestagu.

"Nieważne w jakim składzie – przyszła koalicja rządząca będzie musiała doprowadzić do uspołecznienia korporacji mieszkaniowych. To żądanie zebrało o wiele więcej głosów poparcia niż którakolwiek z partii [w Berlinie – przyp. red.]. Ponad milion berlińczyków zdecydowało: Naszymi domami nikt nie będzie spekulował" – kontynuuje Joanna Kusiak.

Inicjatywa zapowiada, że będzie towarzyszyć nadchodzącym negocjacjom koalicyjnym. Wybory w Berlinie wygrali socjaldemokraci z SPD, przed Zielonymi (Die Grünen). Te dwie partie koalicję najpewniej stworzą z Lewicą (Die Linke), która w Berlinie jest wyjątkowo silna — ten układ rządził też Berlinem w mijającej kadencji.

Jak pisaliśmy w OKO.press, inicjatywę gorąco popiera Lewica, kierownictwo Zielonych, było z początku niechętne, ale zostało przegłosowane przez doły partyjne i ostatecznie poparło inicjatywę. Socjaldemokraci są podzielenie: zwolenniczką wywłaszczenia jest JUSOS, czyli bardziej ideowa od swojej partii-matki młodzieżówka partii socjaldemokratycznej. Sama SPD, choć była zwolenniczką zamrożenia czynszów i wprowadzenia limitu wysokości opłat czynszowych, to do pomysłu wywłaszczenia odnosiła się negatywnie. Jasny głos Berlińczyków w referendum powinien osłabić ten opór,

"Nie będziemy akceptować ani prób opóźniania, ani unikania prac nad ustawą. Jesteśmy świadomi wszystkich sztuczek. Zlekceważenie referendum byłoby politycznym skandalem. Nie poddamy się, dopóki uspołecznienie korporacji mieszkaniowych nie stanie się rzeczywistością" – mówi Kalle Kunkel, rzecznik inicjatywy.

Jak Dawid z Goliatem

W tle toczy się jeszcze inna batalia. Deutsche Wohnen to największa korporacja-symbol na berlińskim rynku wynajmu. W ostatnich dniach ponad 50% jej udziałów zostało przejęte przez największego krajowego giganta mieszkaniowego, Vonovię. Powstaje właśnie monstrualny podmiot gospodarczy o niezwykłej potędze finansowej, i jak można się domyślać, także politycznej. Ten wiodący na rynku europejskim twór posiada w sumie 570 tysięcy mieszkań o wartości ponad 80 miliardów euro. Walka mieszkańców stolicy Niemiec zaczyna nabierać charakteru mitycznego pojedynku Dawida z Goliatem.

Będziemy się mu przyglądać m.in. dlatego, że z polskiego rynku nieruchomości docierają sygnały o wzmożonej aktywności głównie zagranicznych funduszy inwestycyjnych, które w dużych pakietach kupują mieszkania na rynku pierwotnym. Rosnąca rola koncernów i zjawisko tzw. finansjalizacji rynku mieszkaniowego grozi zaostrzeniem kryzysu mieszkaniowego także u nas.

"Chcieliśmy zupełnie wolny rynek to go mamy – inwestycje w nieruchomości się opłacają, więc ceny rosną. W tym momencie opłaca się inwestować w mieszkania nawet bez chęci wynajęcia go. Mieszkanie często jest już czystym instrumentem finansowym" - mówiła OKO.press architektka i urbanistka dr inż. arch. Agata Twardoch.

I dodawała: "W innych krajach europejskich są szerokie regulacje, a ceny się już nieco ustabilizowały, u nas regulacji brakuje, a ceny mają potencjał dużego wzrostu. Więc zagraniczne fundusze czują się tutaj bardzo dobrze"

Udostępnij:

Łukasz Dąbrowiecki

Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, projektodawca i twórca spółdzielni, emigrant, dziennikarz i publicysta. Pisuje głównie na tematy związane ze społeczną recepcją technologii, gospodarowaniem zasobami i o polityce energetycznej w kontekście zmian klimatycznych. Nominowany w 2022 do polsko-niemieckiej nagrody dziennikarskiej im. Tadeusza Mazowieckiego. Publikował m.in. w Tygodniku „Przegląd”, polskiej edycji Le Monde Diplomatique, Krytyce Politycznej, kwartalnikach „Zdanie” i „Autoportret” oraz w londyńskiej „Tribune”.

Przeczytaj także:

Komentarze