0:000:00

0:00

Inwestowanie w walkę z globalnym ociepleniem wymaga politycznej odwagi: nie jest to ruch, który przyniesie efekt w perspektywie najbliższych wyborów. Populista uzna, że lepiej dopłacać do brudnej energii, niż inwestować w czystą.

Trudne decyzje na politykach wymusić może opinia publiczna. Dlatego postanowiliśmy zapytać w sondażu, czy ludzie zgadzają się z tezą , pod którą podpisują się dziś naukowcy: "W najbliższych dekadach światu grozi katastrofa spowodowana globalnym ociepleniem".

Wnioski nie są optymistyczne, bo Polaków nie opuszcza bezzasadny optymizm.

  • 44 proc. pytanych zgadza się, że jest takie zagrożenie, ale więcej
  • 51 proc. uważa, że mówienie o katastrofie jest przesadą.

Tymczasem ustalenia klimatologów są bardzo niepokojące. Międzyrządowy Panel do spraw Zmian Klimatu przy ONZ opublikował w październiku 2018 raport, w którym 91 naukowców z 40 krajów opisało, co nas czeka, jeżeli ludzkość poważnie nie zabierze się za redukowanie emisji dwutlenku węgla. Z wniosków naukowców wynika, że mamy jedynie 12 lat na zatrzymanie ocieplenia klimatu na poziomie 1,5 stopnia wobec stanu z epoki przedprzemysłowej. Aby tak się stało, do 2030 roku musimy ograniczyć emisje dwutlenku węgla o 45 proc. a do 2050 – wyeliminować wszelkie emisje.

Co, jeżeli nie uda się tego dokonać? Wzrost globalnej temperatury o ponad 2 stopnie oznacza m.in. wzrost liczby ludności zagrożonej głodem o 84 miliony, wzrost liczby osób zagrożonych zachorowaniem na malarię o 150 milionów, spadek plonów, całkowity zanik raf koralowych. Zmiany te mogą spowodować znacznie bardziej masowe migracje m.in. do Europy.

Prawica jak Donald Trump

Porównania odpowiedzi partyjnych elektoratów partii prowadzą do jasnego wniosku: prawica zupełnie nie wierzy w nadchodzącą katastrofę ekologiczną. Dominuje postawa à la Donald Trump, który powtarza, że on w globalne ocieplenie nie wierzy (tak komentuje nawet raporty własnego rządu).

Wyborcy PiS, Kukiz'15 oraz koalicji Wolności z Ruchem Narodowym w zdecydowanej większości są przekonani, że gadanie o katastrofie ekologicznej to po prostu przesada. W każdym z tych elektoratów zaniepokojonych jest poniżej 30 proc.

Zupełnie inaczej wygląda to po drugiej stronie sceny politycznej – 57 proc. wyborców SLD, 67 proc. Koalicji Obywatelskiej i aż 73 proc. Roberta Biedronia uważa, że zagrożenie jest realne. Na wykresie nie uwzględniamy partii, które w sondażu nie przekroczyły 2 proc. poparcia.

Najmłodsi najspokojniejsi

W grupach wiekowych obawa przed katastrofą wygląda tak:

  • 18-29 lat – 37 proc.;
  • 30-39 lat – 42 proc.;
  • 40-49 lat – 52 proc.;
  • 50-59 lat – 40 proc.;
  • powyżej 60 lat - 47 proc.

Okazuje się, że najmniej zaniepokojeni stanem globalnego klimatu są najmłodsi. W grupie 18-29 lat jedynie 9 proc. osób wybrało odpowiedzi: „zdecydowanie grozi [nam] katastrofa”, a 28 proc. zaznaczyło "raczej". Tymczasem w odróżnieniu od starszych grup pokolenie dwudziestolatków na pewno będzie miało okazję śledzić negatywne dla człowieka zmiany klimatu. Mniejsze lub większe.

Im wyższe wykształcenie, tym popularniejszy pogląd, że zmiany klimatu to realny problem:

  • Podstawowe i gimnazjalne – 29 proc.;
  • Zasadnicze zawodowe – 46 proc.;
  • Średnie i pomaturalne – 43 proc.;
  • Licencjat i wyższe 52 proc.

Ludzie z wyższym wykształceniem prawie dwa razy częściej są przekonani, że zagrożenie katastrofą ekologiczną jest realne, ale nawet w tej grupie taka wiedza nie jest powszechna.

W polskiej debacie publicznej wciąż jest miejsce dla ludzi, którzy otwarcie zaprzeczają zmianom klimatu oraz ustaleniom naukowców. I to nie tylko w niszowych tytułach, ale nawet w uważanej za poważny dziennik "Rzeczpospolitej".

20 grudnia 2018 gazeta opublikowała "felieton" Janusza Korwin-Mikkego o globalnym ociepleniu pełen kłamstw, łatwych do sprawdzenia bzdur i nie mających nic wspólnego z prawdą obiegowych opinii. Dając Korwinowi przestrzeń do głoszenia swoich antynaukowych wynurzeń "Rzeczpospolita" na pewno nie przyczynia się do wzrostu świadomości ekologicznej Polaków.

Wyborcy PiS: rząd pomaga środowisku

Zapytaliśmy również, czy polityka obecnego rządu jest korzystna czy szkodliwa dla środowiska. Polacy są podzieleni prawie po równo:

  • Korzystna - odpowiedziało 45 proc.;
  • Szkodliwa - 48 proc.

Odpowiedzi w elektoratach są jeszcze bardziej spolaryzowane, po części zapewne dlatego, że pytaliśmy o „obecne władze” i pytanie jest stricte "polityczne".

Wyniki odpowiadają po części na pytanie, dlaczego rząd PiS - nie licząc deklaracji premiera - nie zamierza korygować polityki energetycznej i odchodzić od węgla.

Aż 83 proc. wyborców PiS uważa, że polityka rządu jest korzystna dla środowiska. Tylko niecałe 10 proc. uważa ją za niekorzystną, w tym ledwie 2 proc. "zdecydowanie".

Porównując oba wykresy widać, że poglądy elektoratów są ustabilizowane - kolejność w ocenie polityki ekologicznej władz jest dokładnie odwrotna niż oczekiwanie katastrofy.

Silna polaryzacja - podziały w poglądach ekologicznych idące wzdłuż podziałów partyjnych - oraz duże poparcie dla tezy, że nie czeka nas żadna katastrofa ekologiczna nie tworzą dobrej atmosfery dla zmian w polityce ekologicznej. Wbrew alarmistycznym raportom naukowców, wszystko zostanie po staremu?

Zobacz także nasze inne sondaże.

Sondaż IPSOS dla OKO.press 12-14 grudnia 2018, metodą CATI (telefonicznie), na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie 1007 osób.

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Przeczytaj także:

Komentarze