0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Bogna Janke, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta odpowiedzialna za dialog społeczny, zorganizowała w środę 15 września 2021 spotkanie z częścią związków zawodowych, m.in. z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Ratowników Medycznych, "Solidarnością", Okręgową Izbą Lekarską w Warszawie oraz Naczelną Izbą Aptekarską. W negocjacjach wziął udział wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Na rozmowach nie pojawili się medycy z Białego Miasteczka. Bognę Jankę zaprosili do siebie.

"Prezydent jest w Rzymie. Na spotkanie nie pozwala mi kalendarz"

„Zapraszamy panią minister we wtorek 15 września na spotkanie Komitetu Protestacyjno-Strajkowego. Zaproszenie traktujemy jako pierwszy krok w kierunku mediacji prezydenta w konflikcie. Prosimy minister, aby wysłuchała wszystkich przedstawicieli, których zaprosiła do kancelarii, i którzy to nie są w Komitecie Protestacyjno-Strajkowym, potem wysłuchała nas i przedstawiła prezydentowi stanowiska obu stron. Prezydent na pewno podejdzie do tego analitycznie” – mówi Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

Bogna Janke nie pojawiła się na spotkaniu Komitetu Protestacyjno-Strajkowego. Stwierdziła, że zachowanie medyków z Białego Miasteczka jest "niepoważne", bo nie pojawili się w Kancelarii Prezydenta.

Przeczytaj także:

"Nie wezmę udziału w spotkaniu z protestującymi, bo ono już się odbyło. Mam inne obowiązki i nie pozwala mi na to kalendarz" - mówiła Janke. "Istotą demokracji jest dialog i tam gdzie są postulaty i żądania, trzeba usiąść przy stole i porozmawiać. Zaproponowałam spotkanie, a strona protestująca nie skorzystała z zaproszenia, nad czym ubolewam".

Janke dodała, że prezydent nie może się teraz spotkać z protestującymi.

Prezydent jest w Rzymie i jeżeli ktoś ma postulaty, to myślę, że powinien szukać porozumienia, a nie stawiać warunki, że ma się pojawić podczas rozmów premier czy prezydent".

Ogólnopolski Komitet Strajkowy w zeszłym tygodniu opuścił rozmowy z Ministrem Zdrowia i jego doradcami. List otwarty do prezydenta Andrzeja Dudy z prośbą o osobiste spotkanie medycy wysłali w poniedziałek 13 września 2021 roku:

"Sprawa jest zbyt poważna, aby w jej rozwiązywaniu i w rozmowach z Panem Prezydentem korzystać z pośrednictwa Pani Minister z Kancelarii. Osobiste spotkanie Pana Prezydenta z przedstawicielami naszego Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Pracowników Ochrony Zdrowia jest konieczne ze względu na skalę obecnych problemów w ochronie zdrowia oraz destrukcję i chaos".

„Nie mamy zamiaru rozmawiać z ministrem zdrowia. Dialog z ministrem zdrowia się skończył, dlatego że jest to dialog jednostronny. Minister nas nie słucha” – mówiła w rozmowie z OKO.press Krystyna Ptok.

Dzień trzeci. W Białym Miasteczku protestują lekarze rodzinni

Białe Miasteczko cały czas się rozrasta – do Warszawy zjeżdżają pracownicy ochrony zdrowia z całej Polski, przed Kancelarią Premiera rozkładają kolejne namioty. Lekarze i lekarki, pielęgniarki, położne, diagności laboratoryjni protestują przed dyżurami, w przerwach od pracy, biorą urlopy wypoczynkowe, często bezpłatne.

„Spędziłam dzisiaj tutaj pierwszą noc, aby wesprzeć protest medyków i pokazać władzy, że nie zgadzam się z decyzjami, które podejmuje w stosunku do wszystkich zawodów medycznych. Chcemy, aby poprawiły się nasze warunki pracy, aby naszego zawodu uczyły się młode osoby, które pozostaną w systemie ochrony zdrowia wtedy, kiedy nas już w nim nie będzie. Średni wiek pielęgniarki i położnej w Polsce to 53 lata” - mówi OKO.press Ewa Jędzura, położna, która do pod Kancelarię Premiera przyjechała z Torunia.

Każdy dzień w Białym Miasteczku jest poświęcony poszczególnym profesjom - onkologii (czwartek 16 września), ratownictwu medycznemu (piątek 17 września), fizjoterapii i diagnostyce laboratoryjnej (sobota 18 września). Harmonogram został zaplanowany na razie do 18 września, ale medycy zapowiadają, że zostaną tam aż do skutku, czyli zrealizowania przez rząd ich postulatów.

W środę 15 września tematem rozmów były choroby wewnętrzne i medycyna rodzinna.

„Lekarze rodzinni zmagają się z biurokracją w systemie ochrony zdrowia, na wypełnianie papierów poświęcają nawet 80 proc. czasu. Przyjmujemy od 50 do 150 pacjentów dziennie, dla każdego mamy zaledwie kilka minut. Nie mamy asystentów medycznych. Brakuje systemowych rozwiązań w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej. Pracuję w Warszawie, ale też poza miastem m.in. w Osuchowie. Brakuje tam lekarzy, pracowników socjalnych, pielęgniarek do pracy” – mówi w rozmowie z OKO.press lekarz rodzinny Michał Sutkowski, rzecznik prasowy Lekarzy Rodzinnych.

"Na dyżurze jestem jedynym lekarzem na 50 pacjentów"

„Pracuję w szpitalu powiatowym w Łęczycy. Na dyżurze mam 50 chorych pacjentów w ciężkich stanach, kilka karetek i osoby, które przyszły do szpitala ze skierowaniem, bo wymagają hospitalizacji. Jestem sam, jeden lekarz, na taką liczbę pacjentów. Nie dlatego, że chcę, tylko dlatego, że brakuje ludzi do pracy. Wyobraźmy sobie, że jednej z tych osób pogarsza się nagle stan zdrowia. Kogo mam wybrać, kogo ratować?” - mówi lekarz internista. „Brakuje DPS-ów, nie mamy gdzie odsyłać pacjentów, którzy skończyli leczenie w szpitalu, a zostali zostawieni przez rodziny. Nie możemy takiej osoby zostawić na ulicy”.

„Chcemy, aby rząd zwiększył świadczenia na ochronę zdrowia. Pacjenci mają ograniczony dostęp do państwowej opieki zdrowotnej, muszą czekać rok na operacje. Osoby, które pracują w ministerstwie, są oderwane od rzeczywistości, nie widzą tego, co się dzieje w zwykłym szpitalu” - mówi OKO.press radiolog z Garwolina.

„Pracuję na dwa i pół etatu, jest mi ciężko. Przyjmuję około 120 osób dziennie. Chodzę z pracy do pracy, mam niewiele czasu dla siebie, dla rodziny. Chcę godnie żyć i godnie zarabiać”.

„Popieram strajk medyków. Lekarze ciężko pracują, zbliża się czwarta fala pandemii koronawirusa, wiele osób całe dnie spędza w kombinezonach ochronnych. Moja znajoma jest pielęgniarką w bydgoskim szpitalu i każdego dnia kończąc pracę jest wyczerpana, wraca do domu, je kolację i idzie spać. Musimy walczyć o pracowników ochrony zdrowia, bo jak ich zabraknie, to kto będzie nas leczył? Jarosław Kaczyński?” – pyta 72-letni Zbigniew Aniszewski, emerytowany kierowca, mieszkaniec Warszawy.

Minister zdrowia zapowiada kolejne spotkanie

W Białym Miasteczku stoją dwa pawilony – jeden przeznaczony dla fundacji charytatywnych i drugi, w którym prowadzona jest profilaktyka. Można zmierzyć ciśnienie, zbadać poziom cukru, porozmawiać z lekarzem czy dietetykiem.

Protestujący oszacowali, że w niedzielę 12 września i w poniedziałek 13 września 2021 roku przebadali około 6 tys. osób.

We wtorek z poparciem do białego miasteczka przyszli pracownicy sądów i prokuratury. Medyków wspierają też nauczyciele i związek rolników AGROunia.

Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział spotkanie w ramach zespołu trójstronnego w czwartek 16 września 2021 roku. Medycy nie dostali na nie osobnego zaproszenia.

Medycy domagają się:

  • przyspieszenia wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do minimum 6,8 proc. PKB (liczonego według prognozy na dany rok, rząd proponuje w 2020 roku 5,75 proc., a 6,8 proc. dopiero w 2026 roku);
  • rozwiązania upokarzających dla pacjentów problemów kolejek i braku dostępności świadczeń;
  • natychmiastowego zajęcia się przez polityków kryzysem w ochronie zdrowia – epidemia pokazała, jak jest tragicznie – czy nadal chcemy żyć nadzieją, że wirus nie zaatakuje mocniej, zamiast świadomości, że jesteśmy dobrze przygotowani?
  • realnych działań, prowadzących do zmiany oburzających i niesprawiedliwych przepisów zawartych w „tarczy antykryzysowej 4.0”, zrównujących medyków niosących pomoc z przestępcami” (rząd przemycił w tarczy ostre kary za nieumyślne błędy lekarskie).

Pierwsze Białe Miasteczko zostało założone spontanicznie 19 czerwca 2007 roku i było miejscem protestu grupy pielęgniarek pod gmachem Kancelarii premiera, gdy szefem rządu był Jarosław Kaczyński. Przed KPRM protestowało wtedy około 3 tysiące pielęgniarek. Kaczyński nie spotkał się wtedy z protestującymi, stwierdził, że „należy wezwać policję i usunąć te panie”.

Udostępnij:

Julia Theus

Dziennikarka, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, studiowała też nauki humanistyczne i społeczne na Sorbonie IV w Paryżu (Université Paris Sorbonne IV). Wcześniej pisała dla „Gazety Wyborczej” i Wirtualnej Polski.

Komentarze