0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Katarzyna PierzchalaKatarzyna Pierzchala

W sobotę 8 sierpnia w Warszawie odbył się protest pracowników ochrony zdrowia. W manifestacji wzięło udział blisko 400 osób – lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych.

Protest zorganizowało Porozumienie Zawodów Lekarskich. Uzyskał on poparcie Ogólnopolskiego Związku Zawodu Lekarzy, Porozumienia Rezydentów OZZL, Naczelnej Izby Lekarskiej, Pielęgniarek Cyfrowych i Porozumienia Chirurgów „Skalpel”.

Jesteśmy generalnie zawiedzeni

Organizatorzy manifestacji w następujący sposób na swojej stronie na FB nawoływali do wzięcia w niej udziału:

„Kryzys w ochronie zdrowia pogłębia się. Jego skutki były wyraźniej niż zwykle widoczne w trakcie pandemii, a brak współpracy z rządem i związany z tym chaos, czynił pracę jeszcze trudniejszą niż na co dzień.

Mimo upływu lat i wielu zapewnień, nadal maleje dostępność do świadczeń, rosną za to kolejki, nadal borykamy się z problemami kadrowymi. Zewsząd płyną informacje o niejasnych wydatkach ministerstwa zdrowia. Za naszymi plecami i mimochodem, pod pozorem tarczy 4.0, wprowadza się przepisy, które w konsekwencji mogą wiązać nam ręce i odbierać szanse pacjentom.

CZAS POWIEDZIEĆ GŁOŚNE "NIE!"

Nadeszła chwila, żeby po raz kolejny pokazać nasz ostry sprzeciw i zmusić polityków do poważnych i realnych działań w celu naprawy systemu ochrony zdrowia.

Żądamy:

  • przyspieszenia wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do minimum 6,8 proc. PKB (liczonego wg prognozy na dany rok)
  • rozwiązania upokarzających dla pacjentów problemów kolejek i braku dostępności świadczeń
  • natychmiastowego zajęcia się przez polityków kryzysem w ochronie zdrowia - epidemia pokazała, jak jest tragicznie - czy nadal chcemy żyć nadzieją, że wirus nie zaatakuje mocniej, zamiast świadomości, że jesteśmy dobrze przygotowani?
  • realnych działań, prowadzących do zmiany oburzających i niesprawiedliwych przepisów zawartych w „tarczy antykryzysowej 4.0”, zrównujących medyków niosących pomoc z przestępcami."

„Jesteśmy generalnie zawiedzeni poziomem ochrony zdrowia w Polsce” – mówił OKO.press w przeddzień manifestacji Krzysztof Hałabuz, prezes Porozumienia Chirurgów „Skalpel”. „Od lat widzimy niedofinansowanie, luki kadrowe i ciężkie warunki pracy a pandemia pokazała, że bez realnych działań będzie tylko gorzej” – tłumaczył Hałabuz.

Trik z 6,8 proc. PKB

6,8 proc. PKB na ochronę zdrowia to zasadniczy postulat zakończonego w znaczniej mierze sukcesem głośnego protestu młodych lekarzy, jaki miał miejsce na przełomie 2017 i 2018 roku. Doprowadził on m.in. do zmiany ministra zdrowia (Konstantego Radziwiłła zastąpił Łukasz Szumowski).

Rząd ostatecznie zobowiązał się do stopniowego wzrostu nakładów na ochronę zdrowia wprowadzając tzw. ustawę 6 proc. Zakładała ona, że do tego poziomu będziemy dochodzić do roku 2024.

Przeczytaj także:

Jak się później okazało, rząd oszukał jednak rezydentów stosując trik polegający na liczeniu nakładów według PKB, ale tych sprzed 2 lat.

W efekcie nakłady na zdrowie wprawdzie rosną, ale do tej pory działo się to wyłącznie za sprawą wzrostu gospodarczego. Rząd praktycznie nie musiał dokładać na ten cel środków z budżetu. Teraz w związku z epidemią i kryzysem gospodarczym sytuacja się zmienia. Już w tym roku w budżecie NFZ pojawia się dziura rzędu 8 mld zł, zaś w przyszłym sama dalsza realizacja ustawy 6 proc. może kosztować budżet blisko 25 mld zł.

Zarówno rządzący jak i pracownicy ochrony zdrowia zdają sobie sprawę, że bez porządnego zwiększenia nakładów na opiekę zdrowotną nie ma szans na radykalną poprawę sytuacji. A potrzeby są ogromne – źle opłacani pracownicy, zadłużone szpitale, kolejki do specjalistów, dotkliwe braki kadrowe. Można by długo wymieniać.

Dajcie pacjentom szansę. Nie związujcie rąk medykom

O zmianach w kodeksie karnym, które Zbigniew Ziobro ukrył w tarczy 4.0 pisaliśmy w OKO.press kilkukrotnie. Sprawa bardzo poruszyła środowisko lekarskie.

„Zaostrzono prawo karne m.in. w stosunku do medyków, którzy nieumyślnie doprowadzą do śmierci pacjenta" - tłumaczył w rozmowie z OKO.press Krzysztof Hałabuz. "W dobie walki z nieznaną dotychczas chorobą, dla której nie ma jasnych wytycznych co do postępowania leczniczego, gdzie dla ratowania życia pacjentów stosuje się eksperymentalne metody leczenia, taka zmiana jest niezrozumiała. Ta sytuacja była kroplą, która przelała czarę goryczy w środowisku medycznym” – wyjaśniał Hałabuz.

„Te przepisy (…) budzą nasz głęboki sprzeciw. I to nie tylko ich treść, ale forma ich wprowadzenia i forma dialogu ze środowiskiem lekarskim” – mówił niedawno na antenie TOK.FM Łukasz Jankowski, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.

Sobotnia manifestacja odbyła się pod hasłem „Dajcie szanse pacjentom. Nie związujcie rak medykom”.

„Jeżeli chodzi o liczbę ludzi biorących udział w proteście, to jestem pozytywnie zaskoczony” – powiedział OKO.press Bartosz Fiałek, przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego OZZL, który reprezentował podczas protestu Zarząd Krajowy Związku Lekarzy. „Bo po pierwsze upał, po drugie sezon urlopowy, a po trzecie straszna sytuacja epidemiologiczna. 300-400 osób to naprawdę sporo jak na ten czas” – mówił Fiałek.

„Szliśmy standardową drogą, czyli spod Ministerstwa Zdrowia pod Sejm. Pod ministerstwem ubraliśmy się w specjalne koszulki z hasłem protestu".

4 taczki dla polityków

Na czele pochodu jechała karetka, a za nią protestujący pchali taczki. Były one przeznaczone dla czterech polityków: wiceministra zdrowia Waldemara Kraski, ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, wreszcie dla byłego marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego.

Pod Sejmem ustawiono niedużą scenę. Przemawiali z tego miejsca m.in. ratownik medyczny Adam Piechnik, nowy przewodniczący Porozumienia Rezydentów Filip Płużański, szefowa Pielęgniarek Cyfrowych Katarzyna Kowalska, zwolniona dyscyplinarnie z pracy w czasie epidemii położna Renata Piżanowska (alarmowała na FB, że w jej nowotarskiej placówce brakuje sprzętu ochrony osobistej), a także wspomniany Bartosz Fiałek.

Ten ostatni mówił o niedofinansowaniu ochrony zdrowia w Polsce. „Jesteśmy przepracowani, zmęczeni” – powiedział Fiałek.

„Polski nie stać na to, żeby kolejni pracownicy ochrony zdrowia wyjeżdżali do krajów normalnych. Normalnych tj. takich, w których warunki pracy i płace są dobre i godne” – dodał.

„Jesteśmy tu także dlatego, że artykuł 37a [kodeksu karnego] zaostrza prawo lekarzom i pracownikom ochrony zdrowia – ciągnął Fiałek.

„Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński powiedział, że oni [rządzący] na początku pandemii wprowadzili taką ustawę, która zdejmuje odpowiedzialność z urzędników zajmujących się zamówieniami publicznymi, ponieważ nie wyobraża sobie jak mógłby pracować taki urzędnik, bojąc się prokuratora w momencie, w którym zamawia jakieś środki ochrony indywidualnej do szpitali w trakcie pandemii. Czyli zdjęto odpowiedzialność z urzędników i w tym samym czasie zaostrzono kary dla pracowników ochrony zdrowia, którzy może nie zamawiają niczego publicznie, ale ratują zdrowie i życie.”

Nigdy nie zmarnujcie dobrego kryzysu

„Ta manifestacja nie będzie przełomowa. Musi być ona początkiem czegoś, co musimy zrobić w przyszłości. Głośny, duży protest powinien odbyć się pod koniec tego roku” - przekonywał zgromadzonych Fiałek.

„Mam taką nadzieję. Na potwierdzenie słów, przytoczę słowa jednego z największych strategów - premiera Wlk. Brytanii Winstona Churchila, który mawiał:

‘Nigdy nie zmarnujcie dobrego kryzysu’. Takiego kryzysu, jaki mamy teraz w ochronie zdrowia, nie było chyba nigdy. Jeżeli nie teraz, to chyba nigdy nie naprawimy systemu opieki zdrowotnej" – zakończył Fiałek.

Zdaniem związkowca sobotnią manifestację można uznać za udaną. Było spokojnie i bezpiecznie. Zarówno policja jak i manifestanci stanęli na wysokości zadania. Organizatorzy obawiali się prowokacji biorąc pod uwagę wydarzenia ostatniej doby w Warszawie. Nic takiego na szczęście się nie wydarzyło.

Protest został całkowicie zignorowany przez władze. Do manifestantów nie wyszedł żaden przedstawiciel ministerstwa zdrowia.

;
Na zdjęciu Sławomir Zagórski
Sławomir Zagórski

Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.

Komentarze