Białoruskie szpitale odbierają dzieci matkom-migrantkom z Afryki, które nie mają z czego zapłacić za poród, czy leczenie dziecka. Od jednej chcą równowartość ok. 122 tys. zł – wcześniak jest od 6 miesięcy na oddziale. Władze odbierają też migrantkom ich dzieci urodzone na Białorusi, by zmusić je do wyjazdu z kraju
23 kwietnia 2025 organizacja Hope and Humanity, która pomaga migrantom przebywającym na Białorusi, zakończyła zbiórkę wpłat dla E. – samotnej mamy z Demokratycznej Republiki Konga i jej dziecka. Urodziło się ono tydzień wcześniej w białoruskim szpitalu.
Najpierw białoruski szpital nie chciał przyjąć rodzącej, bo nie miała ważnej wizy. Potem się zgodził, zrobił cesarkę i wystawił rachunek na – w przeliczeniu – ponad 4 tys. zł. Trzy dni po porodzie placówka miała grozić wezwaniem policji, jeśli migrantka nie ureguluje rachunku. Aktywistki z Hope and Humanity zrobiły zrzutkę i w 24 godziny zebrały nawet sporo ponad niezbędne 4 tys. zł. Przy wyjściu ze szpitala matce oddano noworodka, a kwotę uiściła przy zdjęciu szwów. Obecnie przebywa z dzieckiem w Mińsku.
Zrzutka była konieczna, bo kolejnym krokiem mogło być odebranie E. dziecka – ten sposób wymuszania opłat za poród i pobyt w szpitalu ostatnio zdarza się na Białorusi.
„W zeszłym tygodniu pomagałyśmy innym rodzicom odzyskać dziecko. Chłopiec spędził cały dzień bez mamy, bo rodzicom zabrakło części kwoty potrzebnej do opłacenia szpitalnych rachunków” – opisywała w kwietniu na FB Małgorzata Rycharska z Hope and Humanity.
„W zeszłym tygodniu pomagałyśmy innym rodzicom odzyskać dziecko. Chłopiec spędził cały dzień bez mamy, bo rodzicom zabrakło części kwoty potrzebnej do opłacenia szpitalnych rachunków” – opisywała w kwietniu na FB Małgorzata Rycharska z Hope and Humanity.
Matka i ojciec byli z Demokratycznej Republiki Konga, dziecko urodziło się na początku kwietnia. Nie opłacili wszystkiego i szpital nie chciał wydać dziecka. Aktywiści szybko zebrali niezbędną sumę – rachunek był niższy, bo poród naturalny jest tańszy od cesarki. – Co nie zmienia faktu, że matkę wyrzucono z pokoju z dzieckiem i powiedziano jej, że dopóki nie zapłaci, to jej nie wpuszczą – relacjonuje Zosia Krasnowolska z Hope and Humanity.
Historia tej pary ma dalszy ciąg – ojciec został aresztowany 24 kwietnia i cała trójka, razem z dzieckiem narodzonym na Białorusi, ma być wkrótce deportowana do Konga. – Teraz to mąż jest zakładnikiem, nadal siedzi w więzieniu, a ona szuka pieniędzy na bilety lotnicze dla całej trójki. Jak je kupi, to dopiero wtedy go wypuszczą – mówi Zosia Krasnowolska.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Goniec.pl. W tym zawodzie ceni niezależność.
Ślązak, z pierwszego wykształcenia górnik, potem geograf, fotoreporter, szkoleniowiec, a przede wszystkim dziennikarz, od początku piszący o podróżach i rozwoju, a od kilkunastu lat głównie o służbie zdrowia i mediach. Zaczynał w Gazecie Wyborczej w Katowicach, potem autor w kilkudziesięciu tytułach, od lat stały współpracownik PRESS, SENS, Goniec.pl. W tym zawodzie ceni niezależność.
Komentarze