0:000:00

0:00

Bartosz Cichocki, wiceminister MSZ i szef grupy polsko-izraelskiej zaprzecza doniesieniom Onetu: "Nieprawda. Amerykanie konsekwentnie wyrażają zaniepokojenie ustawą o IPN, ale nie ma klimatu ultimatum".

I dodaje dla jasności: "W ostatnim czasie nie planowano spotkań ze stroną amerykańską".

Na temat doniesień polskich mediów wypowiedziała się też 6 marca wieczorem czasu polskiego także rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert. Powiedziała cztery ważne rzeczy:

1. USA ma zastrzeżenia do ustawy o IPN i wielokrotnie je publicznie przedstawiały, zarówno Sekretarz Stanu Rex Tillerson, jak i sama Nauert oraz ambasador USA w Warszawie Paul Jones;

2. Nie ma żadnego zawieszenia kontaktów na najwyższym szczeblu," to fałsz" - podkreśliła Nauert,

3. Ale dodała, że takie kontakty nie są planowane w najbliższym czasie,

4. USA podtrzymują swoje zaangażowanie we współprace wojskową i obronną z Polską, ważnym sojusznikiem i członkiem NATO.

Na bardziej dociekliwe pytania dziennikarzy, czy możliwe jest by zastępca Sekretarza Stanu Wes Mitchell, który rozmawiał z polskimi dyplomatami, mógł choćby sugerować w rozmowie z nimi zawieszenie stosunków z Polską, odpowiedziała, że nic jej o tym nie wiadomo i że dowie się od Mitchella.

Dla chętnych poniżej wideo z dzisiejszego briefingu w Departamencie Stanu. Kwestia stosunków z Polska zaczyna się od 1 godz.. 05 min.

Wynika z tej wypowiedzi Heather Nauert, że USA nie idą na żaden otwarty konflikt z Polską, ale nadal mają bardzo krytyczny stosunek do ustawy o IPN. A jej zapewnienia, że Stany liczą na dialog z Polską, znaczą w języku dyplomatycznym, że nie ma w tej sprawie porozumienia i wszystkie opcje są otwarte, poza wstrzymaniem współpracy obronnej.

Notatka z polskiej ambasady

Tymczasem według dokumentów, do których dotarli dziennikarze Onetu, Amerykanie mieli oświadczyć, że dopóki nie nastąpią zmiany w ustawie o IPN polski prezydent i premier nie mają szans na wizytę w Białym Domu. Amerykanie grożą też zatrzymaniem wspólnych projektów wojskowych.

Według nieoficjalnych źródeł, zarówno Izrael jak i Stany Zjednoczone precyzyjnie określiły, co ma być poprawione w ustawie. Jednak wiceminister MSZ Bartosz Cichocki po powrocie polskiej delegacji z Tel Awiwu utrzymywał, że „strona izraelska doskonale rozumie, że to prawo – i każde inne przyjęte w Polsce – jest naszą suwerenną decyzją”.

Cytowany przez „Times of Israel” dyrektor izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych Yuval Rotem, powiedział wprost: „Zachowanie pamięci o Holokauście jest ponad bilateralnymi relacjami między Polską a Izraelem. To kluczowa kwestia, która dotyka esencji narodu żydowskiego”.

OKO.press przedstawia kronikę amerykańskich reakcji na nowelizację ustawy o IPN.

Spotkanie 19 stycznia: będzie krytyczne stanowisko (kolejny sygnał)

Według ustaleń Onetu, 19 stycznia 2018, czyli na tydzień przed sejmowym głosowaniem 26 stycznia w sprawie nowelizacji ustawy o IPN, Thomas K. Yazdgerdi, który w amerykańskim Departamencie Stanu odpowiada za temat Holokaustu, ostrzegał trzech wysokich urzędników MSZ, że nowelizacja ustawy o IPN zmusi USA do zajęcia "krytycznego stanowiska". Notatka sporządzona 22 stycznia dotarła do szefostwa MSZ, i w ogóle władz PiS, dopiero po głosowaniu ustawy.

„TKY [czyli Thomas K. Yazdgerdi – red.] zapytał o stan prac parlamentarnych nad zmianą ustawy o IPN. Wyjaśniłem cel projektowych zmian w ustawie o IPN (...) TKY powtórzył znane i wielokrotnie sygnalizowane stanowisko, że w przypadku uchwalenia zmian w ustawie o IPN (...) Dep. Stanu będzie zmuszony do wyrażenia krytycznego stanowiska”.

Autor notatki pisze, że stanowisko USA jest "znane i wielokrotnie sygnalizowane", co jednoznacznie wskazuje, że takie sygnały były wcześniej. Był to zapewne jeden z powodów, dla których polscy rozmówcy nie uznali sprawy za tak pilną czy wyjątkową.

31 stycznia: Zespół Kongresu do Walki z Antysemityzmem domaga się weta

Międzypartyjny Zespół do Walki z Antysemityzmem amerykańskiego Kongresu w grzeczny, ale stanowczy sposób domagał się od prezydenta Dudy zawetowania noweli ustawy o IPN, w myśl której będzie można karać więzieniem za „sprzeczne z faktami” przypisywanie Polakom udziału w Holocauście. Kongresmeni są „głęboko poruszeni” ustawą, bo narusza ona zasady demokracji.

„Wolność słowa i otwarta debata są życiodajną siłą wszystkich demokratycznych krajów, szczególnie w sprawach, w których trudno o pojednanie” – pouczają prezydenta.

Podkreślając straszliwe cierpienia Polski w czasach okupacji i poświęcenie tysięcy Polaków ratujących Żydów stwierdzają, że trzeba jednak przyjąć do wiadomości liczne udokumentowane przypadki Polaków pomagających nazistom, bezpośrednio i pośrednio, w zabijaniu niewinnych Żydów. Karanie każdego, kto uznaje tę rzeczywistość, byłoby niesprawiedliwością.

Zamiast karania zalecają działania edukacyjne.

Pod pismem podpisali się członkowie kongresowegoMiędzypartyjnego Zespołu do Walki z Antysemityzmem: demokraci Nita Lowey i Eliot Engel z Nowego Jorku, Ted Deutch z Florydy i Marc Veasley z Teksasu oraz republikanie Kay Granger z Teksasu, Chris Smith z New Jersey, Peter Roskam z Illinois i Ileana Ros-Lehtinen z Florydy.

Drogi Panie Prezydencie,

Jako członkowie Zespołu ds. Zwalczania Antysemityzmu jesteśmy poruszeni ustawą przyjętą przez polski Sejm i procedowaną w Senacie, która kryminalizuje powoływanie się na polski współudział (Polish complicity) w nazistowskich zbrodniach wojennych na Żydach w czasie okupacji Polski w II wojnie światowej.

Jesteśmy pełni obaw, że te zmiany legislacyjne – o ile stałyby się prawem –

mogą mieć mrożący wpływ na dialog, badania naukowe i ocenę polskiej odpowiedzialności za Holokaust.

Dodatkowo niepokojące jest, że ustawa została przyjęta w Międzynarodowym Dniu Pamięci o Holokauście, w dniu, w którym świat mówi o okropnościach Holokaustu, aby zapewnić, że nigdy się nie powtórzą [kongresmeni się mylą, bo ustawa została przyjęta dzień wcześniej 26 stycznia – red.]

Jak wszyscy wiemy, Polska straszliwie cierpiała pod brutalną okupacją hitlerowskich Niemiec w latach 1939-1945. Ludność została zdziesiątkowana, zamordowano prawie dwa miliony ludności nieżydowskiej i trzy miliony polskich Żydów.

Tysiące obywateli polskich ryzykując życie ratowało Żydów w tym okresie, a ponad 6 600 zostało słusznie uznanych przez Yad Vashem za Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

Musimy jednak przyjąć do wiadomości liczne, udokumentowane przypadki Polaków pomagających nazistom, bezpośrednio i pośrednio, w zabijaniu niewinnych Żydów. Karanie każdego, kto uznaje tę rzeczywistość, byłoby niesprawiedliwością.

Zamiast karać za nieprawdziwe i krzywdzące wypowiedzi lepiej skupić się na edukowaniu. To lepiej posłuży w rozwiązaniu bolesnego problemu.

Wolność słowa i otwarta debata są życiodajną siłą wszystkich demokratycznych krajów, szczególnie w sprawach, w których trudno o pojednanie.

Wraz ze wzrostem antysemickich tendencji w Europie polskie przywództwo w regionie w dziedzinie badań nad Zagładą prowadzonych choćby przez Muzeum Historii Żydów Polskich [POLIN w Warszawie – red.] jest bardzo ważne. Przegłosowana przez polski Sejm ustawa stoi w sprzeczności z tym chlubnym dziedzictwem.

Mamy nadzieję, że opowie się pan przeciwko dokumentowi i zawetuje pan tę ustawę, jeśli trafi ona na pana biurko. Mamy nadzieję, że zaangażuje się pan w ten kluczowy temat i oczekujemy Pańskiej odpowiedzi.

1 lutego: "przyjęcie ustawy naruszy stosunki Polski z USA"

Rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert opublikowała "atomowe" oświadczenie w reakcji na przyjęcie przez Sejm i Senat nowelizacji ustawy o IPN. Stało się to szybciej niż oczekiwali komentatorzy po liście ośmiorga kongresmenów z 31 stycznia.

Oświadczenie daje wyraz zrozumienia dla „bolesnego dla Polski” określenia „polskie obozy śmierci”, ale kategorycznie krytykuje nową ustawę za ograniczanie demokratycznej debaty i wolności badań.

Zaskakująco mocne, bez dyplomatycznego zmiękczania, jest stwierdzenie, że przyjęcie ustawy – czyli prezydencki podpis – naruszy stosunki Polski z USA i Izraelem i zagrozi „strategicznym interesom Polski”. To była już otwarta groźba.

Widocznie amerykańskie władze uznały, że nie ma co czekać z reakcją na decyzję prezydenta Dudy, czy ustawę podpisać. Naciskać na amerykańską reakcję mogły też władze Izraela. Ze źródeł zbliżonych do izraelskiego MSZ dowiedzieliśmy się, że Tel Awiw liczy na pomoc Amerykanów. „Polacy nie liczą się z Izraelem. Tylko Waszyngton może załatwić tę sprawę” – usłyszeliśmy.

Jak już pisało OKO.press, ludzie ministra Jacka Czaputowicza ostrzegali na Radzie Ministrów, że ustawa spowoduje poważne kłopoty międzynarodowe, ale nikt ich nie wysłuchał.

Rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert opublikowała około 2 w nocy polskiego czasu bezprecedensowe oświadczenie w reakcji na przyjęcie przez Sejm i Senat nowelizacji ustawy o IPN. Stało się to szybciej niż oczekiwali komentatorzy po wczorajszym liście ośmiorga kongresmenów.

Oświadczenie daje wyraz zrozumienia dla „bolesnego dla Polski” określenia „polskie obozy śmierci”, ale kategorycznie krytykuje nową ustawę za ograniczanie demokratycznej debaty i wolności badań. Zaskakująco mocne, bez dyplomatycznego zmiękczania, jest stwierdzenie, że przyjęcie ustawy – czyli prezydencki podpis – naruszy stosunki Polski z USA i Izraelem i zagrozi „strategicznym interesom Polski”. To już otwarta groźba.

Oświadczenie wydano zapewne tuż po tym, jak około 2 w nocy ze środy na czwartek, Senat przyjął bez poprawek nowelizację ustawy o IPN. Ustawa czeka już tylko na podpis prezydenta, którego wypowiedzi wskazują na to, że ją podpisze.

Widocznie amerykańskie władze uznały, że nie ma co czekać na refleksję po polskiej stronie. Naciskać na amerykańską reakcję mogły też władze Izraela. Ze źródeł zbliżonych do izraelskiego MSZ dowiedzieliśmy się, że Tel Awiw liczy na pomoc Amerykanów w rozwiązaniu konfliktu. „Polacy nie liczą się z Izraelem. Tylko Waszyngton może załatwić tę sprawę” – usłyszeliśmy.

Jak już pisało OKO.press, ludzie ministra Jacka Czaputowicza ostrzegali na Radzie Ministrów, że ustawa spowoduje poważne kłopoty międzynarodowe, ale nikt ich nie wysłuchał.

6 lutego: "Stany Zjednoczone są rozczarowane" podpisem Dudy

Zaledwie kilku godzin potrzebował Departament Stanu, by zareagować na zapowiedź prezydenta Andrzeja Dudy, że podpisze nowelizację ustawy o IPN, a jednocześnie „w trybie następczym” wysyła ją do Trybunału Konstytucyjnego.

„Stany Zjednoczone są rozczarowane, że prezydent Polski podpisał ustawę, która grozi karą więzienia za przypisywanie zbrodni nazistów polskiemu państwu. Zdajemy sobie sprawę, że ustawa została przekazana do polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Wprowadzenie tego prawa w życie niekorzystnie wpłynie na wolność słowa i badań naukowych.

Stany Zjednoczone potwierdzają, że określenia takie jak »polskie obozy śmierci« są przykre i mylące. Takie historyczne nieścisłości dotykają Polskę, naszego mocnego sojusznika, i należy z nimi walczyć środkami, które chronią fundamentalne wartości. Wierzymy, że otwarta debata, badania i edukacja są najlepszymi środkami, by przeciwstawiać się zwodniczym sformułowaniom”.

Po oficjalnych groźbach i wyrazach rozczarowania nadszedł kolejny sygnał: ostrzeżenie o możliwości zawieszenia kontaktów na wyższych szczeblach. Zaprzeczając temu rzeczniczka Departamentu Stanu jednak podtrzymała wszystkie zastrzeżenia do ustawy o IPN.

;

Udostępnij:

Monika Prończuk

Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.

Komentarze