ZUS wypłacił pierwsze emerytury po obniżeniu wieku emerytalnego. W grupie osób, którym właśnie przyznano decyzje emerytalne, mężczyźni mają o 80 proc. wyższą emeryturę niż kobiety. Aż takiej różnicy nikt się nie spodziewał. Starsze kobiety są w Polsce systemowo dyskryminowane. Są też częściej zagrożone ubóstwem. Wygląda na to, że problem się pogłębi
Od 1 października 2017 roku obowiązuje nowy, obniżony wiek emerytalny - 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Z danych przedstawionych przez ZUS wynika, że od 1 września, gdy pierwsi zainteresowani zaczęli składać wnioski, przyjęto 340 tys. wniosków, w tym 224 tys. z tytułu obniżenia wieku emerytalnego.
ZUS podjął już 48,6 tys. decyzji emerytalnych, z czego 42,5 tys skierowano do wypłaty. Co wiemy o świadczeniach dla nowych emerytów? To dopiero pierwsze dane i trzeba poczekać do końca roku na ostateczne wnioski, ale obraz, który się wyłania, jest niepokojący.
Przeciętna emerytura w tej grupie wyniosła 2115 zł brutto. Dla porównania, według "Dziennika Gazety Prawnej" przeciętna wypłata w pierwszym półroczu 2017 wyniosła 2233 zł. Wynika to z faktu, że część uprawnionych zdecydowała się przejść na emeryturę nawet o ponad rok wcześniej niż to było możliwe na mocy poprzednich przepisów. Spadek przeciętnej wysokości emerytur jest zatem spory. Jeszcze gorzej wygląda dysproporcja wysokości emerytur kobiet i mężczyzn.
Kobiety, które wystąpiły o emeryturę we wrześniu 2017, dostaną emeryturę niższą średnio o 1281 zł od mężczyzn. Dysproporcja pomiędzy płciami już w tej chwili ma poważne negatywne konsekwencje: kobiety w wieku 65-75 lat są bardziej zagrożone ubóstwem i wykluczeniem społecznym niż mężczyźni. A problem może się pogłębić.
Jest tym poważniejszy, że statystyczna Polka spędza na emeryturze około 11 lat więcej niż Polak, bo zaczyna pięć lat wcześniej, a żyje około sześć lat dłużej.
Nierówność emerytur kobiet i mężczyzn występuje nie tylko w Polsce. Dotychczas nasze państwo prezentowało się nawet nie najgorzej na tle Europy - większe różnice występowały np. Niemczech czy Holandii. To pozytywna specyfika dawnych demoludów - nierówności płacowe kobiet i mężczyzn we wschodniej Europie są generalnie mniejsze i znajduje to odzwierciedlenie w emeryturach. Jednak znaczące nierówności występują i u nas.
Skąd się biorą? Dr Janina Petelczyc i Paulina Roicka, autorki raportu "Sytuacja kobiet w systemie emerytalnym" opublikowanego przez Instytut Spraw Publicznych w 2016 roku wskazują na kilka czynników.
obciążenie kobiet obowiązkami opiekuńczymi wobec dzieci i osób starszych, zmniejszające ich aktywność zawodową i pozycję na rynku pracy;
słabo rozwinięty model partnerski, słaba sieć opieki instytucjonalnej;
nie wszystkie okresy opieki nad dzieckiem traktowane są jako okresy ubezpieczenia. Częste korzystanie z przerw w zatrudnieniu w celu świadczenia opieki może przełożyć się na prawo do emerytury lub jej wysokość;
odprowadzanie niskich składek emerytalno-rentowych przez budżet państwa za osoby, które rezygnują z pracy, aby opiekować się członkiem rodziny.
Zrównanie wieku mogło częściowo zmniejszyć dysproporcje emerytur. Z wyliczeń Instytutu Badań Strukturalnych wynika, że gdyby kobiety pracowały do 65. roku życia, przeciętna emerytura wzrosłaby z 1540 zł które wyliczył ZUS, do około 2200 zł. Na zmianę się jednak nie zanosi.
Choć uchwalony przez PiS powrót do starego, zróżnicowanego wieku wieku emerytalnego łamie unijną dyrektywę (której celem jest stopniowe wprowadzenie w życie zasady równego traktowania kobiet i mężczyzn w dziedzinie zabezpieczenia społecznego) i otwiera kolejny spór Warszawy z Brukselą, raczej nie ma szans, aby ten lub kolejny rząd się z obniżenia wieku wycofał. Powód jest prozaiczny: powrót do starego, zróżnicowanego wieku emerytalnego cieszy się w Polsce ogromnym poparciem. Rząd PiS i prezydenta Dudę popierało w tej kwestii 84 proc. Polek i Polaków. Dlaczego? Jest co najmniej kilka odpowiedzi.
Do dyskryminacji emerytalnej kobiet prowadzą zatem dwa podstawowe czynniki. Pierwszy to kulturowa dyskryminacja kobiet, która odzwierciedla się w ich niskich zarobkach i obciążeniu niepłatną praca opiekuńczą ("Przywrócenie wieku emerytalnego dla kobiet to uwolnienie kapitału opiekuńczego dla rodziny" - cieszy się minister Rafalska). Drugi to klęska projektu zrównania emerytur i poczucie niestabilności systemu emerytalnego, które sprawia, że kobiety przechodzą na emeryturę najszybciej jak to możliwe. Efektem dyskryminacji emerytalnej kobiet - jest ich ubóstwo.
Możliwe, że ten problem się nasili.
"Ceną za reformę (chodzi o powrót do nierównego wieku emerytalnego - przyp. OKO.press) będzie wysokie ubóstwo wśród przyszłych emerytek" - pisała w 2015 prof. Irena Wóycicka. "Problem będzie narastać. Już obecnie bieda wśród starszych kobiet jest dwukrotnie częstsza niż wśród mężczyzn. Kobiety bowiem żyją na ogół dłużej niż mężczyźni i starość często spędzają samotnie, żyjąc ze świadczeń niższych niż mężczyźni".
Najnowsze dane z ZUS potwierdzają jej prognozę. To wielki społeczny problem i zarówno rządzący, jak i opozycja, muszą znaleźć na niego odpowiedź.
Petelczyc i Roicka proponują rozwiązania:
wprowadzenie gwarantowanej emerytury minimalnej, w mniejszym stopniu niż dotychczas zależnej od długości stażu pracy (pomoc najbiedniejszym emerytom, czyli głównie kobietom);
wzmacnianie redystrybucyjnej funkcji zabezpieczenia emerytalnego, tworzenie systemów mieszanych, opartych częściowo o metodę zdefiniowanej składki, a częściowo o metodę zdefiniowanego świadczenia;
zachęcanie do przystępowania do tzw. trzeciego filaru zabezpieczenia emerytalnego (np. na zasadzie automatycznego obejmowania pracowniczymi programami emerytalnymi osób w momencie podjęcia przez nie pracy) z możliwością rezygnacji;
przeciwdziałanie dyskryminacji osób starszych na rynku pracy (programy antydyskryminacyjne, zachęty dla pracodawców);
upowszechnianie większej aktywności rodzinnej mężczyzn, wydłużenie urlopu rodzicielskiego „tylko dla ojca” np. do 1/3 długości całego urlopu; (to postulat zbieżny z projektem dyrektywy unijnej, któremu sprzeciwia się polski rząd);
zinstytucjonalizowanie rynku opieki nad osobami dorosłymi i osobami z niepełnosprawnością, „uzawodowienie” opiekunów, podniesienie wysokości ich świadczeń, wprowadzenie wyższej podstawy wymiaru składek na ubezpieczenie emerytalno-rentowe i wprowadzenie możliwości tzw. urlopu wytchnieniowego.
Część z tych postulatów raczej nie spodoba się rządzącym, którzy na słowo "równouprawnienie" reagują jak filmowe wampiry na światło dnia. Ale cześć jest w przybliżeniu zgodna z dyskutowanym ostatnio w kręgach rządowych systemem emerytalnym złożonym z 5 filarów (choć wstępny projekt zawiera też bardzo niepokojące pomysły, jak prywatyzacja publicznych środków, na czym zyskają raczej instytucje finansowe niż emeryci).
Warto przyglądać się tym pomysłom właśnie pod kątem tego, w jaki sposób mogą przeciwdziałać ubóstwu starszych kobiet. To temat niemal nieobecny w debacie publicznej, a - jak pokazują najnowsze dane z ZUS - poważny i naglący.
Bo państwo polskie, obok wszystkich innych form dyskryminacji kobiet, stosuje jeszcze jedną: na starość skazuje je na życie w niedostatku.
Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.
Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.
Komentarze