0:000:00

0:00

Minister Elżbieta Rafalska odniosła się 5 września 2017 w TV Republika do zarzutów Komisji Europejskiej, że zróżnicowanie przez rząd PiS wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn (odpowiednio 60 i 65 lat) jest dyskryminacją ze względu na płeć. To odwrócenie reformy emerytalnej rządu PO-PSL, który podniósł i (docelowo) zrównał wiek emerytalny Polek i Polaków do 67 lat.

Nowe przepisy emerytalne wchodzą w życie 1 października 2017 roku. Retoryka, w którą politycy PiS i związkowcy z "S" ubierają te zmiany, coraz bardziej odchodzi od jakichkolwiek merytorycznych argumentów, w stronę konserwatywnego światopoglądu, w którym kobiecie i mężczyźnie przypisuje się "naturalne" role społeczne.

Przywrócenie wieku emerytalnego dla kobiet to uwolnienie kapitału opiekuńczego dla rodziny
To wyraz światopoglądu, który podwójnie krzywdzi kobiety
TV Republika,05 września 2017

W takim świecie kobieta to przede wszystkim matka, siostra, córka, babcia, czyli innymi słowy piastunka. W konserwatywnym modelu rodziny to właśnie ona ma za darmo opiekować się w domu dziećmi, rodzicami, niepełnosprawnymi członkami rodziny, ma za darmo wykonywać wszystkie prace domowe - a niższy wiek emerytalny kobiet ma im to umożliwić.

Dla wicepremiera Mateusza Morawieckiego to wręcz "ukłon w stronę kobiet", a według szefa związku zawodowego "Solidarność", Piotra Dudy to "przywilej".

OKO.press pisało już, że nowy system emerytalny nie tylko wzmacniana - symbolicznie - nierówności pomiędzy kobietami i mężczyznami, ale też znacznie obniża dochody kobiet.

Przy takim ustawodawstwie w 2040 roku średnia wysokość emerytury kobiet będzie wynosić połowę emerytury mężczyzn.

Przeczytaj także:

Kobieta w domu, państwo oszczędza

Przedstawione przez minister Rafalską podejście zdejmuje z barków państwa odpowiedzialność za stworzenie wydolnego systemu opiekuńczego - dla najmłodszych, najstarszych, a także dla osób z niepełnosprawnościami i przewlekle chorych. Tę rolę maja pełnić kobiety. To z nimi Rafalska utożsamia "kapitał opiekuńczy" rodziny.

Prof. Irena Wóycicka, była minister ds. polityki społecznej w Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego, mówi OKO.press:

"W Polsce po ‘89 roku nastąpił proces ograniczania usług publicznych związanych z opieką, a odpowiedzialność za pracę opiekuńczą została przerzucona na rodziny. Stąd postępujący proces udomowienia (tzw. refamilizacji) opieki. Dopiero w ostatnim dziesięcioleciu stopniowo poprawiał się dostęp do opieki przedszkolnej i zaczęto rozbudowywać opiekę żłobkową. Brak możliwości znalezienia opieki dla dzieci stawia kobiety w sytuacji bez wyjścia.

W tradycyjnym modelu rodziny, który w Polsce się nie zestarzał, obowiązkiem opieki obciążone są głównie kobiety. Te, które mogą liczyć na odpłatną opiekę domową lub wsparcie najbliższej rodziny, idą do pracy, reszta musi porzucić drogę rozwoju zawodowego.

Wypowiedź minister Rafalskiej to skrajna hipokryzja. Kobiety, na skutek braku usług opiekuńczych, płacą podwójnie.

Po pierwsze, rezygnują z kariery zawodowej, gdy dzieci są małe lub gdy trzeba zająć się niesamodzielnym członkiem rodziny. A potem, gdy dochodzą do wieku emerytalnego, z powodu braku ochrony przed zwolnieniem są w gorszej sytuacji na rynku pracy.

Efektem jest nie tylko niemożność realizowania ścieżki zawodowego rozwoju, ale także dramatyczne obniżenie emerytury. A w konsekwencji utrata perspektywy samodzielności życiowej i ochrony przed ubóstwem.

Kolejną kwestią jest równość kobiet i mężczyzn. Dlaczego mężczyźni nie mogą uczestniczyć w tej opiece?

Zamiast mówić o "uwolnionym kapitale opiekuńczym", należałoby podjąć środki zachęcające mężczyzn do dzielenia się obowiązkami opiekuńczymi.

Echa takich wypowiedzi możemy spodziewać się również na rynku pracy. Jeżeli wśród pracodawców utrwali się schemat, że kobieta wnosi większe ryzyko ze względu na łączenie funkcji opiekuńczych z aktywnością zawodową, to naturalnie zamkną się drogi awansu dla kobiet. Takie wypowiedzi są przeciwko kobietom.

Z doświadczeń polskich i europejskich badaczy wynika też, że brak instytucji, które łagodzą konflikt między pracą a domem jest elementem, który powoduje niską dzietność. To w Polsce kobiety na pierwszym miejscu stawiają pracę, a decyzję o posiadaniu dziecka odraczają".

Polska w europejskim ogonie równości

Raport eurobarometru z 2017 r. dotyczący równości płci wykazał, że w Polsce wciąż istnieje znacząca różnica pomiędzy aktywizacją zawodową kobiet i mężczyzn - 63 do 77 proc. Znaczące dysproporcje pokazała też statystyka dotycząca nieodpłatnej pracy.

Połowa pracy, którą wykonują Polki jest zaliczana jako nieodpłatna i obejmuje przede wszystkim prace opiekuńcze i domowe.

Blado wypadają też statystyki dotyczące najmłodszych dzieci w opiece instytucjonalnej. Podczas gdy w Danii 70 proc. dzieci poniżej trzeciego roku życia jest w korzysta z opieki żłobkowej, w Polsce z takiej możliwości korzysta jedynie 6 proc. Natomiast 40 proc. dzieci w wieku przed szkolnym (3-6/7 lat) w Polsce korzysta z opieki instytucjonalnej (średnia dla państw UE wynosi 80 proc.)

Dlaczego zwracamy uwagę na wypowiedź minister Rafalskiej?

Jeszcze nigdy tak dobitnie minister rodziny nie wypowiedziała się o roli kobiet w rodzinie i społeczeństwie. Choć nie raz zdarzyły jej się wypowiedzi utrwalające krzywdzące stereotypy.

Rafalska ma szczególny problem z tematem przemocy wobec kobiet, a to jej resort jest odpowiedzialny m.in. za wdrażanie i stosowanie europejskiej Konwencji Antyprzemocowej. Kiedy wybuchł skandal wokół byłego radnego PiS Rafała Piaseckiego, który znęcał się fizycznie nad żoną, minister Rafalska potępiła mężczyznę. Jednocześnie jednak użyła niefortunnego sformułowania , że to było tylko “nadużywanie przemocy”, powtórzyła to po niej rzeczniczka rządu Beata Mazurek.

Przy tej okazji minister rodziny zapowiedziała nowelizację krajowej ustawy o przemocy wobec kobiet. Podkreśliła, że tak samo jak walka z przemocą, ważne jest dla niej „zachowanie podmiotowości rodziny”.

A przemoc sprowadziła do "konfliktu małżeńskiego", który od przemocy trzeba starannie odróżniać.

Problem przemocy wobec kobiet minister Rafalska chce rozwiązywać flagowym projektem rządu PiS, czyli "Rodzina 500 plus". Według niej wsparcie ekonomiczne w postaci świadczenia opiekuńczego pozwala kobietom uniezależnić się od sprawców przemocy. Tym samym powtórzyła stereotyp jakoby ubóstwo oznaczało przemoc, a przemoc trwale związała się z ubytkami w domowym budżecie.

Jednak, jak wynika z badań "Development of the scale of economic abuse", przemoc ekonomiczna w 90 proc. przypadków towarzyszy innej formie przemocy. Polega na uzależnieniu i upokorzeniu, a nie niedostatkach w rodzinnym budżecie.

Występuje zarówno w rodzinach, w których jeden z partnerów nie ma swoich dochodów, jak i w tych, w których oboje zarabiają – i to dobrze.

Problem przemocy jest problemem świadomościowym, a nie ekonomicznym. Do walki z nim potrzebne są kompleksowe rozwiązania, a nie tylko jeden mechanizm wsparcia socjalnego, taki jak program 500 plus. Nawet sam program w obecnym kształcie nie jest finansową odpowiedzią na wszystkie formy ekonomicznej przemocy. Nie rozwiąże np. problemu niepłacenia alimentów.

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze