0:000:00

0:00

10 czerwca 2017 marszałek Karczewski nadaje na Twitterze relacje z kolejnych bramek Roberta Lewandowskiego w meczu Polska-Rumunia, które padały o 21:14, 21:58 i 22:02. Umieszcza też zdjęcie podpisane "Cała rodzina kibicuje Polsce". Rodzina jest w gustownych biało-czerwonych cylindrach, ale marszałek ma gołą głowę, więc nie ma wątpliwości: to jest roześmiany, uszczęśliwiony marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Mecz z Rumunią zaczął się o 20:45.

To trochę dziwne, bo jak widać na tym filmie marszałek Senatu towarzyszy Jarosławowi Kaczyńskiemu, który wstępuje na podest i o 20.56 lub 20.57 zaczyna przemówienie (o "bezmiarze barbarzyństwa ówczesnych polskich władz" i o ich "dzisiejszych obrońcach, którzy chcą cofnąć Polskę do czasów PRL, odmawiają praw katolikom" itp.). Kaczyński kończy o 21.00. Dorzućmy minutę na oklaski.

Mecz Polska-Rumunia trwa już od 15 minut. A marszałek jest na stadionie i z "całą rodziną kibicuje Polsce".

W ogóle jest dwóch Stanisławów Karczewskich

Wyjaśnienie tej bilokacji marszałka nie musi sięgać do parapsychologii. Nie jest oczywiście możliwe, by Karczewski dotarł spod zatłoczonego i blokowanego przez kontrmanifestantów Pałacu Prezydenckiego na stadion w minus kwadrans (do początku meczu), ani nawet w 14 minut (do pierwszej bramki Lewandowskiego). Musiał przecież jeszcze wejść na ogromny stadion, dotrzeć na swoje miejsce.

Racjonalne wyjaśnienie brzmi: wpis o pierwszej bramce Lewandowskiego na Twitterze: "Jest dobrze. Będzie jeszcze lepiej. Brawo BIAŁO CZERWONA" i zdjęcie z meczu wrzucił ktoś inny (rodzina? asystent?), a marszałek dotarł później i dopiero wtedy zrobił sobie fotkę z rodziną.

Dwoistość Stanisława Karczewskiego ma jednak ważniejszy wymiar. Marszałek buduje dwa odrębne przekazy, w których jawi się jako dwie różne osoby: zachwyca się całym światem i samym sobą, ale brzydzi go wszystko co opozycyjne. Zapoznanie się z wkładem marszałka Senatu (według precedencji trzeciej osoby w państwie) w media społecznościowe nasuwa skojarzenie z opowiadaniem R. L. Stevensona o dr Jekyll, który wieczorami zamienia się w pana Hyde.

U marszałka ta dobra strona dominuje na FB, zła przejawia się raczej na Twitterze. Może szarpią marszałkiem złe impulsy, którym szybko daje wyraz w złośliwym ćwierkaniu, ale gdy trochę ochłonie, to na FB pielęgnuje już tylko dobro?

Przeczytaj także:

Dobry marszałek Karczewski

Karczewski na FB jest zwykle miły i zadowolony z siebie.

1 czerwca w Dniu Dziecka obdarował 11 tys. fanów krótkim filmem z przeglądem własnych zdjęć z dzieciństwa; OKO.press za najlepszą uznaje fotę ze ślicznymi loczkami, na tle kilimu (patrz wyżej) oraz tę, w której marszałek polewa wodą z wiaderka babkę z piasku. Podzielił się też radosną wieścią:

"Zawsze marzyłem o tym, by być szczęśliwym człowiekiem! I to najważniejsze z moich marzeń spełnia się każdego dnia!". Uznał to wszystko za tak ważne, że przypiął ten post u góry strony.

5 czerwca dobra część marszałka otrzymała ogromny impuls, by być jeszcze lepszą. A to dzięki festynowi "Spotkanie z błogosławionym o. Honoratem Koźmińskim organizowanym przez Braci Mniejszych Kapucynów oraz Samorząd Nowego Miasta nad Pilicą". To "wspaniała okazja, by w rodzinnym i sąsiedzkim gronie spędzić czas na świeżym powietrzu. Jest to również niezwykłe przeżycie duchowe. Niedzielny piknik był wyjątkowy. Jesteśmy niezwykle dumni i zaszczyceni, że Pan Prezydent Andrzej Duda wraz z Małżonką zechciał" itp. itd., im dalej tym cieplej i serdeczniej.

3 czerwca zgłębiał Karczewski "Tajniki Ziemi na Pikniku Naukowego na Stadionie Narodowym. O tym jak świetna jest to inicjatywa świadczy nie tylko tłum uczestników, ale przede wszystkim ogromne zainteresowanie moich wnuczków!".

Zły marszałek Karczewski

Ten dobry kulturalny polityk i dziadek ukazuje na Twitterze zupełnie inną twarz.

11 czerwca umieszcza dziwnie wykrzywione zdjęcie Władysława Frasyniuka z podpisem "Wyraz twarzy mówi wszystko. Niżej upaść nie można. Boże przywróć rozum. Szansa na to jest zawsze" (ostatnie zdanie to zapewne skutek interwencji duchowej o. Koźmińskiego). Marszałek ma oczywisty tytuł do moralnego dyskredytowania Frasyniuka, bo gdy Frasyniuk prowadził w 1982 roku pełną nienawiści działalność przeciwko władzy, marszałek już od 1981 roku leczył ludzi w szpitalu w tymże Nowym Mieście nad Pilicą.

Marszałek zachwycił się także błyskotliwym wpisem Bronisława Wildsteina: "Dwóch bohaterów opozycji, dwa światy. Frasyniuk zakłócający oddawanie czci ofiarom. Borowski - uderzony bo chciał się modlić. Wasz wybór".

10 czerwca idąc w pochodzie smoleńskim, marszałek pewnie już myślał, jak wyrwać się na mecz i zobaczyć Lewandowskiego strzelającego bramki i nasunęło mu to skojarzenie do wpisu. Komentuje protesty przeciwko miesięcznicy:

"Dobrze, że w Polsce nie ma łatwego dostępu do broni, bo ci nienawistnicy strzeliliby do nas".

Gdzie się podział dobrotliwy kulturalny Karczewski?

"To są barbarzyńcy. Nie ma dla nich świętości". Za moment kolejny wpis:

"Wyraźnie prowokują. Jest dużo pijanych".

Nie jest jasne, skąd marszałek wziął tych pijanych, chyba że chodziło mu już o pijanych szczęściem kibiców, z którymi był już razem duchem i Twitterem. Ćwierka dalej złowrogo: "Skąd u nich tyle nienawiści. Groźby, agresja, to nas otacza. Za miesiąc przyjdę znowu". Marszałek nie dodaje, że 10 lipca nie będzie żadnego meczu, za to wraca do słowa "hańba": "Jednak chcieli zablokować marsz modlitewny #10miesiecznica Hańba. Kiedy zmądrzeją?".

9 czerwca pisze o Ewie Kopacz: "Podtrzymuję swoje zdanie. BPEK [była premier Ewa Kopacz] powinna przeprosić rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, wszystkich Polaków i odejść z polityki".

Ktoś komentuje: "Pan jest lekarzem i wie jak wyglądają ciała ofiar katastrof lotniczych. Skoro tak to dlaczego pan mówi takie rzeczy o BPEK?". Na co Karczewski:

"Bo kłamała!".

Pociecha od wygaszonych gimnazjalistów

Tego samego dnia przychodzi jednak taka pociecha, że marszałek staje się dobry nawet na Twitterze: "Spotykam się z młodzieżą gimnazjalną z gminy Stara Błotnica.

W tej gminie bardzo dobrze poradzono sobie z wygaszaniem gimnazjów".

Wygaszana młodzież jest na załączonych zdjęciach. Wszyscy nałożyli białe bluzki i koszule.

;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze