0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

AKTUALIZACJA

Kilka godzin po publikacji artykułu rzecznik prasowy diecezji warszawsko-praskiej Jakub Troszyński poinformował nas, że ks. Teofil nie będzie już angażowany do żadnej formy pracy duszpasterskiej w opisywanej przez nas parafii, ani też nie będzie przebywał na terenie tamtejszej plebanii. "W najbliższym czasie będzie kontynuował swoją posługę w domu seniora" – przekazał rzecznik.

*

Ksiądz Teofil (imię zmienione) przez wiele lat pracował w jednej z podwarszawskich parafii. Opiekował się harcerzami, jeździł z dziećmi i młodzieżą na kolonie i wycieczki. W lipcu 2021 roku do władz diecezji warszawsko-praskiej wpłynęło zgłoszenie dotyczące zachowania księdza. Nie znamy jego szczegółów, ale wiemy, że dotyczyło niewłaściwych kontaktów z młodzieżą.

Na papierze reakcja przełożonych księdza wygląda wzorcowo. Biskup Romuald Kamiński (na zdjęciu) zadziałał zgodnie z prawem i kościelnymi przepisami – powiadomił o sprawie prokuraturę i Watykan, a księdza odsunął i skierował do domu seniora.

Jednak okazuje się, że duchowny jak gdyby nigdy nic urzęduje obecnie w jednej z warszawskich parafii.

Prowadzi msze w otoczeniu ministrantów, bierze udział w procesjach i – jak mówi nam nasz Czytelnik – chodził po kolędzie.

Sprawdziliśmy, jak to możliwe.

Przeczytaj także:

Proboszcz: Czy pan jest z FBI, KGB?

Ksiądz Teofil to młody kapłan. Zaraz po święceniach trafił do parafii na terenie diecezji warszawsko-praskiej. Jak wynika z informacji na stronie internetowej parafii, duchowny od początku pracował z młodzieżą. Przez kilka lat jeździł z ministrantami i harcerzami na obozy i kolonie.

To z tej parafii wpłynęło do kurii zgłoszenie. Pojechaliśmy tam, żeby zapytać proboszcza o to, czy przez te wszystkie lata nie dostawał sygnałów o niewłaściwym zachowaniu swojego podwładnego. Chcieliśmy się też dowiedzieć, czy zgłoszenie dotyczy wyjazdów z młodzieżą.

Sympatyczny duchowny przyjmuje nas w eleganckiej, wykończonej ciemnym drewnem, kancelarii parafialnej. Rozsiada się wygodnie w kremowym fotelu za przezroczystą ścianką z pleksi. Nie chce odpowiedzieć na żadne pytanie zasłaniając się dobrem sprawy.

„Ja sam osobiście nie złapałem go na czymś takim" – oświadcza proboszcz i zapewnia: „Tam, gdzie trzeba, złożyłem wszelkie informacje, które osobiście posiadałem. Nie ma żadnego matactwa, nie ma żadnego ukrywania, wszystko dzieje się w sposób właściwy".

Kolejne pytania denerwują proboszcza.

„Czy pan jest z FBI, z KGB? Pan wszystko musi wiedzieć? Proszę mnie więcej nie ciągnąć za język i uszanować moje sumienie. Sprawa jest dyskretna".

Jak normalny ksiądz

Bardziej rozmowy jest rzecznik diecezji warszawsko-praskiej Jakub Troszyński. Jak mówi OKO.press, zaraz po tym, jak oficjalne zgłoszenie wpłynęło do kurii, biskup Romuald Kamiński skierował ks. Teofila do klasztoru, a potem do posługi w domu seniora. To częsta praktyka w takich przypadkach, bo chodzi o to, żeby odizolować podejrzanego księdza od kontaktów z młodzieżą.

Po wstępnym dochodzenia biskup przekazał sprawę do Watykanu, który nakazał przeprowadzenie „dalszych czynności kanonicznych”.

Jak mówi Troszyński, kuria zgłosiła sprawę organom ścigania. Potwierdza to rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Katarzyna Skrzeczkowska. Nie zdradza jednak szczegółów sprawy. „Trwają przesłuchania świadków i inne czynności dowodowe” – pisze lakonicznie. Postępowanie wciąż toczy się „w sprawie”, co oznacza, że księdzu nie przedstawiono jeszcze żadnych zarzutów.

I właściwie na tym historia powinna się zakończyć. Prokuratura prowadzi postępowanie, sprawę bada Watykan, a ksiądz oczekuje na wynik postępowań w domu seniora, gdzie – przynajmniej teoretycznie – nie ma kontaktu z nieletnimi.

Jednak z naszych ustaleń wynika, że ksiądz Teofil regularnie urzęduje w jednej z warszawskich parafii.

„Chodził tu po kolędzie i uczestniczy w życiu parafii niczym normalnie przypisany ksiądz” – poinformował nas jeden z Czytelników. Postanowił się do nas zgłosić, kiedy dotarły do niego informacje, że sprawę duchownego bada prokuratura.

Rzeczywiście, choć ks. Teofil nie figuruje w wykazie księży na stronie parafii, odnajdujemy go na zdjęciach z kościelnych uroczystości oraz na dostępnych w internecie transmisjach z kościoła.

Duchowny regularnie prowadzi lub współprowadzi msze, często otoczony wianuszkiem ministrantów.

Pomaga i pomieszkuje

Dzwonimy do proboszcza parafii, w której – jak się okazuje – urzęduje obecnie kapłan.

– Dostaliśmy informacje, że ksiądz Teofil normalnie pracuje u księdza w parafii. – Wcale nie normalnie. Normalnie pracuje w domu seniora. – Ale prowadzi msze, chodził po kolędzie… – No pomaga, czasami tylko pomaga… Posługę pełni w domu seniora. Pomieszkuje [tutaj] czasowo, bo tam mu przygotowują mieszkanie, tak to wygląda.

Proboszcz szybko kończy rozmowę, usprawiedliwia się ogromem obowiązków.

Jak wynika ze słów proboszcza, ks. Teofil nie tylko "pomaga" w parafii, ale jeszcze tam "pomieszkuje" – przypomnijmy – pół roku po tym, jak oficjalnie został przeniesiony do domu seniora.

Jak mówi nam nasz Czytelnik, parafianie, którzy przychodzą na msze, nie mają pojęcia o kulisach pracy duchownego, z ich punktu widzenia pracuje w parafii jak każdy inny ksiądz.

Czy biskup wie o tym, że ksiądz, którego skierował do domu seniora odprawia msze w innej parafii? A jeśli tak, to dlaczego na to pozwala?

Rzecznik diecezji mówi nam, że ks. Teofil poza domem seniora „może jedynie sprawować Eucharystię”.

„Według zapewnień proboszcza, ksiądz [Teofil] miał zostać przez niego poproszony do doraźnego sprawowania Mszy Świętej w parafii pod nadzorem proboszcza.

Nie było ustaleń odnośnie uczestniczenia w wizycie duszpasterskiej. Ksiądz Teofil wykonuje swoją pracę w domu seniora, która oczywiście nie wiąże się z duszpasterstwem osób małoletnich” – przekonuje Troszyński.

A co z mieszkaniem na terenie parafii? Dopytaliśmy o to rzecznika, ale do momentu publikacji nie dostaliśmy odpowiedzi.

Wszystko w rękach biskupa

Jak sprawa ks. Teofila wygląda w świetle kościelnych przepisów? Zgodnie z wytycznymi Konferencji Episkopatu Polski z 2019 roku, dotyczącymi „oskarżeń duchownych o czyny przeciwko szóstemu przykazaniu", kiedy do kurii wpłynie zgłoszenie ofiary, biskup ma obowiązek je zweryfikować, np. poprzez zaproszenie i rozmowę z ofiarą.

Po wstępnej weryfikacji biskup zleca przeprowadzenie tzw. dochodzenia wstępnego. W tym celu powołana przez biskupa komisja lub wyznaczony ksiądz może przesłuchać świadków, oskarżonego księdza, zrobić wizję lokalną lub kwerendę w dokumentach.

Jeśli po zakończeniu dochodzenia wstępnego biskup – na postawie zgromadzonych materiałów – stwierdzi, że zgłoszenie było wiarygodne, przekazuje dokumentację do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. Ta decyduje o dalszych krokach procesu kanonicznego, a ostatecznie wydaje wyrok i nakłada karę.

W przypadku ks. Teofila sprawa jest na etapie przekazania dokumentów do Watykanu. Biskup Kamiński musiał więc mieć uzasadnione podejrzenie co do tego, czego dopuścił się ks. Teofil.

A co w tym czasie dzieje się z księdzem, którego dotyczy dochodzenie? Zgodnie z wytycznymi „do czasu wyjaśnienia zarzutów duchowny nie może być dopuszczony do posługi", jednak to biskup decyduje, jakie ograniczenia konkretnie na niego nałożyć.

;

Udostępnij:

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze