Stołeczny sąd prawomocnie uniewinnił 18 osób, które blokowały w 2017 marsz ku czci ONR. Sąd potwierdził, że obywatele mieli prawo zablokować marsz narodowców, a ich działanie i protest nie były społecznie szkodliwe. Na ogłoszeniu wyroku nie było policji. "Zakładam, że wstydzi się swojej apelacji i wniosku o ukaranie obywateli" - mówił obrońca blokujących
Taki wyrok wydał we wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie, działając jako sąd odwoławczy. Sąd badał apelację stołecznej policji od wyroku sądu rejonowego z października 2018 roku, w którym sędzia Łukasz Biliński z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia uniewinnił 18 osób. W tym osoby związane z Obywatelami RP jak Kinga Kamińska i Arkadiusz Szczurek.
Policja uznała, że wyrok Bilińskiego jest wadliwy.
We wtorek 12 marca 2019 sędzia Sądu Okręgowego Eliza Proniewska podtrzymała jednak wyrok pierwszej instancji. „Apelacja nie zasługuje na uwzględnienie. Zawarte w niej zarzuty nie są w stanie podważyć wyroku” – mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku apelacyjnego sędzia Proniewska. Podkreślała, że sąd rejonowy właściwie ocenił dowody, zachowanie protestujących obywateli i ich motywację. „Sąd rejonowy z ogromną starannością i pieczołowitością sam gromadził dowody, uzupełniając postępowanie dowodowe. W uzasadnieniu wyroku wyczerpująco odniósł się do nich. I doszedł do wniosku, że nie popełnili oni wykroczenia” – uzasadniała sędzia Proniewska. Zaznaczała, że sędzia Biliński musiał w wyroku odnieść się do motywów i zachowania osób blokujących marsz ONR, bo blokada marszu działa się w określonych realiach m.in. politycznych.
To pierwszy prawomocny i precedensowy wyrok za blokowanie marszu narodowców.
Przypomnijmy. Sędzia Łukasz Biliński sądził 18 osób za próbę blokady marszu ONR z 29 kwietnia 2017 roku. Narodowcy przeszli wtedy Nowym Światem i Krakowskim Przedmieście, by uczcić 83. rocznicę powstania ONR. Legalny marsz miał być pokazem siły spadkobierców i kontynuatorów tradycji przedwojennego, faszystowskiego ONR. Członkowie obecnego ONR i ich sympatycy nieśli flagi ruchu i skandowali m.in.: „Polska dla Polaków”, „Śmierć wrogom ojczyzny”, „Idą biali wojownicy, narodowcy, katolicy”, „Płaczą Niemcy, płacze Francja, tak się kończy tolerancja”, „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”, „Znajdzie się kij na lewacki ryj”.
Ich przemarsz chcieli zablokować zwykli mieszkańcy stolicy i Obywatele RP. U zbiegu ulic Świętokrzyskiej i Nowy Świat zebrała się grupa około 70 osób. Stanęli, a potem usiedli na ulicy, naprzeciw pochodu narodowców. Rozwinęli transparent „Tu są granice przyzwoitości”. Skandowali: „Faszyści!”, „Faszyzm nie przejdzie!”, „Nacjonalizm – to się leczy!”. Chcieli w ten sposób zaprotestować przeciwko narastającemu nacjonalizmowi i odradzającemu się faszyzmowi.
Policjanci zepchnęli ich jednak – niektórych bardzo brutalnie – na chodnik, robiąc przejście narodowcom.
Po marszu policja skierowała do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia wnioski o ukaranie uczestników blokady. Zarzucała im głównie, że:
Sędzia Biliński w październiku 2018 uniewinnił wszystkich z obu zarzutów. W uzasadnieniu do wyroku Biliński pisał, że obwinieni nie przyznali się do winy. Większość z nich podnosiła, że marsz ONR w ogóle nie powinien się odbyć, gdyż organizacja ta nawiązuje do działalności przedwojennego, faszystowskiego ONR, a jej członkowie głoszą hasła rasistowskie i ksenofobiczne, nawołują do nienawiści na tle etnicznym i religijnym. Wyjaśniali, że protest przeciwko tym hasłom był ich obywatelskim obowiązkiem i realizacją prawa do wolności słowa.
Po przeanalizowaniu zeznań i nagrań ze zdarzeń 29 kwietnia 2017 roku
sędzia Biliński uznał, że „w zachowaniu obwinionych nie można doszukać się karygodności” i nie można tych zachowań „uznać za działania nacechowane jednoznacznie negatywnie, w świetle społecznie aprobowanych wartości”.
Uznał, że to członkowie zgromadzenia ONR przekroczyli granice debaty publicznej, „w której nie może być miejsca na przejawy ksenofobii i wrogości motywowanej religijnie”.
Według sędziego przebieg marszu od początku „dawał podstawy do jego rozwiązania, z powodu haseł jednoznacznie ksenofobicznej treści”. Ale ponieważ zgromadzenia nie rozwiązano, obwinieni uznali, że
sytuacja wymaga „zdecydowanego sprzeciwu oraz faktycznego przeciwstawienia się (…) haniebnym działaniom” ONR.
Sędzia zwracał również uwagę na niezrozumiałą bierność policji wobec haseł wznoszonych przez uczestników marszu ONR i „nieuzasadnioną aktywność” w stosunku do uczestników kontrmanifestacji.
„Fakt iż obwinieni zdecydowali się na tak wyraźną formę protestu, starając się zająć ulicę, po której miało przejść zgromadzenie ONR, determinowało zarówno zachowanie jego uczestników, którzy bez żadnych przeszkód wznosili ksenofobiczne hasła, ale też bierność służb mających dbać o przestrzeganie porządku prawnego”.
Gdyby policja podjęła właściwie kroki wobec uczestników marszu ONR, nie musieliby robić tego uczestnicy blokady – uznał sędzia Biliński uniewinniając ich od zarzutów.
W związku z blokadą tego marszu ONR policja wytoczyła kilka procesów protestującym obywatelom. Oprócz zakończonego prawomocnie we wtorek procesu 18 osób sąd rejonowy umorzył bez procesu dwie inne sprawy. W jednej obwinionych było 8 osób, w drugiej 6 (tę sprawę sąd okręgowy cofnął jednak do ponownego rozpoznania).
W tych sprawach sądy też uznały, że na marsze z nienawistnymi hasłami nie może być miejsca, a protestujący realizowali prawo do wyrażania poglądów. Próba blokady nie była zaś szkodliwa społecznie, wręcz przeciwnie była pożądana. OKO.press pisało o tych orzeczeniach oraz o wyroku sędziego Bilińskiego:
Sędzia Łukasz Biliński sądził jeszcze blokadę innego marszu narodowców. Na początku lutego 2019 wydał głośny już wyrok uniewinniający 40 osób obwinionych o blokadę marszu ONR i Młodzieży Wszechpolskiej z 14 sierpnia 2017 roku. Ten marsz narodowców odbył się oficjalnie dla upamiętnienia rocznicy Bitwy Warszawskiej. W tej sprawie sędzia Biliński orzekł podobnie. Uznał, że protest przeciwko narodowcom nie był szkodliwy społecznie, bo ONR i Młodzież Wszechpolska są spadkobiercami przedwojennych organizacji, które były m.in. antysemickie. "W tej sprawie sąd przyjął, że dorobek Młodzieży Wszechpolskiej i ONR tłumaczą, dlaczego pojawił się przeciwko nim protest oraz dlaczego tak wiele osób nie mogło się pogodzić z tym, że idą przez miasto" – uzasadniał sędzia Biliński.
OKO.press pisało o tym wyroku:
Na wtorkowej apelacji i na ogłoszeniu pierwszego prawomocnego wyroku za blokowanie ONR, nie było policji, która ściga obywateli za protesty. Tę nieobecność podkreślali obrońcy obwinionych. "Ja się dziwię, że dziś nie ma policji. Zakładam, że wstydzi się swojej apelacji i wniosku o ukaranie obywateli. Bo apelacja to próba nieudolnej polemiki z wyrokiem" – ironizował adwokat Jakub Wende. Wytknął, że policja chciała ukarania obywateli, a nie uczestników marszu ONR, którzy wykrzykiwali ksenofobiczne hasła. Dodał, że obywateli mieli nie tylko prawo, ale obowiązek przeciwko temu zaprotestować. Bo policja była wobec haseł ONR bierna.
"Ściga się ludzi protestujących przeciwko łamaniu prawa [przez ONR – red.]" – podkreślał mec. Wende.
Jedna z obwinionych Kinga Kamińska po uniewinniającym ją wyroku powiedziała OKO.press: „Ja się cieszę, że sądy w sprawie ONR tak orzekają. Bo marsze ONR trzeba blokować”.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze