0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plFot. Slawomir Kamins...

Żaden inny temat nie był przez lata rządów PiS tak ważny, jak praworządność. PiS szedł do władzy z zamiarem przebudowy systemu sprawiedliwości. To tu w największym stopniu partia Kaczyńskiego realizowała swoją politykę wymiany elit. Poprzez kolejne konflikty w tym obszarze PiS utrzymywał opinię publiczną w stanie nieustannego wrzenia. To na kwestiach związanych z praworządnością (oraz praw kobiet) była skupiona uwaga międzynarodowej opinii publicznej śledzącej poczynania władzy PiS. I to właśnie zmiany w dziedzinie sprawiedliwości najwięcej kosztowały polskie państwo w wymiarze czysto finansowym (unijne KPO). Z tych powodów

ministerstwo sprawiedliwości może być najważniejszym resortem rządu Donalda Tuska.

Przy czym w kwestiach praworządnościowych aktywność polityków dotychczasowej opozycji, a dziś nowej większości była raczej dodatkiem do tego, co przez lata robiły inne grupy. Sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, ekspertki, aktywiści, urzędnicy niezależnych instytucji państwowych – to oni stali w pierwszym szeregu i wykonywali gros pracy w tym obszarze. Organizowano akcje informacyjne, protestacyjne, tworzono analizy, prowadzono postępowania w sądach polskich i międzynarodowych, przygotowywano rekomendacje, projekty ustaw.

Jednocześnie rząd Donalda Tuska jest rządem polityków. Ministrowie to osoby z legitymacjami partyjnymi, ważne w swoich formacjach lub w partyjnych frakcjach. Nie ma nic wspólnego z marzeniami części opinii publicznej o „rządzie ekspertów”. To rząd wykonawców. Bodnar jest wyjątkiem. Ciekawym, politycznie wielowymiarowym.

Przeczytaj także:

Drugą osobą spoza grona polityków w rządzie Tuska jest prof. Marzena Czarnecka, która stanie na czele resortu przemysłu.

Polityk, specjalista, aktywistka? Jak wybierano ministra

W przestrzeni publicznej pojawiały się pomysły, by w związku z tym resort sprawiedliwości przyszłego rządu objął ktoś głęboko zaangażowany, wywodzący się ze środowiska organizacji społecznych. W tym kontekście przewijało się nie tylko nazwisko byłego Rzecznika Praw Obywatelskich prof. Adama Bodnara, ale także takich postaci jak Sylwia Gregorczyk-Abram, adwokatki i współzałożycielki inicjatywy „Wolne Sądy”.

Zaraz po wyborach wygranych przez partie paktu senackiego doniesienia na temat negocjacji zdominowały przekazy o tym, że ministrem zostanie jednak polityk, a konkretnie – polityk Koalicji Obywatelskiej.

Na giełdzie nazwisk pojawiali się: Borys Budka, Krzysztof Brejza, Arkadiusz Myrcha, Kamila Gasiuk-Pihowicz i Robert Kropiwnicki. Ostatnia dwójka trafiła podczas pierwszego posiedzenia Sejmu do Krajowej Rady Sądownictwa, jako część reprezentantów Parlamentu, wybierana tam w każdej kadencji zgodnie z art. 187 Konstytucji.

Dziś wiemy, że wygrała koncepcja, by ministrem sprawiedliwości nie był zawodowy polityk. Zostanie nim Adam Bodnar.

Tusk o przywracaniu praworządności: „Stajnia Augiasza”

W piątek 8 grudnia 2023 Donald Tusk po raz pierwszy oficjalnie spotkał się z nowymi ministrami, a oni/one po raz pierwszy w świetle kamer przyznawali, że obejmą te, a nie inne resorty.

O tym, jak wygląda stan praworządności w Polsce po rządach PiS Tusk powiedział: „Te grzechy PiS-u ośmioletnie – to naruszanie, omijanie, a czasami wprost gwałcenie Konstytucji, prawa europejskiego. Tak, to jest stajnia Augiasza”.

Zapytany przez dziennikarkę „Gazety Wyborczej” Justynę Dobrosz-Oracz o to, jak nowy rząd zamierza praworządność przywracać, przyszły premier powiedział: „Ten plan na tym etapie wymaga dyskrecji”.

Podkreślił kluczową rolę Adam Bodnara w tym procesie: „Czuję się odpowiedzialny za to, co w Polsce będzie się działo przez najbliższe lata. Intensywnie pracujemy z ministrem Bodnarem i środowiskami prawniczymi, sędziowskim nad całym zestawem działań. Na tyle, na ile jest to możliwe dziś, przywrócą one praworządność. I to będą pierwsze dni rządów. Ale będę dbał o to, by nie ucierpiała Polska w wymiarze międzynarodowym. Musimy umieć siebie i świat przekonać, że przywracanie praworządności to nie jest kolejna odsłona wojny domowej między zwaśnionymi siłami politycznymi”.

Do tych zdań Tuska o wymiarze międzynarodowym jeszcze wrócimy.

„Nie dał się wpuścić w bycie marszałkiem Senatu”

Z punktu widzenia dużej części opinii publicznej Adam Bodnar był od początku niekwestionowanym faworytem jako minister sprawiedliwości. W minionych wyborach to do niego należy absolutny rekord poparcia: 628 442 głosy. Został senatorem.

Zaraz po wyborach pojawiły się spekulacje, że Bodnar miałby zostać nie ministrem sprawiedliwości, ale marszałkiem Senatu.

Jeszcze w październiku jeden z liderów nowej koalicji powiedział OKO.press: „Gdyby [Bodnar] przyszedł i powiedział: mam mandat społeczny, chcę być marszałkiem, to nikt nie miałby takiej siły, żeby mu tego odmówić”. Pisaliśmy o tym tutaj. Niektórzy nasi rozmówcy z najwyższych stopni hierarchii w nowej koalicji wyrażali wtedy zdziwienie, że Adam Bodnar nie dość jasno stawia oczekiwania i nie dość stanowczo wykorzystuje społeczne poparcie, jakim się cieszy.

Inny nasz rozmówca stwierdził jednak, że Bodnar jako osoba spoza partii nie ma siły, która by za nim stała i go zgłosiła. „Gdyby powstał kompletny pat, to jest kandydatura, która może wszystkich pogodzić. Ale dopiero na samym końcu, jeśli nie będzie innych opcji”. Chodziło o stanowisko marszałka Senatu.

Jednak od najbliższych współpracowników Adama Bodnara słyszeliśmy, że nie jest on zainteresowany funkcją marszałka. „To nie jest stanowisko wykonawcze. Adam chce realnie wpływać na rzeczywistość.

Nie może dać się wpuścić w to, by zostać marszałkiem Senatu”.

W kategoriach politycznej rozgrywki można powiedzieć, że Bodnar umiał czekać. Nie bił się o mniej istotne stanowisko.

Dlaczego nie polityk? Dlaczego nie Budka?

Przez wiele tygodni na stanowisko ministra sprawiedliwości był typowany Borys Budka.

Zresztą, już sprawował już funkcję ministra sprawiedliwości – przez kilka miesięcy w 2015 roku. Podczas rządów PiS Budka był członkiem Komisji sprawiedliwości, a także członkiem KRS. Od 2016 jest wiceprzewodniczącym PO. W 2020 wybrany na przewodniczącego, ustąpił w 2021 miejsca powracającemu do polskiej polityki Donaldowi Tuskowi. Jest jedną z najważniejszych osób w Platformie, z doświadczeniem w resorcie, a do tego Tusk ma wobec niego dług wdzięczności. Zbieg tych okoliczności z perspektywy KO czynił z niego doskonałego kandydata na Ministra Sprawiedliwości.

Mocna polityczna pozycja miałaby być gwarantem, że decyzje będą egzekwowane.

A przed przyszłym ministrem rysuje się wyboista droga. Część reform wymaga szybkich działań, które będą wykonywane przy pomocy uchwał sejmowych. Odchodząca władza już zapowiada aktywne oprotestowywanie zmian. Podobnie konfrontacyjnie wypowiada się Andrzej Duda. Ale i w samym środowisku prawniczym część pomysłów budzi kontrowersje – przede wszystkim kwestie reformy KRS-u, czy rozwiązania sytuacji prawnej sędziów powoływanych w procedurze z udziałem Rady, czyli tzw. neo-sędziów.

Dlaczego ostatecznie Bodnar?

Po tym, jak skończyła się jego kadencja jako RPO spekulowano, jakie mogłyby być jego kolejne kroki. Oczywiście wciąż jest wykładowcą akademickim. W latach 2021-2023 prowadził autorskie audycje na styku prawa i popkultury. Był też cały czas zaangażowany w działalność praworządnościową. Ale coraz więcej mówiło się jednak o jego ambicjach politycznych.

Propozycja startu w jednym z okręgów warszawskich w ramach paktu senackiego, z ramienia KO, była w pewnym sensie rozwinięciem przed nim czerwonego dywanu. Oczywistym było, że uzyska mandat, ale jego popularność przyniosły rekordowy wynik 628 tysięcy głosów. Od początku oczekiwania wobec jego wejścia do polityki były duże. Przy takim doświadczeniu zawodowym.

Takiej osoby nie ściąga się do polityki, żeby po prostu wykonywała obowiązki szeregowego senatora.

Co zatem przemawia za prof. Bodnarem? Merytoryczne przygotowanie oraz instytucjonalne doświadczenie – to przede wszystkim. Ale są też argumenty polityczno-wizerunkowe.

Nowy minister nie jest osobą, której obce byłyby urzędnicze procedury. W końcu przez sześć lat sprawował funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich, proces prawodawczy zna na wylot, bo uczestniczył w nim ze względu na swoją funkcję.

Bodnar ma silne osadzenie w środowisku eksperckim i organizacji społecznych. Wie, jak z nimi pracować, a w przypadku ścierających się opinii mógłby pełnić rolę mediatora.

Byłby zarazem ministrem i prokuratorem generalnym (Andrzej Duda nie deklarował do tej pory woli rozdzielenia tych funkcji, pomimo tego, że w programie mają to wszystkie partie koalicji). Oddanie obu tych funkcji osobie, która nie należy do partii i w świecie polityki jest osadzona jedynie naskórkowo, wzmacniałoby przekaz, że reformy sądowe służą rzeczywiście odpolitycznieniu wymiaru sprawiedliwości. Wszelkie zmiany byłyby firmowane autorytet prawniczym byłego Rzecznika Praw Obywatelskich.

Ten autorytet ma znaczenie nie tylko w Polsce, ale także na świecie. Bodnar nie tylko jako RPO, ale wcześniej także ważny pracownik, a nawet wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zdobył kontakty i rozpoznawalność w międzynarodowym środowisku prawniczym, w tym także instytucjach Unii Europejskiej i Rady Europy. Z taką twarzą na czele resortu sprawiedliwości Polska dostanie potrzebny kredyt zaufania, co może pomóc nie tylko w odbudowywaniu wizerunku, ale też i w tym bardziej przyziemnym wymiarze – pozyskiwaniu środków europejskich. Nie ukrywał tego Donald Tusk, odpowiadając na pytania o praworządność.

Bodnar jest też symbolem: sam był obiektem nagonki ze strony obecnej władzy i jej medialnego ramienia – TVP.

Jest jeszcze jeden argument. Już dziś politycy nowej koalicji przyznają, że zmiany w obszarze praworządności będą przebiegały wolniej niż domaga się i spodziewa część opinii publicznej. Jednocześnie – część zmian może budzić wątpliwości.

Adam Bodnar – z jego autorytetem – może być jedyną osobą, która będzie w stanie zadziałać jak tarcza wobec krytyki najbardziej radykalnej części środowiska sędziów czy ulicznej opozycji.

Autorskie ministerstwo Bodnara

Polityka Insight poinformowała, że wiceministrami sprawiedliwości będą:

  • Maria Ejchart
  • Dariusz Mazur
  • Arkadiusz Myrcha (KO)
  • Zuzanna Rudzińska-Bluszcz
  • Krzysztof Śmiszek (Lewica)

Z informacji OKO.press wynika, że te osoby otrzymały propozycję sprawowania funkcji wiceministra. Jednak skład ministerstwa nie jest jeszcze zatwierdzony.

Na liście brakuje osób reprezentujących Polskę 2050 i PSL.

Spośród powyższego grona wiceministrów jedynie Arkadiusz Myrcha jest zawodowym politykiem. Należy do najbardziej ambitnych polityków PO. Co politycznie istotne: nie należy do „frakcji Trzaskowskiego” w Platformie Obywatelskiej.

Krzysztof Śmiszek od lat specjalizuje się w tematyce praw człowieka. Był współzałożycielem i przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego. Jako prawnik pracował w wielu instytucjach – polskich i europejskich, pozarządowych, ale także w rządzie – w 2008 roku w Departamencie Prawnym Rady Ministrów.

Pozostałe osoby Adam Bodnar zna od lat, współpracował z nimi.

Zuzanna Rudzińska-Bluszcz była społeczną kandydatką na Rzecznika Praw Obywatelskich. Sama pracowała w Biurze RPO, którym kierował właśnie Adam Bodnar. Porzuciła karierę w prywatnej kancelarii, by zostać urzędniczką państwową. Obecnie kieruje polskim oddziałem międzynarodowej organizacji Client Earth Prawnicy dla Ziemi.

Maria Ejchart od ponad 20 lat związana jest z Helsińską Fundacją Praw Człowieka, w której pracował również Adam Bodnar. Od 2015 r. jest prezeską zarządu Stowarzyszenia im. prof. Zbigniewa Hołdy. Współtworzy inicjatywę Wolne Sądy i Komitet Obrony Sprawiedliwości KOS. Jest też współprzewodniczącą Komisji Ekspertów Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur.

Dariusz Mazur jest sędzią Sądu Okręgowego w Krakowie, w którym jest Przewodniczącym Wydziału Karnego. Jest członkiem Stowarzyszenia Sędziów „Themis”.

;
Na zdjęciu Dominika Sitnicka
Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Na zdjęciu Agata Szczęśniak
Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze