0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Patryk Ogorzalek / Agencja GazetaPatryk Ogorzalek / A...

Coroczne badanie budżetów gospodarstw domowych GUS pokazuje, że sytuacja polskich rodzin się poprawia. Gospodarstwa domowe w 2019 roku osiągały wyższe dochody na osobę (1 819 złotych) niż w 2018 roku (1 693 złote). Miesięczne wydatki po raz pierwszy spadły poniżej 70 proc. dochodów. To dobry znak, bo znaczy, że się bogacimy. Najbiedniejsi większość swojego budżetu wydają na bieżące wydatki, czyli często po prostu na przeżycie. Polacy są więc coraz zamożniejsi.

Ale to nie znaczy, że jesteśmy już na poziomie życia Europy Zachodniej, co od kilku lat obiecują nam politycy PiS. Do tego jeszcze bardzo daleko. Eurostat dochody porównuje w umownej walucie PPS (standard siły nabywczej), aby zneutralizować wpływ różnicy w poziomach cen. W tej klasyfikacji Polska jest w Unii na 21. miejscu, m.in. za Estonią, Litwą, Słowenią czy Czechami.

Szczególnie, że odsetki wydatków w dochodach znacznie różnią się między poszczególnymi grupami społecznymi. Wśród rencistów to aż 81,6 proc. Gdy brać pod uwagę ogół badanych, z takim poziomem mieliśmy do czynienia w 2013 roku.

500 plus ratuje budżety

Średnia ma to do siebie, że może zaciemniać obraz. Mediana to 1600 złotych na osobę. To oznacza, że w przypadku połowy gospodarstw domowych dochody na osobę wynoszą właśnie tyle lub mniej.

A z najnowszego badania GUS możemy dowiedzieć się też, gdzie leżą problemy. A także, że szybko rosnące w ostatnich latach zadowolenie z naszej sytuacji materialnej przyhamowało.

Dzięki badaniu możemy też prześledzić, jak duży wpływ na nasze budżety domowe wpływ miało wprowadzenie świadczenia 500+. W 2019 roku stanowiło ono przeciętnie 12,7 proc. dochodu rozporządzalnego na osobę. A pamiętajmy, że średnia obejmuje wszystkie badane gospodarstwa, nie tylko te z dziećmi. Z roku na rok to coraz mniejszy odsetek, co również pokazuje, że się bogacimy. W 2016 roku (licząc miesiące po wprowadzeniu świadczenia) było to aż 16,8 proc. Wciąż to jednak ponad 1/10 dochodu przeciętnego gospodarstwa domowego.

Najbiedniejsi żyją na kredyt

Warto też spojrzeć na dochody według grup kwintylowych (pierwsza grupa kwintylowa – najuboższe 20 proc. społeczeństwa, piąta – najbogatsze 20 proc.). W całej pierwszej grupie średnie dochody na osobę są bardzo niskie (711 złotych) i dodatkowo są niższe niż wydatki. Co gorsza, ta różnica jest większa niż w zeszłym roku. W 2018 w tej grupie wydatki stanowiły 107,6 proc. dochodów, w tym roku 112,6 proc.

Biedniejsza część Polaków, żeby przeżyć, korzysta ze swoich oszczędności lub, co bardziej prawdopodobne – zadłuża się i to coraz mocniej.

Na podstawie danych GUS można też ukuć zasadę „powiedz mi, ile zarabiasz, a powiem ci, co jesz”. W przypadku niektórych produktów różnice między najbogatszymi a najbiedniejszymi 20 proc. Polaków są kolosalne. A pamiętajmy, że najbogatsze 20 proc. z nas to nie oderwani od rzeczywistości milionerzy z prywatnymi kucharzami. Aby trafić do tej grupy w 2018 roku wystarczyło zarabiać 7,5 tys. złotych brutto lub więcej. Oczywiście gospodarstwa domowe to nie to samo co indywidualne zarobki, ale dane te powinny być podobne. Tak zdefiniowani najbogatsi dwa razy częściej jedzą owoce czy masło, 1,8-krotnie częściej piją soki owocowe, 1,7-krotnie częściej jogurty i twarogi.

Przeczytaj także:

Zróżnicowanie dochodów mierzone współczynnikiem Giniego wzrosło drugi rok z rzędu. Według prof. Michała Brzezińskiego, współczynnik Giniego liczony przez GUS zaniża poziom nierówności. Jak mówił nam w lutym:

„Gospodarstwa domowe są do badania dobierane losowo. I jeżeli nie uda się wylosować tych osiągających najwyższe dochody, to zaniżymy ten współczynnik. A po drugie jest tak, że bogatsze gospodarstwa, osiągające wyższe dochody, częściej odmawiają udziału w badaniach, mogą też częściej zaniżać swoje dochody”.

Jak tłumaczy mi dziś prof. Brzeziński, różnice są jednak minimalne a błąd pomiarowy spory. Nie można więc jeszcze mówić o żadnym trendzie wzrostowym.

Ogólnie lepiej, ale...

A jak Polacy oceniają swoją sytuację materialną? Znów – ogólnie lepiej, ale diabeł tkwi w szczegółach. Dobrze ocenia ją 48,6 proc. badanych, wobec 44 proc. w 2018 roku. To spory wzrost. Ale nie dotyczy już wszystkich, jak wcześniej.

Poprawa wyhamowała wśród rodzin z trójką dzieci i wśród samotnych rodziców, chociaż wśród tych pierwszych w ostatnich latach wzrosła ponad dwukrotnie.

źródło wykresu: twitter.com/rszarfenberg

„Można było się spodziewać, że skoro w 2019 roku ubóstwo spadło i mocno wzrosły wydatki i dochody najuboższych 20 proc., to należałoby się spodziewać, że zadowolenie będzie rosło” – komentuje dla OKO.press prof. Ryszard Szarfenberg – „Podejrzewam, że nastąpiła opóźniona reakcja na to, co się działo w 2018 roku. Skoro wtedy wszystkie zmienne (ubóstwo, wydatki, realny dochód) wypadły słabiej, można podejrzewać, że są to reakcje na coś, co już się wydarzyło wcześniej, niż na to, co mamy teraz”.

Pamiętajmy, że jest to badanie subiektywnej oceny, a nie twarde dane ekonomiczne.

Prof. Szarfenberg: „Prawdopodobnie większość respondentów myśli o tym, co jest teraz. Ale pytanie, co wpływa na to, jak jest teraz. Zmiany sprzed roku czy sprzed kilku miesięcy mogą być tutaj istotne. Poza tym ocena własnej sytuacji obejmuje cały rozkład dochodów. Dlatego warto zastanowić się, w których rodzinach sytuacja na tyle się nie poprawiała, że zaważyło to na tym wyniku.

źródło wykresu: twitter.com/rszarfenberg

Wśród rodzin wielodzietnych wyhamowanie zaznacza się wyraźniej – jest właściwie tak samo jak rok wcześniej. A wśród takich rodzin ocena może być związana z tym, że 500+ nie jest waloryzowane, więc traci na wartości. Ludzie przyzwyczaili się też do tych pieniędzy i przyjmują je za oczywistość – stąd nie wpływają już tak znacznie na poprawę oceny swojej sytuacji. A w 2018 i 2019 dużo się mówiło o drożyźnie – to też mogło wpływać na ocenę”.

2020? Najpewniej gorzej

Czego możemy spodziewać się w 2020 roku? Czy ocena w tych grupach – a może we wszystkich – dalej spadnie? Z jednej strony w 2019 roku mieliśmy spory spadek ubóstwa, który może mieć wpływ na ocenę swojej sytuacji w kolejnym roku. Z drugiej – 2020 to rok pandemii, wzrostu bezrobocia i kryzysu ekonomicznego.

Prof. Szarfenberg: „Pytanie, kiedy te rodziny będą badane. GUS rozkłada badanie na cały rok. Rodziny badane w drugim kwartale zapewne zaważą na tym, że będziemy mieli wzrost ubóstwa i ocena sytuacji materialnej może być gorsza. Ale w wakacje mieliśmy duże rozprężenie i dobre wiadomości ekonomiczne. A czwarty kwartał zaczyna się mocnym uderzeniem epidemii. Raczej nikt nie zdecyduje się na kolejny, ogólnokrajowy lockdown, więc skutki ekonomiczne powinny być mniejsze, ale trudno przewidzieć, jak kolejne miesiące będą wyglądały. Więc ten rok jest nieprzewidywalny, chociaż wskaźniki takie jak ubóstwo czy realne dochody zapewne będą słabsze niż rok temu. Jestem tego pewien mniej więcej na 70 proc.”

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze