Według ustaleń senatora Krzysztofa Brejzy (KO) Polska wciąż importuje węgiel z Rosji. Do Polski dociera on statkami, które z łatwością mogą omijać unijne sankcje – twierdzi Brejza
Rosyjski węgiel dopływa do Polski niewielkimi jednostkami, a od początku wojny w Ukrainie tą drogą mieliśmy sprowadzić ponad milion ton surowca. To ustalenia senatora Krzysztofa Brejzy, o których poinformował na platformie X (twitter.com). Polityk Koalicji Obywatelskiej namierzył jedną z jednostek, która według niego miała transportować do Polski węgiel. Senator sfilmował statek pływający pod banderą Antigui i Bermudy w porcie w Szczecinie w nocy z wtorku na środę (26/27 września) i w środowy poranek, tuż przed wypłynięciem w drogę do Rosji.
Na oskarżenia Brejzy zareagowali odpowiedzialni za kontrolę nad transportami węgla urzędnicy Krajowej Administracji Skarbowej. Statki może są rosyjskie, ale węgiel już nie – przekazali w mediach społecznościowych: „W odpowiedzi na zarzuty formułowane w debacie publicznej wyjaśniamy: węgiel pochodzący z Rosji jest objęty sankcjami i nie jest importowany do Polski. KAS dba o to, żeby wszystkie sankcje nałożone na Rosję w związku z wojną w Ukrainie były przestrzegane”. Mimo tych zapewnień nie można jednak wykluczyć, że senator ma rację. Mamy też powody do niepokoju nawet w wypadku transportu innych niż węgiel towarów, a sprawa obnażyła słabość zachodnich sankcji.
W środowe przedpołudnie nie mamy jeszcze wystarczających informacji, by potwierdzić, że rosyjski statek rzeczywiście przewoził węgiel. Zastanawiać mogą jednak trasy, w które wypływa jednostka. Ich historia z kilku ostatnich tygodni jest dostępna bez ograniczeń na stronie Vessel Finder. Okazuje się, że Roseburg dobijał między innymi do portów w rosyjskim Wyborgu, litewskiej Kłajpedzie oraz niemieckich portach w Brake i Hamburgu. Regularnie kursuje pomiędzy portami w UE i Rosji. W porównaniu z masowcami faktycznie jest niewielki – jego szerokość to 12,5 metrów, długość – 82 metry.
W ustaleniu wtorkowej i środowej trasy przebytej przez statek pomaga z kolei Marine Tracker – w podstawowej wersji strony również dostępny bez ograniczeń. Okazuje się, że jednostka rzeczywiście dobiła do szczecińskiego portu i udała się w drogę powrotną do Kaliningradu. Przedstawione przez Brejzę zdjęcia i nagrania jednostki wskazują, że senator rzeczywiście zarejestrował statek Roseburg. Ponadto widoczne na jednym z filmów warunki pogodowe odpowiadają tym, które panowały w Szczecinie i Zatoce Szczecińskiej w środę o poranku – statek w do Rosji wypłynął po piątej rano.
Nie ma więc powodów, by nie wierzyć senatorowi Brejzie. Sytuacja może niepokoić nawet jeśli do Polski trafił nie węgiel, a inny ładunek. Przecież według polskiego rządu jednostki z Rosji powinny mieć zakaz wstępu nie tylko do polskich, ale i wszystkich europejskich portów. Formalnie rosyjskie statki nie mają wstępu do portów w Unii Europejskiej od kwietnia 2022 roku.
Już wtedy nie było jednak tajemnicą, że rosyjscy armatorzy mogą korzystać z luk w europejskim embargu. Rozpisywały się o tym portale branżowe. „Delikatnie mówiąc – zakaz ten jest dziurawy jak sito” – czytamy w analizie Portalu Morskiego. Unijne embargo przede wszystkim nie zablokowało od razu transportu węgla do portów w UE – było to możliwe bez ograniczeń do 10 sierpnia 2022. Jeśli to „niezbędne”, krajowe organy wciąż mogą zezwalać statkom pod rosyjską banderą przywozić do UE surowce (w tym ropę i gaz), a także produkty farmaceutyczne, medyczne oraz rolne, w tym pszenicę. O zezwoleniu należy poinformować Komisję Europejską w terminie dwóch tygodni od jego zezwolenia.
Europejskie embargo zupełnie pomija z kolei jednostki kursujące pomiędzy Rosją a UE pod innymi niż rosyjska banderami. Z takim przypadkiem mamy do czynienia w wypadku statku sfilmowanego przez Brejzę. Co więcej, bardzo możliwe, że z zagranicznej bandery korzysta rosyjski armator. W praktyce są to więc jednostki niewidzialne dla europejskich sankcji.
To nie koniec trików, dzięki którym rosyjskie ładunki przedostają się na europejskie wody. „Jednym z nich jest stworzenie tzw. floty cieni, a więc tankowców niekorzystających z zachodniej rejestracji oraz ubezpieczeń, na podobieństwo statków transportujących ropę z Iranu czy Wenezueli” – czytamy w artykule Ośrodka Studiów Wschodnich. Według Amerykanów z firmy analitycznej S&P Global takich jednostek może być nawet 450, a liczba ta może wzrastać.
„Co więcej, jednostki, które są ubezpieczone przez zachodnie instytucje, a jednocześnie wciąż transportują produkty z Rosji, wykorzystują inne metody dla uniknięcia sankcji – chociażby wyłączanie transponderów bądź wysyłanie za ich pośrednictwem fałszywego sygnału lokalizacji. Rosyjskie paliwa i surowiec są także przeładowywane na otwartym morzu w ramach procederu »burta w burtę« w celu sfałszowania pochodzenia, chociażby poprzez mieszanie ropy z Rosji z innymi markami” – opisuje OSW.
Ten ostatni proceder opisywaliśmy już w OKO.press za ukraińskim Radiem Swoboda. Śledztwo ujawniło dwa schematy pozwalające omijać sankcje. W pierwszym przypadku pełne ropy lub jej produktów tankowce opuszczają rosyjskie porty. Statki następnie zatrzymują się na Morzu Czarnym niedaleko wybrzeży Rumunii – ok. 30-37 km od największego rumuńskiego portu w Konstancy. Tam Rosjanie przepompowują ładunek do tankowców pływających pod banderami krajów UE. Dalej rosyjska ropa jest bez przeszkód dostarczana odbiorcom w krajach UE.
Dziennikarze opisują, jak rosyjska ropa naftowa trafiała do Grecji:
“27 lipca (2022 roku – przyp. aut.) rosyjski tankowiec Mechanik Antonow przeładował swój ładunek na tankowiec Georgia (właścicielem statku jest grecka firma) pływający pod banderą maltańską w pobliżu portu Konstanca. 28 i 29 lipca Georgia otrzymała dodatkowy ładunek z rosyjskiego statku VF Tanker 8. VF Tanker 8 wrócił do Rosji pusty, a załadowana Georgia została rozładowana w greckim porcie Agioi Theodoroi 10 sierpnia”.
Drugi ze schematów dotyczy tankowca New Legend (ponad 80 tys. ton pojemności). Pływająca pod banderą Liberii jednostka już piąty miesiąc stoi w pobliżu Konstancy (Rumunia). Od czerwca jest regularnie napełniana przez rosyjskie tankowce. Następnie New Legend przeładowuje ropę lub produkty naftowe na inne statki.
Te zaś albo wpływają do europejskich portów, albo przepompowują ropę na kolejne tankowce, by zatrzeć ślady jej pochodzenia. W ten sposób do portu kraju Unii Europejskiej wchodzi dopiero czwarty statek w tym łańcuchu. Takie przypadki trudniej śledzić, bo statki często wyłączają nawigację – na co zresztą zwracali uwagę analitycy OSW.
Morskie embargo w praktyce może więc nie działać, a rosyjskie ładunki z łatwością mogą docierać do naszych portów. A czy dzięki sprytowi rosyjskich armatorów do Polski rzeczywiście dobiło ponad milion ton węgla z Rosji? Oznaczałoby to, że udział rosyjskiego surowca w polskim imporcie jest znaczący, bo w całym 2022 roku do Polski ściągnęliśmy go 20,2 mln ton. Krzysztof Brejza obiecał prezentację dodatkowych dokumentów potwierdzających jego doniesienia. Mimo to trzeba przyznać, że węgiel z Rosji mógł przypływać do Polski bez żadnych ograniczeń.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.
Komentarze