0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Bartosz Banka / Agencja Wyborcza.plBartosz Banka / Agen...

Rosyjskie tankowce nadal eksportują produkty naftowe do Europy - ustalili w toku swojego śledztwa dziennikarze programu “Schemy” Radia Swoboda. Dzieje się to mimo zakazu wpływania rosyjskich statków do portów Unii Europejskiej. Rosjanie znaleźli sposób na obejście sankcji: przeładowują ładunki na morzu na jednostki pływające pod banderami krajów Unii Europejskiej. To tak zwana technika STS, czyli ship to ship. W przeszłości z takiej opcji korzystał między innymi Lotos.

Niepełne i dziurawe sankcje

Rosja jest podstawowym eksporterem ropy naftowej do Unii Europejskiej. Od początku agresji na Ukrainę wpływy z jej sprzedaży wyniosły 72 miliardy euro. Między innymi te zyski pozwalają Kremlowi na finansowanie wojny. W Unii Europejskiej nie ma całkowitego embarga na ropę pochodzącą z kraju agresora. Dostawy zostały jednak mocno ograniczone - Polska i Niemcy zobowiązały się do rezygnacji z importu surowca rurociągiem "Przyjaźń" do końca roku.

Przywódcy państw członkowskich zdecydowali też o natychmiastowym zakazie wpływania rosyjskich tankowców do unijnych portów. Dzięki tym działaniom w 2023 roku ma on być ograniczony o 90 proc.

Importu rosyjskiej ropy zakazał też prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. Polityk stwierdził, że USA mogą podjąć taką decyzję, bo produkują ropy więcej niż wszystkie kraje Unii Europejskiej razem wzięte.

Unia Europejska ma jednak problem z embargiem na ropę dostarczaną drogą morską - ujawnia redakcja Radia Swoboda. Dziennikarze przeanalizowali trasy rosyjskich tankowców przez Morze Czarne za pomocą systemów monitorowania Marine Traffic oraz Equasis.

Rosyjska ropa na unijnych statkach

Śledztwo ujawniło dwa schematy pozwalające omijać sankcje. W pierwszym przypadku pełne ropy lub jej produktów tankowce opuszczają rosyjskie porty. Statki następnie zatrzymują się na Morzu Czarnym niedaleko wybrzeży Rumunii - ok. 30-37 km od największego rumuńskiego portu w Konstancy.

Tam Rosjanie przepompowują ładunek do tankowców pływających pod banderami krajów UE. Dalej rosyjska ropa jest bez przeszkód dostarczana odbiorcom w krajach UE. Od czerwca w tej operacji ma uczestniczyć 10 rosyjskich jednostek, każda o pojemności od 4 do 5 tysięcy ton.

Dziennikarze opisują, jak rosyjska ropa naftowa trafia do Grecji:

“27 lipca rosyjski tankowiec Mechanik Antonow przeładował swój ładunek na tankowiec Georgia (właścicielem statku jest grecka firma) pływający pod banderą maltańską w pobliżu portu Konstanca. 28 i 29 lipca Georgia otrzymała dodatkowy ładunek z rosyjskiego statku VF Tanker 8. VF Tanker 8 wrócił do Rosji pusty, a załadowana Georgia została rozładowana w greckim porcie Agioi Theodoroi 10 sierpnia”.

Drugi ze schematów dotyczy tankowca New Legend (ponad 80 tys. ton pojemności). Pływająca pod banderą Liberii jednostka już piąty miesiąc stoi w pobliżu Konstancy (Rumunia). Od czerwca jest regularnie napełniana przez rosyjskie tankowce. Następnie New Legend przeładowuje ropę lub produkty naftowe na inne statki.

Te albo wpływają do europejskich portów, albo przepompowują ropę na kolejne tankowce, by zatrzeć ślady jej pochodzenia. W ten sposób do portu kraju Unii Europejskiej wchodzi dopiero czwarty statek w tym łańcuchu. Takie przypadki trudniej śledzić, bo statki często wyłączają nawigację.

Zyskuje najbogatszy człowiek w Rosji

Według informacji ukraińskich dziennikarzy oba sposoby omijania unijnych sankcji są realizowane z udziałem statków należących do firmy Volga Shipping. Jej właścicielem jest rosyjski oligarcha Władimir Lisin, najbogatszy Rosjanin. Ma majątek szacowany na 18,4 mld dol.

“Co do Lisina sankcje wprowadziła tylko Australia. Ani Wielka Brytania, ani USA, ani Unia Europejska, ani nawet Ukraina nie umieściła Lisina na liście osób objętych sankcjami, to znaczy, że jego firmy mogą funkcjonować prawie na całym świecie, zarabiać na transporcie ropy naftowej i jej produktów, generując powiększone zyski podczas wojny” ー oceniał Maksym Sawczuk, dziennikarz Radia Swoboda.

O krociach zgarnianych na handlu ropą mówił Ołeksandr Sirenko, analityk ukraińskiej firmy Naftorynek. Jak zaznaczył na antenie Radia Swoboda, “zwykły zysk tradera przed wojną w Europie i Ukrainie wynosił 20 dolarów za tonę. Teraz to ponad 200 dolarów”.

Dziennikarze zaapelowali do władz Ukrainy i krajów zachodu o wyjaśnienie sytuacji wokół Władimira Lisina. Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy odpowiedziała redakcji, że nie otrzymała rekomendacji co do wprowadzenia sankcji od odpowiedniego organu państwa.

Przedstawiciele Wielkiej Brytanii odmówili komentarza, zaznaczając, że nie wypowiadają się na temat wprowadzanych przez siebie sankcji. Organy UE i władze USA do tej pory nie udzieliły odpowiedzi.

;
Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze