0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot . Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.plFot . Grzegorz Celej...

Gmina Wilkowice, miejscowość Bystra. Spokojny zakątek Beskidu Śląskiego, rzut beretem od Bielska-Białej. To nie tylko znana miejscowość turystyczna, ale też siedziba dwóch dużych organizacji przyrodniczych – Klubu Gaja i Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. Przyciąga miłośników gór i przyrody.

Dlatego też plany wójta Janusza Zemanka, żeby zabudować zielone działki w Bystrej blokami i sprowadzić do wioski nawet 1000 nowych mieszkańców, spotkały się z ogromnym społecznym sprzeciwem. Na spotkanie w gminie poświęcone tej sprawie przyszło ponad 400 osób – mimo że odbyło się ono tuż przed Wielkanocą (na zdjęciu głównym widać Janusza Zemanka podczas tego spotkania).

Tydzień po świętach, w wyborach samorządowych, mieszkańcy udowodnili wójtowi, jak ważna jest dla nich ochrona zielonych terenów i spokojnego charakteru wioski. Janusz Zemanek był jedynym kandydatem na wójta – w takim wypadku wyborcy głosują na „tak” lub na „nie”.

W gminie Wilkowice 3095 osób zagłosowało na „nie”.

„Tak” przy nazwisku wójta zaznaczyło 2043 osoby. Janusz Zemanek przegrał wybory, które wydawały się niemożliwe do przegrania. Teraz wójta będzie musiała wyznaczyć Rada Gminy.

„Takie decyzje, jak zabudowywanie ostatnich zielonych terenów w miejscowości w Beskidzie Śląskim, to działania na szkodę nie tylko lokalnej przyrody, ale także mieszkańców i mieszkanek. Wspieramy protestujących, by ochronić przyrodę i ludzi przed złymi decyzjami włodarzy” – mówił Radosław Ślusarczyk, prezes Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot.

Sebastian Stachowicz, mieszkaniec gminy i prezes lokalnego stowarzyszenia na rzecz jej rozwoju, opowiada nam, dlaczego Bystra jest wyjątkowa, co jej zagraża i co doprowadziło do przegranej wójta.

Gmina Wilkowice. „Ludzie zobaczyli, co zostało uszyte”

Katarzyna Kojzar, OKO.press: Pochodzi pan z Wilkowic?

Sebastian Stachowicz, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju gminy Wilkowice: Nie, jestem z Nysy. Pochodzę z Dolnego Śląska. Do Bielska-Białej sprowadziłem się prawie 20 lat temu, a tutaj mieszkam od 12 lat.

Dlaczego tutaj?

To jest po prostu przepiękne miejsce. Jestem bardzo aktywny: biegam po górach, wspinam się, uprawiam skitouring. Tutaj mogę wyjść z domu i po prostu biec, więc nie muszę nigdzie dojeżdżać. Bystra była ukochanym miejscem akwarelisty Juliana Fałata na początku lat 20. XX wieku, chodzę po górach jego śladami i robię zdjęcia miejsc, które malował. Zakochałem się w tej okolicy – i nie tylko ja, wielu ludzi przyjezdnych tu mieszka, a jak się wyprowadzają, to tęsknią. My – mówię za siebie i innych mieszkańców – zrobimy wszystko, żeby nikt nam tego piękna nie zniszczył. A deweloper, niestety, próbuje wycisnąć z każdego centymetra kwadratowego gminy pieniądze.

Właśnie przez te planowane inwestycje i współpracę wójta Janusza Zemanka z deweloperami, o gminie Wilkowice usłyszała cała Polska – to jedyne miejsce, w którym na stanowisko wójta startowała jedna osoba i przegrała sama ze sobą.

Wójt teraz opowiada, że była ładna pogoda i dlatego jego zwolennicy nie poszli do wyborów. I że wylał się na niego hejt, że jego dzieci cierpią z tego powodu. Moim zdaniem przygotowywany jest grunt pod to, żeby rada gminy i tak wybrała go na wójta.

A przegrał, bo tuż przed wyborami potraktował mieszkańców bez szacunku. Tak nas traktował od dawna, ale ludzie zobaczyli, co zostało w gminie uszyte i kto będzie przez to cierpiał. Mieszkańcy.

Apartamenty i most

Proszę opowiedzieć o tych planach deweloperskich. Co tak wzburzyło mieszkańców, że zagłosowali przeciwko wójtowi?

To trwa już od kilku lat. Zaczęło się w 2020 roku. Dowiedzieliśmy się, że na niecałym pół hektara, w końcu doliny, właściciel dostał pozwolenie na budowę trzech apartamentowców w sumie na 162 mieszkania. Dostał też zgodę na podpięcie się do spółki wodociągowej bez żadnych warunków. Wójt wydał dokument, że analiza wpływu na środowisko nie jest konieczna, mimo że te budynki są otulone Naturą 2000 jak stopa skarpetą. Wcześniej było tam 11 domków letniskowych, a teraz ma tam zamieszkać prawie tysiąc mieszkańców. Ponad 200 osób złożyło petycję, żeby te budynki nie powstały.

A one i tak powstały?

Budowa właśnie rozpoczęła się na dobre. Ale to dopiero pierwsza rzecz, która nas zaniepokoiła. Drugą było to, że wójt wydał zgodę na wycinkę 138 drzew w trakcie trwania postępowania o pozwolenie na budowę dla firmy prywatnej. Nie widział w tym nic złego i tłumaczył, że zlecił nasadzenia zastępcze. Trzecia sprawa: w grudniu 2022 roku, tuż przed Bożym Narodzeniem, na tablicy ogłoszeń w Starostwie Powiatowym pojawiła się informacja o budowie mostu naprzeciwko hotelu Magnus, na który wójt pozyskał prawie 5 milionów złotych z Polskiego Ładu. Brakujące prawie 0,5 miliona ma dopłacić powiat. To most, który prowadziłby do zaledwie 28 domów. Taka duża inwestycja w zadłużonej gminie? Zadłużenie wzrosło w czasie kadencji wójta z 9 milionów do 35.

Przeczytaj także:

Poza 28 domami, jest tam również działka o dość sporym nachyleniu, na której w planie zagospodarowania wpisane są usługi turystyczne. To oznacza, że mogą tam stanąć na przykład apartamentowce — takie, w których właściciel mieszka przez kilka tygodni w roku, a poza tym wynajmuje turystom. To wzmogło naszą czujność. Czekaliśmy więc na projekt studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, który długo nie był publikowany. Pojawił się 29 lutego 2024 roku, czyli trochę więcej niż miesiąc przed wyborami. A publiczna debata na temat tego studium wyznaczona została na Wielki Tydzień, na 26 marca. Zaczęliśmy przeglądać, co się w tych zapisach znalazło i struchleliśmy.

Bystra będzie miała bloki?

Dlaczego?

Wpisano tam, że na 12,5 ha w pięknym zakątku Bystrej, ma zostać dopuszczona budowa czteropiętrowych bloków. To jest otulina parku krajobrazowego, teren źródliskowy, projektowany obszar chronionego krajobrazu, cenny ze względu na żyjące tam zwierzęta. Ten teren od lat miał nigdy nie zostać zabudowany. Jest to działka na wzgórzu, z pięknym widokiem na Tatry, Skrzyczne i Babią Górę. Bardzo łakomy kąsek. Ludzie mają tam działki od pokoleń, każdy, kto składał wnioski o budowę, dostawał odmowę.

Ale, co ciekawe, na tym terenie działkę ma sam wójt. Kupił ją w grudniu 2019, a rok wcześniej, w lutym 2018 roku rada gminy podjęła uchwałę o przystąpieniu do zmiany planu zagospodarowania przestrzennego. To jest dokument, który zazwyczaj robi się raz na 30 lat. Poprzedni mieliśmy z 2010 roku, ale rada gminy wpadła na pomysł, że trzeba go zaktualizować. Niedługo później Janusz Zemanek został wójtem. Tłumaczył później, że obejmując stanowisko, sprzedał swoją hurtownię warzyw i te pieniądze zainwestował w działkę. Pośrodku nieużytków, które od lat miały być nieprzekształcane. A które nagle mają zostać zabudowane blokami. Czy to jest moralne? Ludzi to rozsierdziło.

Czym się różni plan z 2010 roku od tego, który jest konsultowany teraz?

Na przykład tym, że tereny z zabudowy jednorodzinnej zostają przekształcone w strefę wielofunkcyjną z zabudową jednorodzinną. Wcześniej minimalna powierzchnia działki to było 1200 metrów kwadratowych, teraz jest zero. Czyli mogą tam powstać mikrodziałeczki. Powierzchnia zabudowy 40 proc., teraz jest 0,6 proc. Powierzchnia biologicznie czynna: było 30 proc., a chcą teraz zmniejszyć to do 20. Wysokość budynku 10 metrów, a chcą to zwiększyć do 12 metrów. Gmina na terenie 12,5 ha gmina zaproponowała zabudowę wielorodzinną i wysokość budynków 15 metrów.

Argumentem, dlaczego to będzie dobre i nie będzie przeszkadzać zwierzętom, było to, że tereny jednorodzinne są ogradzane, a jak będzie zabudowa wielorodzinna, to nie będzie żadnych płotów, więc te zwierzęta będą swobodnie mogły tamtędy przechodzić. Tak powiedział projektant na spotkaniu z mieszkańcami.

A jeśli nie bloki, to co?

Stanęło jednak na jednorodzinnej zabudowie. Czyli sukces.

Nie do końca, bo w ramach zabudowy jednorodzinnej można postawić osiedle bliźniaków. W każdym z nich wydziela się cztery niezależne lokale – mamy więc kilkanaście osób i od czterech do ośmiu aut. Proponowane 12 metrów wysokości budynków również wskazuje na większe inwestycje niż domek dla jednej rodziny. Wiadomo, że wpisanie na tym terenie zabudowy po prostu zniszczy piękny, cenny kawałek ziemi. Proszę sobie wyobrazić, że jeśli te bloki by tam powstały, to działki na nieużytkach kupione po 20 złotych za metr kwadratowy, będą nagle warte znacznie więcej, dla dewelopera nawet 1000 zł. Wykupienie nieużytków za sprzedaną firmę to dla wójta interes życia. On teraz mówi, że słyszy mieszkańców i rezygnuje z zabudowy wielorodzinnej – ale jednorodzinnej nie zakaże, więc te działki i tak zyskają na wartości.

Ludzie sobie przed wyborami poskładali te klocki i przestali ufać wójtowi. Mamy w tej sprawie gminną grupę na Whatsappie, jest tam ponad 600 zaangażowanych osób. W całej gminie prawa wyborcze ma ok. 10 tys. osób, a na spotkanie w sprawie studium przyszło 400 osób.

Wójt zresztą zaczął spotkanie od tego, że zazwyczaj przychodzi garstka i nie spodziewał się takiego tłumu. Myśmy to całe spotkanie nagrywali, żeby nikt nie mógł się ze swoich deklaracji wycofać. Wójt próbował argumentować, że te wszystkie decyzje są po to, żeby nam, obecnym mieszkańcom się dobrze żyło. A w naszej gminie mieszka średnio 390 osób na metr kwadratowy, podczas gdy średnia dla Polski to 122. Już jest gęsto, już brakuje dróg dojazdowych, mamy problem z wodą.

Druga sprawa, Bystra jest gminą, która ma ujemny przyrost naturalny. Nie musimy szukać nowych obszarów do zabudowy. Powinniśmy wykorzystać te, które już są dostępne.

Główny temat przy wielkanocnym stole

Mnie w tej historii zadziwia to, że w małej gminie tyle osób połączyło siły, żeby zawalczyć o zieleń. I że to był dla was na tyle ważny temat, żeby odwołać wójta.

Rozmawiałem o tym z Radkiem Ślusarczykiem, prezesem mieszczącej się w Bystrej Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot. On mi powiedział, że to jest fenomen, że w tak małej gminie tyle osób zaangażowało się w ochronę terenu przed deweloperami. A teraz, po tym jak wójt nie dostał wotum zaufania – że zazdrości nam sprawczości.

Ja sam, z kilkoma osobami, zacząłem działać w 2020 roku. Nawiązaliśmy też współpracę z drugą dużą organizacją, która ma siedzibę na naszym terenie – Klubem Gaja. Organizowaliśmy razem happening, żeby zwrócić uwagę mieszkańców na problem zabudowy. Ludzie, którzy się tu urodzili, byli trochę podejrzliwi wobec tego, co my mówimy i robimy. Oni się tu wszyscy znają od lat, znają też wójta i jego rodzinę — mają inną perspektywę niż napływowi. Lubimy się, ale im trudniej było podejrzewać wójta o jakieś złe intencje, skoro znają go od zawsze.

Kiedy mieszkańcy, również ci żyjący tu od dziada pradziada, zobaczyli, że na nieużytkach, na planowanym obszarze ochronnym, mają powstać bloki, to coś w nich pękło. Dlatego tak się zaangażowali, dlatego tyle osób przyszło na spotkanie w sprawie studium i dlatego powiedzieli „nie” wójtowi podczas wyborów. Temat tej zabudowy jest tutaj naprawdę gorący, przy wielkanocnych stołach mówiło się głównie o tym.

Bystra walczy z patodeweloperką

Ten opór społeczny w gminie jest jakoś sformalizowany? Macie stowarzyszenie?

Ruch zaczął się więc od nas, napływowych, choć też nie cieszył się jakimś wielkim zainteresowaniem. Ja starałem się założyć stowarzyszenia na rzecz zrównoważonego rozwoju gminy, jestem jego prezesem. Chcieliśmy mieć osobowość prawną właśnie w momencie pojawienia się ewentualnego studium. Bo zgłaszać uwagi do studium może każdy, ale indywidualny mieszkaniec nie może się odwołać od decyzji wójta. Stowarzyszenie może.

Co będzie dalej? Jak będziecie bronić tych działek?

Konsultacje jeszcze nie zostały zakończone. Do 19 kwietnia mogliśmy złożyć wnioski jako mieszkańcy. Jesteśmy gminą graniczącą z Bielskiem-Białą, wiemy, że jesteśmy pod presją miasta. Bystra leży w dolinie, podobnie zresztą jak Straconka, dzielnica Bielska. Ona uniknęła zabudowy przez patodeweloperów. Gmina Wilkowice też tego uniknie. Już osiągnęliśmy sukces, pokazaliśmy wójtowi czerwoną kartkę. Teraz wójt zakomunikował, że w takim razie zaproponuje Radzie wycofanie procedowania projektu studium i przygotowanie zmian w ramach procedury Planu Ogólnego. W tej procedurze społeczeństwo ma ograniczony udział, więc ja widzę to jako próbę wyeliminowania głosu mieszkańców.

Złożyliśmy już ponad 16000 uwag do studium, a razem z uwagami złożyliśmy do wójta i radnych apel, by nadal procedowali studium i uwzględnili naszą wolę. Gmina jest w trudnej sytuacji finansowej i wyrzucenie wykonanej pracy do kosza to byłaby niegospodarność i brak poszanowania dla trudu, który wszyscy włożyliśmy w proces planistyczny. W żadnym z wniosków nie pojawił się pomysł odrzucenia studium. Na szczęście na ostatniej w starym składzie sesji Rady Gminy (17 kwietnia 2024) nie procedowano odstąpienia od prac nad studium.

Zdajemy sobie sprawę, że uwagi mogą zostać en bloc odrzucone przez wójta. Mamy nadzieję i będziemy pilnowali, aby nowa rada gminy nie akceptowała działania wbrew woli mieszkańców. I przede wszystkim – aby nie wybrała na wójta, osoby odrzuconej w powszechnych wyborach. To byłby policzek dla demokratycznej woli 60 proc. głosujących.

;
Na zdjęciu Katarzyna Kojzar
Katarzyna Kojzar

Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.

Komentarze