0:00
0:00

0:00

Zgodnie z zapisami traktatu, konkluzje szczytu Rady Europejskiej (tworzą ją szefowie rządów i głowy państw 28 krajów członkowskich UE oraz przewodniczącego Rady i szefa Komisji Europejskiej) muszą zostać podpisane przez wszystkie państwa. Tak się nie stało, więc opublikowany na stronach Rady dokument opatrzony jest adnotacją:

"Rada Europejska debatowała nad załączonym dokumentem. Miał on poparcie 27 członków Rady Europejskiej, ale nie osiągnięto konsensu z przyczyn niezwiązanych z jego treścią.

Odniesienia do Rady Europejskiej w załączonym dokumencie nie powinny być odczytywane jako implikujące formalne poparcie Rady Europejskiej, działającej jako instytucja".

Stwierdzenie przedłużenia kadencji Donalda Tuska o kolejne dwa i pół roku zawarte jest w piątym, ostatnim rozdziale dokumentu. Zawetowanie dokumentu przez Polskę nie spowodowało unieważnienia tej decyzji, ponieważ w tej sprawie wystarczy - zgodnie z traktatem o UE - większość głosów.

Natomiast nieprzyjęcie konkluzji szczytu powoduje, że wymagające jednomyślności postanowienia Rady nie obowiązują jej partnerów.

Większość sformułowań dokumentu jest ogólnikowa i deklaratywna, ale na tym poziomie politycznym (Rada Europejska jest, obok Komisji Europejskiej, kluczowym elementem władzy wykonawczej Unii Europejskiej) już takie sformułowania mają dużą siłę oddziaływania, wskazując państwom członkowskim i instytucjom europejskim pożądane kierunki działań.

Pochwalić się tym, czego się nie podpisało

Wpadką polskiego rządu jest to, że wraz z zawetowaniem postanowień upadł plan przeglądu mechanizmu wyboru najważniejszych urzędników Rady Europejskiej - czyli przede wszystkim przewodniczącego Rady.

Po czwartku wszyscy wiedzą, że trzeba jeszcze uważniej słuchać Polski i to jest dobra zmiana. Pierwszy sukces już jest. Wszyscy się zgadzają, że zasady wyboru przewodniczącego [Rady Europejskiej] powinny być uściślone.

wPolityce.pl,11 marca 2017

Sprawdziliśmy

Fałsz. Nie wszyscy, bo Polska zawetowała konkluzje szczytu i zgody nie ma.

Uważasz inaczej?

Minister Szymański miałby rację, gdyby nie postawa rządu, do którego należy. Punkt 17 w konkluzji szczytu miał bowiem brzmieć: "Rada Europejska postanowiła powrócić w tym roku do kwestii procesu, kryteriów oraz równowagi w odniesieniu do powoływania urzędników na wysokie stanowiska w kolejnym cyklu".

Efektem polskiego weta jest to, że pozostałe państwa członkowskie mogą swobodnie wykreślić ten punkt z programu kolejnych szczytów, gdyż bez podpisanej przez wszystkie państwa konkluzji nie ma podstaw do modyfikowania mechanizmu wyboru następcy Donalda Tuska.

Przeczytaj także:

Polityka gospodarcza

Pierwszy rozdział konkluzji ze szczytu poświęcony miał być polityce gospodarczej. Rada Europejska w tej części dokumentu stwierdza, że sytuacja ekonomiczna w Europie poprawiła się i wszystkie kraje powróciły na ścieżkę wzrostu, ale konieczne jest przeciwdziałanie bezrobociu i zbyt niskiemu poziomowi inwestycji. Służyć temu ma wezwanie do rozszerzenia działań Europejskiego Funduszu na rzecz Inwestycji Strategicznych, który miał docelowo sfinansować projekty o wartości 315 miliardów euro.

W części poświęconej wspólnemu rynkowi zapowiedziano przegląd - podczas czerwcowego szczytu - tych elementów jednoczenia rynku żywności, usług, przemysłu i energii, które mają zostać wprowadzone w 2018 roku. Wszystkie te tematy są bliskie PiS, które chce ograniczenia UE do wymiaru gospodarczego.

Konkretnym problemem wynikającym z nieprzyjęcia postanowień szczytu jest brak wytycznych dla krajowych polityk gospodarczych w ramach Europejskiego Okresu Oceny. To w marcu Rada Europejska powinna przyjąć Roczne Postanowienie Gospodarcze i szkic rekomendacji dla krajów strefy euro.

W punkcie dotyczącym handlu Rada Europejska podkreśla znaczenie wolnego handlu, ale większość treści dotyczy dążenia do wprowadzenia rozwiązań pozwalających "stawić czoło nieuczciwym praktykom handlowym i zniekształceniom rynku" i "wzywa do szybkiego przyjęcia odpowiednich propozycji w tym zakresie". Podobne wezwanie dotyczy "współpracy międzynarodowej w projektowaniu wspólnych standardów dla usług finansowych".

Bezpieczeństwo i obrona

Drugi rozdział dokumentu poświęcony jest polityce obronnej i zapewnieniu bezpieczeństwa. To w tej części znalazły się zapisy dotyczące m.in. Rosji, które PiS powinno bardzo chcieć przyjąć. "W obecnym otoczeniu międzynarodowym Europa musi zwiększyć wysiłki, by zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom, wspierać pokój i stabilizację w swoim sąsiedztwie; obejmuje to zaangażowanie środków w odpowiedniej wysokości". W nieprzyjętym dokumencie jest również wezwanie do ustalenia zasad współpracy UE-NATO.

Konkretne zapisy dotyczą za to zwalczania terroryzmu - w dokumencie Rada Europejska wzywa partnerów do przyjęcia projektu "Entry and Exit System" przed czerwcem 2017 roku oraz do poważnego przyspieszenia prac nad europejskim systemem dzielenia się informacjami o podróżujących.

W zakresie polityki migracyjnej szczyt wzywa państwa do prac nad konsensusem w sprawie polityki azylowej, aby wspólne rozwiązania UE w tym zakresie zostały przyjęte jeszcze przed zakończeniem maltańskiej prezydencji w czerwcu tego roku. To o tyle ważne, że kolejnym państwem sprawującym prezydencję będzie Wielka Brytania - wiadomo, że właściwie całe drugie półrocze 2017 roku będzie poświęcone Brexitowi. Dla PiS poważną wartość powinno też mieć wspomnienie w konkluzjach o zainteresowaniu Rady Europejskiej wsparciem państw bałkańskich, gdzie otwiera się kolejny front starcia Zachodu z Rosją.

To wszystko jednak przyćmił punkt 15 konkluzji, zawarty w rozdziale "Inne sprawy": "Rada Europejska dokonała reelekcji Pana Donalda Tuska na stanowisko Przewodniczącego Rady Europejskiej na okres od 1 czerwca 2017 do 30 listopada 2019 roku".

I ten punkt akurat obowiązuje.

;
Na zdjęciu Stanisław Skarżyński
Stanisław Skarżyński

Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.

Komentarze