Beata Szydło nie podpisała konkluzji szczytu Rady Europejskiej, bo PiS nie podobał się wybór Tuska. Konkluzje zawierały istotne zapisy dotyczące ekonomii, polityki bezpieczeństwa i migracyjnej. A także postanowienie, by zająć się zasadami wyboru na najwyższe stanowiska w UE, co było ukłonem w stronę rządu PiS. Ale po wecie Polski dokument nie obowiązuje
Zgodnie z zapisami traktatu, konkluzje szczytu Rady Europejskiej (tworzą ją szefowie rządów i głowy państw 28 krajów członkowskich UE oraz przewodniczącego Rady i szefa Komisji Europejskiej) muszą zostać podpisane przez wszystkie państwa. Tak się nie stało, więc opublikowany na stronach Rady dokument opatrzony jest adnotacją:
"Rada Europejska debatowała nad załączonym dokumentem. Miał on poparcie 27 członków Rady Europejskiej, ale nie osiągnięto konsensu z przyczyn niezwiązanych z jego treścią.
Odniesienia do Rady Europejskiej w załączonym dokumencie nie powinny być odczytywane jako implikujące formalne poparcie Rady Europejskiej, działającej jako instytucja".
Stwierdzenie przedłużenia kadencji Donalda Tuska o kolejne dwa i pół roku zawarte jest w piątym, ostatnim rozdziale dokumentu. Zawetowanie dokumentu przez Polskę nie spowodowało unieważnienia tej decyzji, ponieważ w tej sprawie wystarczy - zgodnie z traktatem o UE - większość głosów.
Natomiast nieprzyjęcie konkluzji szczytu powoduje, że wymagające jednomyślności postanowienia Rady nie obowiązują jej partnerów.
Większość sformułowań dokumentu jest ogólnikowa i deklaratywna, ale na tym poziomie politycznym (Rada Europejska jest, obok Komisji Europejskiej, kluczowym elementem władzy wykonawczej Unii Europejskiej) już takie sformułowania mają dużą siłę oddziaływania, wskazując państwom członkowskim i instytucjom europejskim pożądane kierunki działań.
Wpadką polskiego rządu jest to, że wraz z zawetowaniem postanowień upadł plan przeglądu mechanizmu wyboru najważniejszych urzędników Rady Europejskiej - czyli przede wszystkim przewodniczącego Rady.
Po czwartku wszyscy wiedzą, że trzeba jeszcze uważniej słuchać Polski i to jest dobra zmiana. Pierwszy sukces już jest. Wszyscy się zgadzają, że zasady wyboru przewodniczącego [Rady Europejskiej] powinny być uściślone.
Minister Szymański miałby rację, gdyby nie postawa rządu, do którego należy. Punkt 17 w konkluzji szczytu miał bowiem brzmieć: "Rada Europejska postanowiła powrócić w tym roku do kwestii procesu, kryteriów oraz równowagi w odniesieniu do powoływania urzędników na wysokie stanowiska w kolejnym cyklu".
Efektem polskiego weta jest to, że pozostałe państwa członkowskie mogą swobodnie wykreślić ten punkt z programu kolejnych szczytów, gdyż bez podpisanej przez wszystkie państwa konkluzji nie ma podstaw do modyfikowania mechanizmu wyboru następcy Donalda Tuska.
Pierwszy rozdział konkluzji ze szczytu poświęcony miał być polityce gospodarczej. Rada Europejska w tej części dokumentu stwierdza, że sytuacja ekonomiczna w Europie poprawiła się i wszystkie kraje powróciły na ścieżkę wzrostu, ale konieczne jest przeciwdziałanie bezrobociu i zbyt niskiemu poziomowi inwestycji. Służyć temu ma wezwanie do rozszerzenia działań Europejskiego Funduszu na rzecz Inwestycji Strategicznych, który miał docelowo sfinansować projekty o wartości 315 miliardów euro.
W części poświęconej wspólnemu rynkowi zapowiedziano przegląd - podczas czerwcowego szczytu - tych elementów jednoczenia rynku żywności, usług, przemysłu i energii, które mają zostać wprowadzone w 2018 roku. Wszystkie te tematy są bliskie PiS, które chce ograniczenia UE do wymiaru gospodarczego.
Konkretnym problemem wynikającym z nieprzyjęcia postanowień szczytu jest brak wytycznych dla krajowych polityk gospodarczych w ramach Europejskiego Okresu Oceny. To w marcu Rada Europejska powinna przyjąć Roczne Postanowienie Gospodarcze i szkic rekomendacji dla krajów strefy euro.
W punkcie dotyczącym handlu Rada Europejska podkreśla znaczenie wolnego handlu, ale większość treści dotyczy dążenia do wprowadzenia rozwiązań pozwalających "stawić czoło nieuczciwym praktykom handlowym i zniekształceniom rynku" i "wzywa do szybkiego przyjęcia odpowiednich propozycji w tym zakresie". Podobne wezwanie dotyczy "współpracy międzynarodowej w projektowaniu wspólnych standardów dla usług finansowych".
Drugi rozdział dokumentu poświęcony jest polityce obronnej i zapewnieniu bezpieczeństwa. To w tej części znalazły się zapisy dotyczące m.in. Rosji, które PiS powinno bardzo chcieć przyjąć. "W obecnym otoczeniu międzynarodowym Europa musi zwiększyć wysiłki, by zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom, wspierać pokój i stabilizację w swoim sąsiedztwie; obejmuje to zaangażowanie środków w odpowiedniej wysokości". W nieprzyjętym dokumencie jest również wezwanie do ustalenia zasad współpracy UE-NATO.
Konkretne zapisy dotyczą za to zwalczania terroryzmu - w dokumencie Rada Europejska wzywa partnerów do przyjęcia projektu "Entry and Exit System" przed czerwcem 2017 roku oraz do poważnego przyspieszenia prac nad europejskim systemem dzielenia się informacjami o podróżujących.
W zakresie polityki migracyjnej szczyt wzywa państwa do prac nad konsensusem w sprawie polityki azylowej, aby wspólne rozwiązania UE w tym zakresie zostały przyjęte jeszcze przed zakończeniem maltańskiej prezydencji w czerwcu tego roku. To o tyle ważne, że kolejnym państwem sprawującym prezydencję będzie Wielka Brytania - wiadomo, że właściwie całe drugie półrocze 2017 roku będzie poświęcone Brexitowi. Dla PiS poważną wartość powinno też mieć wspomnienie w konkluzjach o zainteresowaniu Rady Europejskiej wsparciem państw bałkańskich, gdzie otwiera się kolejny front starcia Zachodu z Rosją.
To wszystko jednak przyćmił punkt 15 konkluzji, zawarty w rozdziale "Inne sprawy": "Rada Europejska dokonała reelekcji Pana Donalda Tuska na stanowisko Przewodniczącego Rady Europejskiej na okres od 1 czerwca 2017 do 30 listopada 2019 roku".
I ten punkt akurat obowiązuje.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze