0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Sergei SUPINSKY / AFPFot. Sergei SUPINSKY...

Pierwszy chrześcijański monastyr na terytorium Ławry Peczerskiej pojawił się już w 1051 roku, zaledwie kilkadziesiąt lat po chrzcie Rusi. Co ważne, nastąpiło to sto lat przed założeniem Moskwy. Ten fakt część ukraińskich historyków używa jako argumentu na rzecz tego, że Rosja nie powinna pretendować na miano „kolebki prawosławia” na tych terenach.

Po tym, jak rozpadł się Związek Radziecki, świątynie Ławry były udostępniane jedynie Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego (UPC MP). Nie było tam duchownych Patriarchatu Kijowskiego (UPC KP), który w 2018 roku stał się osnową dla powołania niezależnej od Moskwy Prawosławnej Cerkwi Ukrainy (PCU). Dopiero w styczniu tego roku zwierzchnik ukraińskiej Cerkwi, metropolita Epifaniusz odprawił pierwsze nabożeństwo w najważniejszej świątyni Ławry – soborze Zaśnięcia Matki Bożej. Pod koniec roku wygasła bowiem umowa Narodowego Kompleksu Muzealnego Ławra Kijowsko-Peczerska z Cerkwią Patriarchatu Moskiewskiego, obejmująca korzystanie przez ten Kościół z górnej części kompleksu. Kolejne nabożeństwo Epifaniusz odprawił tam 16 kwietnia w czasie prawosławnej Wielkanocy.

– Nie jesteśmy za tym, aby wyrzucać zakonników z Ławry Peczerskiej. Jesteśmy za tym, aby duch „russkiego miru” tu nie panował. Żeby ģawra była ukraińska i żeby zawsze słychać tam było modlitwę po ukraińsku za naszą Ukrainę – mówił Epifaniusz.

Na zdjęciu: Ukraińscy żołnierze mijają mnicha w Ławrze Kijowsko-Peczerskiej, klasztorze prawosławnym w Kijowie, 14 marca 2023 roku.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, zaskakują właśnie

Przeczytaj także:

Religia na wojnie

W dolnej części Ławry Peczerskiej nadal pozostają mnisi z moskiewskiej Cerkwi, którzy nie chcą jej opuścić mimo decyzji Ministerstwa Kultury z 29 marca. Odprawiane są tam też nabożeństwa, w tym przez ukraińskie kierownictwo UPC MP.

Pod koniec marca Narodowy Kompleks Muzealny Ławra Kijowsko-Peczerska rozwiązał umowę z męskim zakonem moskiewskiej Cerkwi z 2013 roku, obejmującą wynajem dolnej części ławry. Formalnie chodziło o to, że mnisi mieli naruszać porozumienie, między innymi, budując nowe obiekty oraz remontując zabytkowe bez zachowania odpowiednich procedur.

UPC MP zaskarżyła decyzję, ale sąd, do którego skierowano pozew, odmówił jego rozpatrzenia. Już wcześniej jednak część mnichów zaczęła opuszczać kompleks. Niektórzy pozostali. Nie wpuszczają oni komisji z Ministerstwa Kultury, która powinna ocenić stan opuszczanych przez moskiewskich duchownych obiektów.

Prawosławna Cerkiew Ukraińska tymczasem powołała już swojego archimandrytę, czyli zarządzającego Ławrą, mimo że nie ma pełnej kontroli nad jej terytorium. Jest to ojciec Abraham, który wcześniej wchodził w skład kierowniczego organu UPC MP, zarządzającego tym kompleksem świątyń.

– Zamiast dialogu, zamknięcie się i groźby. Niejasne i połowiczne decyzje i oświadczenia, które każdy interpretuje jak chce, zamiast świadomości potrzeby prawdziwego, szczerego i ostatecznego zerwania z podporządkowaniem Moskwie, która prowadzi przeciwko nam wojnę.

Zamiast szukać dróg do zjednoczenia prawosławnych i pojednania, podżega się do nienawiści i konfrontacji

– tak Abraham podsumował działalność swoich dotychczasowych zwierzchników.

Warto podkreślić, że zarówno Ławra w Kijowie, jak i ta w Poczajowie, druga pod względem znaczenia, to ostoje nie tylko środowisk prorosyjskich, ale też tego, co w Polsce określamy mianem „ciemnogrodu”. Przyciągały one w ostatnim czasie antyszczepionkowców, koronasceptyków, a wcześniej przeciwników wszelkich prozachodnich tendencji, na przykład członkostwa w NATO, czy nawet paszportów biometrycznych. Wprowadzenie tych ostatnich było warunkiem wejścia w życie ruchu bezwizowego z Unią Europejską. Widać zatem bezpośrednie połączenie między antyzachodnią polityką Moskwy i działalnością UPC MP w Ukrainie.

Kościół prawosławny był w ostatnich latach dla Rosji jednym z niewielu narzędzi wpływu z zakresu miękkiej siły. Po 2014 roku w Ukrainie zabroniono dystrybucji rosyjskich filmów i seriali, a z sieci kablowych zniknęły rosyjskie kanały telewizyjne. Ograniczono też ilość rosyjskojęzycznej muzyki w stacjach radiowych i utrudniono import literatury z Rosji.

Nie ma wątpliwości, że ostatnie decyzje władz Ukrainy dotyczące Cerkwi podlegającej Moskwie mają charakter polityczny. Co nie znaczy, że nie są uzasadnione. Trudno tolerować działalność Kościoła, który ma swoje kierownictwo w kraju, prowadzącym działania zbrojne przeciw Ukrainie. Już jesienią Służba Bezpieczeństwa Ukrainy prowadziła przeszukania w licznych obiektach należących do UPC MP. Do 23 lutego tego roku wszczęto sprawy karne przeciwko prawie 60 duchownym tej Cerkwi, w tym 14 arcybiskupom.

Pasza Mercedes w szaliku Luis Vuitton

1 kwietnia 2023 roku metropolita Paweł, czyli Petro Lebid’, który od 30 lat zarządzał kijowską Ławrą z ramienia Cerkwi moskiewskiej, został skazany na 2 miesiące aresztu domowego. Ma też zakaz przemawiania do wiernych. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przedstawiła sądowi dowody, że Paweł podżegał do nienawiści na tle religijnym i zaprzeczał zbrojnej agresji Rosji.

SBU opublikowała fragmenty podsłuchanych rozmów duchownego. Po zajęciu Chersonia przez Rosjan przytacza on słowa pieśni religijnej: „Oto, o ziemi, wielka radość” i podkreśla, że mieszkańcy miasta się cieszą się z wejścia wojsk rosyjskich. Powtarza też słowa rosyjskiej propagandy, że „Stany Zjednoczone będą walczyć z Rosją do ostatniego Ukraińca” i mówi o „amerykańskich biolaboratoriach” w Odessie i Kijowie. Padają też słowa o tym, że zachodnia Ukraina to Polska i Węgry. Paweł określa oddziały obrony terytorialnej, które de facto uratowały ukraińskie miasta w pierwszych dniach aktywnej fazy wojny, jako „drani”.

Trzeba podkreślić, że nigdy w publicznych wypowiedziach po 24 lutego duchowny nie pozwalał sobie na wypowiedzi, które mogłyby poddać w wątpliwość jego lojalność wobec Kijowa. Jak widać, robił to w rozmowach prywatnych.

Gdy śledczy wręczali Pawłowi dokument z zarzutami, ten powitał ich w szaliku Louis Vuitton. Duchowny znany jest bowiem ze swojego zamiłowania do luksusu. Wśród Ukraińców nosi przezwisko „Pasza Mercedes” – lubi auta niemieckiej marki, które zmienia niemal z roku na rok. Posiada też co najmniej dwie wille o powierzchni ponad pół tysiąca metrów każda. Jedną w centrum Kijowa, a drugą pod ukraińską stolicą. Jak poinformował serwis dziennikarzy śledczych Bihus Info, wartość każdej z nich przekracza milion dolarów.

Przy czym, Petro Lebid’ przekonywał, że swój domowy areszt spędzi w skromnej chatce bez prądu i ogrzewania.

Paweł był też znany z traktowania z góry dziennikarzy, obrażania ich, a także ze swojej działalności w kijowskiej Radzie Miejskiej, gdzie był deputowanym Partii Regionów. Doprowadził do likwidacji oddziału szpitala zakaźnego na terytorium Ławry, gdzie leczyli się nosiciele HIV i chorzy na AIDS. A w czasie rewolucji godności krytykował protestujących sugerując, że protestują za pieniądze.

Cerkiew pod nadzorem

Ciche poparcie dla prezydenta Wiktora Janukowycza, gdy jego reżim pałował demonstrantów na przełomie 2013 i 2014 roku, brak zdecydowanego stanowiska podczas aneksji Krymu i potem separatystycznej irredenty wspieranej przez Moskwę na wiosnę tego samego roku oraz późniejszej wojny sprawił, że od Cerkwi moskiewskiej z roku na rok odwracało się coraz więcej wiernych. Wiosną 2015 roku, gdy w Radzie Najwyższej odbywało się uroczyste posiedzenie z okazji 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej, prezydent Petro Poroszenko wymienił nazwiska 21 żołnierzy, którym nadano tytuł Bohatera Ukrainy. Zebrani deputowani, a także dyplomaci wstali. Siedzieli jedynie przedstawiciele Patriarchatu Moskiewskiego na czele z metropolitą Onufrym.

Ukraińska Prawosławna Cerkiew Kijowskiego Patriarchatu (poprzedniczka obecnej Prawosławnej Cerkwi Ukrainy) powstała w dużym stopniu w wyniku sporów personalnych w UPC Moskiewskiego Patriarchatu. Ta ostatnia została powołana w 1990 roku, wcześniej była ukraińskim egzarchatem (jednostką administracji) Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. W 1992 roku na czele UPC Moskiewskiego Patriarchatu stanął Włodzimierz, czyli Wiktor Sabodan, który zastąpił na tym stanowisku usuniętego z niego metropolitę Filareta. Ten ostatni wystąpił z ideą założenia niezależnej Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego.

Przez lata wielokrotnie pojawiały się głosy, że Ukraina musi mieć własną Cerkiew, której kanoniczność będzie uznawana na świecie.

Stały się one jeszcze głośniejsze po 2014 roku. Postulat niezależności Cerkwi ukraińskiej uzasadniano tym, że przed 1686 rokiem istniała metropolia kijowska, która była podporządkowana patriarchatowi konstantynopolitańskiemu. Została ona w nieuczciwy sposób oddana pod kontrolę Moskwie, a w XIX wieku Kijów stracił status metropolii i stał się częścią Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Ten z kolei od początku XVIII wieku formalnie pozostaje pod państwowym nadzorem. W czasach ZSRR był kontrolowany i infiltrowany przez KGB. Władze radzieckie, które oficjalnie z nim walczyły (z mniejszym bądź większym nasileniem), wpływały też na obsadę głównych stanowisk w tym Kościele.

Rozmowy i negocjacje o powołaniu niezależnej ukraińskiej Cerkwi przyniosły efekty pod koniec 2018 roku. W grudniu w Kijowie odbył się sobór zjednoczeniowy. Nowy kościół powstał na bazie UPC Kijowskiego Patriarchatu. Ta Cerkiew liczyła wówczas ponad 5 tysięcy parafii. UPC MP miała ich dwa razy więcej. Paradoksalnie największa grupa Ukraińców, aż 45 procent, deklarowała się jako wierni UPC KP. Do Patriarchatu Moskiewskiego przynależało 17 procent mieszkańców Ukrainy. Jako „po prostu prawosławny” określał się wówczas co trzeci Ukrainiec. Jak bardzo to się zmieniło w ostatnich latach, opiszę w dalszej części tekstu.

Samodzielna, ale zależna od Moskwy

6 stycznia 2019 roku, w Stambule Prawosławna Cerkiew Ukrainy otrzymała tomos (dekret o autokefalii) od patriarchy Bartłomieja, który jest honorowym przywódcą prawosławia i nosi tytuł „primus inter pares”, czyli pierwszego wśród równych. Konstantynopol uznał w ten sposób, że „metropolia kijowska nigdy nie została w sposób kanoniczny przekazana Patriarchatowi Moskiewskiemu”.

Wówczas wydawało się, że nastąpi fala przejść całych parafii z UPC MP do PCU. Takie procesy miały miejsce już wcześniej, na przykład w latach 2014-2017 450 parafii przeszło spod jurysdykcji moskiewskiej pod kijowską. Wówczas przeszkodą dla wiernych chcących odejść spod władzy Moskwy był argument, że UPC Kijowskiego Patriarchatu jest „niekanoniczna” (powołana niezgodnie z prawem kanonicznym i nie uznawana przez inne Kościoły – red.). Teraz następczyni UPC KP – PCU miała już błogosławieństwo patriarchy Konstantynopola. Nadal jednak Cerkiew podległa Moskwie nie traciła masowo parafii.

Część duchownych przekonywała bowiem, że to Moskwa powinna błogosławić powołanie PCU.

W ciągu roku po ogłoszeniu tomosu do nowego Kościoła przeszło zaledwie 600 parafii UPC MP. Do 24 lutego zeszłego roku około kolejnych stu. Proces ten ruszył na nowo po rozpoczęciu przez Rosję agresji na pełną skalę. W ciągu roku wojny ponad 650 parafii UPC MP przeszło do PCU. Wierni tej pierwszej Cerkwi widzieli, że jej zwierzchnicy w Moskwie jawnie opowiadają się za rosyjską agresją, uzasadniając ją na różne sposoby, na przykład walką z propagandą LGBT, zagrożeniem z Zachodu, czy też obiecując wojskowym, którzy zginą na froncie, że trafią do raju. Przywódca Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej Cyryl określał wojskowych mianem bohaterów. Wszystko to spotykało się z oburzeniem w Ukrainie. Najwięcej parafii przeszło z UPC MP do PCU w maju, czyli po tym, gdy wyszły na jaw największe zbrodnie Rosjan pod Kijowem.

W tym samym miesiącu odbył się sobór UPC MP, na którym jakoby ta Cerkiew odcięła się od Moskwy, przyjmując nowy statut. Problemem jest jednak to, że w pierwszym zdaniu tego dokumentu podkreślono, że „Ukraińska Cerkiew Prawosławna jest samodzielna i niezależna w swoim kierownictwie i ustroju, odpowiednio do Rozporządzenia Patriarchy Moskwy i Wszechrusi Aleksieja II z 27 października 1990 roku”. To rozporządzenie przewiduje właśnie podporządkowanie kijowskiej cerkwi Moskwie. UPC MP jednak rozpropagowała swój nowy status jako dokument, który oznacza, że jest już ona „autokefaliczna”, czy „autonomiczna” (mająca status autonomii wewnątrz autokefalicznej) – niemal jak PCU.

Żadna Cerkiew na świecie nie uznaje tej fikcyjnej „niezależności”. Nadal UPC MP jest dla prawosławnych Kościołów częścią Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Co więcej, nawet z Moskwy nie słychać oznak oburzenia z powodu ustaleń kijowskiego synodu. Propaganda spowodowała, że proces przechodzenia parafii z UPC MP do PCU znacznie się spowolnił.

Duchowni z rosyjskimi paszportami

Po 24 lutego padło wiele deklaracji potępienia wojny. Metropolita Onufry nie zwlekając ani dnia zaapelował do Władimira Putina, aby ten wstrzymał „bratobójczą wojnę”. Duchowny zadeklarował przy tym poparcie dla ukraińskich żołnierzy. Pozwolono także, aby w świątyniach przestano wymieniać w czasie modlitw imię patriarchy Cyryla. Jak się później okazało, było to tylko zalecenie – niektórzy duchowni nadal to robili. Na przykład metropolita Iziumski i Kupianski Elizeusz (Ołeh Iwanow).

– Otrzymałem błogosławieństwo metropolity Onufrego, aby samodzielnie podjąć decyzję w ramach mojej diecezji, i podjąłem ją. Upamiętniamy patriarchę i modlimy się za niego – deklarował.

Proces przechodzenia parafii z Cerkwi moskiewskiej do ukraińskiej ruszył ponownie po tym, jak jesienią Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przeprowadziła serię przeszukań w świątyniach i monastyrach UPC MP. Odnaleziono wówczas rosyjskie i separatystyczne materiały propagandowe. Wśród mnichów byli też obywatele Rosji. Nie było to zaskoczeniem, bo, jak napisała w kwietniu „Ukraińska Prawda”, rosyjski paszport co najmniej od 1998 roku ma też zwierzchnik UPC MP metropolita Onufry, czyli Orest Berezowski. Oprócz tego dwudziestu innych duchownych na wyższych stanowiskach ma takie dokumenty. Dane, na których opierali się dziennikarze, pochodzą z rosyjskiego systemu Rospasport.

Według „Ukraińskiej Prawdy” na przykład arcybiskup Gedeon (Jurij Charon), otrzymał rosyjski dokument w 2019 roku. Po rozpoczęciu inwazji na pełną skalę brał udział w modlitwach w rosyjskim Kazaniu, w czasie których wspominano o „bohaterskich obrońcach ojczyzny”. Ojczyzną jest tu oczywiście Rosja, nie Ukraina. Inny duchowny, wspomniany wyżej metropolita Iziumski i Kupianski Elizeusz (Ołeh Iwanow) dostał paszport w grudniu 2022 roku. Mogła być to nagroda za współpracę z okupacyjnymi władzami. Po wyzwoleniu okupowanych terytoriów przez siły Zbrojne Ukrainy uciekł do Rosji.

UPC MP zaprzeczyła informacjom o rosyjskich paszportach, nazywając materiał „nieprawdziwym i opartym na manipulacjach”.

Pod koniec zeszłego roku 19 duchownych UPC MP straciło ukraińskie obywatelstwo na podstawie decyzji prezydenta. Zostały im tylko rosyjskie paszporty.

Awantura w Chmielnickim

Obwód iwano-frankowski jako pierwszy w Ukrainie zadeklarował, że jest wolny od Cerkwi podlegającej Moskwie. Jednocześnie lokalne władze zaczęły podejmować decyzje o zakazie działalności UPC MP na swoim terytorium. Dotyczy to głównie zachodniej części kraju. Zdecydowały się na to między innymi władze obwodów wołyńskiego i rówieńskiego. W samym Równem rozwiązano umowy pozwalające UPC MP na korzystanie z działek budowlanych należących do miasta. Władze moskiewskiej Cerkwi już zapowiedziały, że nie podporządkują się tym decyzjom.

Co chwila pojawiają się informacje z różnych stron kraju o sporach wokół świątyń Cerkwi Moskiewskiego Patriarchatu. W niektórych wypadkach dochodzi do rękoczynów i interwencji policji. Najgłośniejszy przypadek miał miejsce w Chmielnickim, gdzie duchowni UPC MP pobili 26-letniego wojskowego, który w czasie nabożeństwa rzucił Ewangelią i zapytał głośno: „Ile jeszcze ludzi ma zginąć, żebyście przestali chodzić do Moskiewskiego Patriarchatu?”

Po przejęciu kontroli nad Ławrą Peczerską Ministerstwo Kultury zapowiedziało, że następny będzie drugi pod względem znaczenia kompleks klasztorny – Ławra w Poczajowie. Tutaj też pod koniec marca wygasła umowa wynajmu. Powszechnie na Ukrainie ma ona opinię ośrodka prorosyjskiego, nawet bardziej niż Ławra Peczerska. W 1992 roku tamtejsi mnisi wygnali przełożonego monastyru, biskupa Jakuba, czyli Iwana Panczuka, który opowiadał się za niezależnością ukraińskiej Cerkwi od Moskwy. W czasie prezydentury Wiktora Janukowycza kompleks został wyłączony z własności państwa. Wrócił do dawnego statusu dopiero w 2018 roku. Już teraz jednak widać, że walka o Ławrę w Poczajowie będzie równie trudna, co o tę w Kijowie.

Wierni odchodzą od moskiewskiej Cerkwi

Od moskiewskiej Cerkwi odwraca się coraz więcej Ukraińców. W sondażu z sierpnia jedynie 4 procent badanych deklarowało że są wiernymi tego Kościoła. Dla porównania w 2021 roku takich osób było 18 procent. Nawet wśród osób, uznających siebie za rosyjskojęzycznych etnicznych Rosjan, wierni UPC MP stanowią teraz tylko 13 procent. Liczba wiernych Cerkwi ukraińskiej systematycznie rośnie, w sierpniu 2022 roku, z tym Kościołem utożsamiało się 54 procent Ukraińców.

Socjologowie zwracają przy tym uwagę, że do niedawna ta Cerkiew zbierała zwolenników głównie spośród osób, które deklarowały się, jako „po prostu prawosławne”. Teraz są to ci, którzy dotąd należeli do Cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego MP. Oczywiście można założyć, że podczas wojny wiele osób nie chce deklarować, że są wiernymi Cerkwi związanej z Moskwą, niemniej jednak tendencja jest jasna. UPC MP się marginalizuje i zapewne, po zakończeniu wojny z Rosją, będzie to mały Kościół, istniejący gdzieś z boku głównych nurtów religijnych.

Na razie niezależna od Moskwy ukraińska Cerkiew prawosławna ma około 3 tysięcy parafii mniej niż Cerkiew moskiewska, która posiada ich około 11 tysięcy. Ukraińcy chętnie deklarują się jako przeciwnicy moskiewskiego Kościoła, ale i tak chodzą do najbliższej cerkwi. Przy czym w Ukrainie religijność ma raczej charakter odświętny – do świątyni przychodzi się na chrzest, ślub, czasem pogrzeb oraz Wielkanoc i Boże Narodzenie.

Proces przejmowania parafii UPC MP przez PCU może jednak przyspieszyć. Coraz głośniej mówi się o tym, żeby zabrać kontrolowanej przez Moskwę Cerkwi możliwość legalnego działania. W sondażu z grudnia 2022 roku aż 54 procent Ukraińców opowiedziało się za zakazaniem jej działalności w Ukrainie. Kolejnych 24 procent chciałoby dokładnej kontroli jej działalności przez państwo.

;
Piotr Pogorzelski

Dziennikarz Biełsatu, autor podcastu „Po prostu Wschód" (anchor.fm/pogorzelski) i współpracownik Radia 357. Do 2015 roku przez niemal 10 lat pracował w Kijowie jako korespondent Polskiego Radia. 

Komentarze