0:000:00

0:00

Wydawało się, że wszystkie sejmowe emocje 4 czerwca 2020 wyczerpała popołudniowa debata nad wotum zaufania dla rządu Mateusza Morawieckiego. Złożony nagle przez premiera wniosek o wotum stał się de facto wiecem wyborczym Andrzeja Dudy: szef rządu zachwalał prezydenta i gromił z mównicy opozycję, zarzucając jej "jątrzenie", "judzenie" i "pieniactwo".

Przeczytaj także:

Jednak o nową dawkę wrażeń zadbał tuż przed północą szef Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, który przy okazji zweryfikował słowa premiera i postanowił pokazać na własnym przykładzie, na czym ma polegać "spokój na górze", c zyli najnowszy pomysł PiS na kampanię wyborczą Andrzeja Dudy. Kaczyński nazwał opozycję "hołotą".

Na słowa prezesa Kaczyńskiego, odpowiedziała wyraźnie poruszona Barbara Nowacka. Zaczęła tak: "Lepsizm pana prezesa słyszałam już parę razy, wtedy, kiedy wchodził na ten cmentarz, na który ja wejść nie mogłam".

Opiszemy dokładnie przebieg całego zdarzenia.

Nowacka: "Mam wrażenie, że prezes Kaczyński nazwał nas hołotą"

Wotum nieufności wobec Szumowskiego złożyli posłowie Koalicji Obywatelskiej. Zarzuty wobec ministra dotyczą opisanych przez media niejasnych sytuacji na styku resortu zdrowia i zaznajomionego z ministrem biznesmena (chodzi o warte kilka milionów złotych zamówienie na maseczki ochronne, które nie spełniały norm bezpieczeństwa), a także wielomilionowych grantów z Naukowego Centrum Badań i Rozwoju dla firmy badawczej brata Szumowskiego, przyznanych mu m.in. w czasie, gdy Szumowski był wiceministrem nauki, któremu podlega NCBiR.

Przemawiając we własnej obronie Szumowski stwierdził, że opozycja korzysta z mediów, które produkują fake newsy na jego temat. Wymienił cztery media: TVN, Wyborczą, Newsweek i OKO.press.

Wniosek KO uzasadniała posłanka Barbara Nowacka. Kiedy zaczęła przemawiać, szef Platformy Obywatelskiej Borys Budka zwrócił uwagę prowadzącego obrady wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego na zachowanie posłów PiS: Nowacka mówiła, a Jarosław Kaczyński i wicepremier oraz minister kultury Piotr Gliński stali odwróceni do niej plecami i rozmawiali przy ławach rządowych. Gdy Terlecki nie reagował, Budka podszedł do mównicy i wezwał Kaczyńskiego i Glińskiego, by usiedli na miejscach i słuchali. "To nie jest pana folwark panie prezesie" - zawołał wracając na miejsce.

Gliński agresywnie odpowiedział Budce, że wotum nieufności to "hucpa i skandal". Terlecki nie zareagował, całą uwagę skupiał na Budce nakazując mu zajęcie miejsca.

Na sali sejmowej powstało zamieszanie. Napięcie już jednak opadało, gdy Jarosław Kaczyński zza ław rządowych krzyknął do posłów opozycji:

"Takiej hołoty chamskiej to jeszcze nikt nie widział w tym Sejmie!".

Gliński próbował zasłaniać a nawet powstrzymywać Kaczyńskiego, ale słowa dotarły do posłów opozycji. Podniosły się głosy: "Co to ma być?". "Niech przeprosi". Terlecki nie reagował. Nadal zwracał się tylko do posłów opozycji.

"Proszę przestać robić awanturę i usiąść spokojnie" - powtarzał Terlecki.

"Panie marszałku, mam wrażenie, że poseł Kaczyński właśnie nazwał nas hołotą" - stwierdziła sentencjonalnie Nowacka.

Nowacka: Jak on śmie mnie wyzywać

Wicemarszałek Terlecki zarządził pięć minut przerwy. Kiedy obrady wznowiono, na mównicę znów weszła Barbara Nowacka, wciąż wyraźnie poruszona słowami Kaczyńskiego. Wykazała się jednak politycznym refleksem umieszczając wybuch pogardy Kaczyńskiemu w szerszym kontekście:

"Panie marszałku, lepsizm pana prezesa słyszałam już parę razy, wtedy, kiedy wchodził na ten cmentarz, na który ja wejść nie mogłam, bo wtedy jego ból był lepszy od mojego.

Na ten sam cmentarz, na którym leży moja matka, ofiara katastrofy smoleńskiej. Ale on wszedł, składać kwiaty swojej matce i swojemu bratu, a inni nie mogli. I teraz, dzisiaj, śmie mnie wyzywać!

Po raz kolejny widzimy, czym jest PiS. Nowa solidarność buduje się wśród ludzi, tych którzy wspierali chorych, tych, którzy szyli maseczki, a PiS zaprezentował nam po raz kolejny swoją dojną zmianę.

Arogancja, którą widzieliśmy tutaj na sali, korupcja, nepotyzm, to są wasze imiona, nowa elito z PiS!".

W tym momencie Terlecki wyłączył Nowackiej mikrofon.

Recydywa Kaczyńskiego

Jarosław Kaczyński nie pierwszy raz obelżywie odnosi się do opozycji.

Podobny epizod miał miejsce 18 lipca 2017 roku o godz. 23:47, w czasie, gdy na ulicach dziesiątki tysięcy Polaków protestowało przeciwko atakowi obozu władzy na Sąd Najwyższy. Lider PiS wykrzyczał 30 słów z mównicy sejmowej

"Panie marszałku przepraszam, ale ja bez żadnego trybu. Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie sobie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojej świętej pamięci brata. Niszczyliście go, zamordowaliście, jesteście kanaliami”.

Pisaliśmy o tym w OKO.press:

"Występ Jarosława Kaczyńskiego może dla jego środowiska politycznego oznaczać usankcjonowanie skrajnego, brutalnego hejtu, a entuzjastyczne oklaski jakie dostał od swoich mogą zapowiadać, że mową PiS stanie się – jeszcze bardziej niż do tej pory – nieracjonalna emocja nienawiści i zemsty w stylu Krystyny Pawłowicz czy Stanisława Piotrowicza. W odpowiedzi zaostrzy się także retoryka opozycji".

Jarosław Kaczyński zaatakował również kiedyś Agnieszkę Pomaskę z PO. Podczas blokady mównicy sejmowej przez opozycję 16 grudnia 2016 krzyknął do niej „Idź do diabła”, a parę godzin później zabrał jej telefon komórkowy i rzucił go na ziemię.

To może zaszkodzić Dudzie

Wybuch Kaczyńskiego z 4 czerwca 2020 poza charakterologicznym ma też wymiar polityczny i może być szkodliwy dla kampanii prezydenta Dudy.

Wobec słabnących notowań Andrzeja Dudy, Prawo i Sprawiedliwość postawiło wszystko na jedną kartę, budując wizerunek głowy państwa jako gwaranta "spokoju na górze" i wyciszenia emocji politycznych. Po reelekcji Dudy - głosi slogan PiS - zapanuje harmonia, a politycy zamiast się kłócić, będą pracować dla dobra Polaków.

Obelgi Kaczyńskiego wobec opozycji niweczą ten obraz, udowadniają bowiem czarno na białym, że lider obozu władzy ma do opozycji - i tej części społeczeństwa, która jest przeciwna rządom PiS - stosunek pełen pogardy. Według koncepcji prezesa PiS "spokój na górze" będzie możliwy dopiero wtedy, gdy opozycja nie będzie przeciwstawiała się rządzącym w Polsce prawicowym populistom. Czyli wówczas, gdy przestanie być opozycją.

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze